No i w tym roku nas dopadło...
Przedwczoraj wieczorem Licho jeszcze biegał wesolutki na spacerze (pomimo zabezpieczeń złapał aż pięciu krwiopijców
których znalazłam dopiero rano) a wieczorem już było widać pierwsze objawy... nie obszczekał psa za płotem, kolację zjadł jednym ząbkiem i jak na Licha był zdecydowanie za miły i grzeczny... Wylądowaliśmy w całodobowej lecznicy okazało się, że ma już 41 stopni gorączki, niestety wczoraj nie dało rady nigdzie od ręki zrobić badań krwi więc kroplówkę i imizol tłukący pierwotniaka dostał na zaś.
Dziś zrobiliśmy badania krwi ale strzał był trafiony, rano gorączki już nie było, apetyt też ciut lepszy i przetrzepał April skórę bo się krzywo patrzyła...
Mam nadzieję, że powikłań żadnych nie będzie i na kilku dniach kroplówek i antybiotyków się skończy...
Oglądajcie po spacerach psiaki bo nawet zaobrożowane i spsikane łapią kleszczyska, a wpijają się czasem w takie miejsca, że trudno je znaleźć.