Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Adopcje (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=81)
-   -   Szukam domu dla Wilczaka (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=25399)

Puchatek 09-05-2014 00:09

Quote:

Originally Posted by emka (Bericht 460617)
Witam wszystkich, tutaj mąż emki

Witaj, Mężu Emki! :)
Quote:

Originally Posted by emka (Bericht 460617)
w głębi serca nie chcemy oddawać naszego Dzika. Przez te 10 miesięcy tyle przeszliśmy razem, Astro to już część naszego życia nie wyobrażam go sobie w grupie psów w jakimś schronisku. Jak byśmy musieli go oddać to tylko i wyłącznie indywidualnej osobie którą we trójkę dobrze poznamy. Puki co walczymy dalej.

Bardzo miło i z uśmiechem to się czyta. ;-)
Szkoda, że tak późno trafiliście na WD.
Szkoda, że samotnie przechodziliście swoje małe "piekło" -razem łatwiej :lol: - tutaj i na FB mamy swoje "grupy wsparcia".
Ja to się na wilczakach kompletnie nie znam, ale są tu dobrzy Opiekunowie, którzy swoimi doświadczeniami mogą pomóc Wam naprostować zaistniałe problemy. Niektórzy z nas poburczą, powarczą, capną zębami, ale nie stresujcie się. W końcu poznaliście już życie z wilczakiem. ;-)
Mnie podoba się Wasza chęć zawalczenia o wspólne życie z tym małym "potworem". ;-) Oby pomysł oddania młodego był tylko wynikiem chwilowej załamki nerwowej. :lol:
....
O... Widzę, że już wsparcie nadeszło. :)

emka 09-05-2014 00:30

Spotkać się można, ale jeszcze nie mam auta.

Nasze życie jest nieco pogmatwane Marta (emka) jest znowu w Irlandii a ja siedzę sam z Astro. Staram się kończyć remont i pracować ale Astro daje mi zdrowo w kość plus wprowadza własne poprawki w mieszkaniu ;)

makota 09-05-2014 02:05

Obserwuję sobie dyskusję cichutko i w sumie to nie mam chyba już nic do dodania, bo napisane zostało już w zasadzie wszystko...
...powiem tylko, żebyście uważali z tym balkonem. Wilczak nie jest na tyle durny, żeby skoczyć w przepaść, ale jeśli mieszkacie gdzieś nisko to w jego głowie kiedyś może wykiełkować pomysł, żeby iść poszukać właściciela, a to może być bardzo niebezpieczne zarówno dla psa, jak i dla otoczenia.
Ja już od dawna mam klamki powyjmowane z okien, żeby Cześ nie wydostał się na balkon. Znam go już trochę i mam miliard różnych wizji tego, na ile durnych pomysłów mógłby wpaść, gdyby został sam na balkonie i w tym czasie zobaczył kota, psa, czy znajomą osobę...

Trzymam kciuki za Was i młodego ;)

avgrunn 09-05-2014 08:04

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 460622)
Wilczak nie jest na tyle durny, żeby skoczyć w przepaść, ale jeśli mieszkacie gdzieś nisko to w jego głowie kiedyś może wykiełkować pomysł, żeby iść poszukać właściciela, a to może być bardzo niebezpieczne zarówno dla psa, jak i dla otoczenia.

Ja jednak wole dmuchac na zimne i podejrzewam u nich durnote. U mnie pies jest na balkonie tylko gdy ja jestem w domu. Wiec, jesli u Was balkon okazuje sie pomocny w zostawianiu psa samego to sprobujcie go jakos zabezpieczyc.

szodasi 09-05-2014 11:14

Hehe to ja jestem nadopiekuńczą "opiekunką" nie zostawiłabym moich oszołomów na balkonie - ani na 1, ani na 2 czy 10 piętrze..;P Jakoś moje zaufanie i wiara w ich bystrość jest wyjątkowo mała :p
Ale jak już pisałam wilczak wilczakowi nie równy :twisted:

Piter 09-05-2014 12:59

Quote:

Originally Posted by szodasi (Bericht 460624)
Hehe to ja jestem nadopiekuńczą "opiekunką" nie zostawiłabym moich oszołomów na balkonie - ani na 1, ani na 2 czy 10 piętrze..;P Jakoś moje zaufanie i wiara w ich bystrość jest wyjątkowo mała :p
Ale jak już pisałam wilczak wilczakowi nie równy :twisted:

Ajtamajtam ..................................................


