Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   Wychowanie szczeniaka: warczenie przy misce i oddawanie kosci (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=10954)

evel 22-06-2011 20:56

Quote:

Originally Posted by GRABA (Bericht 386681)
No to fakt nerwy Ci się puściły:(
Nie spotkałam się z tym żeby maluch po kilu odsunięciach nadal warczał - widocznie robię wszystko miarowo i z opanowaniem:roll:;-), a niepożądane zachowanie ignoruję. Przecież nie musi dostać jedzenia wtedy kiedy on chce?:)

No, maluch uczony od maleńkości ;) pewnie po kilku odsunięciach da spokój - ale jeśli mówimy o psie, który już ma nawyk obrony żarcia to może nie być takie proste ;)

Oczywiście jako hodowczyni pewnie masz rację, ja mam do czynienia raczej nie z maluszkami, ale różnymi psiakami po życiowych zawichrowaniach ;)

maillevin 25-06-2011 01:30

Quote:

Originally Posted by jaskier (Bericht 385733)
Jak pierwszy raz próbowałem zbliżyć się do Jaskra jedzącego ucho (miał jakieś 8-9 tygodni, jeżeli się nie mylę) to gnojek pogryzł mnie tak, że blizny mogę jeszcze dzisiaj pokazać (śmiesznie to brzmi w odniesieniu do takiego szczeniaczka, ale chyba każdy wie jakie one wtedy mają ząbki ;) )

Sahir też tak reagował. Jak mnie użarł przy żwaczu bo śmiałam przesunąć rękę w której go trzymałam o 2cm to myślałam, że mi paznokieć odpadnie, a o pociętych palcach nawet nie wspomnę :twisted: Przy misce nigdy na mnie nie warczał, widać karma była mało atrakcyjna. Potrafił atakować nawet za próbę odebrania złapanego na ulicy i pustego woreczka, wiele razy wracałam ze spaceru z zakrwawioną ręką :P

W każdym razie załatwiłam sobie robocze skórzane rękawice - dwie pary, ręce do łokci "zabezpieczyłam" ręcznikami i swetrem i tak psa z miesiąc karmiłam, zazwyczaj cały czas do niego spokojnie mówiąc. Efekt? Sam przynosi mi ucho, a kości złapane na ulicy mogę swobodnie wziąć w rękę (nie żeby już chciał oddać, ale nie burczy). Nie powiem, że jestem w 100% pewna, że nigdy przy jedzeniu nie zawarczy bo myślę, że to jeszcze nieraz zrobi, ale postępy poczynił ogromne 8)

Psicholog 25-06-2011 07:56

Kiedyś zrobiono mały eksperyment. Stado wilków w niewoli. Z obserwacji wytypowano "najsłabszego" w stadzie. Następnie podrzucono ociekające krwią mięso bezpośrednio pod pysk tego osobnika.Co się okazało w momencie gdy najsłabszy wilk wszedł w posiadanie tego jedzenia nikt nawet alfa nie był w stanie odebrać jedzenia. Co ciekawe zachowania zmieniały się w zależności od atrakcyjności jedzenia.
Kiedyś trafił mi się pies który atakował właściciela przy misce, agresja bardzo na serio. Właściciel poszedł drogą na skróty założył psu obrożę elektryczną i w momencie podchodzenia do miski, gdy pies wykazywał agresję, dostawał bodziec elektryczny. Skutek. Pies przestał wykazywać zachowania agresywne, ale działanie uboczne był takie że przestał jeść. Zrobił się bardzo niebezpieczny w stosunku do dzieci kradnąc im kanapki itp.
Z moich oserwacji wynika iż bardziej skuteczne są działania oparte na długotrwałym i kosekwentnym treningu dostosowanym do indywidualnych cech osobnika, niż "szybkie uniwersalne" metody siłowe.

Rona 25-06-2011 11:38

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 389555)
Z moich oserwacji wynika iż bardziej skuteczne są działania oparte na długotrwałym i kosekwentnym treningu dostosowanym do indywidualnych cech osobnika, niż "szybkie uniwersalne" metody siłowe.

