Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Sport i szkolenie (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=26)
-   -   Szkolenie klikerowe (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=9159)

Katka 26-01-2010 12:44

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 272288)
U nas do klikera zachęcano jeszcze w trakcie pierwszego spotkania - wykładu odbywającego się bez psów.

Dobrze zorganizowana szkoła w takim razie. U nas nie było żadnych wykładów. Dołączyłam po prostu w trakcie szkolenia, taki zwyczaj tam mają. Na zajęciach do znudzenia siad, zostań, noga. Zwracanie uwagi psa na siebie smaczkami podawanymi z taką szybkością że Atka zjadała więcej niż na obiad. Jak próbowałam przetrzymać jej uwagę bez natychmiastowego podawania smaczka prowadzący upominał mnie, że pies się frustruje.

AngelsDream 26-01-2010 12:46

Prawie od początku nastawialiśmy się na to, że Baaj będzie kastratem, więc pilnowaliśmy bardzo skrupulatnie, ile je i kiedy. Zresztą odruch skarmiania porcją mamy "po" znajomej, która trenuje ze swoim psem agility i obi, a ostatnio porywa nam Celara na treningi. :)

W każdym razie mnie taka propozycja trenera nie zraziłaby, przeciwnie - wiedziałabym, że uda się nam wypracować wspólną wizję psa. :) Tak przypuszczam. Często praca z danym trenerem rozbija się właśnie o drobiazgi.

U nas z klikera korzystałam tylko ja, ale trener chwalił, że robię to dobrze - pies się lepiej skupia, więcej rozumie. Ze smakołyków na początku też korzystaliśmy tylko my - chyba inni mieli jakiś kompleks. ;) Ale im przeszło.

Nas dla odmiany uczono, żeby przedłużać czas między znaną komendą i nagrodą po niej.

Rona 26-01-2010 12:51

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 272288)
Generalnie z tego co widzę (także po sobie), na etapie przedszkolnym ludzie często jeszcze trochę się "boją" klikera, bo to trzeba wyćwiczyć także manualnie.

Nam Zula rzucała piłeczkę i kazała klikać dokładnie wtedy kiedy uderzała ona o podłogę.... i wcale nie było to z początku łatwe... :p

AngelsDream 26-01-2010 12:59

No i właśnie pobawiliśmy się z piłeczką. Michał ma refleks po grach, a ja chyba już po prostu po klikaniu Baajowi. Aczkolwiek często klikam za późno, wiedząc o tym.

Katka 26-01-2010 14:03

Quote:

Originally Posted by AngelsDream (Bericht 272294)
Pracuje czy się słucha?

Masz rację, to wymaga rozróżnienia. Słuchała się tylko za smaczki, bo oczywiście cały czas z nią pracuję i teraz sucz wie, że zanim rzucę jej piłkę czy odepnę smycz też czasem musi coś wykonać. I że warto spokojnie poleżeć i poczekać (ćwiczone w kuchni i u znajomych), chociaż ta komenda nie zawsze działa. Jest coraz lepiej.

Nie jestem osobą która każe psu pracować bo tak. W ogóle nie jestem osobą wymagającą bezwzględnego posłuszeństwa od psa. Wielu komend Atki nie nauczę, bo po co. Daj głos czy podaj łapę jest dla mnie bez sensu. Zamierzam jej dawać nagrody cały czas, choć jak mówisz nieregularnie. Kliker mi się spodobał bo dzięki niemu pies lepiej wiedział o co mi chodzi. Przy samych smaczkach trudniej wypracować coś nowego. Chodzi mi o mnie, niekoniecznie psa ;-) Atka sobie poradzi, to prędzej ja tracę cierpliwość do ćwiczenia.

Nie odmawiam wielkiej wiedzy i doświadczenia trenerowi na którego trafiłam. Nie podobał mi się jednak sposób prowadzenia zajęć, miałam wrażenie że są bez planu. Na każdych zajęciach to samo, strasznie dużo było krzyków (żeby zwrócić uwagę psa a nie go zbesztać) i mówienia do psa, co też się kłóci z tym co czytałam, że najpierw wypracowujesz zachowanie a potem wprowadzasz komendę. I mam wrażenie że Atka słysząc po raz setny swoje imię albo "choć tu" ("tak! bardzo dobrze!") właśnie wtedy przestała reagować. Chociaż może to "ten wiek" - ma pół roku.

