Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   Wychowanie szczeniaka: gryzienie i przywolania (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=10955)

Witek 20-04-2009 10:59

Wychowanie szczeniaka: gryzienie i przywolania
 
Jak długo pozawalać szczeniakowi gryść się poręce, nodze, nogawce, rękawie? A może w ogóle? Bo jak mała zaczyna gryść meble bądz inne elementy mieszkania to od razu daję jej do pysia jej gryzaczek. Mam nadzieję, że to poskutkuje. A jak Wy oduczaliście gryzienia rzeczy?

Grin 20-04-2009 11:25

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 206392)
I jak długo pozawalać szczeniakowi gryść się poręce, nodze, nogawce, rękawie? A może w ogóle? Bo jak mała zaczyna gryść meble bądz inne elementy mieszkania to od razu daję jej do pysia jej gryzaczek. Mam nadzieję, że to poskutkuje. A jak Wy oduczaliście gryzienia rzeczy?

O, na temat gryzienia, to już tu napisano kilometry :twisted: i chyba nic nowego nie będziemy już mogli w tym zakresie wymyślić.

Polecam artykulik Przemka: http://www.wolfdog.org/pol/articles/243.html
oraz ten wątek: http://www.wolfdog.org/forum/showthr...?t=2981&page=4
oraz podobny na "sPeronówce" http://www.zperonowki.com/html/modul...%20target=_top
(To do tej pory jeszcze nieprzeczytane? :rock_3 :twisted: ;) )

Co do jedzenia przed spacerem, to o ile mi wiadomo, wilczaki nie mają takiego "delikutaśnego" przewodu pokarmowego jak inne rasy, w związku z czym nie trzeba pod tym względem stosować jakichś specjalnych ograniczeń. Ale możliwe, że inni mogą mieć odmienne zdanie. :)

Witek 20-04-2009 12:03

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 206396)
O, na temat gryzienia, to już tu napisano kilometry :twisted: i chyba nic nowego nie będziemy już mogli w tym zakresie wymyślić.

Polecam artykulik Przemka: http://www.wolfdog.org/pol/articles/243.html
oraz ten wątek: http://www.wolfdog.org/forum/showthr...?t=2981&page=4
oraz podobny na "sPeronówce" http://www.zperonowki.com/html/PNphp...opic-t-60.html
(To do tej pory jeszcze nieprzeczytane? :rock_3 :twisted: ;) )

Część przeczytane:) Ale i tak nie wiem do końca czy dobrze robię z tymi meblami. Astarte jeszcze nie jest po PP więc nie zna jeszcze siad, w sumie to ona chyba jeszcze nie wie jak ma na imię. Ale w sumie nie mogę chyba wiele wymagać w drugim dniu pobytu. Póki co chodzi za mną, ale nie zawsze przychodzi na dworze jak ją wołam( te smakoszki co jej kupiłam to jej nie smakują:( Muszę sobie sprawić jakieś nowe). A jak pojawi się psi koleszka to ja się już prawie w ogóle nie liczę... W sumie to wydaje mi się, że ona woli się bawić sama niż ze mną. Mam nadzieję, że to kwestia zaufania którego nabierze z czasem, a nie tego, że jest typem indywidualistki, która będzie miała nas w nosie. Na razie śpi już ponad dwie godzinki, po kolejnym zamęczeniu yorka-piszczałki ;)

Gaga 20-04-2009 12:52

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 206406)
Póki co chodzi za mną, ale nie zawsze przychodzi na dworze jak ją wołam( te smakoszki co jej kupiłam to jej nie smakują:( Muszę sobie sprawić jakieś nowe). A jak pojawi się psi koleszka to ja się już prawie w ogóle nie liczę... W sumie to wydaje mi się, że ona woli się bawić sama niż ze mną. Mam nadzieję, że to kwestia zaufania którego nabierze z czasem, a nie tego, że jest typem indywidualistki, która będzie miała nas w nosie.

I taka jest różnica między szczeniakiem z hodowli domowej, z dobrymi podstawami socjalu a maluchami "kojcowymi", które tych wczesnych, jakże ważnych kontaktów nie miały.
(za to kocham Peronówkę, że daje maluchy świetnie przygotowane do życia z ludźmi i innymi zwierzakami)
Oczywiście wszystko jest do nadrobienia, dziewczyna zżyje się z Wami, skojarzy imię i będzie się szybciutko uczyć prostych komend. I to u Was pozna "siad" czy "do mnie" zanim trafi do jakiegokolwiek przedszkola:)
Smaczki najlepsze są takie, które pies chce jeść (np. pokrojona w kostkę pierś kurczaka, sparzona lub obgotowana), później z pewnością rozszerzycie asortyment nagródek. Na razie nowe, nieznane smaki nie kusza bo..pies nie wie, że to cos jest smaczne ;)
Powolutku, spokojnie wszystko zacznie "działać", pamiętajcie tylko, że najlepiej zaczynać "pracować" od razu, nie czekając na pójscie do przedszkola ;)

Grin 20-04-2009 13:07

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 206406)
Część przeczytane:) A jak pojawi się psi koleszka to ja się już prawie w ogóle nie liczę... W sumie to wydaje mi się, że ona woli się bawić sama niż ze mną. Mam nadzieję, że to kwestia zaufania którego nabierze z czasem, a nie tego, że jest typem indywidualistki, która będzie miała nas w nosie. Na razie śpi już ponad dwie godzinki, po kolejnym zamęczeniu yorka-piszczałki ;)

Oczywiście, że nie ma co martwić się na zapas. :) Łowca np. jest z tej hodowli,
Quote:

która daje maluchy świetnie przygotowane do życia z ludźmi i innymi zwierzakami
;) a też do pewnego stopnia na początku można było odnieść takie wrażenie; potrzebni byliśmy mu głównie do tego, żeby miał w co wbić zęby i przytulić do kogo w nocy (to było przynajmniej miłe :D ).
Cóż, niektórzy doradzają, żeby na początku ograniczyć do minimum kontakty szczeniaka z innymi psami, bo wtedy łatwiej go nauczyć, że to my jesteśmy tymi "number one", a nie czworonożny towarzysz zabaw.

Witek 20-04-2009 13:09

Hurra! Odkryłam zabawę, która się podoba małej- przeciąganie i szarpanie linki:) Tak więc trochę się poszarpałyśmy i mała znów szykuje się do spanka - coś mało wytrzymałego mam tego wilczaka;-) Co do smakoszków to jeszcze nie znalazłam takich za którymi by ona przepadała wyjątkowo- kurczaczka zje, ale bez zachwytu. Jedyne co ubóstwia to to czego jej oczywiście nie wolno czyli kocią karmę z puszki, jak i kawę i piwo... Trzeba ją nieźle od tego wszystkiego odganiać:) Już nie ma stawiania kubeczka z kawką pod ławką w ogródku:)

Rona 20-04-2009 13:13

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 206406)
Póki co chodzi za mną, ale nie zawsze przychodzi na dworze jak ją wołam. A jak pojawi się psi koleszka to ja się już prawie w ogóle nie liczę... W sumie to wydaje mi się, że ona woli się bawić sama niż ze mną. Mam nadzieję, że to kwestia zaufania którego nabierze z czasem, a nie tego, że jest typem indywidualistki, która będzie miała nas w nosie.;)

Dziewczyno, to jest wilczak: istota wolna i niezależna! :p:lol: Uczenie wilczaka przywołania to orka na ugorze - przez wiele, wiele miesięcy pasmo małych postępów i spektakularnych porażek!:p Nie licz na szybki sukces, tylko uzbrój się w cierpliwość, nie "spalaj" przywołania, tzn. wołaj tylko jak masz dużą szansę, że przyjdzie. Upiecz ciasteczka wątrobowe albo kurczakowe i zaczynaj w domu, warunkach idealnych. Siedzisz przy kompie albo tv i co jakiś czas wołasz małą, (albo gwiżdżesz), a kiedy przyjdzie dostaje pychotę. Jak będzie przychodzić w 99%, ćwiczysz to samo na zamkniętej przestrzeni w ogródku, kiedy nic jej nie rozprasza, potem z rozpraszaniem... potem dopiero na otwartej przestrzeni kiedy nie ma w pobliżu psów.... Wyłącznie krótkie serie, po 4-6 przywołań, żeby się nie znudziła. Dobrze chodzić na spacery z psami, które mają dobrze wyćwiczone przywołanie - stajesz koło właściciela, kiedy psy się bawią - właściciel woła swojego psa, Ty swojego.... pies przybiega, szczeniak za nim i uczy się, że tak trzeba. W przypadku wilczaków metoda średnio działa, ale można spróbować.8)

Ucz psa, że kiedy przybiega dostaje smakołyk i nie od razu zapinasz go na linkę, albo zapinasz, dajesz smakołyk, każesz coś zrobić (siad) i odpinasz Przywołanie nie powinno się kojarzyć z karą w postaci końca spaceru.