..http://dl.wolfdog.org/g/18/189191.jpg

http://dl.wolfdog.org/g/18/187954.jpg

http://dl.wolfdog.org/g/18/182155.jpg

szodasi 09-05-2014 13:04

Ano właśnie :D moja Aroon też włazi wszędzie:p Skubana jak kot wchodzi po siatce (takiej od płotu;) łapy w oczka wkłada:P

Mistrali 09-05-2014 20:08

Brrr... ilekroć czytam o problemach z lękiem separacyjnym cieszę się, że mnie ten problem ominął. Przy odsetku wilczaków z tym problemem, musiałam mieć wielkie szczęście. Wydaje mi się, że to dzięki obecności Tamlina w domu. Tak naprawdę Baldur prawie nigdy nie zostaje sam w mieszkaniu, bo ma stałego kompana. Natomiast wszystko to co w nim zapewne buzuje jak nie ma domowników, odbija sobie na nas a nie na meblach. Już nie pamiętam jak to jest tak na luzie wejść do mieszkania :lol: Najpierw trzeba się mocno przygotować psychicznie i fizycznie, żeby nie mieć powybijanych stawów i zębów...miłość wiczaka potrafi być bolesna :twisted:

maillevin 09-05-2014 21:16

Quote:

Originally Posted by emka (Bericht 460562)
A mam jeszcze takie pytanie, czy może ktoś opanował jak zostawić Wilczaka samego w małym mieszkaniu na 8h?

Opanował raz i teraz jest w trakcie opanowywania drugi raz ;) Mój pies w tym wieku zachowywał się identycznie jeśli chodzi o zostawanie, nierealne było nawet wyjście ze śmieciami bo darł się na cały regulator, sąsiedzi się skarżyli, grozili, wydzwaniali i zgłaszali gdzie się dało itp. Mieszkanie mam mniejsze niż Wasze, a ściany są tak cienkie, że słychać każde kichnięcie więc co dopiero wyjącego wilczaka.

Doskonale rozumiem Wasze odczucia i chęć oddania psa, jeśli jednak chcecie próbować dalej to to nie jest problem nie do rozwiązania, przynajmniej nie w tym wieku. Później może być gorzej.

Ja ćwiczyłam z psem, wydłużałam czas, odczulanie itp. itd. - efekt w zasadzie marny, właściwie to żaden, bo 5-10min po pół roku to nie efekt.
A dalej było tak:
1. klatka, ciężka, spawana,z odpowiednim rozstawem prętów i grubą podłogą - żaden sklepowy badziew, one są dobre dla psów, które nie chcą z nich wyjść. Pies zamknięty w takiej klatce nie powinien się załatwiać.
2. fluoksetyna dawkowana wedle ulotki Reconcilu tj. fluoksetyny dla psów, tyle że o smaku wątróbki, w dawce 1mg na kgmc ;) (zakres dawek to od 0,5 do 2mg na kgmc)
3. pies zostawiany codziennie, tak samo, ignorowanie wycia itp. (chce niech się drze, trudno) - rytuał po prostu,
4. czas tego zostawania był wydłużany, od 1h do 8-9h kiedy pies już po prostu spał w klatce, całkowicie wyluzowany.

Od momentu zostawiania psa w klatce, do zmniejszenia się wycia i wchodzenia przez psa samemu do klatki minęło ok. 1,5msc, po 2msc po prostu kładł się i spał. Oczywiście, żeby nie było zbyt różowo, zostawienie w innych godzinach połączone było z wyciem itp. Miał wtedy półtora roku.

