View Single Post
Old 07-07-2014, 00:15   #292
makota
Member
 
makota's Avatar
 
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
Default

Quote:
Originally Posted by Grin View Post
Zastanawiam się, czy u 8 - 10 tygodniowego szczeniaka da się naprawdę rozróżnić to, co jest stricte zabawowe od tego, co jest "wścieklicą". Z tego co ja pamiętam, aczkolwiek to było 6 lat temu, a pamięć jest jednak zawodna, młody w tym okresie właściwie non stop wisiał nam jak nie na rękawach, to na nogawkach...
Ja u Czesia widziałam sporą różnicę pomiędzy takimi szczeniaczkowymi zabawami, a "wścieklicą" :P Nie wiem, czy to Czesio był takim złośnikiem z charakteru, czy to kwestia błędów popełnionych przy jego wychowaniu... ale naprawdę był jak złośliwy chochlik, a momentami miałam wrażenie, że stoję oko w oko z szatanem

Quote:
Originally Posted by Gaga View Post
Może to kwestia charakteru, Chey w ogóle nie jest złośnikiem. Warknął na mnie serio (i kłapnął) raz, miał 9 tygodni i po prostu za bardzo na niego naciskałam (poniosły mnie emocje). Trwało to kilka sekund i mocno to przeżyłam (że doprowadziłam psa aż do takiego stanu). Wszystkie pozostałe sytuacje z użyciem zębów były objawem głupawki. Na ludzi (obcych) warknął całkiem serio, dokładnie 3 razy i za każdym razem było to wywołane zachowaniem ludzi. Może to natura, może szerszy asortyment prezentowanych zachowań, nie wiem. Ale wiem, że wspomniane wyżej zachowania są mi obce
Charakter na pewno ma na to wpływ... Cresil na szczęście wyrósł z tego NADMIERNEGO używania zębów. Na szczęście, bo bywały momenty kiedy trochę obawiałam się, co będzie kiedy on dorośnie i nadal będzie się tak mocno złościł na nas... to był chyba mój największy powód do zmartwień... na szczęście niepokój zniknął w momencie, kiedy Cresil nas... polubił Mam nieodparte wrażenie, że on nas po prostu nie akceptował na początku. Byliśmy dla niego złem koniecznym Jego postawa życiowa polegała na tym, żeby ciągle być na "nie" Dotykanie - nie! Podnoszenie na ręce - nie! Zabieranie czegokolwiek - nie! Czasem to było śmieszne i szczeniaczkowe, a czasem naprawdę "wściekłe" - głównie w momentach, kiedy przesadziliśmy danego dnia z socjalem i dawką wrażeń psychicznych... a w szczeniaczku nadal buzowały siły fizyczne. Wtedy stawał się nieznośnym demonem, który z wściekłością rzucał się na nas przy próbie zbliżenia się do niego, kiedy on był akurat zajęty np. wydrapywaniem dziury w podłodze, gryzieniem ściany, czy innych płaskich powierzchni, które "nie mieściły" mu się w pyszczku co tylko bardziej go rozwścieczało... dla nas - nie do uspokojenia żadną znaną nam metodą, czy "taktyką"
Oczywiście jak już pisałam - przez większość czasu to było normalne, szczeniackie gryzienie (tylko wyjątkowo bolesne i zajadłe, gdy porównać to do większości szczeniaków jakie znam). Ale były momenty, kiedy wstępował w niego demon... wożenie go tramwajem w pierwszych 3 miesiącach wspólnego życia to była makabra. To, że nikt z pasażerów nie zadzwonił do TOZu, albo na policję to istny cud... takie żeśmy "przedstawienia" urządzali próbując tylko trzymać szczeniaczka

Co do kłapania - cóż, u nas zdarzyło się to niestety trochę więcej razy. Zdarza się nam również burczenie na ludzi... na szczęście nie jest to nieprzewidywalne, Cresilowi nie podobają się konkretne zachowania... nie wiem, czy to kwestia charakteru, czy jakiejś luki w socjalu. Nie mam pojęcia, ale wydaje mi się, że socjal Cresil miał niezły, bo bez przerwy miał kontakt z ludźmi, czasem z bardzo dziwnie zachowującymi się ludźmi... nigdy nie spotkało go od ludzi nic niemiłego, a on i tak nie jest typem "kocham cały świat". Zdecydowanie olewa ludzi, lubi nielicznych albo tych, których zna dłużej... a zdarza mu się kogoś nie lubić i koniec

