![]() |
Wilczak i królik?
Witam miłośników wilczaków. : )
Mam drobne pytanko. Niedługo odwiedzi mnie siostra z królikiem, który uwielbia szybko biegać tak samo jak mój wilczak ; p . Nie wiem jak zareaguje na nowo przybytego gościa. Jakaś rada? |
rada taka zebys kupil klatke - albo dla krolika albo dla wilczaka. A jesli nie klatke to brytwanne - moze sie przydac:) Jak wam wilczak cos zostawi...
|
Quote:
|
Czepiacie się :lol: Jakbym wiedziała jak, to wstawilabym filmik jak fretka rozprawia się z wilczakiem :twisted:
|
ale królik nie jest drapieżnikiem ;) A tak serio- zero danych o psie, zero danych o króliku, poza tym że oba biegaja. Może okazac sie, ze królik jest stary wyga i złoi skórę wilczakowi a może być tak,że się zestresuje i trzeba go będzie izolować. No co sensownego napisać w równaniu z dwiema niewiadomymi? ;)
rada z klatka jest sensowna, warto się zabezpieczyć. |
nie dopuścić do gonienia królika przez wilczaka. Gaga uwierz, że mała Kali nie kumała, że fretki też mają zęby, goniła, skakała, szczekała, zaczepiała :lol: aż dostała :rock_3 Zwierzaki pod ciągłą kontrolą. Ja teraz już wiem, że K-lee nie zrobi krzywdy fretce, królikowi, jeżowi itp...
|
jeżowi byłoby trudno ;) ja oczywiście wierzę, że po 1. wilczak niekoniecznie musi zabijać wszystko co zobaczy, 2. mniejsze zwierzątko potrafi sobie poradzić z młodym wilczakiem. I tak wszystko zależy od odpowiedzialności opiekunów i ich reakcji na poczynania ich pupilków.
|
Skoro szczury są w stanie przetrwać z wilczakiem i się do niego tulić i spać, to królik też da radę, ale na pewno królik musi mieć klatkę i swój kącik spokojny, a pies musi rozumieć słowo "nie". Ja osobiście zwierzaka przedstawiłabym, trzymając go na rękach i spokojnie. Na pewno też nie można od razu zaufać i zostawić ich samych razem.
http://i842.photobucket.com/albums/z...0090831-15.jpg http://i842.photobucket.com/albums/z...0090831-18.jpg http://i842.photobucket.com/albums/z...9-09-07-04.jpg http://i842.photobucket.com/albums/z...9-09-07-06.jpg |
Barina jak była jeszcze mała dała sobie radę z kilkoma królikami na raz...
ale ona cały czas poluje - przedwczoraj jak jeździliśmy konno na jej konto wpadła czapla !!! |
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
|
Oprócz klatki może się jeszcze przydac Krystyna Czubówna do komentowania wydarzeń;)
A no i trzeba pamietac, żeby zwierzaków nie wkładac do jednej klatki, bo wtedy zrobi nam się zwierzęca liga MMA (walki w klatkach) A tak serio to mam nadzieje ze relacja ze spotkania pojawi sie na WD. Co do Bariny - sam byłem świadkiem akcji z królikami. Po 10 minutac nie miały się juz gdzie schowac a było ich naprawde sporo. C o do fretki - to chyba zwierz z innej półki niż królik. Mam nadzieję, że cisza ze strony autora tematu nie wynika z ogłoszonej pokróliczej żałoby... p.s. Jesli temat z założenia miał byc poważny to przepraszam za moje zabawowe podejście. |
Quote:
To oczywiście tylko teoretyzowanie, bo nie wiemy jak było. |
Grin, dla mnie to tylko szukanie... wymówek. Jeśli chodzi o jakiekolwiek gonitwy za czymkolwiek dzikim mam bardzo konkretne poglądy - być może dlatego, że przeżyłam swoje chwile grozy w tym temacie i obiecałam sobie, że już nigdy nie dopuszczę, żeby coś takiego miało miejsce. Nieważne, jakiego zwierzęcia dotyczy, w jakich okolicznościach. Nasze psy są psami domowymi. W świetle prawa pozwalanie psu na 'polowanie' jest wciąż kłusownictwem.
|
Po pierwsze przez takie osoby, o ograniczonej wyobraźni, wilczaki mają taką renomę, jaką mają, a ludzie potem się dziwią, że kłusownicy strzelają do psów a sąsiedzi wrzucają trutkę do ogródka. Według polskiego prawa zwierzę można zabić (i to tylko w bezbolesny sposób) tylko jeżeli wymaga tego produkcja rolna, kwalifikuje się do uśpienia z przyczyn zdrowotnych lub zagraża ludziom lub innym zwierzętom. Nawet własnego królika czy kury, na własnym podwórku nie wolno dać zabić psu. A tutaj jeszcze dochodzi fakt czapli jako zwierzęcia chronionego, którego nie można nawet płoszyć, czyli jeżdziec na koniu już też łamie prawo...
Abstrahując od tego co przyzwolenie na takie zachowania robi z mentalnością wilczaka to jest to po prostu nielegalne i głupie. Więcej takich akcji i na pewno wilczaki trafią na listę ras niebezpiecznych i tych, na które trzeba mieć pozwolenie (jak charty). Co do samego królika czyli początku tematu. Baaj od małego był wychowywany ze szczurami, miał styczność z małymi psami i kotami, wszelkimi zwierzętami z jakimi nam się udało go zaznajomić. Zawsze pod naszym nadzorem i nigdy nic żadnemu nie zrobił. Jego instynkt w przypadku małych zwierząt ukierunkowaliśmy w stronę opiekowania się nimi, teraz traktuje je jak szczeniaki czyli są święte. Kilka razy potrafił przynieść nam szczura trzymanego koniuszkami przednich zębów trzymanego za skórę na karku, jak szczeniaka, bo się rozbiegły i chciał pozbierać je. Żaden nigdy nie miał ani draśnięcia. Po prostu trzeba myśleć i nadzorować, nie zostawiać psa samego w pomieszczeniu z mały zwierzęciem, nawet w klatce. |
I z tematu wilczak vs królik zrobił sie temat o kłusownictwie. A może Marcin wcale nie pozwolił Barinie zainteresowac się czaplą? A może czapla była już w stanie przedpadlinowym i podłożyła się Barinie?
