![]() |
Quote:
|
Hm... nie wygląda to ciekawie...
O godz. 10-tej dostałam wiadomość, że 5 godz. maratonu minęła, a jeszcze nikt go nie ukończył! :O Nawet ci, którzy normalnie startują na 50 km. (Tutaj wszyscy mają tę samą trasę - 25 km) Z tego co do mnie dotarło, ponoć organizatorzy (inni niż dotychczasowych zawodów) przegięli z punktami kontrolnymi, wiele teamów ponoć zrezygnowało. Gdy rozmawiałam z "naszymi", szli po istnej patelni, woda im się kończyła lub nawet skończyła, a do celu jeszcze nie wiadomo ile. Wszyscy liczyli na to, że startując o 5 rano, o 10-tej już spokojnie będą na mecie lub w jej pobliżu a tymczasem zupełnie inaczej to wygląda. Nie podoba mi się to. :/ |
Uff, dolecieli do mety. Zamiast 25 km zrobili 37...
|
... Oj, organizatorom TYCH zawodów dostało się chyba po uszach... :p
Jeżeli dla kogoś ten maraton był debiutem, mógł się chyba zniechęcić do dogtrekkingu. |
My też dotarłyśmy, ale ja chyba w gorszym stanie niż Łowcy... Z okazji że szłam w klapkach moje stopy dość ostro odczuły ten bieg. Ale i tak jestem z siebie dumna, bo było naaaaprawdę ciężko. Bogu dzięki, że Astarte jest nie gniecionca nie łamionca, bo holowała mnie przez calutką drogą podczas gdy inne psy wymiękły :)
|
A ja się cieszę, że tym razem odpuściłam. :D
Dobrze się stało, bo moje marudzenie (nieodzowne w takich warunkach i sytuacji) do reszty by Wam obrzydziło życie na tej trasie. :D |
Quote:
|
Karina, to do Parku tam mozna wejsc z psem?!
Mieszkamy teraz tak blisko, nigdy tam nie bylam, a fajnie by bylo jechac z psem... |
Quote:
|
Quote:
|
To ja mam psa mutanta. Jak miała 3 miesiące była z nami na wycieczce na Jurze gdzie bazą wypadową była Centuria. I tak zrobiliśmy trasę Centuria- Krempa (jakieś 14 km) a popołudniu trasę Centuria- Góra Hełm (chyba też jakieś 10 km, może mniej). I po powrocie do domku mała dalej szalała i nie odpuszczała. Gorzej ze mną :D W sumie to do dziś tak jest- Astarte po wczorajszym szaleje po domu, a ja kuleję i ledwo chodzę:roll:
|
Dam Wam Garude... 8)
|
Na stronie Prestora pojawił się króciutki pokaz slajdów z Góry Św. Anny. Jacek z Łowcą mają tam fajne zdjęcie zrobione po zakończeniu trasy. :)
http://www.prestor.pl/newsroom_nowy/...m_lesnica.html |
A tutaj link do paru zdjęć robionych przez Jacka sprzętem... turystycznym. :D
http://picasaweb.google.pl/grindylow...eat=directlink Ze mnie pot się leje od samego patrzenia. :D Trzeba jednak przyznać, że im więcej czasu upływa od tych zawodów, tym częściej uczestnicy przyznają, że choć trasa była idiotycznie poprowadzona asfaltem, pomimo że lasów tam ci dostatek, choć dróg którymi szli, często na dostarczonych przez organizatorów mapach w ogóle nie było, choć precyzja naniesienia na nich punktów kontrolnych była mniej więcej z dokładnością do... 1 km, :D to jednak warto było tam być choćby z uwagi na doborowe towarzystwo na trasie. :) To naprawdę miłe i to jest wartość sama w sobie w tych dogtrekkingowych zawodach. :) A jak jeszcze pomyślę o prysznicu ze szlaucha, który zafundował po drodze jakiś dobry człowiek i psom i ludziom, to prawie żałuję, że mnie tam nie było. :D |
Jak zwykle super fotki:)
Przy przeglądaniu zdjęć pomyślałam, że taki dogtrekking ma jeszcze jedną wielką zaletę-jest idealną wręcz okazją do "umysłowego" treningu psa, poprzez "spacer równoległy", który uczy tolerowania i spokojnego współspacerowania z innymi psami, bez względu na płeć :) Domyślam się (bo w dogtrekkingu nie brałam udziału), że zarówno wzajemne wyskoki do siebie, jak i zabawy są raczej wykluczone? :) W każdym razie, jakby ktoś miał problem z dorastajacym "macho", który myśli, ze świat należy do niego, lub z psem wycofanym-to traka dogtrekkingowa terapia, która narzuca dyscyplinę ale też i dostarcza czynnika "relaksujacego" czyli ruch, może być wymarzoną lekcją dyscypliny, zaufania, współpracy:) p.s. a poza wszystkim jestem pod ogromnym wrażeniem Waszej rodziny, żeby wszystkie psy trafiały do takich ludzi to świat byłby dużo szczęśliwszy:) |
Quote:
Łowca jest właśnie takim dorastającym "macho", który często nie potrafi sobie odmówić przyjemności pokazania światu (a przynajmniej innym samcom), że jest ogromnie ważny i groźny, a na takich imprezach dochodzi do tego jeszcze zgromadzenie dużej liczby psów (często z podobnym nastawieniem) i suk (nieraz w cieczce), buzująca adrenalina, jaka się czworonogom udziela przed startem, a także to że ekipa z zawodów na zawody się powtarza i psy zdążyły już sobie zyskać zarówno sympatie, jak i "wrogów". :) Zatem jak usłyszałam i potem zobaczyłam potwierdzenie na fotkach, z którymi psami ostatnio Łowca przez większą część trasy maszerował, nie mogłam się temu nadziwić. :p Ale to jest najwyraźniej tak jak mówisz; "spacer równoległy", wspólny wysiłek, zmęczenie robią swoje. Ja jeszcze raz podkreślę; fajne w tym jest także (a może przede wszystkim) to, że spotyka się tam z ludźmi, którzy po prostu "czują temat", często mają te same problemy, wiedzą, jak się należy zachować np. przy wyprzedzaniu, żeby uniknąć niepotrzebnych psich nerwów i spięć. To jest naprawdę fajna sprawa. Quote:
Dzięki :bussi: |
Quote:
A tak poważnie, to ja ciągle jestem pod wrażeniem tego jak Łowcy genialnie przeorganizowali swoje życie i oddali się całkowicie swojemu nowemu dziecku i bratu. Szczególne ukłony dla Kai, bo w tak młodym wieku doskonale zdaje sobie sprawę z tego czym jest wilczak i z czym się go jada :) |
Quote:
Na tej samej zasadzie Cheitan na ćwiczaku może iść w jednej linii z innymi samcami, pracować i nie robić wyskoków, bez smyczy. Te same samce puszczone luzem wolno (przerwa i wyłączenie trybu pracy) prawdopodobnie.. aj, NA PEWNO, rozpoczęłyby wzajemną próbę sił :evil: |
Quote:
|
All times are GMT +2. The time now is 17:46. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org