Quote:
Originally Posted by Puchatek
Rozumiem tych,którzy chcą "odbębnić" dokumenty na hodowlę i darować sobie następne wystawy /poza "wpadaniem" czasami na wystawy,aby nie przestać "istnieć"/....jest taka granica,której człowiek przyzwoity
/i z zasadami/ nie przekracza.Tylko dlatego,"że tak już jest" należy się z tym zgadzać? Podziwiam jednakoż ludzi,którzy umieją spojrzeć na wystawy wybiórczo-jestem dla psów,spotkań,konkurencji,a nie dla draństwa i kupczenia tytułami.Ale to moja opinia i nikogo nie oceniam-bo ja chyba nie lubię jabłek... /a lubię te gwiazdy/
|
Zapomniałaś, że jest jeszcze trzecia kategoria właścicieli psów
Takich, którzy mają ciekawsze rzeczy do robienia niż jeżdżenie na wystawy, wolą konkurencje w których ocenienia są ich własne osiągnięcia, a nie ich psów i nie potrzebują wystaw, aby towarzysko spotykać się z innymi właścicielami i ich psami. Mało tego, wtedy mogą świadomie wybierać z kim się spotykają więc te spotkania są miłe i
naprawdę dla psów...
Wiem, że są ludzie którzy wystawy lubią i których one bawią. Szanuję osoby, które mówią o tym otwarcie, jak o swoim ulubionym hobby, a nie minoderyjnie powtarzają "nienawidzę wystaw, ale jeżdżę tam socjalizować psa i spotkać się ze znajomymi", bo naprawdę istnieją lepsze i skuteczniejsze metody socjalizacji zwierzaka...
Jednak może dlatego, że nie jestem i nie zamierzam być hodowcą, nie widzę żadnego sensu i powodu (oprócz podjęcia zobowiązania odbębnienia trzech wystaw
), aby marnować dzień, tłuc się do zatłoczonego miejsca pełnego rozemocjonowanych ludzi i zestresowanych psów wyłącznie po to, żeby dostać świstek papieru z listą zalet/wad mojego psa które dobrze znam i/lub takich które są prywatną fantazją sędziego na temat wzorca rasy...
W ramach różnorodności postaw ludzkich wobec rzeczywistości
mam prawo uważać wystawy za stratę czasu, pieniędzy i energii, a opisy psów wykonane przez niektórych sędziów za "humor zeszytów"