I weź tu się przyznaj że wilczak upolował ptaka. Zaraz okrzykną Cię kłusownikiem. I weź tu się przyznaj, że wilczak pogryzł łóżko, krzesło, zabawki dziecka, wyrwał gniazdko ze ściany. Zaraz powiedzą, że agresywny. A jak umie otwierac lodówkę to na pewno jest głodzony... Zapomniałem, że większośc wilczaków jest idealna. Teraz jedyną opinią jaką możemy usłyszec o spotkaniu wilczak vs królik będzie "świetnie się bawiły, polubiły się od pierwszego wejrzenia, jak siostra wyjeżdżała to moj wilczak nie chciał ich wypuścic bo tak się chciał bawic z królikiem" chocby prawda była zupełnie inna. ...oby nie... |
Oczywiście rozumiem i Ciebie Angels i Ciebie Asaurusie i sama bardzo się cieszę z tego, że póki co łowieckie zapędy Łowcy ograniczają się do ciem i chrabąszczy, a w lesie jego najbardziej pożądanym łupem są śmieci pozostawione przez grzybiarzy, bo przykro by mi było rezygnować z wypraw do lasu, albo odbywać je tylko z psem na lince.
Jednak życie (nie tylko z psem) nauczyło mnie tego, że niekiedy bywa ono bardzo przewrotne i nieraz każe zweryfikować niektóre nasze zasady zwłaszcza te najbardziej "sztywne", co do których twierdzimy, że nigdy przenigdy... :) Oczywiście życzę Wam i sobie tego, aby w tym wypadku tak się nie stało. :) |
Kamoszka, bo widzisz na forum nie warto czasem pisać skrótowo - ja w sformuowaniu
Quote:
|
Tak jak napisała AngelsDream i Gia nie ma zadnego problemu z przyzwyczajeniem wilczaka do wszelkich zwierzat. Oczywiście zwierzaki muszą być wtedy pod ciagłą kontrolą. Klatka raczej nie jest tutaj potrzebna. Faktem jest to, ze zarówno dla królika jak i wilczaka będzie to nowe doswiadczenie i raczej na początku będa się badać. Wystarczy obserwować uważnie reakcje obu stron i wyciągać słuszne wnioski.
Czambor ostatnio królika od moich znajomych chciał zalizać. Śmiałem się, że sprawdza czy byłby smaczny. Królikowi to nie przeszkadzało i sam lgnoł do psa. Ptaki go nie interesują alo to jest wynikiem pracy. Z kotami też nie ma problemu i wilczak szybko się nauczył, ze to nie jest partner do zabawy . Szczury się wilczaka nie boją i wchodzą mu na głowę. Jak on sam sobie tego nie życzy to odchodzi. Konie, krowy na poczatku są przerażające ze względu na swoje rozmiary. Jednak to nie jest też problemem. Wilczak w tym wieku każde zwierze traktuje jak potencjalnego partnera do zabawy. Czym mniejszy tym lepszy bo nie przeraża. Jedyne na co trzeba uważać to aby nie zrobił krzywdy nieumyślnie. Zupełnie inaczej wygląda sprawa na zewnatrz bo wilczak pogoni za wszytkim co będzie szybo uciekać i biegać. Tutaj jest kwestia szybkiej reakcji właściciela aby mógł psa odwołać. Wtedy też wilczak nie nauczy się zagryzać. Polował będzie zawsze bo to jest instynkt. Ja miałem na to jedną metodę, na spacer z królikami chodziliśmy zawsze z pełnym brzuszkiem. |
Quote:
|
Quote:
Nam trafily sie dwa wilczaki nastawione na zabawe i Strzyga, ktora od poczatku byla zainteresowana tylko polowaniem. Byla dlugo oduczana, ale nadal zdarza jej sie polowac jesli jest bez nadzoru, wiec trzeba miec oczy dookola glowy. Psa majacego zrobione dobre przywolanie w 99% przypadkow da sie odwolac. Ale pozostaje ten 1 % - pies moze miec zly dzien i za cholere nie da sie odwolac i koniec. Tak samo jest z psami nie polujacymi - zly dzien i mamy na koncie jakies zycie. Nawet super wytrenowanym psom sie to zdarza, wiec przy psie polujacym warto miec ze soba kaganiec. Problem wtedy znika. Wiekszosc psow wiedzac, ze ma kaganiec odpuszcza. Jabber pare razy urwal mi sie i "polowal" na bociany, ktorych ja nie zauwazylam, a on tak. Zmorze tez sie zdarzalo. Nigdy nie bylo zadnych szans, zeby zlapali ktoregokolwiek. Podejrzewam, ze czapla mogla byc stara albo slaba, bo ciezko mi uwierzyc, ze domowy piesek jest tak wytrenowany, ze jest w stanie podejsc zdrowego ptaka i do tego niezauwazony przez przewodnika. Bedac w lesie, czy na polach, ciezko jest uwazac na kazde zwierze, ktore sie spotka. Powiem tak: kazdemu moze sie zdarzyc. Klusownictwo jest wtedy, kiedy robimy cos takiego naumyslnie. Wracajac do tematu. U nas przyzwyczajanie