W moim wyobrażeniu psie przedszkole to poznawanie świata, powinno być wyposażone w różne akcesoria typu różne rodzaje nawierzchni, tunele, przedmioty wydające dziwne dźwięki, przyzwyczajanie do oglądania i podnoszenia psa przez obcych ludzi (wet, wystawa), pokazy jak i w co się bawić ze szczeniakiem... No cóż.

Zadowolona jestem że Atka oswoiła się z dużą ilością psów, wcześniej się bała. Kilka uwag się przydało. I pewnie trafię jeszcze do tej szkoły, ale na innego rodzaju zajęcia i z kim innym. Mają w ofercie zajęcia miejskie, czyli spotykają się w centrum i uczą psy oswajania się z miejskimi sytuacjami. Coś takiego na razie sama robię z Atką ale przyda mi się usystematyzować wiedzę na ten temat i skorzystać z doświadczeń innych.

Tylko doświadczenia przygodnie spotykanych osób sobie daruję ;-) Niedawno jakaś kobieta zaczepiła mnie i usiłowała mi pokazać jak się tresuje psa (srasznie przy tym krzycząc) bo co prawda nie ma żadnego pupila, ale widziała w telewizji taki program, więc wie. Metoda podobno działa w dwa tygodnie :lol:

Gia 26-01-2010 14:24

Katka, we Wrocławiu jest dużo psich szkół. Jeśli nie byłaś zadowolona z przedszkolnych zajęć, dlaczego nie spróbujesz innej szkoły, innego podejścia, innego trenera.

AngelsDream 26-01-2010 14:52

Podawanie łapy jest akurat bardzo przydatne - u weta, przy obcinaniu pazurów, wycieraniu łap po spacerze, etc. Polecam naukę. :) Łącznie z tylnymi łapami.

Co do szczekania - nam się przydało, bo Baaj po prostu jest szczekliwy, a wyuczenie na komendę, pomaga kształtować też wyciszanie. Czasami mam wrażenie, że "cyrkowe sztuczki" wcześniej czy później do czegoś się w życiu przydają, choćby i taki trup. :D A maszynkę do golenia Baaj poznał poprzez target i dzięki temu nie było problemu z przygotowaniem do operacji.

Ja dużo mówię do Baaja, bo akurat jemu to pomaga się skupić. Dużo też piszczę i nadmiernie ekscytuję się, kiedy uda mu się coś trudnego. Z drugiej strony tak na niego działam, że prawie szepczę niektóre komendy - inaczej jest zbyt nakręcony i przez to niedokładny.

Między pracą a posłszeństwem najlepiej widać różnicę w domu.

Kiedy długo równamy, jest nagroda. Kiedy każę mu przejść mi z drogi, idąc z kubkiem, nagrody nie ma. Kiedy proszę o wskoczenie na coś, jest nagroda. Kiedy każę zejść z łóżka, nagrody nie ma, choć nauczyłam go tego na smaki dawno temu. Nie ma smakołyków za pójście do klatki, jeśli muszę popracować z Celarem, ale są zawsze na koniec pracy z drugim psem, żeby wynagrodzić spokój, etc. Nie twierdzę oczywiście, że Baaj zawsze i wszędzie posłucha się od ręki - byłoby to ogromnym uogólnieniem, ale tak mniej więcej rozróżniam słuchanie od pracy. :)

My pracowaliśmy z czterema róznymi trenerami i najbardziej podobały się nam zajęcia indywidualne z trenerem policyjnym, ale trzeba przyznać, że człowiek po prostu postarał się zrozumieć, z jakim psem pracuje.

Katka 26-01-2010 15:05

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 272338)
Katka, we Wrocławiu jest dużo psich szkół. Jeśli nie byłaś zadowolona z przedszkolnych zajęć, dlaczego nie spróbujesz innej szkoły, innego podejścia, innego trenera.

Właśnie mam taki zamiar - zaraz po sesji ;-)
Jestem dopiero na początku tej drogi.
Gia, a jak postrzegasz zajęcia na stadionie?

