![]() |
Quote:
Oczywiście jako hodowczyni pewnie masz rację, ja mam do czynienia raczej nie z maluszkami, ale różnymi psiakami po życiowych zawichrowaniach ;) |
Quote:
W każdym razie załatwiłam sobie robocze skórzane rękawice - dwie pary, ręce do łokci "zabezpieczyłam" ręcznikami i swetrem i tak psa z miesiąc karmiłam, zazwyczaj cały czas do niego spokojnie mówiąc. Efekt? Sam przynosi mi ucho, a kości złapane na ulicy mogę swobodnie wziąć w rękę (nie żeby już chciał oddać, ale nie burczy). Nie powiem, że jestem w 100% pewna, że nigdy przy jedzeniu nie zawarczy bo myślę, że to jeszcze nieraz zrobi, ale postępy poczynił ogromne 8) |
Kiedyś zrobiono mały eksperyment. Stado wilków w niewoli. Z obserwacji wytypowano "najsłabszego" w stadzie. Następnie podrzucono ociekające krwią mięso bezpośrednio pod pysk tego osobnika.Co się okazało w momencie gdy najsłabszy wilk wszedł w posiadanie tego jedzenia nikt nawet alfa nie był w stanie odebrać jedzenia. Co ciekawe zachowania zmieniały się w zależności od atrakcyjności jedzenia.
Kiedyś trafił mi się pies który atakował właściciela przy misce, agresja bardzo na serio. Właściciel poszedł drogą na skróty założył psu obrożę elektryczną i w momencie podchodzenia do miski, gdy pies wykazywał agresję, dostawał bodziec elektryczny. Skutek. Pies przestał wykazywać zachowania agresywne, ale działanie uboczne był takie że przestał jeść. Zrobił się bardzo niebezpieczny w stosunku do dzieci kradnąc im kanapki itp. Z moich oserwacji wynika iż bardziej skuteczne są działania oparte na długotrwałym i kosekwentnym treningu dostosowanym do indywidualnych cech osobnika, niż "szybkie uniwersalne" metody siłowe. |
Quote:
Ludzie często mówią: "próbowałem tej metody przez tydzień, ale jest nieskuteczna...", albo "chodziłem z nim do szkoły z pozytywnym szkoleniem, ale pies mało czego się nauczył... w szkole XYZ stosuje się rygor, kolczatki, nie patyczkuje się z psem, nie przekupuje go żarciem i przynajmniej widać od razu rezultaty", albo "Trener daje gwarancje, że pies zda egzamin. Przynajmniej wiem, że nie wyrzucam pieniędzy w błoto". Trudno komuś takiemu wytłumaczyć, że szybkie rezultaty, to nie zawsze dobre i trwałe rezultaty. :? |
Gaga bardzo mocno skróciła opowieść, bo w okresie szczenięcym i dorastania Foras nie był agresorem ani wobec jedzenia, ani wobec ludzi ale rozumiem, że na użytek tematu był dobrym przykładem "jak pogonić natręta";). I jest nim nadal bo można odkręcić nawet takie sytuacje....