Dodałabym jeszcze, że to zdanie dotyczy nie tylko uczenia oddawania kości/jedzenia, ale wychowania psa w ogólności.

Ludzie często mówią: "próbowałem tej metody przez tydzień, ale jest nieskuteczna...", albo "chodziłem z nim do szkoły z pozytywnym szkoleniem, ale pies mało czego się nauczył... w szkole XYZ stosuje się rygor, kolczatki, nie patyczkuje się z psem, nie przekupuje go żarciem i przynajmniej widać od razu rezultaty", albo "Trener daje gwarancje, że pies zda egzamin. Przynajmniej wiem, że nie wyrzucam pieniędzy w błoto".

Trudno komuś takiemu wytłumaczyć, że szybkie rezultaty, to nie zawsze dobre i trwałe rezultaty. :?

Fori 25-06-2011 12:19

Gaga bardzo mocno skróciła opowieść, bo w okresie szczenięcym i dorastania Foras nie był agresorem ani wobec jedzenia, ani wobec ludzi ale rozumiem, że na użytek tematu był dobrym przykładem "jak pogonić natręta";). I jest nim nadal bo można odkręcić nawet takie sytuacje....

Po prawie roku karmienia dorosłego psa tylko z ręki, jesteśmy na etapie że pies dostaje miskę a wszyscy poruszają się po domu, gra tv lub radio, wszyscy gadają, podchodzą do psa, mówią do niego i....jest ok.
Jednak co jakiś czas mu przypominam, że miska i żarcie są moje, ja karmię, grzebię w misce, głaskam i gadam do psa - działanie profilaktyczne i utwalające.
Teraz często karmię Forasm i Joya jednocześnie, stawiam miski i każdy wcina ze swojej, grzebię w obu miskach i oba psy karmię z ręki. Nie ma też kłopotu z próbą zabierania przez Forasa żarcia Joyowi czy warczenia przy miskach.
Konsekwencja i cierpliwość, motywacja słowna i pieszczotą (powoli do tego wracamy) się opłacają i nawet jeśli trwa to długo to warto poświęcić na to czas bo efekty bardzo cieszą.

GRABA 25-06-2011 13:25

Często mam takie dziwne wrażenie, że Rona i Psicholog, to jedno - drugie robi post dla pierwszego8):lol:


Ja jestem zdania, że nie można poprzestać na ćwiczeniach, trzeba tak jak Fori, powtarzać i przypominać.

Gaga 25-06-2011 15:44

Quote:

Originally Posted by Fori (Bericht 389597)
Gaga bardzo mocno skróciła opowieść, bo w okresie szczenięcym i dorastania Foras nie był agresorem ani wobec jedzenia, ani wobec ludzi ale rozumiem, że na użytek tematu był dobrym przykładem "jak pogonić natręta";).


dokładnie tak:)
Przy czym chciałam zaznaczyć, że jesteś Aniu JEDYNĄ osobą, która opisała te problemy, Kuba drugi - zaznaczył temat u szczeniaka. I powtórzę za Agą, że brawa. Osobiście nie uwierzę, że reszta wilczakowego świata została pozbawione tego problemu :twisted: No ale mało kto się do tego przyzna.
Posłużyłam się zatem Waszym przykładem, przypominając jedno jedyne zachowanie: pies je, czlowiek jest blisko więc pies postanawia ścignąć intruza. Przyczyn zachowania nie ruszam:)

Witek 25-06-2011 17:12

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 389627)
dokładnie tak:)
Przy czym chciałam zaznaczyć, że jesteś Aniu JEDYNĄ osobą, która opisała te problemy, Kuba drugi - zaznaczył temat u szczeniaka. I powtórzę za Agą, że brawa. Osobiście nie uwierzę, że reszta wilczakowego świata została pozbawione tego problemu :twisted: No ale mało kto się do tego przyzna.
Posłużyłam się zatem Waszym przykładem, przypominając jedno jedyne zachowanie: pies je, czlowiek jest blisko więc pies postanawia ścignąć intruza. Przyczyn zachowania nie ruszam:)