Gia 26-01-2010 15:37

Ja właśnie chodzę na zajęcia na stadion i jestem baaaaardzo zadowolona. Wreszcie zaczęłam nad psem panować. Ale tam nikt nie udaje, że stosuje same metody pozytywne. Nie ma kolczatek, obroży elektrycznych itp. Jest nagroda za dobre zachowanie, ale ja np. muszę czasem na psa wrzasnąć, tylko tak słucha się i nie gryzie innych suk (to w temacie agresji wobec swojej płci). Ważne, że skutecznie. Ja nie jestem zwolennikiem ani fanatyczką tylko i wyłącznie pozytywnego szkolenia. Ale też nie stosuję na psie jakichś strasznych kar. Magda od Astarte conieco widziała, bo była u nas na stadionie ;)

Przyjdź i sama się przekonaj ;)

P.s. Ale teraz nie polecam, my coprawda tam jesteśmy, ale wrażenia ogólne będą gorsze w taką pogodę :rock_3

Katka 26-01-2010 18:55

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 272358)
Jest nagroda za dobre zachowanie, ale ja np. muszę czasem na psa wrzasnąć, tylko tak słucha się i nie gryzie innych suk (to w temacie agresji wobec swojej płci). Ważne, że skutecznie. Ja nie jestem zwolennikiem ani fanatyczką tylko i wyłącznie pozytywnego szkolenia.

O tym że psa czasem trzeba jakoś zdominować przekonałam się jak Atka miała skaleczoną łapę i sama zmieniałam jej opatrunki. Młoda nie dawała do siebie podejść. Wiem, że to że niewychowawcze ale właśnie porządny wrzask i przyciśnięcie psa do ziemi podziałały. Psa wywaliłam właściwie dla tego, żeby mieć swobodny dostęp do łapy, ale Atka przy okazji zrozumiała to po swojemu. Od tamtej pory nawet przy wycieraniu łap po spacerze nie mam problemów. Sucz marudzi, ale się nie wyrywa.

Do tej pory byłam zwolenniczką tylko pozytywnego szkolenia ale przy wilczaku przekonałam się że nie można być tylko łagodnym.

Co do ataków agresji to wiem, że wilczaki bawią się bardzo agresywnie i mi to nie przeszkadza, wiedziałam na co się decyduję, jednak chciałabym znaleźć sposób żeby móc ją uspokoić przy psach o innym temperamencie. Nie chcę żeby się nakręcała tak na każdego psa bo kilka razy przez to oberwała i kończyło się u weta. Nie chce żeby się zrobiła agresywna w przyszłości. Ona się uczy i ma coraz lepsze wyczucie ale chodzi mi również o panikujących właścicieli. Klikerem tego akurat nie wyćwiczę. Na szkoleniu usłyszałam tylko że mam bardzo naturalnego psa i to te spokojne psy i ich właścicieli powinno się wysłać na szkolenie bo wiedzą jak się bawić. Nie było porady typu "weź ją na chwilę na smycz" albo "odwróć jej uwagę zabawką" - to są moje poźniejsze pomysły. Jednocześnie ten sam koleś mi powiedział "na najbliższe zajęcia to nie przychodź bo będzie mały terier i Atka jest dla niego za ostra". Szkolenie tylko pozytywne, ale według trenera jedyna skuteczna metoda na oduczenie psa wyjadania na spacerach to obroża elektryczna (nie zamierzam jej stosować). Przynajmniej był szczery. Wolałabym jednak bardziej rzeczowe odpowiedzi na moje problemy z psem i skupianie się na tym co ja mogę zrobić a nie co powinni zrobić ludzie których nie ma na szkoleniu. Dlatego szukam dalej. Nie tyle interesuje mnie kurs posłuszeństwa ile co jeszcze mogę robić z psem na etapie rozwoju. Freesby i agility najwcześniej jak Atka skończy rok i raczej tylko na zasadzie zapoznania się z tymi dyscyplinami.

Ciekawostką było dla mnie to że samo szkolenie klikerowe nie zakłada w ogólnym wychowaniu tylko pozytywnych metod - taka wzmianka przynajmniej padła w książce Karen Pyror.

