![]() |
Tylko, że w Polsce pies wciąż jest kojarzony z wsią i pilnowaniem terenu :P Najlepiej, żeby szczekał pół dnia, a jak komuś zwrócisz uwagę, że dobry pies stróżujący nie szczeka na każdego, to jest wielkie zdziwienie, a często foch. Ludzie wciąż potrafią iść do marketu na dwie godziny i zostawić psa i jeszcze mieć pretensje, że ktoś go spod tego tesco zabrał, co lepsze potrafią zostawić psa w zamkniętym szczelnie samochodzie na słońcu. Ostatnio pod biedronką odplątywałam psa, który się dusił własną obrożą... I chociaż przyszły z tym psem 3 osoby, to żadna nie została, a pies darł japę na pół osiedla. Jak zwróciłam im uwagę, to pani wyszła do psa i z pretensją - Coś ty narobiła? Najlpsze, że na tym sklepie jest nalepka zakazująca pozostawiania pod nim psa, a ludzie nic. Całe stada psów tam stoją. Wkurzyłam się i napisalam do dyrekcji, obiecali coś zrobić.
|
Quote:
|
Quote:
Myślisz, że zagraniczne psy są lepiej wychowane..... ? :) |
Może jeszcze dodam coś od siebie na temat doświadczeń z wchodzeniem psa do sklepu. Jak Varg miał ok. półtora roku, chciałam wejśc z nim do kiosku (żeby nie było- kiosk ten nie jest wielkości psiej budy- był to normalny sklepik). Sprzedawca wygonił mnie z wrzaskiem, a czemu? Bo jego zdaniem pies + kiosk = zasikane gazety...................... Hihi
Sęk w tym, że ja mam pewność, że mój pies ani nie nabrudzi, ani niczego nie zniszczy- powącha, owszem, ale nie będzie niczego dotykał, czy też zjadał. |
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
|
No to są już reakcje przesadzone ludzi którzy albo psów nie lubią albo się ich boją albo jeszcze coś, jednak na szczęście ze swojej strony powiem że to raczej jest dość rzadkie. A co do kagańca to przypomniała mi się historia jak szłam z pieskiem na smyczy (pies wielkości małego jamnika) a jakaś pani skomentowała "bardzo ładnie, że na smyczy ale jeszcze kaganiec powinien mieć", tutaj miałam chęć powiedzieć żeby sama go sobie założyła.
|
:shock: Bardzo to zadziwiające, co piszecie. Mam dwa duże psy (ras różnych), chodzimy na spacery w mieście i NIGDY się z czymś takim nie spotkałam. Nie używamy kagańców ani podobnego sprzętu. Spotykają nas raczej całkiem przeciwne reakcje. Kiedyś nawet mnie denerwowało, że obcy ludzie pchają się z łapami do psa :) Ale to w sumie bywa miłe.
|
Wilczaki, jako generalnie dość ciche psy, nie wpadające w ujadanie, są chyba łatwo tolerowane. Ilez to razy jakis inny pies wsciekał sie na smyczy, ujadał, na widpok Cheya... I oczywiście tamten pies uchodził za agresora.. podczas gdy cichy, stojący i patrzący tylko Chey - za aniołka ;D
Ludzie widza czasem nie te rzeczy, które sa naprawdę.. w tym przypadku - nam to zwykle na plus ;P Ale częściej jednak zwycięża u ludzi ciekawośc, zainteersowanie niż strach. Z niechęcia jakos udało nam sie do tej pory nie spotykac.. ale może to znów ...inna dzielnica? ;) |
Więc jeśli chodzi o moje miasto to nie jest to przesadzone. Tak reagują ludzie. Raz nawet jak byłem na spacerze w takim lasko-parku ze znajomą i dwoma wilczakami, które biegały luzem i cały czas przy nas. One ani my nie zaczepiliśmy nikogo. Psy dostały po kopniaku od rowerzysty gdzie szły normalnie przy nas oczywiście zero reakcji ze strony psów, a na mój komentarz " człowieku co robisz " dostałem w zęby. Każda napotkana osoba choć psy nie zbliżyły się do niej na odległość 5 metrów zwracała nam uwagę i straszyła policją. Nawet jak wychodzę na specjalny wybieg dla psów to inni właściciele jak widzą mnie z psem to uciekają i często mam straż miejską. Większosć ludzi poprostu ma paranoje, a jak już usłyszą w telewizji, ze znowu pies kogos zagryzł lub pogryzł to ja sie boję wyjsć na spacer. Najzabawniejsze jest to, ze często reagują tak właściciele innych psów, które atakują mojego. Do mnie mają pretensje, ze pies bez kagańca bo ich jest agresywny to musi chodzić. Czasami to sie zaczynam zastanawiać kto jest bardziej agresywny psy czy ludzie i komu powinno zakładać się kagańce. Wczoraj zwyzywał mnie facet na chodniku jak wracałem z psem do domu piechotą. Pies szedł spokojnie przy nodze i zero reakcji na ludzi. Facet jak mnie zobaczył to obrzucił mnie różnymi epitetami odniósł sie, ze mam bardzo groźnego psa morderce i muszę chodzić w kagańcu i na grubej smyczy itd. Ja to skomentowałem w ten sposób, że nie rozumiem co Pan chce ode mnie bo ani ja ani mój pies pana nie zaczepilismy , a jak na razie to jedyną osobą agresywną jest pan i chyba by trzeba było kaganieć i smycz założyć komuś innemu. To usłyszałem " jak Ci przypierdole smarkaczu to zobaczysz. " Wiec skwitowałem " to proszę ale za psa nie ręcze. " facet jeszcze cos bełkotał, a my odeszlismy bo moje ciśnienie było już na granicy.
