Moj wilczak-owczak-dżerman-szeperd do najnizszych nie nalezy (do najwyższych też nie zresztą), ale na szczescie ma swoją osobistą trenerkę, która dba o jego kondycję
Dziękujemy Ci, Wonderfuljo ES!
PS. Aha, nie mialabym nic przeciwko temu, zeby byl ciut niższy (no, moze nie kosztem dlugosci nog). Wiem, ze mniejsze = zwinniejsze, może zdrowsze a czesto i dluzej zyjące. A tego życzę sobie i Biesiowi.
Ale taki urósł, cóż, i to wcale nie na kurczakach. I takiego go kocham, wilczakowczaka-dżermana-szeperda.