Gia 26-01-2010 19:42

Podejrzewam gdzie chodzisz na szkolenie, ale jeśli możesz, napisz mi proszę nazwisko trenera i szkołę na PM ;)

Na szkoleniu bywa nudno, w końcu zostań inaczej nie da się nauczyć niż maglując w kółko, ale krótkie sesje treningowe przerywane są psią zabawą, wtedy każdy robi to co lubi. My w tej chwili chodzimy tylko na zajęcia klubowe. Ale od wiosny zamierzam znowu chodzić na posłuszeństwo.

Co do agresji... masz wilczaka... ja zrobiłam chyba wszystko co mogłam, żeby sucza nie była agresywna... ale i tak odgrywa się na obcych sukach. Teraz po prostu uczymy się nad tym zapanować. Jeśli nie chce się bawić, to niech chociaż ignoruje. Już idzie nam całkiem nieźle. Astarte została oszczędzona :twisted:

AngelsDream 26-01-2010 20:44

Co do tej metody na obrożę elektryczną - szkoda, że trener nie wspomniał, że część psów ma po niej kłopoty z jedzeniem w ogóle.

Metody pozytywne nie oznaczają bezstresowego wychowania - Zula to świetnie wytłumaczyła. Słowo pozytywne w tym przypadku wiąże się z dodawaniem czegoś do środowiska. Zwykle smakołyka, ale szarpnięcie smyczą to też dodanie, a zabawa z innym psem, jeśli Twój nie wraca, to z tego, co zrozumiałam - zabranie. Taka kara jest wymieniana w jednej z klikerowych książek i na Baaja zadziałałaby jak płachta na byka, ale nie jest karą fizyczną.

Co do agresji. Ja mam Baaja, mi jest prościej. No i mam Celara, który może nie na wszytko pomógł, ale pewne rzeczy ustawił szybciej i dokładniej niż jakiekolwiek szkolenie. Celar nie podważa pozycji Baaja, ale nie daje też jej nadużywać. Karci bardzo konkretnie, z konieczną zaciętością, a jednocześnie wyczuciem. Na spotkania wilczakowe wolę go jednak nie zabierać, jeśli nie wiem dokładnie, czego się spodziewać. Nie wyobrażam sobie, co mógłby - choć oczywiście nie musi! - zrobić "obcy" wilczak w momencie, w którym Celar wytarmosiłby go za kryzę za zbyt mocną zabawę czy wykorzystanie władzy. A w takim przypadku Baaja nikt by już nie opanował. Stado jest stado i nawet, jeśli się pomyli, należy go bronić za wszelką cenę. To tak w kwestii posiadania więcej niż jednego psa, które się mocno zgrają. Wiem jednak, że szkolenie klikerowe pomaga wyciszać psa, ćwiczy go w skupianiu się i wiem, że są rozpiski na treningi z klikerem na agresję smyczową i ignorowanie psów.

Katka 26-01-2010 20:54

Quote:

Originally Posted by AngelsDream (Bericht 272435)
Wiem jednak, że szkolenie klikerowe pomaga wyciszać psa, ćwiczy go w skupianiu się i wiem, że są rozpiski na treningi z klikerem na agresję smyczową i ignorowanie psów.

Kolejny powód, żeby do tego wrócić ;)

Gia 26-01-2010 21:00

Ja nie mam na myśli agresji smyczowej ;)

Ale tak mnie zmobilizowałyście tym gadaniem o klikerze, że zaczęłyśmy dziś klikanie aportu. Może uda się poprawić ten co mamy i zrobić taki ON-kowy :)

AngelsDream 26-01-2010 21:05

Gia, wiem. Toć znam wilczaki. Baaj akuratnie miał problem ze smyczówką, ale na to pomogło skupianie się i zabawy na cierpliwość. W tym klikanie aportu. :D

Gaga 26-01-2010 21:15

Quote:

Originally Posted by Katka (Bericht 272423)
O tym że psa czasem trzeba jakoś zdominować przekonałam się jak Atka miała skaleczoną łapę i sama zmieniałam jej opatrunki. Młoda nie dawała do siebie podejść. Wiem, że to że niewychowawcze ale właśnie porządny wrzask i przyciśnięcie psa do ziemi podziałały. Psa wywaliłam właściwie dla tego, żeby mieć swobodny dostęp do łapy, ale Atka przy okazji zrozumiała to po swojemu. Od tamtej pory nawet przy wycieraniu łap po spacerze nie mam problemów. Sucz marudzi, ale się nie wyrywa.
.

