View Single Post
Old 24-08-2011, 16:00   #7
Palpatine
Junior Member
 
Palpatine's Avatar
 
Join Date: Aug 2009
Location: Wolne Miasto Gdańsk
Posts: 212
Default

U nas od początku było fatalnie. Dzisiaj po 1,5 roku uważam, że moim największym błędem było wzięcie 2 tyg. urlopu na czas adaptacji Nyx'a w nowym miejscu. Myślę, że weekend w zupełności by wystarczył aby pokazać psu, że zostaje sam codziennie na 8h i musi się do tego przyzwyczaić. Ja natomiast wziąłem urlop (tacierzyński) i pierwsze trzy, cztery dni spędziłem z psem (nauka czystości, ustalanie zasad w domu itd), a po tym czasie zaczęliśmy naukę zostawania samemu w domu.

Na początku próbowaliśmy z klatką, dosłownie od minuty. Klatka nie zdała egzaminu, pies pomimo, że w niej spał, bawił się jak byliśmy w domu, to przy pozostawieniu go samego w klatce następowała powolna dewastacja klatki.
Klatka do piwnicy i od początku. Pies dostał swój pokój. Zamknięcie dzwi od pokoju, zamknięcie drzwi od domu i po minucie ciszy powrót i nagroda dla psa.
Ten czas stopniowo wydłużaliśmy, spędzając czas na klatce (oj dziwne były komentarze sąsiadów). Po tygodniu musieliśmy zostawić psa samego na dłużej (4-5h). Jeszcze tego samego dnia dowiedzieliśmy się od sąsiadów o ataku płaczu jakby go ktoś zarzynał podczas naszej nieobecności.
Cóż znów nauka od początku, cały tydzień, dzień w dzień nigdy nie łamiąc się słysząc wycie nie wracaliśmy nigdy do domu. Później nastąpiła terapia szokowa. Koniec urlopu, pies sam codziennie po 6-7h. Początki łatwe nie były, sąsiedzi informowali o tym, ze psa słychać i to dość często i głośno. Zresztą zawsze spotykając sąsiadów sam pytałem jak pies? Czy nie przeszkadza? itd. Wychodząc do pracy za każdym razem pies dostaje kość lub coś innego do jedzenia co zajmie mu chwilę czasu. Dzisiaj sprawa wygląda tak, że po porannym spacerze (1-1,5h) pies widząc, że szykujemy się do pracy siada przed kuchnią i czeka aż ktoś podejdzie do lodówki i weźmie do ręki smakołyka dla niego, po czym sam biegnie do pokoju kładąc się na posłanie czekając na komendę "pies zostaję". Zostawiamy kość, komenda, zamknięcie drzwi na klucz i wyjście z domu. Powrót po 8-9h.
Pies wita nas zawsze z ogromną radością, że wróciliśmy do domu, ale nie trzęsie się, nie popiskuje, czysta radość z powrotu Nas do domu.
Sąsiedzi do dzisiaj mówią, że go słychać, dwa razy dziennie, kilkadziesiąt minut po naszym wyjściu i kolo południa. Jak to określają śpiewa swój samotny song. Nigdy nie miałem odwagi, żeby zostawić dyktafon włączony w domu, szczerze mówiąc wole nie wiedzieć jaka jest teraz skala jego lęku separacyjnego.
Sukcesu nie odnotowaliśmy, ale widać znaczącą poprawę.
Parę dni temu sąsiadka urodziła synka i mamy tylko nadzieję, że obejdzie się bez konfliktów. Póki co mówi, że dziecko się nie budzi podczas jego płaczu więc jest ok. Zobaczymy co będzie dalej. Najbardziej obawiam się jakiegoś załamania i pracy od początku, bo wiem z opowieści innych właścicieli, że takie nawroty potrafią się powtarzać.

edit.
jeszcze jedno...z naszej obserwacji wynikało, że klatka nie zdała egzaminu poniewąz pies nie miał dostępu do okna, które jest dla niego jak dla nas tv. Często wracając do domu widzimy jak grzecznie siedzi przed oknem i ogląda świat.

Last edited by Palpatine; 24-08-2011 at 16:08.
Palpatine jest offline   Reply With Quote