I najważniejsza zasada: choćby Cię skręcało ze złości, że nie posłuchała od razu za każdym, razem kiedy przyjdzie ciesz się, że przyszła i chwal, chwal, chwal!!! Życzę powodzenia!!!

PS Za każdym razem wychodząc z domu zaczęliśmy mówić do Lorelei: "pa pa". Teraz najskuteczniejsze przywołanie mamy właśnie na "papa":p - oznacza: "Idę sobie, jeśli do mnie natychmiast nie przybiegniesz - zniknę jak sen złoty":lol:

Witek 20-04-2009 13:16

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 206425)
Oczywiście, że nie ma co martwić się na zapas. :) Łowca np. jest z tej hodowli, ;) a też do pewnego stopnia na początku można było odnieść takie wrażenie; potrzebni byliśmy mu głównie do tego, żeby miał w co wbić zęby i przytulić do kogo w nocy (to było przynajmniej miłe :D ).
Cóż, niektórzy doradzają, żeby na początku ograniczyć do minimum kontakty szczeniaka z innymi psami, bo wtedy łatwiej go nauczyć, że to my jesteśmy tymi "number one", a nie czworonożny towarzysz zabaw.

A to mała też chce się przytulać w nocy, ale jej nie wolno- ma swoje legowisko. Za niedługo planujemy zakup klatki (niestety nie wyrobiliśmy się finansowo by kupić ją od razu...)
Natomiast co do bycia "number one" to w domu nim jesteśmy, natomiast w ogródku to nawet jak nie ma innych zwierząt to najchętniej ładuje się w krzaki i tam leży. Choć trzeba przyznać, że jak się oddalam to wychyla się i sprawdza gdzie jestem, a jak mnie długo nie widzi to szuka. A co polecacie, żeby nie gryzła i nie szarpała smyczy? Czy to nieodłączny element z którym nie ma co walczyć? Bo jak ja biorę na smyczke to nie chce iść chyba, że właśnie chwyci ja do pyszczka to w sumie idzie chętnie.

Witek 20-04-2009 13:20

I w ogóle przepraszam, że Was tak wszystkich męczę, ale to mój pierwszy szczeniak. Do tej pory miałam same dorosłe już psy znajdy, które część rzeczy umiały a reszty szybko się uczyła za cokolwiek do zjedzenia... A mój facet co miał już szczeniaczki twierdzi, że to proste i nie wie czym się przejmuję.... Ale ja to taki typ jestem strasznej panikary ;)

Grin 20-04-2009 13:28

Podstawą są smaczki. :)
Smyczy (o ile wiem) nie wolno pozwalać psu gryźć. Lepiej go właśnie zainteresować smaczkiem podstwiaonym pod nos, tak aby szedł za nim i oczywiście chwalić, jak idzie ładnie, a mówić "źle", gdy chwyta smycz zębami. Tak bym ja chyba próbowała, ale nie przetrenowałam w praktyce, bo jakoś z Łowcą nie było tego problemu, choć wcześniej nigdy na smyczy nie chodził.

wilczakrew 21-04-2009 00:53

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 206432)
A co polecacie, żeby nie gryzła i nie szarpała smyczy? Czy to nieodłączny element z którym nie ma co walczyć? Bo jak ja biorę na smyczke to nie chce iść chyba, że właśnie chwyci ja do pyszczka to w sumie idzie chętnie.

No to ma mała temperament w tak młodym wieku wyprowadzać Panią na spacery. :)
Ja myślę, ze jeszcze jest za mała aby ją na smyczy uczyć chodzić. Trzeba dać jej trochę luzu i na razie tylko do ogródka wyprowadzać. Oczywiscie stopniowo i po woli uczyć wyjscia i powrotu do domu na smyczy. Nie moze traktować tego jako zabawy bo będzie tak stale robiła. Metoda na smaczka jaką poradziła Grin jest dobra i można ją wprowadzać. Broń boże karać, krzyczeć czy ganić, trzeba znaleźć metode na odwrócenie uwagi i zainteresowanie w inny sposób.

Grin 21-04-2009 08:22

Tak sobie myślę i przypominam, że u nas o wiele lepiej wychodziły początkowe spacery na smyczy, gdy szliśmy w składzie przynajmniej dwie osoby oprócz psa. Wtedy jedna trzymała smycz, a druga szła przed Łowcą; on wtedy naturalnie podążał za nią. Taki szczenior na początku zawsze zgodnie z naturą podążą za przewodnikiem i warto to wykorzystać (moim zdaniem już od początku, nie czekając na nic; im wcześniej, tym się szybciej nauczy. :) )

Rona 21-04-2009 08:24

Quote:

Originally Posted by wilczakrew (Bericht 206621)
Ja myślę, ze jeszcze jest za mała aby ją na smyczy uczyć chodzić.

Grześ, skąd Ty bierzesz takie "rewelacje"?:shock::lol::lol::lol:

Im wcześniej zaczniesz wilczka uczyć czegokolwiek, tym większe masz szanse że szybko załapie! Ucz już, najpierw po domu - zakładasz smycz, chodzisz po pokoju i skarmiasz łakociami, potem to samo w ogródku, zatrzymujesz się, pozwalasz wąchać itd. Stopniowo, powolutku, ale uczysz!
I nie zapomnijcie jak najwcześniej nauczyć oddawania kości, zabawek, itd. a także wkładania ręki do pyska, kiedy żre coś niedozwolonego i trzeba wyjąć (do tego komenda PUŚĆ i zamiana za coś lepszego). Im mniejszy szczeniak, tym szybciej i mniej boleśnie (dla rąk właściciela;-)) ten proces przebiega.

Gaga 21-04-2009 08:24

Quote:

Originally Posted by wilczakrew (Bericht 206621)
Ja myślę, ze jeszcze jest za mała aby ją na smyczy uczyć chodzić. Trzeba dać jej trochę luzu i na razie tylko do ogródka wyprowadzać.

:D Grześ, nie ma za małego psa na naukę,zaczyna się od razu. Dawno minęły (na szczęście) czasy,kiedy na szkolenie szło się po ukończeniu roku bo wcześniej pies musiał mieć "beztroskie dzieciństwo" . Właśnie aktualny, szczenięcy okres jest tym, w którym pies zdobywa najwięcej doświadczeń i naprawdę nie warto tego odpuszczać.

PS Świetnie napisała Ronka- na świeżo z wychowaniem młódki :)

Grin 21-04-2009 09:05

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 206647)
I nie zapomnijcie jak najwcześniej nauczyć oddawania kości, zabawek, itd. a także wkładania ręki do pyska, kiedy żre coś niedozwolonego i trzeba wyjąć (do tego komenda PUŚĆ i zamiana za coś lepszego). Im mniejszy szczeniak, tym szybciej i mniej boleśnie (dla rąk właściciela;-)) ten proces przebiega.

Tak, komenda puść, to hit. :D Przy czym nie mogę się oprzeć wrażeniu, że cóż - my uczymy wilczaka, ale i wilczak uczy nas. :p Np. opanowania i korzystania z... mózgu. :)
Np. taka sytuacja; pies coś na ukradł, co w żadnym przypadku nie powinno się znaleźć w psim w pysku. I co podpowiada impuls? Ano lecieć za nim, capnąć, wyrywać z zaciśniętych zębów. Błąd :D Wtedy mamy warkot i jeszcze bardziej zaciśnięte zęby (pomijam, że na spacerze w ogóle się psa nie capnie).
Wtedy przypominamy sobie, że przecież istnieje komenda puść (poparta np. wcześniejszym udawaniem, że w ogóle nas nie obchodzi, co zbój ma akurat w pysku). Rzucona od tak - normalnym tonem powoduje, że pies sam puszcza to, czego wcześniej bronił i gapi się na nas w oczekiwaniu, co dostanie. :D :D

He, raz nawet udało mi się Łowcę tak "nabrać" na olewanie, że będąc na spacerze, przyszedł do mnie SAM na wołanie z kością w zębach, którą sobie właśnie znalazł. (Choć w pierwszym odruchu zaczął z nią uciekać). Przeżyłam wtedy najczystszy szok. :shock: (Cóż, ze świeżoupolowanym kretem pewnie już by tego nie zrobił... :x )