Najlepszy dowód,że co wilczak to metoda. Myśmy przezywali niezły stres w związku z zabiegami weterynaryjnymi do czasu aż szanowna małżonka dr. Garncarza stwierdziła, że z tym-tu-o! trzeba jak z kotem :)
Siła i zwinność psa dawała nam marne szanse na wykonanie zabiegu, za to przekonanie, że nic się nie stanie odniosło skutek.Co prawda mina psa gdy smaruję mu łapy przed wyjściem (sól) mówi, że jest najnieszczęśliwszym psem na świecie ale spokojnie znosi "tortury" :) Podobnie jest z kąpielą- po prostu wchodzę do łazienki i grzecznie proszę :twisted:... za chwilę jest tup tup i hop do wanny, już bez żadnych wygibasów.

Co do przedszkola-mnie się instytucja podoba bo UCZY jak rozbawiać/motywować/skupiać/socjalizować psa, daje wspaniałe podwaliny do późniejszego szkolenia. Po kilku latach systematycznej pracy można sobie pozwolić na "nic od psa nie chcę" na spacerze, wkładam ręce do kieszeni albo kładę się w trawę i podziwiam chmury:) Albo ślęczę kilka minut z obiektywem w czymś małym (muszka na przykład) i nie muszę się spinać, że pies gdzieś poleci...przychodzi taki czas gdy można chłonąć otoczenie, relaksować się i pozwolić psu na jego wybory, bez stresu ...
To jest nagroda, za pracę, która (jeśli dobrze trafić) sama w sobie jest świetną zabawą :)

Witek 26-01-2010 22:07

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 272273)
Magda, a co ma klikanie wspólnego z pogodą? Klikać można wszędzie! :p
Komendę "puść" wyklikałyśmy w kuchni na wielkiej kości cielęcej i ciasteczkach wątróbkowo-pasztetowych na wymianę :lol:


Aaa,w domu to nie ma problemu :D W domu da się zrobić wszystko :D Asta potrafi chodzić przy nodze cały czas, siadać na skinięcie itp itd, najtrudniej jest na dworze i tam właśnie staram się najwięcej pracować- bo tam posłuszeństwo jest mi najbardziej potrzebne. I nie powiem- Astarte potrafi wziąść smaczka z rękawiczki, ale ja nie potrafię kliknąć :(

AngelsDream 26-01-2010 22:11

Może nie taki kliker? Mi się w poprzedni zaplątywały rękawiczki. W nowym klikałam ostatnio sznurkiem, bo już mi rąk zabrakło. ;)

Witek 26-01-2010 22:16

Quote:

Originally Posted by AngelsDream (Bericht 272451)
Może nie taki kliker? Mi się w poprzedni zaplątywały rękawiczki. W nowym klikałam ostatnio sznurkiem, bo już mi rąk zabrakło. ;)

To nie wina klikera a tego, że mam bardzo słabe krążenie obwodowe i po chwili na mrozie palce odmawiają mi posłuszeństwa :( Samo wyjęcie chrupka z smakoszierki zajmuje mi sporo czasu i bólu (no ale nagroda za przyjście musi być), że klikanie sobie odpuściłam po paru próbach....

AngelsDream 26-01-2010 22:25

Rozumiem. A może mniej bolesne byłoby nagradzanie np. szarpaniem się sznurkiem? Dłoń więcej pracuje, jest cieplej i nie trzeba tak precyzyjnie trzymać. Ewentualnie sądzę, że nawet odłożenie na jakiś czas nie będzie wymagało przypominania od początku - co raz pies umie, łatwo wraca. Nie ma sensu się męczyć - nawet bez problemów z krążeniem ręce naprawdę potrafią boleć. <brr>


All times are GMT +2. The time now is 20:31.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org