Po prawie roku karmienia dorosłego psa tylko z ręki, jesteśmy na etapie że pies dostaje miskę a wszyscy poruszają się po domu, gra tv lub radio, wszyscy gadają, podchodzą do psa, mówią do niego i....jest ok. Jednak co jakiś czas mu przypominam, że miska i żarcie są moje, ja karmię, grzebię w misce, głaskam i gadam do psa - działanie profilaktyczne i utwalające. Teraz często karmię Forasm i Joya jednocześnie, stawiam miski i każdy wcina ze swojej, grzebię w obu miskach i oba psy karmię z ręki. Nie ma też kłopotu z próbą zabierania przez Forasa żarcia Joyowi czy warczenia przy miskach. Konsekwencja i cierpliwość, motywacja słowna i pieszczotą (powoli do tego wracamy) się opłacają i nawet jeśli trwa to długo to warto poświęcić na to czas bo efekty bardzo cieszą. |
Często mam takie dziwne wrażenie, że Rona i Psicholog, to jedno - drugie robi post dla pierwszego8):lol:
Ja jestem zdania, że nie można poprzestać na ćwiczeniach, trzeba tak jak Fori, powtarzać i przypominać. |
Quote:
dokładnie tak:) Przy czym chciałam zaznaczyć, że jesteś Aniu JEDYNĄ osobą, która opisała te problemy, Kuba drugi - zaznaczył temat u szczeniaka. I powtórzę za Agą, że brawa. Osobiście nie uwierzę, że reszta wilczakowego świata została pozbawione tego problemu :twisted: No ale mało kto się do tego przyzna. Posłużyłam się zatem Waszym przykładem, przypominając jedno jedyne zachowanie: pies je, czlowiek jest blisko więc pies postanawia ścignąć intruza. Przyczyn zachowania nie ruszam:) |
Quote:
Ja ze każdym problemem leciałam na to forum :) I bardzo się z tego cieszę, bo zaoszczędziło mi to masę problemów zanim zapisałam się do naszej psiej szkoły :) A wiadomo, że trudniej się później wszystko odkręca, a tak uniknęłam masy kłopotów :) |
Quote:
Quote:
W przypadku wilczaków jest kilka żelazych zasad, na które każdy hodowca powinien uczulać właścicieli szczeniaków: 1. Czasem ćwiczy się coś z psem miesiącami bez żadnego efektu, a potem nagle bury czy bura zaskakuje i umie! Dlatego nie wolno się zrażać i warto próbować setki razy. 2. Wilczak ma genialną pamięć i skłonność do powtarzania zachowań niepożądanych częściej niż pożądanych :p. Dlatego zapobieganie jest ważniejsze niż korygowanie. Naprawdę warto zaprzeć się w szczenięctwie i nie odpuszczać, nie pozwalać, niż potem naprawiać utrwalone problemy. Czasem człowiek nie ma już sił, albo jest zawalony pracą, ale wszystko co w wychowaniu wilczaka odłoży na później, wróci do niego jak bumerang. 3. Najtrudniejsze rzeczy (jak oddawanie kości, "holding", noszenie kagańca, chodzenie w tłumie, jazda środkami masowego transportu, itd.) trzeba zacząć ćwiczyć jak najwcześniej i powtarzać... Jeśli pies ma dobry charakter, powtarzalność "odczula" go i z czasem jest coraz lepiej. 4. Jak się czegoś nie wie, naprawdę lepiej spytać, niż próbować stosować metodę prób i błędów, bo można potem mieć jeszcze większy problem 8) |
W macierzystym temacie wątku: nie zapominałabym o ogromnej roli hodowcy. Jeśli zainicjuje lekcje oddawania jedzenia i przekaże je przyszłemu przewodnikowi, to ten ma znacznie łatwiej. Chodziło mi po głowie, że u nas ten akurat aspekt wychowania nie stanowił problemu i dokopałam się do blogowych poczatków: "Kosc :sprobowalam od razu z dwiema. Zgodnie z oczekiwaniami Cheitan rzucil sie na gnata jak na zywe zwierzatko;) i oczywiscie warczal.Na podchodzaca Gige, na mnie. Probowal kosc zabrac i uciec. Ale wymienialam mu te kosci dosc czesto, gadalam do niego, glaskalam...uspokoil sie. Na koniec dostal kawalek surowego mieska a kosci powedrowaly do lodowki. Po poludniu wyjelam kosc ponownie, dalam i...cisza...usiadlam obok, glaskalam ..nadal cisza. Poszlam sobie...maly wstal i przywedrowal z koscia do mnie, obok lezala Giga, tak ze ogryzana kosc obijala jej nos. zadnego warczenia, uciekania....sprobujemy jeszcze z wymiana. To na pewno nie koniec;)"