do innych zwierzat bylo powolne (malymi kroczkami), w miejscu latwym do kontrolowania i pod stalym nadzorem. Na przyklad przy szczurach prawdzilo sie lozko. Pies dostawal waruj na lozku i byl kontrolowany za pomoca "nie" i "super pies" :D Jak juz zalapal o co chodzi, to z czasem zaczal traktowac szczury jako czlonkow stada. Ten schemat sprawdzil sie przy wszystkich naszych psach i szczurach - chociaz przy Strzydze wszystko trwalo dluzej. Na pewno trzeba sie nastawic, ze przyzwyczajenie troche potrwa - zalezy od psa i krolika - jak beda ze soba wspolpracowac. I na poczatku musi byc stala kontrola. U nas z kotem najpierw bylo tak: http://www.wilczyomen.pl/galeria/mai...serialNumber=5 A potem tak: http://www.wilczyomen.pl/galeria/mai...serialNumber=6 A tu szczury: http://www.wilczyomen.pl/galeria/mai...serialNumber=4 http://www.wilczyomen.pl/galeria/mai...serialNumber=4 http://www.wilczyomen.pl/galeria/mai...serialNumber=6 http://www.wilczyomen.pl/galeria/mai...serialNumber=6 P.S. My jak na razie mamy na koncie tylko jedna nornice i kreta. Psy jesli trafia na jakies zwierze pogonia je, ale zawolane wracaja. Same polowac nie chodza. Ostatnio Zmora ganiala po polu zajaca - nie zdazylam jej odwolac, bo wypadl spod ziemi - jak go dogonila to zostawila i wrocila do mnie. Jedyny problem mamy ze Strzyga i kotami - same ja zaczepiaja, a potem maja pretensje, ze je przezuwa ;) Tak naprawde to koty wiecej ubijaja ptactwa i gryzoni, niz wilczaki :P |
Na Waszym miejscu zdecydowałabym się na izolację zwierzaków. Szkoda mi nerwów królika - to może być dla niego spory stres. Bo dla wilczaka spotkanie będzie stanowić świetną zabawę.
Jeśli królik ma stalowe nerwy spróbowałabym wykorzystać okazję socjalizacji. Mam w tej chwili podobną sytuację - wilczaka i małego, szybkiego kota. Dewi - zaznajomiona ze szczurem i myszoskoczkami - nadal jest niezdrowo zainteresowana kotem. Owszem, w domu latają luzem, ale naprawdę uważam, jak kot dostaje głupawki i śmiga z nadświetlną na wysokości lamperii. Kot na rękach (nie syczący) jest natomiast obwąchiwany bez zbytniego mordu na psim pysku. Zwierzaki są już razem tydzień a ja nadal PATRZĘ. Przyznam, że mimo najszczerszych starań (pewnie jest też w tym wina dość krótkiego czasu, jaki była z nami i szczurzyca i suka) Dewi nie osiągnęła stanu pełnego relaksu przy szczurze ale nie bałam się o życie gryzonia. Mam nadzieję, że już niedługo podobnie będzie z kotem. |
Quote:
Zresztą życie królików nie mniej cenne niż czapli. Ja np. nie znoszę gołębi - są dla mnie szkodnikami gorszymi od wszelkich gryzoni, ale psy mają zakaz polowania na nie. Wzmacnialiśmy i wzmacniamy ignorowanie ruchomego celu. No i zawsze warto uwarunkować komendę Stój! - czasami lepsza od najlepszego odwołania. Wiadomo - może zawsze być ten zły układ planet, nasza reakcja za późna i głodny pies, ale z drugiej strony, co jeśli nasz pies uzna za stosowne zapolować na innego psa? Dlatego warto przyzwyczajać psiaki do innych zwierząt. Nigdy nie wiadomo, co nam się w domu i na spacerze trafi. Ot, jeż na parkingu na bemowie w środku Warszawy. Na ten przykład. |
Quote:
Widząc, jak zachowuje się Dewi i jak silny ma instynkt pogoni, zdecydowałam się na zaznajomienie ze szczurem, gdy suka dość dobrze pojmowała NIE. Takie spotkanie to gra o cały kapeć tylko życie, więc wolałam być bardzo ostrożna. Dewi w 8 tygodniu traktowała inne zwierzaki jako potencjalną zdobycz, a nie partnerów do zabaw. |
Tylko z drugiej strony izolacja może, choć nie musi, doprowadzić do ewentualnie jeszcze większego nakręcenia na "zakazany" owoc. Jeśli zwierzę nie zostaje na stałe jest to najbezpieczniejsza forma kontaktu, ale jeśli ma mieszkać w tym samym domu albo bywać w nim częściej, to na dłuższą metę wydaje mi się to pradoksalnie bardziej niebezpieczne, ale może myślę tak dlatego, że Baaj po prostu się przyzwyczaił i pod tym kątem nie sprawiał jakiś ogromnych problemów. Jedyne czym zagraża, to masą, ale tego nie da się przeskoczyć i dlatego nie zostawiamy zwierzyńca samopas, a samiczkę znajomej pokazaliśmy mu wyłącznie na rękach.