Witek 21-04-2009 09:32

No to dziś postanowiłam, że koniec lenienia się :) Bierzemy się do pracy :) Kawałki kurczaka kończą mi się w zastraszającym tempie... W ogóle mała robi wszystko tak szybko, że nie nadążam. Trochę chodziłyśmy na smyczce po mieszkaniu i jak mała zaczęła gryźć smycz to od razu jej pokazuje, że mam coś w ręce- i nagle orientuję się, że mam piranio-wampira a nie wilczaka. Biegnie jak szalona kłapiąc zębiskami i po chwili zawsze mnie dopada... Chyba jak mój wróci z pracy to spróbujemy metody na przewodnika, bo nie wiem czy moje palce to przeżyją:) Mała pomału łapie też siad. A co do komendy puść to smaczka dawać jak jej coś z pysia wyciągnę czy jak sama po dobroci puści?

wilczakrew 21-04-2009 11:18

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 206647)
Grześ, skąd Ty bierzesz takie "rewelacje"?:shock::lol::lol::lol:

Im wcześniej zaczniesz wilczka uczyć czegokolwiek, tym większe masz szanse że szybko załapie! Ucz już, najpierw po domu - zakładasz smycz, chodzisz po pokoju i skarmiasz łakociami, potem to samo w ogródku, zatrzymujesz się, pozwalasz wąchać itd. Stopniowo, powolutku, ale uczysz!
I nie zapomnijcie jak najwcześniej nauczyć oddawania kości, zabawek, itd. a także wkładania ręki do pyska, kiedy żre coś niedozwolonego i trzeba wyjąć (do tego komenda PUŚĆ i zamiana za coś lepszego). Im mniejszy szczeniak, tym szybciej i mniej boleśnie (dla rąk właściciela;-)) ten proces przebiega.

Ja wychodze z zupełnie innego założenia i dla mnie szczeniak powinien mieć tydzień wakacji na dobre zaaklimatyzowanie. Potem można zacząć go po woli i stopniowo uczyć pewnych rzeczy. Ja nie jestem zwolennikiem aby go zapinac na smycz i męczyć. Można to robić stopniowo i po mału ale nie meczyć tym psa. Tak samo jak z innymi sprawami. Wilczaki są bardzo inteligentne i bardzo szybko się uczą tego co złe jak i tego co dobre.
Dla mnie szczeniak powinien najpierw przyzwyczaić się do właścicieli. Wszystko stopniowo i po woli bardzo małymy kroczkami. Nic na siłe i zdecydowanie nic na szybko. Na efekty trzeba czasem czekac bardzo długo, ale potem warto. Pies też powinien mieć z tego przyjemnosć.

Co do gryzienia po rękach to jest normalne. Teraz Wy jestescie jego stadem. Wilki w ten sposób okazują sympatię, radośc, zapraszają do zabawy jak i ostrzegają o niebezpieczeństwach. Ich wymowa w kwestii gryzienia jest bardzo szeroka i wymowna. To zalezy od was czy bedziecie to tłumić tak aby zupełnie wyeliminowac czy zaczniecie uczyć szczeniaka aby robił to w miarę delikatnie. Pytanie na ile wam to przeszkadza i na ile jestescie w stanie się do tego przyzwyczaić. Pamiętajcie też, ze wilczaki mają bardzo szeroką gamę dzwieków i nie kazde warknięcie oznacza agresje.
Jak będziecie dokładnie obserwować szczeniaka, jego zachowanie i to w jakich sytuacjach wam cos komunikuje to szybko nauczycie się rozróżniać jego wymowe.

Szczeniak bardzo szybko się męczy i dużo śpi. To też jest normalne. Wszystko zalezy czy jego zmęczenie wynika z wysiłku umysłowego czy fizycznego. Umysłowo męczy się zdecydowanie szybciej.

Rona 21-04-2009 12:49

Quote:

Originally Posted by wilczakrew (Bericht 206698)
Ja nie jestem zwolennikiem aby go zapinac na smycz i męczyć. Można to robić stopniowo i po mału ale nie meczyć tym psa. Tak samo jak z innymi sprawami.

No to zdecydowanie mamy różnicę zdań. 8) Nie uważam, żeby męczeniem psa było zapinanie go na smycz 2-3 razy dziennie na 5- 1o minut i skarmianie go w tym czasie ulubionymi smakołykami oraz powtarzanie mu jaki jest mądry i grzeczny. Co więcej, w ogóle nie uważam, żeby szkolenie psa miało cokolwiek wspólnego z męczeniem go :p - z założenia to ma być fajna zabawa we wspólne robienie rożnych rzeczy! Im szczeniak wcześniej załapie, że kiedy jest z ludźmi to fajnie się dzieje i że często go chwalą i nagradzają, tym lepiej.

Widzę Grzesiek, że mamy w tym względzie różne poglądy. Ja wolą pracować (bawić się) z psem od pierwszego dnia i nigdy nie oddałabym go obcej osobie na szkolenie, nawet gdyby nigdy nie miała być jakoś super wyszkolona. O ile pamiętam, Ty tak właśnie zrobiłeś i nie żałujesz. 8)

PS Naukę oddawania kości zaczęłam dwa dni po przywiezieniu Lorki - trwała 2-3 dni. Dziś mogę jej wyjąć z miski i z pyska wszystko kiedy chcę i co chcę i ani nie mrugnie. A jest to, wbrew pozorom, przydatna umiejętność bo dzięki niej uratowałam życie gołębiowi - wyjęłam go jeszcze żywego z pyska 4 mies Lorki :rock_3:lol::lol:

Joanna 21-04-2009 12:54

Quote:

Originally Posted by wilczakrew (Bericht 206698)
Ja wychodze z zupełnie innego założenia i dla mnie szczeniak powinien mieć tydzień wakacji na dobre zaaklimatyzowanie. Potem można zacząć go po woli i stopniowo uczyć pewnych rzeczy. Ja nie jestem zwolennikiem aby go zapinac na smycz i męczyć. Można to robić stopniowo i po mału ale nie meczyć tym psa....

Grzesiu, ale dlaczego wychodzisz z założenia, że jakakolwiek nauka jest "męczeniem" psa? Przecież to zabawa i budowanie wzajemnych relacji od pierwszej chwili razem!
Ja jestem zdania, że taki "tydzień na zaaklimatyzowanie" to zostawienie szceniaka w pustce.

A wracając do tematu:

Gryzienie rąk: ten temat doskonale wg mnie opisany został przez Zofię Mrzewińską w jej blogu opowiadającym o wychowaniu Raszki. Polecam lekturę całości: http://www.owczarek.pl/zofia/journal/default.asp

Oddawanie kości - z własnego doświadczenia: Dewi dość długo uczyła się zaufania do nas - przy wyjątkowo cennym skarbie (kość/szyjka w domu - miska nie była cenna nigdy) nie lubiła być dotykana i warczała. Z oddawaniem nie było problemu - metoda wymiany kości na coś lepszego zadziałała bardzo szybko.
Problem uciekania ze znaleziskami rozwiązał się m.in. dzięki temu, że za przyniesienie i oddanie kości dostawała mięso. Wyglądało to mniej więcej tak: szczeniak obgryza coś w pokoju a ja otwieram lodówkę i wyciągam jej pudełko z mięsem (mieliśmy aneks kuchenny więc wszystko widziała i słyszała). Oczywiście, Dewi leci po mięsko. Pokazuję jej więc kość i proszę o przyniesienie (3 szare komóreczki w małym psim łebku bez problemu są w stanie skojarzyć, że chodzi mi o tę jedyną rzecz leżącą na podłodze nawet, gdy nie bardzo jeszcze rozumieją komendę przynieś). Po kilku próbach i dreptaniu od kości do mnie wpadła, że trzeba przynieść i wypluć przede mną a dostanie mięcho. Od tego były już dwa kroki do oddawania kości do ręki. Super zabawa. Polecam!

wilczakrew 21-04-2009 14:10

Quote:

Originally Posted by Joanna (Bericht 206720)
Grzesiu, ale dlaczego wychodzisz z założenia, że jakakolwiek nauka jest "męczeniem" psa? Przecież to zabawa i budowanie wzajemnych relacji od pierwszej chwili razem!
Ja jestem zdania, że taki "tydzień na zaaklimatyzowanie" to zostawienie szceniaka w pustce.

