Quote:
Originally Posted by Seiti
Widzisz mój pies ignoruje cs-y, ona się z psami nie komunikuje, poza sygnałami grożącymi. Nie wykazuje zachowań submisyjnych. U niej nie uświadczysz cs-ów wysyłanych do psów, do człowieka i owszem. Dodatkowo zastanawiam się czy nie ma zapachu, który nie podoba się innym psom i te psy chcą ją przegonić.
|
"Codziennie" spotykamy psy, wobec których trzeba się
jakoś zachować, niekoniecznie według wybranego schematu, takie życie
Można mniej więcej przewidywać widząc rasę, zachowanie...ale to i tak loteria. Na ogół więc używamy dystansu i smyczy. Bo chyba nie jest tak, że jeśli uznajemy, że agresja jest wyjściem, to na nią pozwalamy? (pytam, bo trochę mi tak wynika z Twojej wypowiedzi, naprostuj jeśli się mylę).
Quote:
Zachowania agresywne dają poczucie ulgi i odprężenia. (słowa szkoleniowca )
|
Wolę porozmawiać z Tobą o wzajemnych doświadczeniach, niż opierać się na "słowach szkoleniowca"
Ilu ich, tyle wersji, temat rzeka.
Quote:
Bardzo cenie wilczaki za ich komunikatywność, bo u obecnego psa jest to na poziomie zerowym.
|
Masz malinę, tak? Podobnie jak goldeny, została wyselekcjonowana do zupełnie innych spraw. Umiejętność komunikacji między psami jest im potrzebna jak zającowi dzwonek
. One nie współpracują z psami, w stadzie, pracują z człowiekiem, to on jest całym ich światem. Zestawiłam te rasy, bo goldeny (jakkolwiek cudowne w swej istocie) zostały kompletnie wyprane z psich "rytuałów", może uogólniam, ale te, które spotykam są właśnie takie. I mamy z tym problem (sorry, Chey ma
). Mamy bardzo zaprzyjaźnioną malinkę (taką 'pełnej krwi'), czasem u nas gości weekendowo i powiem Ci, że to są kompletnie dwa różne bieguny. I nie ma tak, że tu fajnie, a tam kiepsko. Po prostu różne psy do zupełnie róznych oczekiwań.
Wracając do tematu: pewnie każdy z nas miewał doświadczenia przechodzenia obok ogrodzonych posesji, gdzie zza ogrodzenia "wściekał" się pies. Pierwszą reakcją przechodzącego (naszego) psa było ruszenie do ataku, niewątpliwie pomagało w tym napięcie smyczy, nasze zachowanie (też rozemocjonowane). Zrobiłam jakiś czas temu eksperyment i luzowałam Cheya. Efekt? 99% przypadków to Chey spokojnie podchodzący i stojący przy ogrodzeniu, ew. stroszący się czy pokazujący "uśmiech" i..wygaszenie furii po drugiej stronie. Nastawała cisza i wyluzowanie! Dwa wyjątki: tamten pies pobudzał Cheya do podskoków (natychmiast zabierałam) lub suki (tak, tylko
) które zapamiętywały się w dziamganiu nie dostrzegając tego, co się dzieje obok. Ale to pojedyncze przypadki. Wniosek? (mój): psy potrafią się komunikować, jeśli im nie przeszkadzamy i wychodzą z konfliktu bez agresji.
Dlatego się tak upieram, że agresja jednak nie jest "fajna". Jest łatwo dostępna, jest naturalnym zachowaniem, ale zachowaniem ostatecznym, gdy pies nie ma lub nie zna innego sposobu.