|
Quote:
Quote:
Quote:
Sabat - zalizywal wszystkie inne stworzenia, albo je nosil. Jabber - ze wszystkim bawil sie w ganianego - bez zebow i agresji. Zmora - bawila sie, ale od czasu do czasu zalaczala misje "polowanie". Strzyga - od poczatku wszystko chciala zjesc - bez podchodow i zastanawiania sie. Co pies to obyczaj :D |
Quote:
Czy krolik ma mieszkac z wilczakiem czy tylko go odwiedzac. Jesli to tylko odwiedziny to przyzwyczajalabym z daleka. Takie rzeczy trwaja dlugo i bez sensu jest stresowac zwierzaka, jesli to jest tylko spotkanie na chwile od czasu do czasu. W miedzyczasie mozna psa zaczac oswajac z innym zwierzakiem juz przyzwyczajonym. Najlepiej poszukac kogos kto ma psa i np. gryzonie i u niego zaczynac. |
Quote:
I znowu prowadzimy "wirtualne leczenie wirtualnych schorzeń" :lol: |
Nie wiem do końca, jak zachowuje się królik w obliczu dużego psa [mam na myśli ogół królików], ale np. szczur musi powąchać, skubnąć, zajrzeć wszędzie. W ucho, w pysk, w... No tam, gdzie światło nie dociera i pomogło kładzenie na Baaju maskotek - poniekąd odczulało, a i uczyło psa cierpliwości. Kiedy szczurów było jeszcze dużo, na czas ich wybiegów, albo wychodził, albo siedział w klatce własnej. Teraz ostał nam się ostatni szczuras, więc już jest zupełny luz i ostatnio Baaj został z nim na łóżku, Michał robił klatkę dla staruszka, a ja sprzątałam wyposażenie poprzedniej w łazience. Padło magiczne hasło: Pilnuj szczura i pies miał swoją małą misję. ;)
A nie od tego poniekąd jest forum właśnie? :) Ja się zastanawiam, jak to było, kiedy for jeszcze nie było i trzeba było opierać się na własnym doświadczeniu i tym, co w książkach. O szczurach wiedza np. jest szczątkowa. Wiem, bo mam książkę, w której połowa informacji to mity. :/ |
Ja też nie wiem czy mówimy o zachowaniu niespełna trzy miesięcznego szczeniaka czy o zachowaniu juz podlotka czy dorosłego psa.
Ten szczeniak moze zupełnie inaczej zachowywac sie już za miesiąc czy dwa ale napewno nie zacznie polować po 2 tygodniach bycia na nowym miejscu. Nie wmówicie mi, ze trzy miesięczny szczeniak zobaczywszy nowe zwierze zaczyna na nie polowanie bo ma to w genach. Najpierw bedzie je badał, sprawdzał i próbował zabawy. Z pewnością nie pomyśli o króliku jako o smacznej przekąsce. |
Quote:
Nic Ci nie wmawiam - po prostu pisze jak jest. Nie kazdy wilczak zachowuje sie jak Czambor czy Jabber. Ale to juz pisalam wczesniej. |
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
|
Wy tu gadu gadu a ja jestem ciekawa, jak tam królik... Nie można porównywać fretek czy kotów, które są drapieżnikami, do królika, który jest ofiarą. Życie "królikowatych" ;-) w naturze zależy od tego, jak są czujne i płochliwe. U królików wiąże się to ze słabym sercem... Szczury chyba aż tak słabe pod tym względem nie są.
Taki królik zbyt intensywnej (długotrwałej) socjalizacji wilczaka z nim może zwyczajnie nie przeżyć i nie dlatego, że wilczak go uszkodzi bezpośrednio... :roll: |
Szczur też zawału może dostać, choć to raczej rzadkie zjawisko. Jest niewiele drapieżników, które nie mają naturalnych wrogów, dlatego niezależnie od diety większość zwierząt jest płochliwa o ile nie ma czegoś do bronienia. Szczury moim zdaniem są tak samo płochliwe jak zające czy króliki, jeśli nie bardziej. U nas dwuletnie chłopaki nawet przed przybyciem Baaja zawsze poruszały się przy ścianach, nie wychodziły na otwartą przestrzeń pokoju, przemykały w cieniu, przy meblach, reagowały na najmniejszy ruch czy dźwięk. Oczywiście po sekundzie zastanowienia wyluzowywały lub podbiegały do nas, ale pierwszy odruch ucieczki zawsze pozostał nawet u tych najbardziej oswojonych. Jak do tego dodamy odruch wilczaka aby gonić to co ucieka to tragedia murowana jeżeli człowiek nie nadzoruje takich spotkań międzygatunkowych. No i nigdy nie można zapominać że uczyć i socjalizować trzeba obie strony i że pozornie mniejsze i bezbronne zwierzę może wyrządzić dużą krzywdę temu większemu. Dlatego dzikie koty i psy rzadko decydują się na atak na szczura a tym bardziej na całe stado.
|
Dzięki za info :-) , ja o szczurach wiem bardzo malutko (ale kilka razy nosiłam na ręku, spoko som 8) )
|
My przez ostanie 3 lata byliśmy mocno zaszczurzeni. Teraz musimy zrobić sobie przerwę z powodu ich największej wady - krótkości życia. Aktualnie został nam jeden brudnonosy staruszek. O dziwo teraz na starość dogadał się z Baajem więc nie jest sam. Ale w przyszłości na pewno będą jeszcze jakieś ogony u nas w domu, dlatego tak dużą wagę przykładamy do socjalu psów z małymi zwierzętami, bo kolejne będą się tego od nich uczyły, bardziej niż od nas :]
|
Quote:
Przy tak malej ilosci psow nie ma jeszcze problemu ze zmniejszeniem kontaktu z czlowiekiem, bo dla kazdego psa z osobna mamy czas. Poza tym cale dziecinstwo szczeniak spedza glownie z nami i uczy sie. Przy 12 szczurach czy psach moze faktycznie brakowac juz czasu, zeby kazdym zajac sie indywidualnie i moga przejawiac sie u mlodszych osobnikow bardziej pierwotne zachowania. |
Myślę, że te pierwsze zachowania, które przejawia szczeniak jak najbardziej wynikają z otoczenia, w którym się on wychowuje. Najpierw się obserwuje dorosłych, poznaje co wolno a co nie a dopiero potem zaczyna działać. Geny mają tutaj raczej wpływ na to w jaki sposób szczeniak będzie czerpał z osobników dorosłych czyli jak się będzie uczył a nie czego się będzie uczył.
