![]() |
Kasiu, nie wiedziałam, że kastrujesz młodego. Mogę wiedzieć co było powodem podjęcia tej decyzji?
|
oczywiście - inaczej bym się nie chwaliła :)
po pierwsze: za dużo już jest wilczaków i coraz częściej pojawiają się do adopcji, a mając chłopaka w zasadzie nie masz żadnego wpływu na dalsze losy jego dzieci. po drugie: żeby stał się reproduktorem to oprócz wystaw trzeba jeszcze robić PR a na to nie mam ochoty wcale po trzecie: ma za krótką sierść i zbyt ciemne oko i jak napisałam w temacie Brafowym - nie wiem czy jego "byczy " wygląd to nie hormony wzrostu w kurczakach, których mu nie żałowałam za młodu i nie wiadomo jak zaowocują w przyszłości :-( po czwarte: z powodu 1,2,3 nie widzę konieczności znoszenia spermy na poduszce :-) po piąte: rzeczywiście doskwierał mu nadmiar testosteronu - jakakolwiek fajna aktywność powodowała nabrzmienie ciał jamistych. czyli zaczynaliśmy zabawę w kierunku agility - co Akriś kocha - dwa skoki przez drzewko i juz gule na siusiaku i oczy dookoła głowy oraz kiełbie we łbie ... i te poranne wzwody... po szóste: jako, że nie chcę go rozmnażać, jego siusiak przeszkadza mu w koncentracji nawet jak jesteśmy sam na sam, to czemu nie uczynić życia codziennego łatwiejszego - nie odczuwam szczególnej radochy rywalizując o spojrzenie z każdym przechodzącym samcem ... ćwiczymy to i wiem, że można trochę utemperować, opanować sytuację, ale ja nie jestem na zawodach :-) nie muszę. Czasem myślę, że robi się takie ciśnienie - masz psa rodowodowego - musisz mu zrobić przynajmniej hodowlankę- a chyba nie dlatego ma się psa rodowodowego... no i po siódme: wsadził swoją różową kość w pupę Sabiemu - ochydztwo!!! |
Uch, odpadłam przy opisie, ale skoro naturalizm narodził się jakieś 2 wieki temu-nie mam z czym dyskutować :D
Za kamerkę dziękuję, wolę trzymać wyobraźnię na wodzy ino czytając. Co jakiś czas nachodzi mnie myśl o kastracji, ze względu na psa, bo mi go zwyczajnie szkoda, jak się wkręca cieczkami wiszącymi w powietrzu. I to jest jedyny powód, bo życiowo uciążliwy nie jest. Przeraziło mnie niestety kilka opisów stanu samopoczucia psa po zabiegu, zdecydowanie nie znajduję u siebei uzasadnienia dla sprawienia mu takiego niefajnego okresu:( Stąd moje zainteresowanie tematem. p.s. szacun za zdrowe podejście do tematu, w końcu nie każda suka i nie każdy pies musi być rozmnażany :) |
Schabishii trafił do mnie może 2 tygodnie po kastracji (ze schroniska przez Akitową fundację) i na 100% czół się lepiej psychicznie niż przed kastracją :-)
Elektra miała sterylkę i tego strasznie nie przeżywała .. może 2 dni ... kastrowałam konia i też nie zauważyłam jakiejś mega traumy za to usuwali mi ósemkę -- uuu ;-) zabieg, ból, dyskomfort - na pewno- ale, nie sadzę, żeby był aż taki, żeby rezygnować jeżeli odczuwa się taką potrzebę. ja jeszcze się bałam sytuacji, że po prostu ucieknie mi do jakiejś suczki- to dopiero byłaby masakra - a jemu się podobają yorki - i co by latał z kokardką na siusiaku?? a tak poważnie to ten kołnierz jest upierdliwy dla psa na pewno - chyba lepiej popilnować niż zakładać - szczególnie jak wet nie ma kołnierzy na konie :-) - bo ten nasz jest jakiś przymały.. gorzej w nocy... zobaczymy |
Quote:
|
troszkę bym się bała, że i tak się z tym rozprawi ...
|
w takim razie...życzę spokojnej nocy a młodemu głębokiego snu, bez zainteresowania "krajobrazem po bitwie" :)
|
wiem - przywiąże go do siebie - to najwyżej będzie lizał mnie :-) a nie szwy
- a tak poważnie - to nie ma mi kto uszyć - a ja nie umiem :-/ |
A jak jego ogon?
