View Single Post
Old 02-07-2013, 12:16   #327
Emi
Junior Member
 
Emi's Avatar
 
Join Date: Jul 2012
Location: Okolice Poznania
Posts: 173
Default

Rona jak ty to pięknie wszystko opisałaś!


Quote:
Originally Posted by Joanna View Post
Emi opisała swoje doświadczenia na temat dwóch metod przezwyciężania lęku przed ludźmi:

1) stopniowe przyzwyczajanie
2) rzucanie na głęboką wodę.

Mam więc do Emi następującą prośbę:
Mogłabyś opisać, co na ten temat powiedzieli Ci obaj szkoleniowcy?

Jeśli ktoś inny coś usłyszał na ten temat i może coś wnieść do sprawy, to też poproszę.
Podejście numer 1 pozwala psu na podjęcie decyzji- podejdę/wezmę smaczka albo nie. Przy psach bardzo lękliwych może nie zadziałać- pies nie zdecyduje się na podejście nawet w przypadku najbardziej wyszukanego smaczka, lub możemy nie mieć wystarczającej ilości czasu na oswojenie psa z obcą osoba (wydaje nam się ze nigdy nie podejdzie, a tymczasem jeszcze 2 minuty i by podszedł). Można również zastosować modyfikacje i zamiast dawać smaczki obcej osobie do reki, poprowadzić smaczkami linię, bądź po łuku od psa do obcej osoby i zobaczyć na ile jest w stanie przezwyciężyć swoje lęki i jak blisko podejść.

Słabości tej metody: bardzo czasochłonna, wymaga bezpośredniego zaangażowania osób trzecich,

Podejście numer 2 bazuje na założeniu, że po zalaniu bodźcami awersyjnymi następuje faza zobojętnienia na dany bodziec; nie dajemy psu wyboru

Minusy: duży/bardzo duży stres, wymaga ciągłej obserwacji psa (żeby nie przekroczyć pewnego krytycznego progu) z jednoczesnym pokazywaniem, że przecież nic takiego się nie dzieje

Opisywałam naszą sytuację w wątku „socjalizować czy nie socjalizować” ale powtórzę i tu. Kiedy trafiliśmy do pierwszego szkoleniowiec (od dogoterapii ) stwierdził że Mi znajduje się w II fazie leku szczenięcego i należy zaprzestać socjalizacji na jakiś czas a jeżeli lek nie minie stosować wyłącznie metodę stopniowego przyzwyczajania do czynnika stresującego.

Nasz obecny szkoleniowiec uważa, że można te dwa podejścia stosować jako wzajemnie uzupełniające się, jednak w przypadku większości wilczaków z przewagą podejścia numer 2 ponieważ jak to określił „życia wilczakowi może nie starczyć na powolne przywykanie ”. Nie oznacza to jednak zabierania wilczaka dzień w dzień we wszystkie te straszne miejsca i przeciąganie go przez nie na siłę. Hormony stresu opadają dosyć wolno i pies musi mieć czas na dojście do „poziomu ~0” zanim znów zostanie „rzucony na głęboka wodę”.
Dodam od siebie, że u nas "terapia szokowa" działa bardzo dobrze

Quote:
Originally Posted by Joanna View Post
Emi -
Zdarza nam się unikać kontaktu z niektórymi psami, zwłaszcza agresywnymi, ale wtedy Mi przy moim wsparciu sama z niego rezygnuje.

JA - Czyli robisz to samo, co ja.
Nie, nie robię tego samego. Wybierasz tylko te psy, które są nastawione na zabawę, ja pozwalam młodej na kontakt także z tymi, które nie chcą się z nią bawić (jeżeli właściciel nie wyraża sprzeciwu). Ile jest takich psów które de facto chcą i potrafią się z młodziutkim wilczakiem bawić? Nawet moja goldenica nie jest zachwycona kiedy przywożę jej Mi na weekend.

Takie założenie ogranicza bardzo pulę psów do kontaktów. Właściwie to znam tylko dwa, które są na „poziomie zabaw” Mi: jej siostra z którą rzadko się widujemy i 9 miesięczna ONka ze szkolenia. Jeżeli dodatkowo zakładamy, ze nie każdy pies potrafi się bawić właściwie (np. bez elementów polowania) to już w zasadzie zostajemy z niczym. A mi zależy m.in. żeby Mirna dowiedziała się od innych psów tego co jej wolno a jakie zachowania są niedopuszczalne. Do jakiegoś czasu szczenie ma taryfę ulgowa potem musi się bardzo dużo nauczyć. Kiedy ma się tego nauczy jak nie w podczas spotkań z obcymi psami? Gdybym miała w domu stadko psów to nie było by z tym problemu, nie mam to chodzę na psie wybiegi, na wspólne spacery etc. I nie widzę póki co żadnych skaz na jej psychice, wręcz przeciwnie- coraz lepiej dogaduje się z obcymi psami (choć nie mam złudzeń co do miłości do obcych suk w czasie późniejszym Owczarek sąsiadów nie raz ją zglebował a i tak go uwielbia. Po prostu ustalili już sobie kto tu rządzi i jest love and peace

Swoją drogą zdziwiłam się czytając twoje słowa: "nie pozwalam, by jakiś pies ostro rozjechał Gorhana a psy, które najczęściej spotykamy, mają takie zapędy". 90% psów które my spotykamy (nie wliczając zapłotowych szczekaczy) jest przyjacielsko ewentualnie obojętnie nastawiona (a nie są ta same goldeny czy berneńczyki). Skąd ta różnica? Może Gorhan je jakoś prowokuje?


A co do wsparcia to pod tym względem chyba się nie różnimy. Odwracam uwagę młodej i zachęcam żeby zajęła się zabawka, smaczkiem, bieganiem czymkolwiek zamiast zaczepiać agresora. Nie muszę robić tego zbyt często- ona już wie (nauczyła się) że z niektórymi psami nie ma dobrej zabawy i nie warto tracić czasu kiedy sygnały uspokajające nie działają na takiego delikwenta.

Jeszcze tak a propos tego tematu. Dyskutowałam ostatnio z naszym szkoleniowcem, który wyznaje podobną filozofie jak Rona. Wiesz co mi powiedział? że takie znaczące ograniczanie kontaktów z innymi psami ma sens kiedy ktoś zakłada że jego pies ma być do sportu/ do pracy / na zawody. I niestety nie daje żadnej gwarancji na to że pies nie będzie wykazywał negatywnych zachowań w przyszłości, chociaż domyślam się że chodzi bardziej o zmniejszenie ryzyka/ ich intensywności?.

CDN

Last edited by Emi; 02-07-2013 at 14:32. Reason: wyjaśnienie
Emi jest offline   Reply With Quote