No to zwróć uwagę od czyjego postu zaczyna się ten temat ;)
Ja ze każdym problemem leciałam na to forum :) I bardzo się z tego cieszę, bo zaoszczędziło mi to masę problemów zanim zapisałam się do naszej psiej szkoły :) A wiadomo, że trudniej się później wszystko odkręca, a tak uniknęłam masy kłopotów :)

Rona 25-06-2011 17:58

Quote:

Originally Posted by GRABA (Bericht 389604)
Często mam takie dziwne wrażenie, że Rona i Psicholog, to jedno - drugie robi post dla pierwszego8):lol:

Psichologa nie znam :) ale to, co pisze mnie przekonuje, bo potwierdza moje własne obserwacje i przemyślenia.

Quote:

Originally Posted by GRABA (Bericht 389604)
Ja jestem zdania, że nie można poprzestać na ćwiczeniach, trzeba tak jak Fori, powtarzać i przypominać.

Własnie w tym rzecz... że szybkie efekty, to przeważnie krótkie efekty. 8)

W przypadku wilczaków jest kilka żelazych zasad, na które każdy hodowca powinien uczulać właścicieli szczeniaków:
1. Czasem ćwiczy się coś z psem miesiącami bez żadnego efektu, a potem nagle bury czy bura zaskakuje i umie! Dlatego nie wolno się zrażać i warto próbować setki razy.

2. Wilczak ma genialną pamięć i skłonność do powtarzania zachowań niepożądanych częściej niż pożądanych :p. Dlatego zapobieganie jest ważniejsze niż korygowanie. Naprawdę warto zaprzeć się w szczenięctwie i nie odpuszczać, nie pozwalać, niż potem naprawiać utrwalone problemy. Czasem człowiek nie ma już sił, albo jest zawalony pracą, ale wszystko co w wychowaniu wilczaka odłoży na później, wróci do niego jak bumerang.

3. Najtrudniejsze rzeczy (jak oddawanie kości, "holding", noszenie kagańca, chodzenie w tłumie, jazda środkami masowego transportu, itd.) trzeba zacząć ćwiczyć jak najwcześniej i powtarzać... Jeśli pies ma dobry charakter, powtarzalność "odczula" go i z czasem jest coraz lepiej.

4. Jak się czegoś nie wie, naprawdę lepiej spytać, niż próbować stosować metodę prób i błędów, bo można potem mieć jeszcze większy problem 8)

Gaga 25-06-2011 18:45

W macierzystym temacie wątku: nie zapominałabym o ogromnej roli hodowcy. Jeśli zainicjuje lekcje oddawania jedzenia i przekaże je przyszłemu przewodnikowi, to ten ma znacznie łatwiej. Chodziło mi po głowie, że u nas ten akurat aspekt wychowania nie stanowił problemu i dokopałam się do blogowych poczatków: "Kosc :sprobowalam od razu z dwiema. Zgodnie z oczekiwaniami Cheitan rzucil sie na gnata jak na zywe zwierzatko;) i oczywiscie warczal.Na podchodzaca Gige, na mnie. Probowal kosc zabrac i uciec. Ale wymienialam mu te kosci dosc czesto, gadalam do niego, glaskalam...uspokoil sie. Na koniec dostal kawalek surowego mieska a kosci powedrowaly do lodowki. Po poludniu wyjelam kosc ponownie, dalam i...cisza...usiadlam obok, glaskalam ..nadal cisza. Poszlam sobie...maly wstal i przywedrowal z koscia do mnie, obok lezala Giga, tak ze ogryzana kosc obijala jej nos. zadnego warczenia, uciekania....sprobujemy jeszcze z wymiana. To na pewno nie koniec;)"
Jednak był to koniec:)Ale Chey pierwszą lekcję odebrał w rodzinnym domu (pewnie przy tym przemkowym stukaniu w główkę:D), kolejne-u nas, były ładnym skojarzeniem, ze zasada działa dalej.
Zatem dla "spokojności" przyszłych wilczakowców- ku pamięci hodowcom :)

GRABA 25-06-2011 19:34

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 389657)
Własnie w tym rzecz... że szybkie efekty, to przeważnie krótkie efekty. 8)

3. Najtrudniejsze rzeczy (jak oddawanie kości, "holding", noszenie kagańca, chodzenie w tłumie, jazda środkami masowego transportu, itd.) trzeba zacząć ćwiczyć jak najwcześniej i powtarzać... Jeśli pies ma dobry charakter, powtarzalność "odczula" go i z czasem jest coraz lepiej.

