|
Wychowanie i charakter Jak poradzić sobie ze szczeniakiem, najczęstsze problemy z CzW, jak je rozwiązać, .... |
|
Thread Tools | Display Modes |
04-05-2005, 15:05 | #1 |
Tmave Zlo
|
Rodzinność wilczaków
Witam,
Chciałabym zapytać, czy macie może doświadczenia pt. "Nowy członek stada - małe dziecko"? Podejrzewam, że wilczak to pies i kropka. I skoro ja nie zostałam zeżarta przez psy w rodzinnym domu (a i psy się nie wyprowadzały na moją okoliczność ) to sprawa nie jest "rewelacją". Tylko jakoś mało na forum znalazłam informacji na ten temat |
04-05-2005, 15:16 | #2 |
Distinguished Member
Join Date: Jan 2004
Location: Supraśl/Poznań
Posts: 2,513
|
Bezpośredniego przykładu nie mam, ale tata mojego Varga, gdy w domu pojawiło się mało dziecko, to potraktował je jako członka stada - rzecz jasna, a gdy nie widział chłopca "na wyciagnięcie łapy" () to zaglądał do wszystkich mijanych wózków z dziecmi, szukając tego "swojego"
|
04-05-2005, 15:42 | #3 | |
Tmave Zlo
|
Quote:
Żadnej zazdrości. Sama opiekuńczość. Miód na moje serce lejesz, bo najpierw planuję odchowanie wilczaka, a dopiero potem dziecka |
|
04-05-2005, 20:33 | #4 |
Distinguished Member
Join Date: Jan 2004
Location: Supraśl/Poznań
Posts: 2,513
|
Nie wiem, jak siie inne CsV do tego mają, ale tu akurat trzeba zaznaczyć: Garo jest super wychowany i zsocjalizowany...
|
05-05-2005, 21:26 | #5 |
Galicyjski Wilk
Join Date: Oct 2004
Location: Kraków
Posts: 1,124
|
o tym jaka jest reakcja wilczaka na noworodka powiem wam za jakieś mniej więcej 4 m-ce, z własnego doświadczenia
|
05-05-2005, 21:40 | #6 | |
Tmave Zlo
|
Quote:
|
|
06-05-2005, 10:18 | #7 | |
Galicyjski Wilk
Join Date: Oct 2004
Location: Kraków
Posts: 1,124
|
Quote:
ale tak na serio, to będę miała bardzo wesoły domek!! dziecko, dwa psy (które jeszcze nie są do ońca poukładane) i wiewiórka. to sie dopiero będzie działo!! |
|
06-05-2005, 19:00 | #8 | |
Tmave Zlo
|
Quote:
|
|
10-05-2005, 10:04 | #9 | |
VIP Member
|
Re: Rodzinność wilczaków
Quote:
Psy to troche inna sprawa - u nas mamy dwa przypadki: Bolo - skaczacy dzieciom w ramiona (wiec zwykle raczej nie dajemy mu sie bawic, bo stukajac dziecko lapa potrafi je sprowadzic do parteru). No i Balrog, ktory dopiero co dowiaduje sie czyms sa dzieci i narazie nie budza w nim entuzjazmu - ciekawosc jest, ale zachowanie malo eleganckie... Jednak ogolnie to podpisuje sie pod tym, ze w tym wypadku wilczak to pies. A moze raczej wilczak to wilk jesli chodzi o zachowania stadne - o dzieci stado bardzo sie stara - wilczaki wychowywaly corke Moniki (hodoczyni Jolki), Hany (hodowla "od Uhoste"), Marceli (hodowla z Vlci chaloupky), Birgit (z Niemiec) i wiele wiele innych, ktore mielismy szanse obserwowac przez te lata. Bardzo dobre zdanie o opiekunczosci wilczakow ma tez u nas wlascicielka Questy Seda eminence, ktora te umiejetnosci sprawdzila w domu. Czyli mozna postawic sprawe tak: trzeba uwazac tak jak z kazdym psem, bo to co dobre dla szczeniaka wilczaka nie musi byc dobre dla dziecka... Trzeba psa nauczyc, ze dziecko jest delikatniejsze i przewracanie (i inne silowe zabawy) nie wchodza tu w gre. Takiego psa trzeba tez od malego oduczyc obrony miski, a raczej tego, ze dziecko moze do miski podejsc i mieszac w niej raczkami. Ogolnie mozna powiedziec, ze wilczaki urodzonymi niankami nie sa, ale o dzieci staraja sie wzorcowo.
