Jak karać Wilczaka?
Pytanie do bardziej doświadczonych właścicieli Naszych burych. Pytanie trudne i temat mało popularny.
Doskonale wiemy, że nasze psy są nadzwyczaj inteligentne, kombinatorzy z nich straszni i za kość potrafią nam zaleźć. I tutaj rodzi się pytanie...jak ukarać psa za notoryczne i powtarzające się złe zachowanie. Czy izolować na parę min. w oddzielnym pokoju, krzyczeć, robić sceny, urządzać pogadanki podniesionym głosem czy dać przysłowiowego klapsa w dupsko...a może są jakieś inne metody bo te co podałem wyżej nie działają :twisted:. |
W psim świecie nie istnieją kary tylko KOREKTY, zależne od sytuacji. Kara jest pojęciem ludzkiego świata i ludzkiego potrzegania "czasoprzestrzeni".
|
A może powiesz dokładnie z czym jest problem? Bo często powodem nieskuteczności kary jest zły timing. Pies wtedy nie wie za co został ukarany (jak np. gdy po powrocie do domu krzyczysz po psie za zniszczone buty). Astarte np. robi tyle rzeczy na raz i tak szybko, że nawet jak krzyknę "źle" często odnosi się to do czegoś zupełnie innego.
A rodzaje kar? Do wszystkiego są inne ;-) Od zwykłego opierniczu, po rzut brzęczkiem. Czasem nawet i strzał w kufę:( |
Wczoraj miałam lekcję na temat karania psa, więc jestem "na świeżo" :)
1. kara słowna, czyli FE lub NIE, która powinna być wypowiedziana niskim głosem i krótko. Ma to przypominać szczeknięcie- fuknięcie ostrzegawcze... 2. jak nie działa słowna można wzmocnić cielesną- tu mamy jedną metodę- złapania za pysk i objęcie dłonią mordki lub bardziej brutalna- gleba (której nie stosujemy często), jest to bardzo mocna i dobitna kara i nie ma mowy, żeby pies jej nie odczytał. Na spacerze pociągamy smyczą. 3. izolacja- pies "nakręcony" na nas (głupawka, gryzienie czy tzw. korba- ganianie po mieszkaniu i wskakiwanie na kanapy)- można go wyciszyć przez izolowanie na kilka minut. I parę cennych uwag, żeby psa nie "popsuć" KAŻDA kara musi się skończyć w momencie, gdy pies zmienia swoje zachowanie- położy uszy w uległości i przerwie czynność w przypadku kary słownej, lub przestanie walczyć, gdy jest na glebie przyszpilony. Nie wolno wtedy kontynuować karania psa. Druga sprawa- jeżeli jesteśmy wściekli nie karzemy psa- jak będziemy na niego wrzeszczeć tylko spotęgujemy jego "głupawkę"... Lepiej wtedy psa odizolować na kilka minut i się uspokoić. Jest jeszcze zasada kontrastowych zachowań- pies rozrabia- kara, pies przestaje rozrabiać- pochwała. Wtedy wzmacniamy moment zaprzestanie gryzienia, psocenia czy co tam wilczkowi wpadnie do głowy. Nie mam doświadczenia w szkoleniu psów, jednak mam fantastyczną szkołę, gdzie oprócz ćwiczenia mamy wykłady i omawiamy sobie zachowanie naszych psów i dyskutujemy o problemach wychowawczych :) Wczorajsza lekcja była właśnie o karaniu i nagradzaniu, oraz socjalizacji. Jeżeli ktoś ma obiekcję lub wątpliwości, czy chciałby coś dodać to ja chętnie też poczytam :) |
Quote:
|
Dokładnie, dlatego to może się okazać obusieczną bronią. Ale jeżeli pies robi coś złego na naszych oczach to nie powinno być problemem wyczucie kiedy go ofukać, a kiedy pochwalić. Kwestia obserwowania psa, co jest bardzo ważne...