Jednak był to koniec:)Ale Chey pierwszą lekcję odebrał w rodzinnym domu (pewnie przy tym przemkowym stukaniu w główkę:D), kolejne-u nas, były ładnym skojarzeniem, ze zasada działa dalej. Zatem dla "spokojności" przyszłych wilczakowców- ku pamięci hodowcom :) |
Quote:
A ten punkt powinien być wbity do serca każdego właściciela;) Gaga właśnie, to to:) Hodowca musi zacząć ćwiczyć z maluchami niezależnie od ich ilości. Ale bardzo, bardzo ważne jest aby przyszły właściciel od początku posiadania malucha u siebie, dalej to rozwijał i trenował. Moje maluszki jedzą mięcho z ręki, a także przyszła właścicielka goszcząc u nas mogła się przekonać, że małe faktycznie jedzą spokojnie. Potem będzie etap michy i też będzie praca. |
Quote:
Ile razy się słyszy takie teksty (w ogóle u pisarzy)? A przecież dorosłi ludzie tez lubią pochwały i nagrody. Dorosłe psy niczym sie nie różnią w tym zakresie:) Porządny psiarz ZAWSZE ma coś, w którejś kieszeni:) Wersja ekstremalna jest taka, że świeżo kupiona kurtka też już ma smaczki w kieszeniach, nawet zasuszone, z ubiegłego sezonu:D |
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
Quote:
|
Quote:
Bardzo wielu problemom udało nam się dzięki temu ukręcić łeb kiedy tylko się pojawiły. Nie lekceważyłabym więc roli hodowcy w wychowaniu wilczaka. 8) |
Quote:
Ale tam, gdzie nie widziałem problemu, to nie widziałem potrzeby się radzić - tak było z warczeniem przy misce - przez długi czas wydawało się, że wszystko gra. No i potem jeden, drugi incydent. Temat wrzuciłem na forum z jednego powodu - chciałem dać Adze trochę odsapnąć od swoich ciągłych maili z ciągłymi pytaniami. A było tego dużo i ona zawsze odpowiadała. Pewnie - rola hodowcy jest szalenie ważna. Ale problemy z tymi psami były i będą i nie możemy wszystkiego przerzucać na hodowców. Dla nas największym problemem jest warczenie Jaskra i jego "temperamencik". Inni mają problem z socjalem. Inni z lękiem separacyjnym. W innym przypadku pies nie chce jeść suchej karmy. Itd... Nie da się wszystkiego rozwiązać w hodowli, "wyprodukować" wilczaka idealnego. Dlatego większość z nas bierze szczeniaki, żeby je sobie wychować - pracujemy nad SWOIM psem. |
Quote:
|
Quote:
jedyne co chciałam powiedzieć, to to, że łatwiej jest takie punkty załatwić, jeśli szczeniak już był w danym kierunku kształtowany. Quote:
Czyjaś wina ? Nie. Jeśli hodowca daje nam szczeniaka z porządnie zrobionym socjalem (na bazie fajnego doboru charakterów rodziców) - a taki jest Jaskier, to i tak jesteśmy o milion lat do przodu :) A nie wiedzielibyśmy co to wilczak, jakby nie dał nam w kość :twisted: |
Quote:
Quote:
Sama zawsze mowie "swoim" aby jesli cos sie dzieje pisali na forum, albo tu, albo na stronie hodowli. I nie chodzi o "pozbywanie sie problemu", ale sam fakt, ze do kazdego problemu mozna podejsc na rozne sposoby, a dodatkowo "co dwie glowy to nie jedna" ;) Kazdy z nas (no prawie kazdy) ma wilczaka - kazdy z nas cos przerabial i kazdy z nas ma jakies metody na ich rozwiazywanie. Dzieki temu mozna uzyskac nie tylko jedna rade od hodowcy, ale kilka alternatywych i dobrac taka, ktora najlepies pasuje i pewnie najlepiej poskutkuje... Druga sprawa - bywalo, ze hodowca dawal rade, ale byla(by) ona fatalna w skutkach... (to oczywiscie nie o Adze ;)). Dlatego lepiej wrzucac kazdy problem na forum - bo lepiej sie popytac, zweryfikowac rady niz popelnic blad. (no a dzieki temu na forum zostaje fajny poradnik dla nowych wlascicieli ;)) |
All times are GMT +2. The time now is 17:53. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org