__________________
|
|
10-05-2005, 10:25 | #10 | |
Tmave Zlo
|
Re: Rodzinność wilczaków
Quote:
|
|
12-05-2005, 09:18 | #11 |
Junior Member
Join Date: Sep 2003
Location: Warszawa
Posts: 230
|
Margo, masz 100% racji co do postawy wilczaków w stosunku do dzieci. Z tego co ja zaobserwowałam - a mamy dziecko już roczne - i 2 suki Aję (wilczak jak by ktoś nie wiedział) i Dzanę -ON, psy przyjmują małe dziecko jako szczególnego członka stada. Oczywiście na początku są jakby próby "sprawdzenia" czy się podporządkuje, ale na poziomie zabawy i pod kontrolą nie są niebezpieczne.
Aja gdy zobaczyła oseska to obwąchała, oblizała, najciekawsze zapachy były w okolicach pieluchy, mocno zainteresowała się smokiem i zabawkami. Denerwowały ją skarpetki na nogach, podchodziła i ściągała je, czasami próbowała "wiskać" dziecko, zdarzyło się ze przy tym i uszczypnęła, ale nie była specjalnie odganiana, oczywiście była ciekawska i obserwowała czynności przy maluchu, ale bez specjalnych emocji. Gdy dziecko kładło się do raczkowania na podłodze to zawsze starała się umiejscowić między mna a dzieckiem, uczestniczyć w zabawie (czytaj:zabierać zabawki i zwiewać), ale nigdy nie reagowała agresywnie czy w jakiś niebezpieczny sposób. Czas łażenia na kolanach pamiętam jako ucieczka psów przed łapkami małego i wrecz chowanie sie przed nim (ON). Ogólnie mały może miętosić Aję i ona nie reaguje, gdy pieszczoty nasilają się do stopnia pozostawienia garści kłaków w łapce, następuje wymiana gaworzenia, Aja pogaworzy, wkurzy się i odejdzie, czasami kłapnie zębami, ale nigdy nie zdarzyło się że zrani dziecko. Gdy mały je psy chodzą za nim i gdy wydaje im się, że nie widzę zabierają mu z ręki smakołyk. W czasie posiłku tylko czekają aż mu cos spadnie na podłogę. Dzieciak sam też wciska im jedzenie do pysków. W czasie karmienia psów miesza łapkami w pokarmie - przecież to najlepsza zabawa. Czasami ja się zastanawiam jak Aja wcinając karmę nie pomyli się i nie kłapnie rączki, która sama w trakcie jedzenia pcha się do pyska? Podsumowując: uważam, że wilczaka jak każdego innego psa można przystosować do dziecka. Na początku tak jak przy każdej rasie trzeba zwracać uwagę jak pies reaguje, na pewno nie wolno izolować od dziecka, traktowac naturalnie i kontrolowac. Wilczaki maja dużą mądrość i potrafią przystosowywać się szybko do zmian. Margo, gdzie podziały się zdjęcia Aji jako niani? Może jeszcze raz wysłać do galerii? Pozdrawiam, życzę wesołej gromadki wszystkim przyszłym mamuśkom i ... nie taki wilk straszny.... Jolka |
12-05-2005, 09:40 | #12 | |||
Tmave Zlo
|
Quote:
Quote:
Quote:
|
|||
24-01-2006, 21:02 | #13 | |
VIP Member
|
Quote:
__________________
|
|
27-01-2006, 10:42 | #14 |
Galicyjski Wilk
Join Date: Oct 2004
Location: Kraków
Posts: 1,124
|