Podejdźmy do tematu bardziej matematycznie. Powiedzmy, mocno upraszczając, że szczeniak przejmuje 80% zachowań od osobnika dorosłego a kolejne 20% to geny lub przypadki losowe. Przy pierwszym szczeniaku osobnikiem dorosłym jest człowiek więc przy idealnym wychowaniu mamy psa w minimum 80% posłusznego. Drugi szczeniak wzoruje się już nie tylko na człowieku ale też i na pierwszym psie. Uprościmy, że po równo czerpie z człowieka i pierwszego psa (chociaż myślę, że więcej zachowań psich przejmie). I tak mamy 40% posłuchu od człowieka, 40% z wszystkich zachowań pierwszego psa czyli 32% (bo 40% z pierwszych 80%) i 20% losowych. Czyli drugiego psa mamy posłusznego już w minimum 72% (40+32). Zakładając, że trzeci pies weźmie po równo od człowieka, pierwszego i drugiego psa (3x26%) łatwo obliczyć, że nasz trzeci sierściuch przy idealnej tresurze i poświęcaniu takiej samej ilości czasu jak poprzednim dwóm, będzie jedynie w 65,52% posłuszny (26% od człowieka, 20,8% od pierwszego psa i 18,72% od drugiego). Czwarty w idealnych warunkach osiągnie 63,5%. Oczywiście to jest mocne uproszczenie ale chciałem pokazać, że choć byśmy stanęli na głowie i poświęcali kolejnym psom 25h dziennie to wpływ pozostałych psów w stadzie będzie powodował gorsze zachowanie się młodszych osobników. Zarazem powyższy mechanizm można wykorzystać by pomóc sobie w wychowaniu kolejnych zwierząt bo tak samo jak złe nawyki tak i dobre będą przejmować od osobników starszych. Rolą człowieka jest wtedy aby wyłapywać i korygować te negatywne zachowania. Na nich się skupiać, resztę pozostawiając psom. Wtedy powyższy model matematyczny można odwrócić tak aby każdy kolejny osobnik miał poziom posłuszeństwa powyżej 80% pierwszego psa. P.S. Smoku nie odbierz mojego powyższego wywodu jako atak na ciebie czy podważanie twoich zdolności wychowawczych, bo nie o to mi chodzi. Po prostu chciałem się podzielić przemyśleniami jakie mi wykwitły w głowie czytając ten temat :] |
Odnoszę wrażenie, że Asaurus i Ssmok mówią o innym etapie. Ssmok mówi o PIERWSZYCH zachowaniach w nowym domu. Asaurus o zachowaniach już poddanych wpływom otoczenia w nowym domu.
Akurat w przypadku Ssmoka i Jabber i Strzyga pierwotne otoczenie (w hodowli) miały bardzo zbliżone. |
ojej - już tłumaczę, nie kłusujemy, nie chcemy zabijać - po prostu mieszkam na wsi i często jeździmy konno obok miejsc gdzie są stawy, mokradła itp. są tam czaple, bobry i pełno innych zwierząt, nie jest to żaden rezerwat, tylko polska wieś. Czapli jest bardzo dużo. Któregoś razu ptactwo uniosło się do góry, Barina zerwała się za unoszącymi się w powietrze czaplami - niestety nie dało się jej odwołać, kiedy podjechaliśmy jedna z nich leżała na ziemi, suka stała obok.
Sformowanie " na koncie" nie było żadną przechwałką, tylko stwierdzeniem, że jej nie udało mi się nigdy odwołać, kiedy ruszyła w pościg za jakimś zwierzęciem, a robi to często. Jej instynkt chętnie bym osłabił - bo często mnie to kosztuje, kiedy dopada jakieś drób sąsiadów - i nie biega wolno, nie jest szczuta. U nas jest wielu pracowników, którzy czasem przymykają bramę zamiast zamknąć - a ona tylko na to czeka. Wszystkich, których uraziłem moimi słowami przepraszam, chciałem tylko powiedzieć, że ja nie zaryzykowałbym zabawy wilczaka z królikiem. |
Quote:
|
To nie zmienia faktu, że czaple są pod ochroną częściową i tylko w obrębie stawów hodowlanych takowa ich nie obejmuje. Rozumiem, że odwołanie nie zadziałało, bo w końcu pies nie jest robotem. Żaden i nigdy. Mój też nie - uściślę. Niestety pies, który raz zapolował, będzie to robił - zachowanie samo się utrwala, samo się nagradza. Podobny problem mają właściciele chartów, a jednak udaje się wypracować pewne kompromisy. I tu, być może, jakimś rozwiązaniem nie jest zamykanie bramy, a nauczenie psa, żeby za nią nie wychodził sam? Albo ukierunkowanie zapędu łowczego w jakiś sport, który pozwoli to bezpiecznie - bez narażania psa na utratę zdrowia i życia, a właściciela na nerwy, odpowiedzialność prawną i koszty - spożytkować? Baaj witał się z borsukiem - merdał, a ja ćwiczyłam teleportację, żeby nie sprawdzać, jaką cierpliwość ma większy kolega w obliczu intruza. I pobiegł za sarnami, z których jedna naprawdę przeskoczyła nam nad psem - zniknął na kilkanaście minut, wrócił w zasadzie sam. Wszystko leciało tak szybko, że zanim zdążyłam powiedzieć jego imię, już psa nie było, a nerwy, których się wtedy najadłam starczą mi jeszcze na parę lat. Nigdy później nie widziałam w tamtym miejscu choćby śladu saren i niestety, gdyby ktoś powiadomił władze, skończylibyśmy z mandatem. Za kłusownictwo właśnie. Tak w ramach, żeby było sprawiedliwie.