|
Rybka ---> także mieliśmy szkolenie z tego typu sytuacji i uczono nas identycznie. I faktycznie najważniejszy jest timing, ale załóżmy, że jest on idealny...pies powtarza złe zachowanie na naszych oczach, wręcz wypatrując naszych reakcji...fee, fuj absolutnie nie działa, rzut na glebę to zachęta do zabawy. Izolacja działa momentalnie, pies jest grzeczny...kładzie się pod drzwiami i grzecznie czeka aż zostanie wypuszczony. Mógłbym go wypuścić po 10 sek i po godzinie - będzie zachowywał się cały czas tak samo. Tylko co z tego jak po wyjściu potrafi powtórzyć te same zachowanie.
trunksia&witgor ---> zachowania których nie tolerujemy są różne, od błahych czyli ulubionego zrzucania prania z suszarki, wchodzenie do kuchni czy też głupawki, wskakiwanie na kanapy ja moja druga połówka zostaje z nim sama, czy też bardziej poważnych jak małe przemeblowanie gdy nie ma nas w domu. To są najprostsze codzienne przykłady...Mi bardziej chodziło o sam sposób korekty niepożądanych zachowań...o sposoby, których sami się dopracowaliście bo my wciąż szukamy ;-) |
Quote:
Od dwoch miesiecy n.p. uparcie walcze z miętoleniem kota (sa juz efekty). Krotkie komendy NIE WOLNO i pochwala natychmiast jak przestanie duzo lepiej skutkuje niz chwyt za kufe. Nadal nie jest idealnie, ale sa postepy w postaci przerwania akcji. Albo czasem nawet jej zaniechania. No i przyznam sie rowniez do bledu. Bies mial 3-miesieczny kurs przedszkolny z nauka podstawowych komend i posluszenstwa. Na zajeciach cwiczyl celujaco. Egzamin na koniec zdal ledwo ledwo - byl strasznie rozproszony i odmowil wspolpracy. Po powrocie do domu przestalam sie do niego odzywac, komunikaty nadawalam jedynie krotkimi warknieciami i wyrazem twarzy. Pies byl zalekniony, bal sie mnie przez pare dni. Ewidentnie nie wiedzial, o co mi chodzi. Moje ambicje byly dla niego zupelnie niezrozumiale. Po fakcie wiem, ze moj stres przeszedl po smyczy na psa. A moja reakcja jakis czas po, rozciagnieta w czasie, byla dla niego kompletnie niezrozumiala. I raczej musze winic siebie, nie psa. Z wilczakiem chyba jednak trzeba po dobroci, acz konkretnie, krótko i stanowczo. I bez podtekstów, on nie zawsze mi czyta w myslach. |
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
Z tego, co opisałeś to chcesz porozwiązywać "problemy" z bardzo różnych półek i każde z nich powinienes przeanalizować osobno. NP. zaobserwować dlaczego uparł się na suszone pranie: zapach? zwrócenie uwagi? Głupawka chyba nie jest zachowaniem podlegającym karze? Co najwyżej wymagającym przekierowania energii. Zakaz wkraczania w pewne rejony (kuchnia, kanapy), o ile mówimy o sytuacji Waszej współobecności w domu, da się załatwić konsekwentnym "braniem w posiadanie" danej przestrzeni, napieraniem na psa do momentu, w którym zatrzyma się w miejscu przez Was akceptowanym. To miejsce można wzmocnić nagrodą, jeśli pies tam zostaje. Dla mnie najprostszym rozwiązaniem jest "spokojne "zejdź" lub "wyjdź", ew. odesłanie na miejsce. Podczas nieobecności domowników - cóż, problem, który powalił niejednego z nas. Ale tu tez szukałabym środków zaradczych a nie kar:) |
Quote:
A natomiast jeżeli zglebowanie traktuje jak zabawę to unieruchom go. Trzymaj tak długo w niewygodnej dla niego pozycji na glebie aż się uspokoi. Ale to musi być pewny chwyt, bo przepychanki rzeczywiście mogą być dla psa zabawą. Pomyśl też nad kantarem. Astarte do tej pory ma problemy z gośćmi i w tym czasie chodzi w kantarze z patką. Dzięki temu łatwo jest skorygować jej nieporządane zachowania co daje efekty. Quote:
|
Quote:
A teraz widze, ze zachowania ma w normie. Wilczakowej normie. Moja pani od szkółki mowiła mi, ze ważne jest, aby w trakcie uspokajajacego "glebowania" nie patrzec na zwierze, ani do niego nie przemawiac. Czyli olać i przytrzymać. Niech wie, ze to nie dyskusja i zabawa. |
Aaa... zapomniałam jeszcze wspomnieć o ADHD nabytym. Może Nyx ma poprostu za mało ruchu? I brojeniem rozładowuje swoją energię. Ja jak chciałam mieć spokój w domu zawsze wykańczałam Astarte mega długimi spacerami :)
|
Quote:
Na razie jednak musisz mu zapewnić zmęczenie w inny sposób. Jak wygląda Wasza codzienna aktywność? |
Jeśli chodzi o ADHD to póki co obserwujemy je tylko w dwóch sytuacjach. Pierwsza to gdy wychodzę z domu i pies zostaje z Anią. Wtedy pierwsze co robi to skok na kanapę ew. sprint wokół mieszkania. Drugi to gdy przychodzą goście, tutaj nie ma mocnych...adhd nie do okiełznania...ale to może wynik szczenięcego podniecenia. Oba zachowania obserwujemy nawet po długim spacerze, czy też po godzinnym bieganiu z innym psem, także raczej wykluczyłbym brak ruchu;).
A co do błahostek jak wchodzenie do kuchni czy zrzucanie prania to może faktycznie próba zwrócenia na siebie uwagi. |
Quote:
Nieodwolalnie. |
Quote:
|
Quote:
Zmęczenie wilczaka (fizyczne) wymaga maratonu równego SVP2, po SVP1 się nie spodziewaj:P Natomiast znakomicie męczy praca umysłowa. Z najprostszych to tropienie, jeśli nie macie ambicji sportwych to machnąć ręką na metodologię nauczania i regulaminy i robić po swojemu, akurat ta czynność męczy psa fizycznie, skupia, wycisza. Polecam, bo w kilku przypadkach zdało egzamin na piątkę. Poza tym sama zabawa jest do zrobienia również w domu, gdy warunki pogodowe, nasza czy psia niedyspozycja nie pozwalają na długie spacery. Nieco kosztowniejszą wersją jest chodzenie do szkoły, bez napinania się na egzaminy, zwyczajnie - dla funu i (zapewniam) doskonałych rezultatów w nagrodę. Zrobić te przynajmniej 2 x w tygodniu zajęcia w szkole i zobaczysz różnicę:) Psu trzeba po prostu dać zajęcie, przynajmniej przez pierwsze 2-3 lata. Co do szaleństwa na powitanie gości, czy po Twoim wyjściu - najprostsze i najczytelniejsze instrukcje są do obejrzenia na Nat Geo u Cezara Milana "Zaklinacz psów", polecam obejrzenie hurtem kilkunastu odcinków, aby złapać ten specyficzny język i zasady, stosowane niemal do każdego psa. Trzeba się tylko przebić przez oglądanie konkretnych psów, wtedy mamy podane na talerzu, odcinek po odcinku, to samo po 100 razy:) Przyznam, że potraktowałam Cheya jak królika i przetestowałam (z sukcesem) właśnie witanie gości, na okoliczność wizyt mojego cywilnego zięcia, który czuje się niekomfortowo w sytuacji tete a tete z dużym psem:) Obecnie oswajamy obie strony z nowym zachowaniem:P Quote:
|
Z każdym dniem się utwierdzam w przekonaniu, że z wilczakami jak z dziećmi. Tylko miłość i konsekwencja:) Więcej marchewki niż kija, spokój, zaufanie i dużo uwagi.
To działa. Aż do następnego sprawdzania kto tu rządzi:) |
All times are GMT +2. The time now is 05:26. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org