Nawet metody za "smaka" muszą być powtarzalne, dlatego niektórzy właściele starszych csv wspierają się smakami.
A ten punkt powinien być wbity do serca każdego właściciela;)
Gaga właśnie, to to:) Hodowca musi zacząć ćwiczyć z maluchami niezależnie od ich ilości. Ale bardzo, bardzo ważne jest aby przyszły właściciel od początku posiadania malucha u siebie, dalej to rozwijał
i trenował. Moje maluszki jedzą mięcho z ręki, a także przyszła właścicielka goszcząc u nas mogła się przekonać, że małe faktycznie jedzą spokojnie. Potem będzie etap michy i też będzie praca.

Gaga 25-06-2011 20:49

Quote:

Originally Posted by GRABA (Bericht 389717)
Nawet metody za "smaka" muszą być powtarzalne, dlatego niektórzy właściele starszych csv wspierają się smakami.
A ten punkt powinien być wbity do serca każdego właściciela;)

"On ma zrobić, bo mu każę, a nie za żarcie!On doskonale wie o co chodzi." :twisted:
Ile razy się słyszy takie teksty (w ogóle u pisarzy)? A przecież dorosłi ludzie tez lubią pochwały i nagrody. Dorosłe psy niczym sie nie różnią w tym zakresie:)
Porządny psiarz ZAWSZE ma coś, w którejś kieszeni:) Wersja ekstremalna jest taka, że świeżo kupiona kurtka też już ma smaczki w kieszeniach, nawet zasuszone, z ubiegłego sezonu:D

GRABA 25-06-2011 20:52

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 389739)
Porządny psiarz ZAWSZE ma coś, w którejś kieszeni:) Wersja ekstremalna jest taka, że świeżo kupiona kurtka też już ma smaczki w kieszeniach, nawet zasuszone, z ubiegłego sezonu:D

ja też mam, ale w spodniach - hehe:)

Gaga 25-06-2011 21:27

Quote:

Originally Posted by GRABA (Bericht 389742)
ja też mam, ale w spodniach - hehe:)

nowych? :D

jaskier 26-06-2011 09:20

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 389686)
Zatem dla "spokojności" przyszłych wilczakowców- ku pamięci hodowcom :)

Nie wiem, czy należy pisać takie rzeczy. Warczenie przy kości to problem wychowawczy, a więc rolą właściciela jest zajęcie się nim. Nie możemy oczekiwać, że hodowcy dostarczą nam psy bez problemów, które mają w pakiecie dobry socjal, maniery przy jedzeniu i jeszcze przerobione klatkowanie. Poza tym u hodowcy jest rodzeństwo, które również ma na maniery psa wpływ - zazwyczaj negatywny ;) Odpowiednia reakcja właściciela w odpowiednim czasie - chyba na tym trzeba się skupić. No i przecież jeszcze jedna rzecz - każdy pies jest inny i niektóre wymagają więcej pracy w niektórych dziedzinach, a mniej w innych ;)

Quote:

Originally Posted by Fori (Bericht 389597)
Po prawie roku karmienia dorosłego psa tylko z ręki, jesteśmy na etapie że pies dostaje miskę a wszyscy poruszają się po domu, gra tv lub radio, wszyscy gadają, podchodzą do psa, mówią do niego i....jest ok.

Bardzo cieszę się, że ta historia ma pozytywne zakończenie ;) Przecytuj post do swojego starego wątku - niech przyszli właściciele czytając go wiedzą , że poradziłaś sobie z problemem ratując psa.