Co do reakcji szczeniaka na mniejsze stworzenia, to moim zdaniem ważna jest płeć psa, jego dokładny wiek, stopień reakcji na komendy, ale także matka szczenięcia. Czasem właśnie ona jest kluczowym elementem w rozwiązywaniu zagadek, czemu mój pies robi coś tak, a nie inaczej. |
na terenie gdzie moi rodzice mają ogrodnictwo - chodzą sarny - teren zaraz za ogrodzeniem - ok 70 m od domu - czyli żeby dla wszystkich było ok. zanim wyjdę z Bariną na spacer powinienem przepłoszyć wszystkie ewentualne sarny ?
tam gdzie trzymam konie mój znajomy ma stawy i podmokłe łąki - lisy mieszkają w starej stodole ok 30 m od domu - czaple i wszelkie inne ptactwo jest przy stawie ok 40 m od domu - rozumiem, że żeby być wporządku wobec wszystkich zwierząt, powinienem - przepłoszyć je zanim wypuszczę Barinę z samochodu ? Ale płoszenie też jest karalne - więc co mam robić ? Raz jeszcze tłumaczę, że nie chcę, żeby ona polowała - nawet sąsiedzi myśliwi bardzo się nią zainteresowali - ale nie pozwoliłem i nie pojechałem z nią na żadne polowanie. Natomiast nie mieszkam w bloku, gdzie obok jest pełno betonu, tylko na wsi, gdzie pies ma pełno przestrzeni, z której korzystają też inne zwierzęta. Nie muszę zabierać jej na spacery do lasu,, żeby podobne sytuacje same się nakręcały. Bramę wolę mieć zamknięta niż sprawdzać czy nie wyjdzie, wydaje mi się, że to bezpieczniejsze dla suki i całego otoczenia. |
Quote:
Quote:
|
Marcin, zrobisz to, co uważasz za słuszne - ja tylko przedstawiłam swój punkt widzenia. Pies to zwierzę udomowione - intruz w dzikim środowisku lub, jak ktoś woli, szkodnik łowiecki. Chyba tak to się ładnie nazywa. Płoszenie również jest karalne, jak sam zauważyłeś. Idealnie, choć to odrobinę idylliczne, byłoby wtedy, gdybyś był w stanie zapanować nad suką i jej instynktem. Dlatego zaproponowalam ukierunkowanie tej pasji w stronę jakiegoś sportu.
W mieście zamiast lisów, koni i czapli są rowery, dzikie koty, stada gołębi, nieuważne dzieci, inne psy, samochody - różnica polega na tym, że gdy pies zmierzy się z tymi zagrożeniami, to może już nie wrócić żywy, ew. może skończyć na obserwacji weterynaryjnej, prawda? A może to nie są analogiczne sprawy według ciebie? Większość moich znajomych, która ma domy, a nie mieszkania, i psy, uczy swoje zwierzaki, by nie opuszczały terenu bez zezwolenia. To nierzadko okazuje się ratować im życie. |
Quote:
|
Z całym szacunkiem dla Angels i Asaurusa i ich wiedzy i osiągnięć - ja nie byłbym taki szybki w 'docinaniu' Marcinowi samemu mieszkając w mieście i nie mając żadnego doświadczenia z życiem z psem (a już w szczególności z wilczakiem) w takich warunkach jakie ma Marcin. Mi Ciri raz jako jeszcze smarkula zupełna poleciała za sarną i wiem że to jest zupełnie inne niż mieszkanie na osiedlu.
Teoretyzować jest fajnie i łatwo. |
btd, ja nikomu nie docinam. Docina się ze złośliwości i zwykle w złej woli, a ja stwierdziłam fakty - pies nie powinien się tak zachowywać, prawda? Baaj wcale nie jest mądrzejszy ani grzeczniejszy i np. w tym momencie ćwiczymy cały czas ignorowanie kotów - przecież każdy to Selawi. Teraz tylko od naszej pracy zależy, czy Baaj na widok kota będzie dostawał głupawki, czy raczej wróci do poprzedniego etapu, kiedy koty mogły mu biegać przed nosem. W mieście są jedne rzeczy, na wsi inne, ale praca z psem pozostaje pracą z psem. Wiadomo, że wszystko zależy od jednostki, czasu, metod, a czasem zwyczajnie od możliwości psiaka, ale ja wyznaję teorię, że we wszystkich sytuacjach znajdzie się z psem kompromis. Nie zawsze taki jak byśmy najbardziej chcieli, ale zawsze jakiś. Jeśli to jest złośliwość, to ja nie wiem, czym są niektóre wpisy na tym forum w innych tematach.