Quote:
Originally Posted by Grin View Post
Inna sprawa, że w porównaniu z Czesiem, z tego co widzę, i tak mieliśmy taryfę ulgową. Przy tym wszystkim pamiętam również, że był bardzo pojętny i dość szybko udało się to okiełznać.
My mamy za to taryfę ulgową w innych kwestiach Cresil na przykład jak na wilczaka jest dość spokojny, uważam też że trafiliśmy na niezbyt ciężki przypadek jeśli chodzi o lęk separacyjny - oczywiście problemy z zostawaniem były i nadal są, ale nie mamy problemu z paniką, w której pies łamie sobie zęby czy robi sobie inną krzywdę, więc jak na wilczaka - nie jest źle
Nie mieliśmy też "okresu lęków" ani problemu z lękliwością ogólnie.
Za to mieliśmy ZŁOŚNIKA Cóż - coś za coś

Quote:
Originally Posted by Grin View Post
Może coś w tym być; z jednej strony miał towarzyszkę do typowo psich zabaw, która będąc starsza i "mądrzejsza", jednocześnie zapewne potrafiła w jakimś stopniu wskazać mu, których zachowań się nie toleruje. My byliśmy jego jedynym obiektem i celem czy to zabaw, czy "wyżycia się", czy cokolwiek to było.
Z drugiej strony wspomniany tu Czesio też chyba wychowywał się z innymi psami, a właściciele do taryfy ulgowej się nie przyznają. Może Giga była z tych, którzy mają dobry wpływ na "dzieci"? Albo po prostu trafił Ci się spokojny osobnik, w tym zakresie przynajmniej?
Czesio wychowywał się głównie z Nitką i uważam, że sporo mu to dało Nitka olewa większość otaczającego ją świata - być może dzięki temu ominął nas wspomniany okres lęków?
W pewnych kwestiach inne psy przeszkadzały nam w wychowaniu szczeniaka i trzeba było nieźle się nakombinować, żeby poustawiać życie tak, by szczeniaczek od każdego wziął tylko te dobre cechy No ale ma to też sporo plusów Największym było na pewno to, że jak Czesio szczeniaczek zaczynał mieć chęć na zabawę, to męczył nie tylko nas, ale i Nitkę właśnie Btw nie wyobrażam sobie życia z małym Cresilem w pojedynkę, zagryźlibyśmy się nawzajem


Edycja: A i jeszcze żeby tak nie oczerniać mojego pieseczka, to dodam, że obecnie jest KOCHANY Polubił nas mając ok. 6-7miesięcy... a kiedy skończył rok to śmiem twierdzić - pokochał nas i stał się przytulaśnym misiaczkiem
Wcześniej był wściekniętym demonem... nie wspominam tego zbyt dobrze Dla przykładu - mam tylko 2 (słownie: dwa!) zdjęcia, kiedy trzymam na kolanach słodko śpiącego małego Czesia... bo tylko dwa razy zdarzyło się, że był tak zmęczony, że dał się wziąć na kolana bez awantury, albo szybko odpuścił i zasnął. Całą reszta naszego kontaktu fizycznego polegała na tym, żeby nie dać sobie wydrapać oczu i zbytnio się pogryźć... trzymanie go na rękach ZAWSZE było walką... jak tylko na moment piesek przestał się rzucać jak węgorz to w nagrodę odstawialiśmy go na podłogę i tak w kółko. Ryk jaki z siebie wydawał był naprawdę imponujący
Mój tata w pierwszych dniach mojego pobytu w domu z tym małym diabłem podsumował Czesia tak: "Dominika ja nie wiem co Ty tu przywiozłaś, ale to nie jest pies, to jest dzikie zwierzę"
__________________
CRESIL II z Peronówki - wd
Całe stadko: 2011 2012 2013

Last edited by makota; 07-07-2014 at 00:25.
makota jest offline   Reply With Quote