Ja mam w tej kwestii zupełnie odmienne zdanie i też zupełnie inaczej postępowałem ze szczeniakiem jak i teraz młodzieńcem. Nigdy psa nie meczyłem to czy się uczymy, bawimy czy robimy cokolwiek innego wychodziło zawsze z mojej strony, ale nie było obojętne na to czego chce szczeniak. Bo jeśli miał ochote się bawić to nie zmuszałem go do tego by chodził grzecznie na smyczy. Dla mnie pierwszy tydzień to był tydzień dla psa. Pies miał pełną możliwośc zaaklimatyzowania się, wzajemnego poznania i budowania pełnego zaufania. Nie był zmuszany do czegokolwiek. Większosć czasu poświęcaliśmy na długie i częste spacery, zabawe, przytulanie, wzajemne podgryzanie, lizanie czy wspólne jedzenie. Uczył się domu, nas i otoczenia. Dla niego to i tak było zbyt dużo aby mu wprowadzać nowe elementy. Potem po woli i stopniowo zaczeła się nauka pewnych elementów ale nigdy nic na siłe. Z odbieraniem czegokolwiek nigdy nie miałem problemu bo na samym początku wprowadziłem karmienie z ręki, z buzi i z miski. Potem zaczołem uczyć szczeniaka , ze twarz jest delikatna tak samo jak ręka. Ja praktycznie wszystko robiłem instynktownie będąc z psem 24h i czytając jego sygnały jakie były wysyłane do otoczenia.

Quote:

Originally Posted by Joanna (Bericht 206720)
Gryzienie rąk: ten temat doskonale wg mnie opisany został przez Zofię Mrzewińską w jej blogu opowiadającym o wychowaniu Raszki. Polecam lekturę całości: http://www.owczarek.pl/zofia/journal/default.asp

Bardzo dobry temat i dużo przydatnych metod szkoleniowych. Wiele z tych metod stosowałem sam ale poszedłem o jeden krok więcej bo pozbyłem się zupełnie zachamowań. Zszedłem do poziomu psa z czego jestem do tej pory zadowolony.

P.S Ja miałem psa kojcowego, którego odbierałem jak miał 6 tygodni więc to trochę inaczej wyglądało. Ja go musiałem nauczyć wszystkiego od podstaw.

Joanna 21-04-2009 14:25

Quote:

Originally Posted by wilczakrew (Bericht 206733)
... Bo jeśli miał ochote się bawić to nie zmuszałem go do tego by chodził grzecznie na smyczy...

No właśnie - nie zmuszasz szczeniaka, tylko go zachęcasz. To dla mnie ta różnica w podejściu. Wykonanie siad czy waruj to tak samo zabawa z maluchem.
To też kontakt, zabawa, uczenie się siebie na wzajem. Nie rozumiem dlaczego traktujesz uczenie/szkolenie psa jako jego męczenie.

Gaga 21-04-2009 14:37

Grześ, każdy ma prawo wychowywać psa na swój sposób i jest to oczywiste. I każdy ma takiego psa, jakiego sobie wychowa (czytaj:jakiego chciał mieć) :)
Ja bym w zyciu nie oddala własnego psa na szkolenie do innych ludzi, Ty uznajesz to za najlepsza decyzję I OK.
Tu jednak chodzi o coś innego: przyzwyczajanie szczeniaka do obroży czy smyczy to NIE JEST to samo co kazanie mu „grzecznie chodzić na smyczy”.
Pamiętasz z wczesnej młodości lekturę Corwooda czy Londona? Pamiętasz kosmiczną ilość bodźców, jakie dopadały szczeniaka podczas pierwszej wyprawy poza norę? Było wszystko:smaczne, gorzkie, kłujące, miękkie, ciepłe, lodowate(woda) i AUĆ!!(jak skończył się grunt pod nogami :D
Od pierwszego dnia „oko w oko ze światem” szczenię poznaje to, z czym przyjdzie mu żyć przez resztę życia, to jest ten czas, w którym dzieje się pewna klasyfikacja :to jest miłe, to obojętne a tamtego należy unikać. I od dawna wiadomo,że im więcej doświadczeń we wczesnym okresie, tym łatwiej później.
A ponieważ smycz to nieodłączny element psich spacerów to poznanie jej jak najwcześniej jest jedną z „obowiązkowych” lekcji :rock_3

Quote:

Originally Posted by Rona
albo kurze żołądki - co prawda śmierdzą - ale pies 'chodzi jak w zegarku'!

Obgotowane i osuszone nie śmierdzą nic a nic :) Słowo!

Gia 21-04-2009 16:44

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 206719)
No to zdecydowanie mamy różnicę zdań. 8) Nie uważam, żeby męczeniem psa było zapinanie go na smycz 2-3 razy dziennie na 5- 1o minut i skarmianie go w tym czasie ulubionymi smakołykami oraz powtarzanie mu jaki jest mądry i grzeczny. Co więcej, w ogóle nie uważam, żeby szkolenie psa miało cokolwiek wspólnego z męczeniem go :p - z założenia to ma być fajna zabawa we wspólne robienie rożnych rzeczy! Im szczeniak wcześniej załapie, że kiedy jest z ludźmi to fajnie się dzieje i że często go chwalą i nagradzają, tym lepiej.

Widzę Rona, że mamy bardzo podobne podejścia ;) Do dziś w ferworze największej zabawy, gonitwy, szarpania się czy boksowania na chwilę łapiemy oddech i jest siad, waruj albo łapa :) Przywołanie wychodzi nam coraz lepiej, bo w końcu przyszedł taki wiek, że cała nauka poszła w las :twisted:

Co do bronienia miski... K-lee nigdy nawet nie spojrzała na nas krzywo. Od początku mogliśmy jej gmerać w misce, ale też od początku co jakiś czas wsypywałam żarełko do michy i to ja je wyjmowałam z michy i podawałam do pyska :) Z bronieniem kości jest ok, ja mogę jej zabrać wszystko, na Przemka wciąż powarkuje merdając ogonem :twisted: Ale nie mamy komendy PUŚĆ tylko koendę PLUJ!!!!! tak samo jest na oddawanie frisbee :)
http://k-lee.wolfdog.org/wpg2?g2_itemId=98
http://k-lee.wolfdog.org/wpg2?g2_itemId=92

Polecam taką zabawkę ;)
http://k-lee.wolfdog.org/wpg2?g2_itemId=74
Zwykła lina/sznuy lniany powieszony na drążku do podciągania się, zabawa boska 8)

btd 22-04-2009 15:02

Lepiej pytać i się dowiedzieć jak dobrze robić, niż cwaniakować i potem mieć duże problemy z psem. A w dodatku zadajesz sensowne pytania więc tak trzymaj :)

z Peronówki 28-04-2009 15:07

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 206425)
Oczywiście, że nie ma co martwić się na zapas. :) Łowca np. jest z tej hodowli, ;) a też do pewnego stopnia na początku można było odnieść takie wrażenie; potrzebni byliśmy mu głównie do tego, żeby miał w co wbić zęby i przytulić do kogo w nocy (to było przynajmniej miłe :D ).

Z tym roznie bywa... Ogolnie pies wychowywany "z ludzmi" traktuje ich jak czesc stada. To z nimi chce spac, byc kolo nich i (choc czasem tego do konca nie widac) caly czas uwaza, aby sie nie odlaczyc od stada...
"Kojcowego" trzeba dopiero uczyc, ze czlowiek to ktos kto nadaje sie do zabawy i ogolnie fajnie z nim przebywac...

Tyle "teoria". A w praktyce:
- blisko czlowieka zawsze bedzie sie trzymal szczeniak mniej pewny siebie. Ten z mocniejszym charakterkiem bedzie lubil spacerowac.
- szczeniaki z zasady sa ciekawskie i (znow jesli szczeniak nie jest bojazliwy) chetnie do poznawania okolicy (bo wlasciciela przeciez juz znaja).
Z czasem jest coraz gorzej - kilkumiesieczny CzW z zasady "gluchnie na jakis czas"..... :twisted: I zamiast isc z panem do domu niknie w dali z nowym czworonoznym kumplem.... :twisted: Potem mu to przechodzi... zazwyczaj... :rock_3

Aha: oprocz szczeniakow stachliwych kolo wlasciciela trzymaja sie tez "przylepy".... U CzW trafiaja sie rzadko, ale i takie bywaja... ;)

wilczakrew 28-04-2009 22:55

Quote:

Originally Posted by z Peronówki (Bericht 208431)
Z tym roznie bywa... Ogolnie pies wychowywany "z ludzmi" traktuje ich jak czesc stada. To z nimi chce spac, byc kolo nich i (choc czasem tego do konca nie widac) caly czas uwaza, aby sie nie odlaczyc od stada...
"Kojcowego" trzeba dopiero uczyc, ze czlowiek to ktos kto nadaje sie do zabawy i ogolnie fajnie z nim przebywac...

