View Single Post
Old 15-10-2007, 10:29   #5
Manu
Junior Member
 
Join Date: Feb 2005
Posts: 323
Send Message via Gadu Gadu to Manu
Default

Dobra, teraz juz spokojniej Tam dostęp do netu miałam tylko na chwilę.

On już nie ma tych wilczaków. O ile kojarzę, to to jest ten słynny facet, który jako pierwszy i chyba jedyny miał zaprzęg wilczaków. Gdzieś tu widziałam stare fotki. Czy tez jest taki drugi ? Zrezygnował z zaprzęgów z nimi, bo jak wszyscy wiemy i co on mówił: da się je nauczyć do zaprzęgu i umiały to robić, ale robiły dlatego, że pan kazał i one to dla niego, a nie, że chciały. Nie było tego "darcia łap". Wilczaki pojechały do Niemiec i zostały jakby "wymienione" na alaskan husky. Teraz ma ich cały duży zaprzęg, agroturystyke i konie (jazda w stylu westernowym) i to wszystko ładnie jest ze sobą powiązane. Znajdę gdzieś jego aktualne zdjęcie.

Jola Sołek, hodowczyni i maszerka, od której mam grenlandy i która na na ten wyjazd zaprosiła, dostała od niego plakat z dawnych lat, z zaprzęgiem, na śniegu, ładny -)

A tak w ogóle to jednak wilczaki były Jeden z nami - Amon, którego właścicielką jest obecnie własnie Jola i który był normalnie w zaprzęgu (też znajdę zdjęcie). Oraz napotkany w terenie wlczak na spacerze rowerowym ze swoim panem (ale typ ciężki, owczarkowaty).

Ja nie robiłam żadnych zdjęć, mój duży aparat nie nadawałby się do robienia zdjęć, kiedy samemu jest się "w ruchu"

Margo, najpierw rano mieliśmy trening z psami (+ towarzyszący quad). Potem przerwa, zajęcia przy psach, karmienie psów i też siebie i potem hajda na siodło (+ towarzyszący quad). I w niedzielę to samo, tylko konno jeszcze dalej i dłużej

Żyję. Ani razu nie zleciałam z siodła, choć Jola bardzo się starała, i nawet mnie chciała opić (ale 1,5 piwa nie dało rady), żeby jej się udało... Jestem z siebie bardzo zadowolona Ale oznajmiam, że obecnie jestem niezwykle świadoma wszystkich swoich mięśni
Jazda w stylu westernowskim jest czadowa ! Fakt, dobrze było najpierw zostać przeszkolonym w stylu klasycznym, wiele cennych umiejętności i odruchów (nawet nie wiedziałam, że je mam) przydaje się w zwariowanej jeździe. Takiej jazdy w terenie nie przeżyłam nigdy.. Piękne góry, słońce, troche chmur i wiatr, pola, lasy, rozległe przestrzenie, przejścia przez rzekę, ostre podejścia i zejścia, podjazd pod knajpę na piwko, zwiedzanie ruin zamku po drodze, cudne galopady ile konie chciały, totalna zabawa i wygłupy... ODJAZD, tego typu chwile, których się do końca życia nie zapomina...

I wreszcie... wreszcie spełniło się jedno z moich marzeń - poczułam w galopie tą słynną, wyczekiwaną i uszczęśliwiającą do łez jedność z koniem...
Manu jest offline   Reply With Quote