Dalej łysy? Bo teraz po kastracji obrośnie (jak oczywiście nadal jest łysy). Trzymam kciuki za Was i szybkiego powrotu do zdrowia! |
ogon w normie już od jakiegoś czasu :-)
dzięki wielkie :) a czy on urośnie? wałachom głowy rosną a co rośnie psom? |
Quote:
|
haha to będę musiała mu jakież ciężarki do tylnych nóżek przyczepiać żeby nie leciał na pysk :lol:
|
Z ciężkim sercem stwierdzam że ja również podjęłam decyzje o kastracji.
Urlop wzięty i około 16 grudnia będziemy operować. Trochę się lękam narkozy i 10 dni w kołnierzu no ale chyba jakoś to przetrwamy. |
my dostaliśmy taki gigantyczny kołnierz, że do auta się nie mieścił - ale Akriś szybko się nauczył, żeby nie lizać tam - i chodził bez - tylko trzeba pilnować...
ale to zależy od kołnierza teraz mój Schabik chodzi w kołnierzu i ma taki krótki malutki i mu wygodniej. |
No to super, mam nadzieje że nam też przydziela jakiś mniejszy kaliber.;)
|
Quote:
|
Hmmm... Szczerze mówiąc jeszcze sie waham. Ale wydaje mi sie że nie mam lepszego wyjścia.
Mamy jedno oko zielono-niebieskie wiec na wystawy i reproduktora sie nie nadajemy. Jedyna kopulacja jaką mógłby odbyć to z suką sąsiadów -przeskakujac przez płot(łamiąc sobie przy okazji obie nogi;)) lub robiąc mały podkop. Wydaje mi sie że lepiej będzie jeżeli w ogóle nie będzie odczuwał potrzeby krycia przez co być może zaoszczędzimy sobie wielu urazów. Jeżeli jesteś innego zdania chętnie posłucham innych opinii :) |
Jeśli chodzi o kołnierz to ja z niego zrezygnowałam. Na początku Liskamm miał kaganiec, a że był cały czas pilnowany to szybko nauczył się ze nie wolno ruszać szwów wiec po kilku dniach chodził "wolny"
|
Odświeżam temat, gdyż u nas zapadła decyzja o zaimplantowaniu Amry.
Chcę jeszcze podpytać o kilka kwestii: - czy po kastracji farmakologicznej trzeba uważać na dietę? - słyszałam, że trzeba uważać na zachowanie psa przez pierwsze kilka dni po zaimplantowaniu, gdyż w niektórych przypadkach bardzo wzrasta poziom testosteronu, często to się zdarza? - w jakim stopniu zmienia się zachowanie psa, tzn. czy kastratowi bliżej do szczeniaczka czy seniora? ;-) - gdy implant przestaje działać, czy pies wraca do poprzedniego zachowania, jest spokojniejszy czy może ponowny napływ testosteronu uderza mu do głowy? |
z moich wywiadów i doświadczeń przed i po kastracji -- nasza była chirurgiczna. Kastracja w tym wieku nie wpływa na charakter psa - podobno jak się kastruje niemowlęta to potem są takie dzieci całe życie - ale nie jak dorosłego psa.
jakich zmian się spodziewać - to zależy na ile hormony wpływają na jego obecny stan - u nas było tak, że każde dotknięcie w celu pomiziania pieska powodowało reakcję ze strony jajec... fajne czynności typu - hopka - to samo - jedna hopka i zapominał o całym świecie bo był już sztywny. i te rzeczy absolutnie mu przeszły :-) ale to, że każdego psa przed zabawą należy zdominować - zupełnie się nie zmieniło. Jak większy szura do mniejszego tez trzeba pokazać kto jest największy - i jest power by skakać po oknach i balkonach - a już 4 rok nam idzie tj 2 lata po kastracji. Może przez to, że nie buzują wtedy aż tak hormony nie wkręca się ekstremalnie i łatwiej go odwołać lub zainteresować czymś innym... podsumowując wilczak pozostaje wilczakiem tylko nie merda bardzo siusiakiem :-) Ale co przemawia za kastracją- to w końcu antykoncepcja :-) nie będzie przypadkowych wilczojamnikow bo ktoś swojej suki nie dopilnuje itp. |
All times are GMT +2. The time now is 20:30. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org