|
Gaga ja Ci poprostu zazdroszczę. Ostatnio jak wychodziłem z mieszkania równocześnie z sąsiadką to jej mało co drzwi z futryny nie wyskoczyły na widok psa. Oczywiście mieszkam tu od niedawna więc nie wiedziała, ze mam psa bo wcześniej nie było okazji się spotkać.Sama ma psa takiego małego pyrtka co cały czas ujada. Natomiast jest sąsiadka z 2 pietra co jak zobaczyła mnie pierwszy raz to myślałem, ze psa zagłaszcze na śmierć. Ludzie są różni jak i zwierzeta. Natomiast jak jestem na osiedlu obok pracy to właściwie nie mam żadnego problemu bo wszyscy psa znają. Kazdy sie z nim wita, a on zresztą też.
|
Quote:
|
Quote:
jesli mam czegos trochę dość to pytań o psa :) Staram sie być zawsze cierpliwa i odpowiadać na pytania bo w końcu tacy mili ludzie to, jak widzę skarb :) Zresztą to był od zawsze sposób na socjal młodego - głaskali go wszyscy:dzieciaczki, dorosli, żule itp Chey nie jest aniołkiem i innych samców musimy się wystrzegać, ale ludzie? Faaajni są ;) Tylko bedne dzieci jak chcą burego pogłaskać a mają pluszaka w rączce... tzn za chwiilę nie mają :D Mieszkam w środkowej części miasta, w bloku, okolica zapsiona do granic możliwości więc wiadomo- konflikty między psami są na porządku dziennym. Ale jakoś niezwykle rzadko zdarzają sie pyskówki między ludżmi, z innymi spacerującymi z duzymi psami (zwłaszcza rano) mijamy się z daleka, ustępujemy drogi... na bazarek wchodzimy, tarasujemy drzwi do budki z miesem i zamiast pretensji mamy zainteresowanie.. no weźcie sie przeprowadźcie do nas , będzie lepiej :) Zapraszam: Warszawa-Mokotów ;P |
Quote:
Olsnilo nas gdy psy dostaly gumowe, zarowiaste pilki i niosly je w pyskach. Zero strachu- tylko smieszne zaczepki, ciumkania itp. Poszlismy dalej - mlody dostal czerwone szelki, bandane... dzis juz chodzi bez bandany, tylko w szelkach... no i taki pies w czerwonych paskach nie moze byc groźny ! ;) Może u Was tez to zadziała? ( nie polecam tylko yorkowych, różowych kubraczków) :D |
Quote:
|
Quote:
|
Kurde właśnie sobie wyobraziłem mojego Czambora 70 cm w kłębie w tym różowym yorkowym kubraczku. Wiesz co ty jesteś aparatka. Tak poza tematem będziecie w Późnej.
|
Quote:
http://www.pelna-miska.pl/sklep/_var...f877a3cc52.jpg :lol: Quote:
|
Ja tylko wtrącę swoje dwa słowa odnośnie zachowania ludzi. Mieszkam , powiedzmy, na osiedlu domków jednorodzinnych, ale w odległości spaceru mam różnego rodzaju osiedla, w zależności w którą strone sie wybiorę tam usłysze odpowiednie epitety odnośnie moich psów. jak ide w jedną stronę psy sa super i kochane, jak ide na bardziej 'snobistyczne" osiedle wtedy prowadze na smyczy dziką bestię. Wiem że większość z Was nie zna mnie osobiście ani Blitz, ale wyobraźcie sobie "matke POlkę" pchającą wózek z 3-latkiem i człapiąca spokojnie sunie przy nodze. I na ten widok jakaś matka łapie swoje 7-letnie dziecko na ręce a drugie ucieka.. ale ja wiem że to wina rodziców, że nie tłumaczą , nie pokazują. Ja się normalnie przestraszyłam ja ta matka porwała to dziecko na ręce i zagadałam ją że jeśli chce przekonac dziecko do psów, to nie ma problemu, bo Blitz jest przyzwyczajona do dzieci (patrz to w wózku ;) ) ale Pani mi odpowiedziała że takich strasznych psów to sie boją.I co tu robić?