Tyle "teoria". A w praktyce:
- blisko czlowieka zawsze bedzie sie trzymal szczeniak mniej pewny siebie. Ten z mocniejszym charakterkiem bedzie lubil spacerowac.
- szczeniaki z zasady sa ciekawskie i (znow jesli szczeniak nie jest bojazliwy) chetnie do poznawania okolicy (bo wlasciciela przeciez juz znaja).
Z czasem jest coraz gorzej - kilkumiesieczny CzW z zasady "gluchnie na jakis czas"..... :twisted: I zamiast isc z panem do domu niknie w dali z nowym czworonoznym kumplem.... :twisted: Potem mu to przechodzi... zazwyczaj... :rock_3

Aha: oprocz szczeniakow stachliwych kolo wlasciciela trzymaja sie tez "przylepy".... U CzW trafiaja sie rzadko, ale i takie bywaja... ;)

No to ja pasuje i mój nie pasuje do żadnego schematu. On ma to wszystko wymieszane razem do kupy.

Kasia82 29-04-2009 13:31

Aha: oprocz szczeniakow stachliwych kolo wlasciciela trzymaja sie tez "przylepy".... U CzW trafiaja sie rzadko, ale i takie bywaja... ;)[/quote]



witam wszystkich

ot mi się trafiła przylepa-Łycko która od czasu do czasu się oddala z psimi kumplami ale zwyczajowo patroluje trawnik dookoła mnie :p, pomaga mi gotować w kuchni, robi ze mną pranie (w czym jest pomocny przyznam bo odgania dwa freciszony które także z nami mieszkają - jedna z zasad robienia prania przy jednoczesnym robieniu prania brzmi zanim zamkniesz pralkę i włączysz start upewnij się że fretki nie są w niej zamknięte :p bo brudne ciuchy dla fretki to afrodyzjak),

a co do nagród za piękne i w 85% udające się DO MNIE jest kurze serduszko - żeby za szybko nie ubawały kroję na pół ... pozostałe 15% to olewanie mnie kiedy schwyta że akurat serduszka się skończyli...

Kasia82 04-05-2009 09:14

poprawka do przechwałek powyżej

teraz 15% to przychodzenie
85% to olewanie

no cóż wilczak zmiennym jest :twisted:

Grin 04-05-2009 09:23

Quote:

Originally Posted by Kasia82 (Bericht 209585)
poprawka do przechwałek powyżej

teraz 15% to przychodzenie
85% to olewanie

no cóż wilczak zmiennym jest :twisted:

Normalnieje, normalnieje. :twisted:

(Poczuł się pewniej po prostu, już się nie boi Was z oczu spuścić. :) )

Kasia82 04-05-2009 09:30

taaa na dworzu to ma nas gdzieś a w domu to cały czas pod nogami leży a jakbym mu pozwoliła to na kolanach by mi spał

Gaga 04-05-2009 12:32

Quote:

Originally Posted by Kasia82 (Bericht 209585)
poprawka do przechwałek powyżej

teraz 15% to przychodzenie
85% to olewanie

no cóż wilczak zmiennym jest :twisted:

:lol: to nie tak, wilczak po prostu UCZY POKORY, przez całe życie.
***
Prawa Murph'ego (i nie tylko)
1.Prawa Murphy'ego – wychowanie wilczaka.
1.Wychowanie wilczaka nie jest takie proste jak się wydaje.
2.Wychowanie wilczaka zabiera znacznie więcej czasu, niż by się wydawało.
3.Jeżeli istnieje prawdopodobieństwo, że coś może pójść źle w wychowaniu, to na pewno będzie to właśnie to, co spowoduje największe szkody.
4.Jeśli przewidzisz cztery możliwe sytuacje, w których Twój wilczak zareaguje nieprawidłowo i zdołasz je obejść, natychmiast wyłoni się piąta.
5.Wilczaki pozostawione samym sobie mają tendencję, aby zmienić się na jeszcze gorsze.
6.Zawsze, kiedy masz wilczaka właśnie czegoś nauczyć zrobić, okazuje się, że najpierw musisz nauczyć go czegoś innego.
7.Każde rozwiązanie rodzi nowe problemy.
8.Natura wilczaka jest zawsze po stronie ukrytych wad.
9.Matka Natura jest suka (zapewne też rasy wilczak)
2.Filozofia Murphy'ego:
Wilczaki są trudne w utrzymaniu wprost proporcjonalnie do swej piękności.

3.Siódmy wyjątek do prawa Murphy'ego
1.Nieszczęścia zawsze idą parami.
2.Nie martw się, jeśli Twój wilczak zachowuje się poprawnie... przejdzie mu.
3.Nie trać głowy...
...wilczak może gdzieś ją zawlec...
...a chciałbyś uniknąć długich poszukiwań.

4.Zawsze istnieje prostszy sposób
Uzupełnienie:
Jeśli szukasz prostszego sposobu, zwłaszcza przez dłuższy czas, nie znajdziesz go.

5.Jeśli wychowanie idzie dobrze, na pewno wkrótce coś się nie uda.
Uzupełnienie:
- Jeżeli wydaje ci się, że wilczak już nie może być gorszy - na pewno będzie.
- Zawsze kiedy wydaje ci się, że jest lepiej, to znaczy, ze coś przeoczyłeś.

4.Trzecie prawo Chisholm'a:
Wszystko, co zrobisz, zostanie przez wilczaka odebrane zupełnie sprzecznie z twoimi intencjami.

5.Prawo Scott'a:
Jeśli wychowanie odniosło przewidywany skutek, to znaczy że i tak coś musiało pójść źle - wszystko wyjdzie później.

6.Trzecie prawo Finagle'a:
W każdym zbiorze technik wychowania wilczaka, technika postępowania w najbardziej oczywisty sposób, jest błędna i daje złe rezultaty.
Jeśli już coś zawaliłeś przy wychowaniu, cokolwiek zrobisz, aby to naprawić, tylko pogorszysz sprawę.
- Aby jak najlepiej poznać jakieś zachowanie wilczaka, zanim przystąpi się do badania, najpierw trzeba je dogłębnie zrozumieć.
- Zawsze rób notatki - to dowód, że pracujesz.
- Najpierw narysuj wykres, potem sporządź własną interpretację.
- W przypadku jakichkolwiek wątpliwości, staraj się mimo wszystko brzmieć przekonywająco.
- Nie wierz w cuda - licz na nie.

7.Aksjomat Wingo'a:
Prawdopodobieństwo zrobienia czegoś przez Twojego wilczaka jest odwrotnie proporcjonalne do kwadratu jego zdolności.
Przebieg postępu: Większość dobrych cech charakteru Twojego wilczaka jednostajnie ulega pogorszeniu.
- Wcześniej czy później i tak musi nastąpić najgorszy z możliwych splotów okoliczności.
Uzupełnienie:
Każdy wilczak musi być wychowywany w taki sposób, aby stawić czoła najgorszemu z możliwych splotów okoliczności.
W sytuacjach kryzysowych w wychowaniu, które zmuszają właściciela wilczaka do wyboru jednej spośród kilku możliwości, większość ludzi wybiera tę najgorszą.

8.Twierdzenie Ginsberg'a:
1.Nie możesz wygrać z Twoim wilczakiem.
2.Nie możesz zremisować z twoim wilczakiem.
3.Mając wilczaka, nie możesz nawet wycofać się z gry.
- Zanim nastąpi poprawa będzie jeszcze gorzej.
- Kto powiedział, że w ogóle nastąpi poprawa?
- Pod Twoim naciskiem wszystko się pogarsza.
- Wszystko co zaczyna się dobrze źle się kończy.
- Wszystko co zaczyna się źle, kończy się jeszcze gorzej.
- Jeśli coś w wychowaniu wydaje się łatwe, jest trudne.
- Jeśli coś wydaje się trudne, jest całkowicie niewykonalne.

9.Prawo oczekiwania:
Negatywne oczekiwania rodzą negatywne wyniki. Pozytywne oczekiwania rodzą negatywne wyniki.

10.Prawo Johnson'a:
- Wilczaki innych ludzi pracują tylko dla tychże innych ludzi.
- Fajne komendy nigdy się do niczego nie przydają.
- Najlepiej nauczysz Twojego wilczaka zawsze tego, czego najmniej potrzebujesz.

11.Prawo szukania:
Szukając ulubionej zabawki Twojego wilczaka, zawsze znajdziesz ją w ostatnim miejscu, do którego zajrzysz.

12.Prawo przewrotności natury:
Nie da się określić z góry w którą stronę za chwile umknie Twój wilczak.