Teraz , po upływie kilku m-cy mogę wreszcie powiedzieć conieco o rodzinności wilczaków. Dona małego przyjeła obojętnie, ot ktoś mały i nowy sie pojawił, został obwąchany ze wszystkich stron (zwłaszcza pielucha ), po czym psy siadły sobie jakby nigdy nic i nie zwracały na niego uwagi. Donek jedyne co robi ( a mnie to przyprawia o palpitacje serca ) to uwielbia ściągać małemu skarpetki z nóg. Jak widzę tą paszcze pełną zębisków i jego małą nogę to kamienieję. Jedyny problem jest z wózkim, Dona zachowuje sie jakby nie kumała że w środku jest Tomcio, kiedyś przyłapałam ją na tym że zaczeła ciągnąć za rączkę gdybym w pore nie krzykneła wózek wylądowałby na ziemi.Gdy idziemy na spacer to sunia nie idzie mi przy nodze tylko przy wózku i nie mogę jej tego oduczyć, jest to kłopotliwe na chodniku, gdyż ten jest za wąski i gdy ktoś chce nas minąć musi zejść na ulicę.No i jeszcze jedna sprawa, dy mały płacze psy wyją i nie wiem kto zachowuje się w tym momęcie głośniej
|
27-01-2006, 16:54 | #15 |
Junior Member
Join Date: Sep 2003
Location: Warszawa
Posts: 230
|
Ajołka tak jak każdy typowy wilczak lubi porozrabiać i bawić się. taki maluch sie do tego doskonale nadaje
Na przywitanie mały (prawie 2 lata) jest bardzo wylizany, czasami trzeba pilnować by nie został stratowany. Obowiązkowo jest "przypilnowany" przez obie suczki (z ON) na konieczność zjadania tego co nosi w ręku, łażą za nim i wylizują nawet to, co na co dzień nie wezmą do pyska. Zabawki w ręku dziecka - znaczy trzeba wyrwać i poobgryzać. Ogólnie Aja wykazuje dużo cierpliwości w tropieniu małego, jak i w unikaniu deptania, ciągania, pokładania się na niej. Pogaworzy sobie jak to kobitka i usunie się. Fantastycznie wygląda jak mały grzebie jej w misce w czasie jedzenia, a ona nie pomyli chrupek z jego łapkami Pozdrawiam, Jolka |
27-01-2006, 18:58 | #16 |
Junior Member
|
Nie mam prawie żadnych doświadczeń: Luna-dzieci. Sporadyczne kontakty z kilkulatkiem znajomych były na zasadzie zabawy. Obce dzieci czasem próbowała w zabawie chwycić zębami za nogę, tak jak zaczepia psy z którymi się bawi.
Wczoraj miałam bardzo przykrą sytuację. Luna "pogryzła" 7-latka, którego znała, ale nigdy się z nim nie bawiła gdyż chłopiec nie przepada za psami. Piszę w "" ponieważ żadnych obrażeń poza kilkoma małymi siniakami dziecko nie ma. Nie wiem jak do tego doszło, zjawiłam się po fakcie. Byłam w stajni i dopiero usłyszałam płacz syna znajomych. Leżał na ziemi skulony (postawa prawidłowa obronna przed psem), a Luna szarpała go za ubranie. Płacz, histeria, itd. Nic wielkiego się nie stało, ale nigdy wcześniej nie widziałam jej w takiej sytuacji. Jeśli nawet go zaczepiła, a mały się przestraszył, to dlaczego nie odpuściła? Wiem że potraktowała to jako kolejną zabawę, ale boję się że sytuacja może się powtórzyć i kiedyś zrobi jakiemuś dziecku krzywdę |
27-01-2006, 21:36 | #17 |
VIP Member
|
Klara...zabawe?? Jestes pewna? U psa widac, kiedy sie bawi a kiedy nie , psy nie udaja.