|
Zasadniczo z dużym psem i tak jest łatwiej. Mój jest dość mały i ludzie mają tendencje do tupania, straszenia, udawania że ją gonią itp. a ona przecież wszystkich omija wielkim łukiem więc nie ma tu mowy o jakimś zaczepianiu przez psa. Sąsiadka miała ratlerka, starszy pies, nigdy nawet nie słyszałam żeby szczekał, bardzo spokojny, ta pani zawsze z nim spacerowała. No i szedł jakiś kretyn i po prostu podszedł do psa i go kopnął, ot tak sobie, pies nawet go nie widział, weterynarz całą noc psa ratował ale wstrząs mózgu, do tego zawał i było po psie. Jak tylko widzę z naprzeciwka człowieka to biorę psa do nogi. Wilczaka raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie zaatakuje.
|
Przy zdrowych nie, ale chorzy też są wśród nas. I między innymi dlatego nie zostawiamy Baaja pod sklepem.
|
Gaga, nie ukrywam, że rozważamy przeprowadzkę ;) ale troszkę dalej niż do Wawy :D Do straży miejskiej nie dotarłam, ale mała była ze mną w knajpie na piwku, a potem na obiadku :) wszędzie było super, w knajpie dostała miskę z wodą. Żyć nie umierać. Zapytałam panią z obsługi, czy w zimie można z psem wejść do środka (bo mowa oczywiście o ogródkach), dowiedziałam się, że jeśli pies grzeczny (to w ocenie właściciela) to nie ma problemu ;)
Ale w tramwaju znowu mnie dobito... Moja sucz jeszcze nie jeździła autobusem, bo ja sama się boję i nimi nie jeżdżę... z powodu psa przekonałam się do tramwajów, więc czasem sobie jeździmy i suka super, zero stresu, siedzi sobie albo kładzie się na podłodze. Już nawet nie zaczepia ludzi, bo kiedyś z każdym musiała się pomiziać :) No więc weszłyśmy do tramwaju, skasowałam te 4 bilety, a że nie było miejsca siedzącego choć luźno to ustawiłam się przy barierce. Bardzo 'niemiły' pan przegonił nas z krzykiem: 'Tam sobie idźcie!!, odsuń się pani z tym psem ode mnie bo mi spodnie ubrudzi/obślini' :/ Dodam, że mała nawet go nie dotknęła :( Miała też kantarek, który robi u nas za kaganiec... za to podczas kupowania biletów w kiosku K-lee wskoczyła przednimi łapami za ladę, pan się bardzo ucieszył, wymiział, wygłaskał, skomplementował i prawie się rozpłakał, bo dopiero co odeszła mu suczka ON-ka... Powinni Wrocław daleko na wschód przesunąć :/ A ja oszaleję w tym niesympatycznym mieście... |
Warszawa też nie słodka i lukrowana ;)
|
Kiedyś spacerowałam z psem po Mokotowie, jakieś 2 tygodnie, codziennie i tam akurat byli przesympatyczni ludzie :) To była suczka ON-ka, wszędzie pozwalano mi z nią wchodzić ;) Dlatego Warszawę/Mokotów naprawdę miło wspominam :)
|
My znamy te lepsze i te gorsze części stolicy - ale jedno, co mogę powiedzieć, że trudna okolica dobrze kształtuje psa, a raczej pomaga go kształtować, jeśli ma silną psychikę.
|
Współczuje wam :-/ Mieszkać w okolicy z tyloma debilami.
Całe szczęście że w 'mojej' części Tychów są normalni ludzie. Jasne, też są idioci atakujący 'czemu ten pies nie ma kagańca' (tyskie przepisy mówią że pies ma mieć kaganiec lub smycz), ale ich się szybko gasi tekstem 'jak na razie to pani się należy za głupie szczekanie'. Ale takich jest mało, a i tak udało się ich wytresować. A większość jest naprawdę super - porozmawia, da się powąchać, pogłaszcze, nikt nie zabiera nerwowo dziecka na drugą stronę tylko jak widzę że maluch chce zobaczyć taaakiego dużego pieska to Ciri siada a mały może jej dać parę smaczków (co zwykle kończy się mokrym buziakiem dawanym przez Ciri). Konflikty z psami wiadomo, są - ale jak na razie właściciele doskonale zdają sobie z tego sprawę że nie wszystkie psy się lubią i jest normalnie. |
Quote:
Jak wyprowadzałam sie z Saskiej Kepy to mi żal było parku Skaryszewskiego... ale teraz nie żałuję - zamieniłam na lepsze ;) |
All times are GMT +2. The time now is 07:35. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org