Gdy przestałam pracować odzwyczaił się i problem zaczął się na nowo. Co prawda w międzyczasie udało się wypracować jakieś tam zostawanie luzem w mieszkaniu, ale nie zaryzykowałabym zostawienia go tak na parę godzin (juz raz wylazł mi na parapet zewnętrzny a nie mieszkam na parterze).

Obecnie zostaje sam od kilku miesięcy, początek był tragiczny, pies się wydzierał bez przerwy, szalał w klatce i ogólnie mu odbijało. Nie był to już lęk ale frustracja, w związku z czym, po długim namyśle i konsultacjach ze szkoleniowcami, zdecydowałam się na obrożę antyszczekową - zostawał w niej 2tyg i przestał się drzeć, jednak nie polecam Waszemu psu na tym etapie tego rozwiązania bo zdecydowanie pogłębi mu to lęk. Celem takiej obroży jest przerwanie psu nakręcania się co ma w efekcie ułatwić mu naukę samokontroli, ale to nie zadziała przy spanikowanym psie.

Obecnie jeszcze cudów nie ma, ale już się kładzie w klatce, przestał niszczyć kocyki itp. które w niej ma (taki znalazł sobie zastępczy sposób rozładowywania napięcia - zamiast wycia), wyje raz na parę godzin i niezbyt głośno. Niestety póki co nadal wspomagany farmakologicznie - próba odstawienia się nie udała, zaczął szarpać pręty i histeryzować, ale póki co wszystki idzie w dobrym kierunku więc jest nadzieja, że w przyszłym roku będzie już w miarę normalnie.
Dodatkowo ma założoną obrożę fermonową - naprawdę pomaga, pies jest spokojniejszy, bardziej zrelaksowany.
Ponadto bardzo przydatny jest Skype. Ja założyłam psu jego własne konto z opcją automatycznego odbierania rozmów i kiedy jestem w pracy, czy poza domem w każdej chwili mogę zobaczyć i posłuchać co pies robi, a jeśli chcę włączam mikrofon i go opieprzam za darcie mordki - działa ;) No i taka w sumie oczywista rzecz, ale jak wychodzicie to na luzie, bez nerwów, bez zdenerwowania w głosie czy zachowaniu bo pies to zauważy i będzie mu trudniej zostać.

Pogodizłam się też z myślą, że prawdopodobnie nigdy to nie będzie zupełnie normalny pies jeśli chodzi o kwestię zostawania, ale z tym da się żyć, należy się tylko zastanowić czy się chce i czy jest się w stanie to zaakceptować.

Nie czytałam całego wątku, ale co do podgryzania smyczy czy rozwalania kagańca - po prostu mu na to nie pozwalajcie ;) On się nie rozpadnie, ani nie dostanie żadnego psychicznego urazu jeśli mu jasno zasygnalizujecie, że sobie tego nie życzycie - wiem, łatwo powiedzieć 8)

edit:
mam nadzieję, że autorka się nie obrazi, że to tu wkleję, ale mnie to pocieszyło podczas mojego kryzysu, może i Wam pomoże świadomość, że nie jesteście z tym sami http://baaj.pinger.pl/m/15136696 dodam jeszcze, że autorce również się udało osiągnąć spory sukces w zostawianiu psa, więc naprawdę da się, ale trzeba być świadomym, że niektóre psy mają pewną nieprzekraczalną granicę, na której kończą się możliwości. coś da się zrobić zawsze, nie zawsze tylko jest to to czego się oczekuje.

Gregor 09-05-2014 21:29

Reasumując: Państwo chcieli Basseta a mają Wilczaka, ot cały problem :)

Puchatek 09-05-2014 22:17

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 460629)
....