Rona 26-06-2011 09:35

Quote:

Originally Posted by jaskier (Bericht 389897)
Nie wiem, czy należy pisać takie rzeczy. Warczenie przy kości to problem wychowawczy, a więc rolą właściciela jest zajęcie się nim. Nie możemy oczekiwać, że hodowcy dostarczą nam psy bez problemów, które mają w pakiecie dobry socjal, maniery przy jedzeniu i jeszcze przerobione klatkowanie.

Osobiście bardzo sobie cenię, że kiedy miałam, albo nadal mam jakiś problem z Lorką i zadam konkretne pytanie hodowcy, zawsze dostaję radę, a czasem kilka opcjonalnych. Jeśli problem nie jest pilny, to nie zawsze natychmiast ;), ale rady zawsze są sensowne i okazują się skuteczne. Kiedy zaś piszę o problemie i co z nim robimy, a Margo nie odpowiada, wiem, że postępujemy dobrze, więc też jest spoko.

Bardzo wielu problemom udało nam się dzięki temu ukręcić łeb kiedy tylko się pojawiły. Nie lekceważyłabym więc roli hodowcy w wychowaniu wilczaka. 8)

jaskier 26-06-2011 10:01

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 389900)
Bardzo wielu problemom udało nam się dzięki temu ukręcić łeb kiedy tylko się pojawiły. Nie lekceważyłabym więc roli hodowcy w wychowaniu wilczaka. 8)

Wcale nie lekceważę. Jesteśmy z Agą w ciągłym kontakcie - czy coś się dzieje źle, czy dobrze. I ja również otrzymałem wiele cennych rad. Szczerze mówiąc nie wiem, jak byśmy przetrwali pierwsze 3 tygodnie bez wsparcia Agi ;)
Ale tam, gdzie nie widziałem problemu, to nie widziałem potrzeby się radzić - tak było z warczeniem przy misce - przez długi czas wydawało się, że wszystko gra. No i potem jeden, drugi incydent. Temat wrzuciłem na forum z jednego powodu - chciałem dać Adze trochę odsapnąć od swoich ciągłych maili z ciągłymi pytaniami. A było tego dużo i ona zawsze odpowiadała.

Pewnie - rola hodowcy jest szalenie ważna. Ale problemy z tymi psami były i będą i nie możemy wszystkiego przerzucać na hodowców. Dla nas największym problemem jest warczenie Jaskra i jego "temperamencik". Inni mają problem z socjalem. Inni z lękiem separacyjnym. W innym przypadku pies nie chce jeść suchej karmy. Itd... Nie da się wszystkiego rozwiązać w hodowli, "wyprodukować" wilczaka idealnego.
Dlatego większość z nas bierze szczeniaki, żeby je sobie wychować - pracujemy nad SWOIM psem.

Rona 26-06-2011 10:39

Quote:

Originally Posted by jaskier (Bericht 389908)
Pewnie - rola hodowcy jest szalenie ważna. Ale problemy z tymi psami były i będą i nie możemy wszystkiego przerzucać na hodowców. Dla nas największym problemem jest warczenie Jaskra i jego "temperamencik". Inni mają problem z socjalem. Inni z lękiem separacyjnym. W innym przypadku pies nie chce jeść suchej karmy. Itd... Nie da się wszystkiego rozwiązać w hodowli, "wyprodukować" wilczaka idealnego.
Dlatego większość z nas bierze szczeniaki, żeby je sobie wychować - pracujemy nad SWOIM psem.

Zgadzam się całkowicie 8)

Gaga 26-06-2011 11:00

Quote:

Originally Posted by jaskier (Bericht 389897)
Nie wiem, czy należy pisać takie rzeczy.

Jeżeli wyjaśnimy, że nie była to zawoalowana szpila w stronę któregokolwiek hodowcy (a nie była!) - to tak:) Nie każdy musi znać na pamięć pakiet lekcji do odrobienia. My-przewodnicy psów popełniamy błędy i hodowcy też:) Takie życie...
jedyne co chciałam powiedzieć, to to, że łatwiej jest takie punkty załatwić, jeśli szczeniak już był w danym kierunku kształtowany.