Pamietam, ze Luna wypuszczala sie na samodzielne polowania, teraz ta sytuacja z dzieckiem. Mozesz jakos dokladniej opisac? Bo z tego postu powyzej to wyglada bardzo nieciekawie. Moze na spokojnie, rzeczowo i analitycznie? pozdrawiam Gaga z lekka oszolomiona |
27-01-2006, 22:37 | #18 |
Member
|
Wydaje mi się, że musicie zaaranzowac sytuację z dzieciakiem. Ne wiem czy tym samym co przeszedł traumę ale trzeba szybko sukę zacząc odkręcac - koniecznie. I proszę nie odbierz tego za wymądrzanie. Trzeba zareagowac juz póki nie jest za późno.
__________________
http://harry.wolfdog.org |
31-01-2006, 18:40 | #19 | ||||
VIP Member
|
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
....ale w zadnym wypadku nie ignorowalabym takiego zachowania. Wiem, ze teraz bylo zamieszanie, ale sprobuj sie potem dowiedziec dlaczego pies zaczal szarpac. Skoro chlopak nie lubi psow to moze zrobil cos co spowodowalo takie zachowanie? Jesli uda sie dotrzec do zrodla to mozna bedzie popracowac z Luna, aby w danej sytuacji juz tak sie nie zachowala. Najlepiej tak jak pisal Sebastian: prowokujac sytuacje z dziecmi....choc moze z innymi, ktore nie maja zlych doswiadczen....
__________________
|
||||
04-02-2006, 23:09 | #20 |
Junior Member
|
Myślałam nad tym co się stało. Dowiedziałam się też jak to się zaczęło. Chłopak wyszedł z domu i czekając na rodziców zaczął sobie kopać w rynnę, Luna nagle to zobaczyła, podbiegła i złapała go za tyłek. Kiedy upadł na ziemię Luna dalej szarpała go za ubranie. Kiedy usłyszała moje kroki od razu przestała, zobaczyłam ją jak gdzieś pędzi w siną dal, przywołałam, wróciła niechętnie, z udawaną pokorą.
Oczywiście że jak najszybciej chciałam zaaranżować sytuację z dziećmi. Tak jak Margo wspomniałaś, zapomniałam o tym gdy Luna spotykała obce dzieci, zwykle była wobec nich obojętna, po tym zdarzeniu miałyśmy okazję spotkać się z dziećmi, i nic, pełen luz. Nawet był kontakt z tym chłopcem, on nie ukrywał że się boi, Luna powąchała go i nic. Ale było to przy mnie. Nie wiem co by zrobiła gdybym nie widziała. Dlaczego pomyślałam że była to dla niej zabawa? Może i błędnie, ale takie miałam pierwsze skojarzenie, że potraktowała go jak, hmm, innego psa? Luna bardzo często (wtedy właśnie też) bawi się z psami w gryzienie, mordowanie, ogólnie robienie z siebie nawzajem zwłok. Wygląda to czasem strasznie, ale wiem że to zabawa. Czasem kiedy się tak rozkręciła w przypływie radości próbowała złapać kogoś za nogawkę, rękę, jak szczeniak, głupkowata mina i już jej nie ma. Skojarzyłam to właśnie tak. Pojawił się nagle nowy "obiekt" więc... Zresztą nie wiem sama. Pewnie próbuję ją wytłumaczyć Ogólnie Luna ostatnio tak daje mi w kość że ręce opadają. Myślałam że szkodnikowi trochę przeszło. Ma prawie 1,5 roku i ciągle pstro w głowie. Kolejne próby ucieczek, np. idę przez las i w jednej sekundzie nie ma Luny, jak się później okazało nagle zawróciła, wpadła na podwórko oddalone o kilkaset metrów, zrobiła zadymę, zamordowała kilka zwierzątek, i wróciła do mnie z uśmiechem na twarzy Albo wpada w stado saren i biega za nimi do upadłego tak że przez kolejne 3 dni ledwo się rusza na obolałych, pokaleczonych łapach. Myślałam że wreszcie umebluję od nowa mieszkanie. Kupiłam piękne antyki, dywany, cała happy, i co widzę po kilku dniach? Obgryzione meble, dziura w sofie i ogromny szczoch na dywanie. Żyć nie umierać. |
|
|