Fantastyczny wpis :) i piękny, iskrzący >duch walki<.
Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 460629)
mam nadzieję, że autorka się nie obrazi

Ja też. Ale też Autorka jest dla mnie godna szacunku. Jak każdy wilczakowiec, który upadał i wstawał, i płakał i klął... i nie poddał się. Na pohybel tym naszym małym kudłatym huncwotom. :twisted:;-):twisted:
Ja się zazwyczaj uśmiecham, ale swoje też wypłakałam i zasób bluzgów wyczerpałam do kilku pokoleń w przód....ale wrodzona przekora i upór nie pozwoliły się poddać. Czego Wam życzymy. :)
..............
Quote:

Originally Posted by Gregor (Bericht 460630)
Reasumując: Państwo chcieli Basseta a mają Wilczaka,

Nie bierz się za reasumowanie, bo kiepsko Ci idzie. :lol::lol::lol:
Państwo "nie odrobili lekcji"(*), a i osoba do tego zobowiązana olała sprawę traktując wilczaka jak tylko przedmiot handlu.
Quote:

Originally Posted by Gregor (Bericht 460630)
ot cały problem :)

Oj, Gapciu.... "ot cały problem" jest taki, że nie widzisz iż to nie jest "przypadek" do skopania... 8)
GregorU, zamiast robić filozoficzne podsumowania wesprzyj, bo w ten sposób kolejny wilczak może nam stracić ukochaną Rodzinę. "Emki" i tak są już nieźle "skopani" przez swoje "żywe srebro"...

....
(*) -Wielu z nas całymi latami czytało o wilczakach zanim padła decyzja o kupnie. A i tak często wiedza przeczytana nie uratowała nas przed błędami. ;-) Ale byli i tacy, co "z marszu" brali wilczaka i są "hepi". Reguła u wilczaka: brak reguł. :lol:

Piter 10-05-2014 01:15

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 460631)
....
Ale byli i tacy, co "z marszu" brali wilczaka i są ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, Reguła u wilczaka: brak reguł. :lol:


nie do konca z marszu gdyz wydawało mi się iż wiem na co się pisałem ............................
Wydawało ........!.
czasami mnie przerasta ..... . Siekiera jeździ cały czas .
A od tygodnia ku .........owi coś odbij i regularnie budzi mnie ok. 00.30. ja z pokorą , bluzgami na ustach idę i sprzątam kosz rozp....... po całej kuchni.A że od tygodnia jestem padnięty nie ma czasu na płapki fortele aby przygotować aby w nocy mu głupoty nie przychodziły do głowy.
A co do zostawania ...... mam komfort iz jeździ ze mną do pracy . czasami jak musi zostać zostaje zamknięty na ogrodzie w "ciupie" taki ala kojec 1,5x1,5 metra. czy wyje ..?. tak wyje . ale co tam . ja czasami sie męczę i muszę na spacer do lasu pada czy nie pada , wieje czy me wieje , -30 czy +30 .... to on może zostać i poskamleć ..... .
W domu nie mam odwagi go zostawić na 5 minut bez opieki :evil:.
:p

maillevin 10-05-2014 01:20

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 460631)
(*) -Wielu z nas całymi latami czytało o wilczakach zanim padła decyzja o kupnie. A i tak często wiedza przeczytana nie uratowała nas przed błędami. ;-) Ale byli i tacy, co "z marszu" brali wilczaka i są "hepi". Reguła u wilczaka: brak reguł. :lol:

Dokładnie tak, ja czekałam kilka lat na odpowiedni moment, czytałam, rozmawiałam z właścicielami, rozmawiałam z naszym hodowcą i to i tak było za mało, choć muszę przyznać że gdyby nie porady i wsparcie ze strony hodowcy to byłoby na pewno gorzej.