Quote:

Warczenie przy kości to problem wychowawczy, a więc rolą właściciela jest zajęcie się nim. Nie możemy oczekiwać, że hodowcy dostarczą nam psy bez problemów, które mają w pakiecie dobry socjal, maniery przy jedzeniu i jeszcze przerobione klatkowanie. Poza tym u hodowcy jest rodzeństwo, które również ma na maniery psa wpływ - zazwyczaj negatywny ;) Odpowiednia reakcja właściciela w odpowiednim czasie - chyba na tym trzeba się skupić. No i przecież jeszcze jedna rzecz - każdy pies jest inny i niektóre wymagają więcej pracy w niektórych dziedzinach, a mniej w innych ;)
100 % racji:) Ale teraz wyobraź sobie, że hodowca posiada 3 psy, i czystym przypadkiem temat oddawania jedzenia przebiegał u niego, jak u mnie - 3 minuty i po sprawie. Skąd ma wiedzieć, że oprócz socjalu musi wypracowac temat jedzenia? Dla niego temat nie jest wart szczególnej uwagi - to zrozumiałe. A potem ZONK!
Czyjaś wina ? Nie.


Jeśli hodowca daje nam szczeniaka z porządnie zrobionym socjalem (na bazie fajnego doboru charakterów rodziców) - a taki jest Jaskier, to i tak jesteśmy o milion lat do przodu :) A nie wiedzielibyśmy co to wilczak, jakby nie dał nam w kość :twisted:

z Peronówki 26-06-2011 12:16

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 389900)
Kiedy zaś piszę o problemie i co z nim robimy, a Margo nie odpowiada, wiem, że postępujemy dobrze, więc też jest spoko.

Wiekszosc swoich problemow powinnas spisywac, bo wyszedlby z tego fajny podrecznik - zwykle maja forme "Problem - mozliwe przyczyny - sposoby na ich rozwiazanie"... :) Nie mozna do tego dodac nic innego niz "Like IT!" ;)

Quote:

Originally Posted by jaskier (Bericht 389908)
Wcale nie lekceważę. Jesteśmy z Agą w ciągłym kontakcie - czy coś się dzieje źle, czy dobrze. I ja również otrzymałem wiele cennych rad. Szczerze mówiąc nie wiem, jak byśmy przetrwali pierwsze 3 tygodnie bez wsparcia Agi ;)
Ale tam, gdzie nie widziałem problemu, to nie widziałem potrzeby się radzić - tak było z warczeniem przy misce - przez długi czas wydawało się, że wszystko gra. No i potem jeden, drugi incydent. Temat wrzuciłem na forum z jednego powodu - chciałem dać Adze trochę odsapnąć od swoich ciągłych maili z ciągłymi pytaniami. A było tego dużo i ona zawsze odpowiadała.

Nikt nic Adze nie zarzuca. Ja czytajac te posty nie odnioslam najmniejszego takiego wrazenia... Opublikowanie postu na forum nie oznacza "porazki hodowcy". Ale tego, ze widac, ze jego wlasciciele nie maja zmowy milczenia i zakazu informowania innych o jakichkolwiek problemach.
Sama zawsze mowie "swoim" aby jesli cos sie dzieje pisali na forum, albo tu, albo na stronie hodowli. I nie chodzi o "pozbywanie sie problemu", ale sam fakt, ze do kazdego problemu mozna podejsc na rozne sposoby, a dodatkowo "co dwie glowy to nie jedna" ;) Kazdy z nas (no prawie kazdy) ma wilczaka - kazdy z nas cos przerabial i kazdy z nas ma jakies metody na ich rozwiazywanie. Dzieki temu mozna uzyskac nie tylko jedna rade od hodowcy, ale kilka alternatywych i dobrac taka, ktora najlepies pasuje i pewnie najlepiej poskutkuje...

Druga sprawa - bywalo, ze hodowca dawal rade, ale byla(by) ona fatalna w skutkach... (to oczywiscie nie o Adze ;)). Dlatego lepiej wrzucac kazdy problem na forum - bo lepiej sie popytac, zweryfikowac rady niz popelnic blad. (no a dzieki temu na forum zostaje fajny poradnik dla nowych wlascicieli ;))


All times are GMT +2. The time now is 17:53.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org