|
Quote:
Dziewczyny się trochę zakręciły i zagalopowały w bezsensownych porównaniach i osądach. Nie mozna porównać psa mieszkającego na wsi do psa mieszkającego w mieście, bo jeśli sie da zapanować nad reakcją na rowerzystów, dzieci, czy nawet dzikie koty ( bo pies nie oddala się dalej jak 10 metrów ) to zapanowanie nad instynktem psa w wolnej przestrzeni nie jest już takie proste. Każdemu z nas jest przykro i Tobie również ale to sa sytuacje nad, którymi nie do końca możemy zapanować. Ja bardzo chetnie zobaczę wilczaka tak wyszkolonego, który bez nadzoru nie opusci wyznaczonego mu terytorium i nie w mieście ale właśnie na wsi. Bardzo chętnie nawet udostępnię teren aby to przetestować. Bardzo jestem ciekaw czy wtedy też tak krytycznie będzie się wypowiadał na temat o , którym nie ma pojęcia. Dziękuje Ci Marcinie jeszcze raz, że miałeś odwage cywilna sie do tego przyznać bo większosć nawet już nie pamięta, ze coś takiego u niego też miało miejsce. Przykre jest to co się stało i wiem, ze to nie było specjalne polowanie po to aby zabić i zjeść. Właściwie to nawet nie wiadomo czy ta czapla nie leżała już tam wcześniej. Za dużo jest tutaj niewiadomych aby można było stawiać równanie. Psa oczywiście można uczyć, trenować , a i tak nie wyeliminuje się głuchoty wilczaków jaka następuje po 2 sekundowej zwłoce w wydaniu komendy. |
Quote:
Ja to przedstawie w zupełnie innej płaszczyźnie nanosząc zmiany na Twoje wyliczenie. Podejdźmy do tematu bardziej matematycznie. Powiedzmy, mocno upraszczając, że szczeniak przejmuje 80% zachowań od osobnika dorosłego a kolejne 20% to geny lub przypadki losowe. Przy pierwszym szczeniaku osobnikiem dorosłym jest człowiek W sytuacji kiedy ten osobnik nie ma stałego kontaktu z innymi zmiennymi. więc przy idealnym wychowaniu mamy psa w minimum 80% posłusznego. Przy założeniu, że dziennie poświęcamy psu 8 godzin . Drugi szczeniak wzoruje się już nie tylko na człowieku ale też i na pierwszym psie. Uprościmy, że po równo czerpie z człowieka i pierwszego psa (chociaż myślę, że więcej zachowań psich przejmie - zgadza sie bo teraz czas poswiecony to po 4 godziny na każdego psa.). I tak mamy 50% posłuchu od człowieka, 20% z wszystkich zachowań innego psa i 30% losowych. Pies zostaje częściej pozostawiony sam sobie i nabiera własnych nawyków. Czyli drugiego psa mamy posłusznego człowiekowi już w minimum 50% . Zakładając, że trzeci pies weźmie po równo od człowieka, pierwszego i drugiego psa (3x26%) łatwo obliczyć, że nasz trzeci sierściuch przy idealnej tresurze i poświęcaniu takiej samej ilości czasu jak poprzednim dwóm, będzie jedynie w 65,52% posłuszny (26% od człowieka, 20,8% od pierwszego psa i 18,72% od drugiego). Czwarty w idealnych warunkach osiągnie 63,5%. W tym przypadku jest to już zupełnie niemożliwe bo po pierwsze nie jesteśmy w stanie poświęcić każdemu z psów tyle samo czasu. Po drugie psy będą stanowić stado i ich posłuszeństwo względem człowieka będzie już mocno ograniczone, a w pewnych sytuacjach nawet niemożliwe do zrealizowania. Do naszego równania dochodzi tyle zmiennych , ze nie jesteśmy w stanie określić wyniku końcowego. Wynik jaki byśmy otrzymali to krzywa zmiennych niezależnych . Tego typu wyliczenia z zastosowaniem wielu zmiennych jakie mają wpływ na wychowanie nie da się odnieść do wilczaka . Nie ta rasa i nie te predyspozycje. |
Jak zauwazyla Joanna, pisalam o zachowaniach wyjsciowych psow, a Asaurus o nastepstwach. Musimy to chyba obgadac przy piwie i herbatce, bo tak to sie nigdy nie dogadamy :D (Aha i naprawde nie mam sie za co obrazac) ;)
Dla mnie zachowanie wyjsciowe psa to to, ktore obserwuje sie po jego przybyciu do domu, a czasem nawet wczesniej. Nie zauwazylam u zadnego z naszych psow jakichs oznak stresu po oddzieleniu od matki i pierwotnego stada. Jesli stres byl, to na tyle niewielki, ze niezauwazalny, wiec raczej nie wplywal na postepowanie psa. Zachowanie jakie mialam zaprezentowane na dzien dobry (opisane wyzej) bylo caly czas, do momentu rozpoczecia przez nas pracy z psem i od czasu do czasu nawraca w zlagodzonej pierwotnej wersji - jesli sie odpusci. U Strzygi trzeba caly czas walczyc z instynktem zucia kotow - 9 razy oleje, a za 10 nosi w pysku. A propos wyliczen Asaurusa - podejscie do tematu bardzo ciekawe. Nie do konca sie jednak z nim zgadzam. U szczurow, moze taki schemat sie sprawdza. Sami mielismy dwa szczury - ten pierwszy - Ray - byl nasz, a kolejny nalezal juz do Ray'a i mielismy z nim mniejszy kontakt. U psow - zwlaszcza u wilczakow, ktore bardzo mocno wiaza sie zarowno z ludzmi jak i z reszta psiego stada - jest silniejsza chec wspolpracy niz u szczurow. Szczur "przezyje" bez czlowieka majac swoje stado - wilczak juz niekoniecznie. Szczur to szczur - jest bardziej niezalezny niz pies. Mam wrazenie, ze za bardzo