Do tematu odnośnie lęku chciałabym jeszcze dodać jedną rzecz. Jeśli obecnie pies zostaje w jednym pomieszczeniu i ma już silne skojarzenie z tym miejscem, to naukę od nowa należy zacząć (jeśli jest taka możliwość) w innym pokoju. U nas, moja sypialnia jest "spalona" pod tym względem. Przez pierwszy rok był to psi pokój, pies tam dostawał szału, niszczył, demolował, załatwiał się, więc klatka i nauka od nowa musiały być już w innym miejscu. Na dzień dzisiejszy nie ma problemu jeśli ja zostawię go w pokoju dziennym i zamknę się w sypialni, ale jeśli zrobię na odwrót będzie histeria.

emka 11-05-2014 22:28

Czytam Wasze wpisy, obserwuje naszego psa, przeczytałem też ten blog i razem doszliśmy do wniosku że jednak musimy podejść do tego bardziej racjonalnie i emocje odsunąć na bok. Może to był zły moment, ewidentnie brak wiedzy przed doborem rasy, nie odrobiliśmy lekcji i zdecydowanie wina leży po naszej stronie. Szukaliśmy kompana, przyjaciela a nie zaborczego tyrana dla którego torba z resztkami śmierdzącej ryby jest ważniejsza niż my. Chciałbym móc wyjść normalnie z domu, nie sprzątać dwa razy dziennie i co chwila zaskakiwać się pomysłowością psa.

Jak wspominałem jesteśmy młodą parą na początku drogi życiowej. Marta jeszcze studiuje i nie mamy szansy na domek na wsi. Do pracy też trzeba chodzić, a nie mamy gdzie psa zostawiać. Przez niego musimy żyć osobno. Mieliśmy problem z wynajęciem mieszkania dla takiego psa, a z poprzedniego jak wspominaliśmy nas wyrzucono właśnie przez Astro. Wielu znajomych się od nas odwróciło, na spacery muszę chodzić daleko gdzie nikogo nie ma bo nie puszcze psa, ludzie się go boja a jak dostaje głupawki to mnie olewa. Mieliśmy raz sytuacje jak przypadkowo spotkaliśmy inną parę z psem i Astro skoczył za uszy ciągnąć ich psa, poszczekując na wszystkich, facet chciał mnie pobić bo jego zdaniem jestem nie odpowiedzialny a kobieta po Garde (policja w Irlandii) zadzwoniła. W parkach dla psów to ludzie oskarżali nas o brak wychowania i zabierali swoje psy, a przecież wilczaki tak sie bawią. Śmialiśmy się wtedy że to brzydkie kaczątko bo nigdzie nie pasuje.

Udało nam sie kupic małe mieszkanko bo inaczej bym z psem na bruku wylądował i próbuje je remontować ale z Astro to nie ma sensu, dewastuje wszystko. On nas emocjonalnie i finansowo rujnuje. Jestem tu z nim sam, poświęcam mu znaczna część swojego czasu, jedyne chwile kiedy jestem bez niego to jak biegam z lista zakupów po sklepie. W mieszkaniu wieczny bajzel. Czasem boje się że zrobię mu krzywdę, staram się wtedy na spokojnie do niego mówić, proszę go żeby się uspokoił, że to dla jego dobra, że my już jesteśmy na skraju załamania. Astro tylko kłapnie mnie w rękę i robi swoje. Najgorsze w tym wszystkim jest to że Wilczki są takie przez całe życie to dodatkowo frustruje. Jak bym wiedział że on wydorośleje i zmądrzej za rok dwa, że się ułoży to jeszcze byśmy jakoś przetrwali ale 15 lat z takim dzikiem przeraża.

Wiele już poświęciliśmy ale ja nie chce podporządkować swojego życia psu. Pies miał być uzupełnieniem, wiernym przyjacielem, hobby a nie celem który zdominował nam życie. Wszystko się kręci wokół niego a on jest taki niewdzięczny.
Ta słodka mordka chyba nie jest tego warta, chcemy odzyskać normalne życie.

Naprawdę wielki szacunek dla ludzi którzy przetrwali ale my nie damy rady, naprawdę się staramy ale to mnie przerasta.