13.Wniosek Jenning'a:
- Prawdopodobieństwo tego że Twój wilczak pogryzie w domu coś, jest wprost proporcjonalne do ceny tego czegoś.
- Twój wilczak zrzuca tylko rzeczy najdelikatniejsze.

Grin 04-05-2009 12:50

Hihihi, ja bym miała ochotę jeszcze tam gdzieś wcisnąć (chociaż w zasadzie już to ujęto, tylko trochę innymi słowami) coś w stylu; "ilekroć korci cię, aby swojego wilczaka pochwalić wobec osób trzecich, powściągnij tę chęć; masz bowiem jak w banku, że jeszcze tego samego dnia lub najpóźniej nazajutrz, twój wilczak zrobi dokładnie coś przeciwnego do tego, za co został pochwalony" :D

Kasia82 04-05-2009 13:11

tak tak
pycha już mi przechodzi wprost proporcjonalnie do zniszczeń i olewania mnie

grin widziałam na zdjęciach ze Łowca w klatce mieszka
powiedz gdzie najlepiej sie zaopatrzyć? i jaki rozmiar

Grin 04-05-2009 13:30

Quote:

Originally Posted by Kasia82 (Bericht 209665)
grin widziałam na zdjęciach ze Łowca w klatce mieszka
powiedz gdzie najlepiej sie zaopatrzyć? i jaki rozmiar

"Mieszka" - to chyba za dużo powiedziane. On tam przebywa parę godzin dziennie, do powrotu Kai ze szkoły. :)
Oprócz tego biegnie tam też, gdy coś ukradnie. :D

Ale do rzeczy. Z tego co mi wiadomo, większość właścicieli decyduje się na DogV. Do kupienia na allegro na przykład. To chyba najbardziej ekonomiczna opcja.
My skorzystaliśmy z linka podanego przez Margo kiedyś; http://www.kuchniapupila.pl/pies/akc...nce,p914328603
i szarpnęliśmy się na tę właśnie klatkę. Jest to opcja niestety droższa, ale klatka jest ogromna (masz samca w końcu ;) ) i ma plastikową szufladę, która tak nie hałasuje.
Wybór należy do Ciebie. :)

Aha! Tę naszę klatkę Łowca po paru dniach użytkowania otworzył sobie. W związku z tym od razu radzę zamknięcia dodatkowo zabezpieczać karabińczykami. :D

Wejdź sobie zresztą na forum z Peronówki; tam jest cały duży dział o klatkach z dokumentacją fotograficzną :D :D

Gia 04-05-2009 13:52

http://www.allegro.pl/item625033571_...7x71x76cm.html

My mamy taką klatkę. Jest powlekana, więc też nie śniedzieje/rdzewieje i też ma plastikową kuwetę :)

K-lee do dziś nie otwiera sama klatki, ani nawet klamek w drzwiach 8)

wilczakrew 04-05-2009 14:01

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 209681)
http://www.allegro.pl/item625033571_...7x71x76cm.html

My mamy taką klatkę. Jest powlekana, więc też nie śniedzieje/rdzewieje i też ma plastikową kuwetę :)

K-lee do dziś nie otwiera sama klatki, ani nawet klamek w drzwiach 8)

Ewa zapomniałas, że K-lee to nie wilczak. Ja mam mutanta ty pasieńca. :D

Grin 04-05-2009 14:02

Wiesz co Gia; wydaje mi się, że to ta sama klatka, tylko nasza jest w kolorze "złotym". :)
Z tym, że ta pod podanym przez Ciebie linkiem na allegro jest na pewno tańsza. :)

Kasia82 04-05-2009 14:04

dzięki za info serdeczne - zatem brykam pośmigać po stronach internetowych i wybiorę coś dla mojego NISZCZYCIELA

co do zamykania to spoko mam szekle - w końcu posiadam 2 fretki a to mistrzowie otwierania klatek, szaf, szafek itp

Witek 29-05-2009 13:46

Już dawno o nic nie pytałam i postanowiłam to nadrobić ;)

Czy ktoś może wie, jaka jest różnica dla wilczaka między podgryzaniem, a lizaniem. Zaczęło zastanawiać mnie to czemu mój mężczyzna z rana jako porcje pobudkowej czułości dostaje delikatne lizanie twarzy, a ja dostaje gryzienie i podszczywpywanie po szyi i twarzy...

Grin 29-05-2009 14:19

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 215945)
Czy ktoś może wie, jaka jest różnica dla wilczaka między podgryzaniem, a lizaniem. Zaczęło zastanawiać mnie to czemu mój mężczyzna z rana jako porcje pobudkowej czułości dostaje delikatne lizanie twarzy, a ja dostaje gryzienie i podszczywpywanie po szyi i twarzy...

Odpowiedzi mogą być dwie; albo mała woli mężczyzn, albo przeciwnie; czym intensywniejsze "pieszczoty", tym większa oznaka lubienia. :D

A tak na serio; ciekawy podział, może faktycznie ktoś potrafi to wytłumaczyć, ciekawa jestem odpowiedzi.

I przy okazji dodam jeszcze pytanie od siebie; czy ktoś może powiedzieć, odpowiednikiem jakiego konkretnie społecznego zachowania w stadzie wilków jest chwytanie spotkanych osób za rękę?
(Znaczy ja o tym oczywiście już kiedyś czytałam, ale nie mogę sobie przypomnieć :oops:

anetawron 29-05-2009 14:28

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 209681)
http://www.allegro.pl/item625033571_...7x71x76cm.html

My mamy taką klatkę. Jest powlekana, więc też nie śniedzieje/rdzewieje i też ma plastikową kuwetę :)

K-lee do dziś nie otwiera sama klatki, ani nawet klamek w drzwiach 8)

Ja też taką... miałam...:)
Wytrzymała dosłownie dwa razy zamknięcie wilczaków, jedno Licha plastikowy spód był w strzępach po pół godziny i jedno Majeczki powyrywała i pogięła pręty i zameczki w dwie godz i wesoło brykała po domu. Co ciekawe w swojej starej klatce grzecznie spią i ani myślą kombinować... i do tej pory pchają się do niej razem i nawet jak jest otwarta to we dwójkę sie w niej gnieżdżą i żadno nie chce ustąpić drugiemu :)

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 215945)
Już dawno o nic nie pytałam i postanowiłam to nadrobić ;)

Czy ktoś może wie, jaka jest różnica dla wilczaka między podgryzaniem, a lizaniem. Zaczęło zastanawiać mnie to czemu mój mężczyzna z rana jako porcje pobudkowej czułości dostaje delikatne lizanie twarzy, a ja dostaje gryzienie i podszczywpywanie po szyi i twarzy...

Moim zdaniem delikatne lizanie po twarzy to oznaka szacunku i większego dystansu a podgryzanie to traktowanie bardziej po kumpelsku, zaproszenie do zabawy i sprawdzenie jak mocno może się z tobą spoufalić...

Gaga 29-05-2009 14:49

Quote:

Originally Posted by anetawron (Bericht 215954)
Moim zdaniem delikatne lizanie po twarzy to oznaka szacunku i większego dystansu a podgryzanie to traktowanie bardziej po kumpelsku, zaproszenie do zabawy i sprawdzenie jak mocno może się z tobą spoufalić...

na pierwszego "czuja" mi też przyszło takie wytłumaczenie do głowy, z tą różnicą że zamieniałabym sprawdzanie jak daleko się może posunąć na "póki nie nauczę się kontrolowania siły nacisku" :)

Podszczypywanie przednimi zębami.. jest za to absolutnie przyjacielskim gestem i mimo, że dla ludzkiej skóry mało przyjemne to niesie same pozytywne emocje ;)
Grin: nie wiem jak przełożyć łapanie za rękę na znane nam zachowanie społeczne ale moje obserwacje są takie, że nie każdy zasługuje na ten gest :) Pamiętam jak się ucieszyłam, gdy tak zrobił Balrog wobec mnie..przy którymś z rzędu spotkaniu :)

Grin 29-05-2009 15:00

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 215957)
Grin: nie wiem jak przełożyć łapanie za rękę na znane nam zachowanie społeczne ale moje obserwacje są takie, że nie każdy zasługuje na ten gest :)

:D Tak też właśnie mówię ludziom. Ale pomyślałam, że moja wiarygodność i "honor" wilczaków wzrosłyby, gdybym mogła im dać przykład z wilczego zachowania ;) :p (Tak jak np. zapędy do lizania kącików ust). Na szczęście Łowca jest dość oszczędny w tego typu zachowaniach; nie łapie napotkanych za rękę, (to zdaje się być zarezerwowane dla nas. :) ), za to zdarza mu się jeszcze obskakiwać "swoich" ludzi. No a na Muchowcu prawie wszyscy psiarze są... "jego". :roll: :p

anetawron 29-05-2009 15:19

Tu przykład jak można ludzia "delikatnie" zmusić do zainteresowania :roll:

http://img408.imageshack.us/img408/4193/70755867iw3.jpg

Gia 29-05-2009 16:49

Gdzieś na WD czytałam, że łapanie za rękę jest objawem sympatii, odtąd bardzo się cieszymy, jak Don Koyote łapie nas za nadgarstki ;)

Witek 29-05-2009 20:32

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 215957)
na pierwszego "czuja" mi też przyszło takie wytłumaczenie do głowy, z tą różnicą że zamieniałabym sprawdzanie jak daleko się może posunąć na "póki nie nauczę się kontrolowania siły nacisku" :)

Chyba nie chcesz powiedzieć, że Astarte chce mnie zjeść?:shock:

Gaga 29-05-2009 21:27

Absolutnie! :) Piszę to na bazie własnych doświadczeń, mam miziastego psa, który musiał nauczyć się, że czasami love hurts :D I warto nieco mniej impulsywnie okazywać uczucia ...

Jak się chłopak zapomni i rozbryka to czasem mnie zaboli ale to w zabawie, na powitanie albo jak przychodzi w domu i łapie to jest baaardzo delikatne- (drzewiej boleśniej bywało) :)

Witek 29-05-2009 21:42

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 216021)
Absolutnie! :) Piszę to na bazie własnych doświadczeń, mam miziastego psa, który musiał nauczyć się, że czasami love hurts :D I warto nieco mniej impulsywnie okazywać uczucia ...

Jak się chłopak zapomni i rozbryka to czasem mnie zaboli ale to w zabawie, na powitanie albo jak przychodzi w domu i łapie to jest baaardzo delikatne- (drzewiej boleśniej bywało) :)


Nie no, Astarte robi już to delikatnie:) Chociaż czuć, ale nie jest to bolesne, tylko nieprzyjemne:) Szczególnie rano jak wpada na mnie z "impetem w głąb" :twisted: tylko zastanawiała mnie ta różnica w okazywaniu uczuć.
W sumie racja jest taka, że Witolda bardziej się boi- to on jest tym złym jak przychodzi co do czego.

Grin 02-06-2009 10:56

Miałam to opatentować, ale co tam, podzielę się. :twisted:
Mianowicie niedawno odkryliśmy sposób na bezwzględne przywołanie wilczaka. :p
Przy czym "bezwzględne" nie oznacza wcale, że przy użyciu bezwzględnych środków. :)
Jedyne, czego potrzebujemy, to młody wilczak i... osoba do której moglibyśmy się przytulić. :D Powodzenie gwarantowane. :p
Skutkiem ubocznym jest najczęściej wybrudzenie ubrania, bo paskuda wspina się na plecy. :roll: No ale efekt jest; wilczak jest przy nas. :D

Swoją drogą - bestyja jest lepsza od ciotki przyzwoitki. Za parę lat, o ile mu nie przejdzie, będzie jak znalazł dla Kai. :twisted: :D

Gaga 02-06-2009 12:07

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 216465)
Swoją drogą - bestyja jest lepsza od ciotki przyzwoitki. Za parę lat, o ile mu nie przejdzie, będzie jak znalazł dla Kai. :twisted: :D


Ja bym na to specjalnie nie liczyła - jak znam młodzież to na pewno się dogadają i będą trzymać sztamę:P

Kasia82 15-06-2009 14:50

co do bolesnych dowodów miłości to nasz mały młotek dał popis w ubiegłą sobotę .... tak się opamietac w zabawie z moim Łukaszem nie mógł że mu tuż przy ustach z prawej strony dwie szramy pojechał pazurkami

ciekawa jestem swoją drogą co mu dziś w pracy powiedzą ...np. przemoc w rodzinie...że ma szaloną babę w domu która go pazurami po twarzy okłada:twisted:

Gaga 15-06-2009 15:48

A ja się (?) ..Shiro (?) mogę pochwalić, że dostałam od młodego pierwszy chwyt paszczą za ramię :) Next time okaże się, czy młody się zapomniał czy..uznał ;)

Kasia82 16-06-2009 08:57

chwyt za ramie to pikuś w porównaniu z tym co dostajemy na dzień dobry... czyli zalizanie na śmierć po czym odgryzanie dogorywającym ofiarom ucha...:twisted:

Gaga 16-06-2009 09:04

no wiesz.. LOVE HURTS :lol:

Grin 16-06-2009 09:14

Quote:

Originally Posted by Kasia82 (Bericht 218748)
chwyt za ramie to pikuś w porównaniu z tym co dostajemy na dzień dobry... czyli zalizanie na śmierć po czym odgryzanie dogorywającym ofiarom ucha...:twisted:

Ja bym jeszcze do listy "tortur" mogła dodać... zagniatanie... :twisted:
Morda jedna ma modę uwalić się na mnie od czasu do czasu całym ciężarem swojego cielska, nie ma też nic przeciwko zadeptywaniu. :D

Rona 26-08-2009 09:18

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 218753)
Morda jedna ma modę uwalić się na mnie od czasu do czasu całym ciężarem swojego cielska, nie ma też nic przeciwko zadeptywaniu. :D

Skąd my to znamy?:lol: Za to w ucho łapie też ulubionych gości... na szczęście bardzo delikatnie i z wyczuciem:rock_3 Wydaje nam się, że to coś w rodzaju rytuału przyjmowania do stada, hehe. Zobaczymy dzisiaj, czy Was też tak potraktuje - jakby coś, to ostrzegałam ;-)

Grin 26-08-2009 09:30

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 232379)
Skąd my to znamy?:lol: Za to w ucho łapie też ulubionych gości... na szczęście bardzo delikatnie i z wyczuciem:rock_3 Wydaje nam się, że to coś w rodzaju rytuału przyjmowania do stada, hehe. Zobaczymy dzisiaj, czy Was też tak potraktuje - jakby coś, to ostrzegałam ;-)

O nas to ja się naprawdę nie martwię, bardziej się niepokoję o Was, bo Łowca naszych znajomych, traktuje jak swoich, a to oznacza POWITANIE. :bolt

Rona 26-08-2009 10:00

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 232385)
O nas to ja się naprawdę nie martwię, bardziej się niepokoję o Was, bo Łowca naszych znajomych, traktuje jak swoich, a to oznacza POWITANIE. :bolt

Spoko. Na Błoniach większość psów wita właścicieli swoich kumpli. Często wracam ze spaceru w ubraniach we wzorek (w łapki ;-)) :lol:

Grin 26-08-2009 10:04

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 232398)
Spoko. Na Błoniach większość psów wita właścicieli swoich kumpli. Często wracam ze spaceru w ubraniach we wzorek (w łapki ;-)) :lol:

W takich miejscach jak Błonia czy Muchowiec, to jeszcze pół biedy; tam są psy w "większych ilościach", które jako tako odwracają uwagę od ich właścicieli. Gorzej gdy miejsce spotkania jest pozbawione takiego "rozpraszacza", bo radość Łowcy bywa wieeeelka. :D

Joanna 26-08-2009 12:11

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 232398)
Spoko. Na Błoniach większość psów wita właścicieli swoich kumpli. Często wracam ze spaceru w ubraniach we wzorek (w łapki ;-)) :lol:

Dewi nadal tak wita niektórych właścicieli swoich kumpli. To dwaj panowie po 190 cm. Mimo tego, że pilnie uważają, za każdym razem dostają całusy w nos. Na szczęście suk przy wyskoku trzyma łapy przy sobie i "atakuje" od tyłu i z boku liżąc w przelocie.