Najlepiej jak by udało się znaleźć kogoś kto będzie traktował go indywidualnie, nie chcemy go oddawać do hodowli, czy schroniska, on potrzebuje uczucia.
Astro jest normalnym, zdrowym, silnym, szczęśliwym, towarzyskim, mega ciekawskim psem.

maillevin 11-05-2014 23:24

Zrobicie jak uważacie, rozumiem Waszą frustrację i wiem co czujecie, ale z jednym nie mogę się zgodzić:

Quote:

Originally Posted by emka (Bericht 460640)
Najgorsze w tym wszystkim jest to że Wilczki są takie przez całe życie to dodatkowo frustruje. Jak bym wiedział że on wydorośleje i zmądrzej za rok dwa, że się ułoży to jeszcze byśmy jakoś przetrwali ale 15 lat z takim dzikiem przeraża.

No więc nie są takie przez całe życie. Też trudno mi było w to uwierzyć i wielokrotnie myślałam o szukaniu mu innego, lepszego domu, jednak hodowczyni cierpliwie powtarzała, że to się zmieni i... zmieniło się. Po burzy hormonów, przez którą nie mogłam w nocy spać bo pies próbował mi w środku nocy oknem wyjść i latał od okna do drzwi jak szalony, nie ma już nawet śladu. Kiedyś pójście w gości wiązało się z psem na smyczy bo inaczej biegał, psuł - jak małe, niewychowane dziecko. Dziś odpinam smycz i wiem, że nic się nie stanie, a jeśli zacznie się dziać to wystarczy słowo i pies odpuszcza.
Mój trzyletni wilczak jest spokojny, w miarę opanowany (czasem nawet za bardzo i czasem przydałoby się żeby był narwany i reagował a nie czekał na moją reakcję), poznał swoje granice i wie na co z kim może sobie pozwolić. Jeśli nie odwołuje się od innych psów to myślę, że to w głównej mierze moja wina bo nie przyłożyłam się za bardzo do tej nauki, jeśli reaguje agresywnie będąc na smyczy to też bywa to moją winą (za mocno spięta smycz itp.), albo drugiego psa, który pierwszy swoją postawą sprowokował. Nie ma już śladu po psie, który biegł za każdym człowiekiem. Czasem ja się bardziej stresuje jak pies jest luzem a jakiś biegacz sunie prosto na niego zamiast rozważnie zwolnić i iść. Ja dostaje zawału a pies... popatrzy i wraca do wąchania kawałka trawnika.

Co do znajomych, to jak ktoś nie toleruje mojego psa to niech spada ;) Moja koleżanka została raz złapana zębami, w sytuacji kiedy pojawił się znienawidzony pies sąsiadów, psy do siebie skoczyły a ona była najbliżej - przekierowanie agresji. Ona nadal wielbi mojego psa i nie boi się z nim zostać sama. Nie raz ktoś oberwał podczas powitania pyskiem w twarz, albo został dokładnie obśliniony wętkniętym w oko jęzorem. Pies potrafił też latać z nowo kupionym i nieopatrznie zostawionym przez gościa telefonem w pysku, no i co z tego? Mój pies to kawałek mnie i jeśli kłaki w kawie moich gości nie stanowią powodu do żartów to po prostu więcej gośćmi nie będą ;)
Latem bez problemów wychodzimy do ogródków przy pubach, pies leży, kelnerki nad nim przechodzą, nie dzieje się nic, a dodam że mój pies nie jest jakoś super zsocjalizowany, wyszkolony czy absolutnie przewidywalny ;)

Piter 12-05-2014 06:24

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 460641)
Co do znajomych, to jak ktoś nie toleruje mojego psa to niech spada ;) Moja koleżanka została raz złapana zębami, w sytuacji kiedy pojawił się znienawidzony pies sąsiadów, psy do siebie skoczyły a ona była najbliżej - przekierowanie agresji. Ona nadal wielbi mojego psa i nie boi się z nim zostać sama. Nie raz ktoś oberwał podczas powitania pyskiem w twarz, albo został dokładnie obśliniony wętkniętym w oko jęzorem. Pies potrafił też latać z nowo kupionym i nieopatrznie zostawionym przez gościa telefonem w pysku, no i co z tego? Mój pies to kawałek mnie i jeśli kłaki w kawie moich gości nie stanowią powodu do żartów to po prostu więcej gośćmi nie będą ;)
Latem bez problemów wychodzimy do ogródków przy pubach, pies leży, kelnerki nad nim przechodzą, nie dzieje się nic, a dodam że mój pies nie jest jakoś super zsocjalizowany, wyszkolony czy absolutnie przewidywalny ;)

zgadzam się
i święta racja . Amen .:p
siekiera dalej w bagażniku ;-)
pozostaje mi więcej pracy .....nad sobą i nerwami swymi . oj szkoła szkoła dla właściciela .

Grin 12-05-2014 08:31

Quote:

Originally Posted by emka (Bericht 460640)
Szukaliśmy kompana, przyjaciela a nie zaborczego tyrana dla którego torba z resztkami śmierdzącej ryby jest ważniejsza niż my.

Dobre podsumowanie. :D Faktycznie, tak to rzeczywiście może wyglądać na początku drogi z wilczakiem, ale... tak nie jest, to jest po prostu silniejsze od niego. ;) Czasem z czasem przestaje być, a czasem nie. ;)

Cóż. Decyzji nikt za Was nie podejmie. A jest ciężka. Osobiście nie zamierzam Was namawiać ani w tę, ani "wewtę". Po tym co już przeczytaliście, wiecie, że życie nawet z takim wilczakiem, jak Wasz, jest możliwe, ale też wiecie, jakim kosztem.
Prawdą jest, że emocje (złe) przeszkadzają w pracy z wilczakiem, a Wy z tego co widzę, jesteście już na skraju wyczerpania nerwowego. A efekty pracy, nawet jeśli zacznie się od razu, nie przyjdą z dnia na dzień i nie od razu będą "powalające".

maillevin 12-05-2014 10:15

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 460645)
Dobre podsumowanie. :D Faktycznie, tak to rzeczywiście może wyglądać na początku drogi z wilczakiem, ale... tak nie jest, to jest po prostu silniejsze od niego. ;) Czasem z czasem przestaje być, a czasem nie. ;)

Po prostu z czasem pies uczy się, że w biegu też da się jeść i leci z padliną za człowiekiem :D

Puchatek 12-05-2014 10:43

Maillevin, Grin -:klatsch Podpisuję się pod tym.
Nawet napisałam elaboracik podsumowujący, ale zrezygnowałam... Pracuję nadal nad sobą... "Oaza spokoju" i takie tam pierdoły... :lol:

maillevin 12-05-2014 11:00

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 460648)
Maillevin, Grin -:klatsch Podpisuję się pod tym.
Nawet napisałam elaboracik podsumowujący, ale zrezygnowałam... Pracuję nadal nad sobą... "Oaza spokoju" i takie tam pierdoły... :lol:

Jeżeli uważają, że nie dadzą rady to lepiej niech poszukają nowego domu, bez sensu jest sytuacja w której będą codziennie mieć nadzieję, że pies zniknie bo nikt nie będzie szczęśliwy.

Ja po swoim psie musiałam zrobić generalny remont pokoju w którym zostawał (włącznie z sufitem - nie wiem jakim cudem), też jestem (chyba) młoda i mieszkam z nim sama. Tak więc da się, ale mi nie przeszkadza że pies wieczorem nie zostanie sam - zadałam sobie pytanie czy ważniejszy jest dla mnie codzienny kontakt z psem, czy sporadyczne wypady gdzieś tam, które mogę policzyć na palcach jednej ręki i na które jeśli już tak bardzo będę chciała wyjść mogę podrzucić komuś psa albo zatrudnić psią nianię. Tak więc te wszystkie argumenty średnio do mnie trafiają, ale ja jestem uparta ;)
Poza tym znam masę ludzi z tym samym problemem i to nie są wilczaki, nawet buldożki francuskie miewają lęk separacyjny, nagminne jest to też wyżłów czy labradorów.


All times are GMT +2. The time now is 20:48.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org