Grin 26-08-2009 12:28

Quote:

Originally Posted by Joanna (Bericht 232437)
Na szczęście suk przy wyskoku trzyma łapy przy sobie

A właśnie; też zauważyłam tę ciekawą właściwość wyskoków Łowcy; po pierwsze są na "niebotyczną wysokość", :D po drugie - zdarzają się właśnie te "wirtualne", bez opierania łap na człowieku, fakt - zakończone niekiedy świetnie wymierzonym całusem.
I jak tu się dziwić delfinom. :D

GRABA 26-08-2009 13:48

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 232442)
A właśnie; też zauważyłam tę ciekawą właściwość wyskoków Łowcy; po pierwsze są na "niebotyczną wysokość", :D po drugie - zdarzają się właśnie te "wirtualne", bez opierania łap na człowieku, fakt - zakończone niekiedy świetnie wymierzonym całusem.
I jak tu się dziwić delfinom. :D

Haha:lol::lol: zatem zaczynam wierzyć, że prawdziwy wilczak to taki, który
z radości skacze po ludziach:p
Grin, to teraz jak się spotkamy po cieczce, to my na skoki Łowcy sami się wystawimy w podzięce za cierpliwość dla wyskoków Unki - hehe:p

Agnieszka 26-08-2009 18:59

Odnosnie powitan i calusow, my znalezlismy na to swietne wyjscie, ktore praktykujemy juz od paru lat. W momencie wielkiej radosci powitania, gdy Varg baaardzo chce jak najszybciej pocalowac, wystawiamy mu reke, najczesciej lewa - on wskakuje, opiera sie przednimi lapami na rece i wtedy nas caluje, bez mozliwosci przywalenia w nas uradowanym nosem, co jest bolese ;).

Karina 28-12-2009 13:14

mam "problem" z naszą ponad 2 miesięczna Radochną. od paru dni zaczyna gryźć nas wszędzie i coraz mocniej. w takich momentach dajemy jej do gryzienia jej zabawki, ale ona nie chce gryźć swoich zabawek i się nimi bawić, tylko koniecznie chce gryźć nas. i nawet jak jej się na coś nie pozwoli, np. wchodzić na łóżko, i się ja z niego zdejmuje to wtedy się denerwuje, zaczyna warczeć i gryźć. stosowałam metody kładzenia jej na plecy, unieruchamiania (żeby się uspokoiła) i jednocześnie dawania jej do pyska jej zabawki i to również nic nie poskutkowało. już drugi raz założyłam jej kaganiec, który ściągam wtedy kiedy jest już spokojna ale... nie jest to raczej dobra metoda ;/ proszę o pomoc!

Rona 28-12-2009 14:56

Quote:

Originally Posted by Karina (Bericht 265679)
mam "problem" z naszą ponad 2 miesięczna Radochną. od paru dni zaczyna gryźć nas wszędzie i coraz mocniej. w takich momentach dajemy jej do gryzienia jej zabawki, ale ona nie chce gryźć swoich zabawek i się nimi bawić, tylko koniecznie chce gryźć nas. i nawet jak jej się na coś nie pozwoli, np. wchodzić na łóżko, i się ja z niego zdejmuje to wtedy się denerwuje, zaczyna warczeć i gryźć. stosowałam metody kładzenia jej na plecy, unieruchamiania (żeby się uspokoiła) i jednocześnie dawania jej do pyska jej zabawki i to również nic nie poskutkowało. już drugi raz założyłam jej kaganiec, który ściągam wtedy kiedy jest już spokojna ale... nie jest to raczej dobra metoda ;/ proszę o pomoc!

To normalne zachowanie młodego wilczaka. Takie gryzienie, to po prostu sposób komunikowania się małej z Wami - chce Wam oświadczyć, że coś jej się nie podoba i wolałaby to robić inaczej, albo że jest wesoła, albo że dziękuje Wam za pyszny obiad, albo chce wyjść na dwór. Przypuszczam, że Radochna wydaje z siebie mało dźwięków? Zasada jest taka, że im cichszy wilczak, tym więcej gryzie....W końcu jakoś musi się wyrażać ..;-)
Zła wiadomość - większość wilczaków całe życie łapie swoich właścicieli za ręce , dobra - że ciężką pracą uda Ci się z czasem osiągnąć, że młoda będzie łapała delikatnie, tzn tak, żeby nie bolało, albo - jeśli będziecie mieć szczęście;-) będzie łapać tak, żeby nikt nie widział lub.... za rękaw. 8)

Zaobserwuj jak oganiają się od niej dorosłe psy i rób tak samo - spokojnie odwracaj się tyłem i zabieraj zabawki - czyli ręce. Nie krzycz, nie odskakuj, nie utrzymuj kontaktu wzrokowego, czyli nie nakręcaj "zabawy", po prostu małą ignoruj. Musi 'zakumać' - że gryzienie państwa nie jest nagradzające i nie opłaca się. Ale nie licz na szybki sukces - młode bestie mają żelazną wolę :rock_3 Musicie mieć silniejszą :lol:

PS Lorka nadal łapie nas całkiem mocno zębami przy powitaniu. Wtedy dobrze działa komenda "zatyczka". Pies leci po suszone ucho albo zabawkę, wraca z zatkanym pyskiem i wtedy dopiero jest pieszczony i chwalony.

Karina 28-12-2009 15:03

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 265708)
To normalne zachowanie młodego wilczaka. Takie gryzienie, to po prostu sposób komunikowania się małej z Wami - chce Wam oświadczyć, że coś jej się nie podoba i wolałaby to robić inaczej, albo że jest wesoła, albo że dziękuje Wam za pyszny obiad, albo chce wyjść na dwór. Przypuszczam, że Radochna wydaje z siebie mało dźwięków? Zasada jest taka, że im cichszy wilczak, tym więcej gryzie....W końcu jakoś musi się wyrażać ..;-)
Zła wiadomość - większość wilczaków całe życie łapie swoich właścicieli za ręce , dobra - że ciężką pracą uda Ci się z czasem osiągnąć, że młoda będzie łapała delikatnie, tzn tak, żeby nie bolało, albo - jeśli będziecie mieć szczęście;-) będzie łapać tak, żeby nikt nie widział lub.... za rękaw. 8)

Zaobserwuj jak oganiają się od niej dorosłe psy i rób tak samo - spokojnie odwracaj się tyłem i zabieraj zabawki - czyli ręce. Nie krzycz, nie odskakuj, nie utrzymuj kontaktu wzrokowego, czyli nie nakręcaj "zabawy", po prostu małą ignoruj. Musi 'zakumać' - że gryzienie państwa nie jest nagradzające i nie opłaca się. Ale nie licz na szybki sukces - młode bestie mają żelazną wolę :rock_3 Musicie mieć silniejszą :lol:

rozumiem, czyli przede wszystkim ignorować. czasem małą za karę zamykamy na parę minut w korytarzu do póki nie robi się spokojniejsza. ale to chyba też nie jest najlepsza metoda, prawda...?
a co do dźwięków to prawda, zaczyna wyć i piszczeć jak coś nie jest po jej myśli. ona tylko tak miło i delikatnie gryzie, jak usypia :) ...

Grin 28-12-2009 15:09

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 265708)
Ale nie licz na szybki sukces - młode bestie mają żelazną wolę :rock_3 Musicie mieć silniejszą :lol:

:D Oj tak tak. Najgorsze jest to, że owo ignorowanie jest momentami bardzo trudne; bo te młode bestie nie są zbyt wybredne; jak się zabiera im zabawki (czyt. ręce), to się toto momentalnie uwiesza na łydce, albo obojętnie na czym. :D Niby teoretycznie każdy wie, co go czeka i jakie są środki zaradcze, ale zmierzenie się z tym w praktyce do najłatwiejszych przeżyć nie należy. :D
Zatem... trzymajcie się i nie dajcie się ponieść emocjom. :chainsaw2 :p

Rona 28-12-2009 15:38

Quote:

Originally Posted by Karina (Bericht 265711)
czasem małą za karę zamykamy na parę minut w korytarzu do póki nie robi się spokojniejsza. ale to chyba też nie jest najlepsza metoda, prawda...?
.

To jest metoda kontrowersyjna. Jedni ją stosują, inni nie. My - czasem tak, ale bardzo ostrożnie i w ostateczności, tj. jak psica zrobi coś, co może dla niej być niebezpieczne.

Widzisz, łatwo pokazać młodemu wilczakowi, że się go kocha i akceptuje - trudniej - że jakieś jego zachowanie nam nie pasuje. Na pewno lepiej stosować metody pozytywne, ale myślę, że czasem potrzebne są też "kary", tak jak przy wychowywaniu dzieci. Ostatecznie stado psów czy wilków też młode czasem karci.
Najlepiej byłoby stosować metody "psie", czyli karcić tak jak robią to psy - członkowie stada, czyli np. chwyt z góry za pysk, ignorowanie, itd. Ale trzeba tu mieć wiedzę i umiejętności, których wielu z nas brakuje... nie każdy ma możliwości na co dzień obserwować stado psów/wilków 'ze zrozumieniem' jego zachowań.

Dla wilczaka wykluczenie ze stada jest dość okrutną karą, dlatego jeśli już - trzeba tę metodę stosować z dużym wyczuciem, tak żeby pies nigdy nie zwątpił, że jest kochany i akceptowany przez swoje 'stado'.


All times are GMT +2. The time now is 11:48.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org