porownujesz zachowanie wilczakow do szczurow. Moim zdaniem jest miedzy nimi bardzo duzo roznic. Ale to tylko moje zdanie. Moim zdaniem kwestia kontaktu, posluszenstwa i nauki - to kwestia osobnicza - wplywa na nia zarowno wychowanie jak i charakter, a nie tylko liczby czy uczenie non-stop. Zeby dobrze wychowac psa nie musimy poswiecac mu 8h dziennie. Owszem w pierwszych miesiacach trzeba poswiecac 24h, ale potem ten czas nauki sie zmniejsza. Owszem trzeba miec oczy dookola glowy, ale nie trzeba non stop psa uczyc i sie nim zajmowac - zwariujemy i my i pies. Strzyga pojawila sie u nas po Zmorze, a jest posluszniejsza i bardziej przywiazana. Co nie zmienia faktu, ze jako jedyna potrafi wylamac i zapolowac bez wyrzutow sumienia ;) Jabber nie poluje od samego poczatku. Czasami cos pogoni (glownie krowy) i za chwile wraca. Ale to nie jest kwestia jakichs liczb i wyliczen, ale glownie charakteru i podejscia do zycia. Reszta to juz wychowanie. Quote:
Quote:
Quote:
|
Quote:
Wilczak 5 metrów od nas jest jeszcze pod naszym nadzorem. Tyle bo nie więcej ma możliwość oddalić sie od nas w mieście. Znam to z autopsii chodząc bez smyczy. W momencie kiedy zwiększa się odległosć jego słuch słabnie i bardziej staje się podatny na czynniki zewnętrzne. Jeśli do tego dojdzie spóźniona reakcja głosowa to głuchnie całkowicie. Pogoń za kotem ogranicza się do kolejnych 10-15 metrów. Jest drzewo, klatka, piwnica. Może faktycznie masz wtedy wrażenie, ze wilczak dał się odwołać bo szybko przychodzi. Idąc na rozległy teren z psem z miasta na początku nie oddali się od Ciebie za daleko do mometu jeśli tego terenu dostatecznie nie pozna. Potem to wygląda różnie w zaleznosci od predyspozycji osobnika. Mając do czynienia z psem, który mieszka na terenie wiejskim sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ten pies zna teren doskonale. Jeśli na dodatek do całej sytuacji dochodzi Ci jazda konna to nie jesteś w stanie dostatecznie dobrze kontrolować psa i konia. Wtedy pewne reakcje będą do tyłu . Nie masz szans . Wiem powiesz mi teraz to po co bierzesz psa jak jezdzisz konno. Właściciel powinien być odpowiedzialny . Ja też to znam bo mieszkałam w mieście, a teraz mieszkam na wsi. Na wszystko składa się tyle różnych czynników i wiele jest od nas niezaleznych. |
Quote:
Quote:
Cale zycie mieszkalam w Warszawie, ktora jest baaaardzo duzym miastem. Ze wszystkimi psami bez wzgledu na rase chodzilam bez smyczy, najczesciej w kagancu, zeby nikt sie nie czepnal. Z Jabberem mieszkalismy 10minut od centrum i jakos chodzil bez smyczy po podworkach, parkach i drogach. Nie byl trzymany na odleglosc 5m, ale chodzil, gdzie chcial pod warunkiem, ze odmeldowywal sie co jakis czas. Nauczyl sie na lince i w 90% sie stosowal. Na te 10% bylo zabezpieczenie w formie kaganca. Odwolanie bylo bez wzgledu na odleglosc - czy z 5 czy 100m. Przez odwolanie rozumiem przerwanie wachania, burczenia, pogoni lub polowania, a nie powrot, kiedy pies skonczy robic swoje lub sam sie nagrodzi. To nie jest juz odwolanie. Quote:
Quote:
Jesli wiem, ze moge miec opozione reakcje lub chce dac psu wiecej luzu - dostaje na pysk kaganiec. To samo radzilam przy Barinie - to najprostszy sposob. Quote:
|
Quote:
Gospodarstwo, które od roku jest naszym domem, miało podwórko ogrodzone tylko z dwóch stron. Psy w okolicy chodzą sobie luzem - tylko nieliczni sąsiedzi starają się ich pilnować. Jabber bardzo szybko poczuł się jak pan na włościach i uznał, że po JEGO terenie nie mają prawa włóczyć się jakiś burki. Z różnych względów mnie słucha się mniej niż Ani (sssmoka). Zdarzyło mu się olać przywołanie i pogonić za jakimś psem. Po takiej akcji kiedy wychodziłem z nim sam zakładałem mu kaganiec albo przypinałem 10m linkę. Kaganiec studzi jego zapędy bo jak nie można dziabnąć 'ofiary' w tyłek to po co ją gonić. Linka służy jako 'hamulec bezpieczeństwa'. Nie musisz jej trzymać. Pies może chodzić luzem ale gdy za czymś pogoni masz możliwość podbiec do linki i zatrzymać ją przydeptujac. Quote:
Sądzę, że ona doskonale zdaje sobie sprawę, że z wilczakami nie jest to łatwe. Baaj, podobnie jak Jabber czy Barina, ma swoje zdanie o różnych rzeczach i czasami trzeba sporo pracy żeby wybić mu je z głowy. Poddała Ci kilka pomysłów - choćby przekierowanie instynktu łowieckiego na jakiś sport. Nie pisała, że będzie to łatwe, ani, że od razu da rezultaty. Quote:
|
Nie chcialam tworzyc drugiego tematu o podobnej tematyce...
Wilczak i szynszyla :) : http://www.antyliga.wolfdog.org/szynka.html |
:D Niesamowite.
http://i842.photobucket.com/albums/z...9-12-24-08.jpg Baaj i króliczka rodziców. Reakcje dużo lepsze z obu stron, niż można byłoby przypuszczać. |
Widzę, że tu królik wylądował w klatce a nie wilczak ;) |
Baaj chciał nawet królika wypuścić przy pełnej aprobacie Zuźki zresztą, ale uznaliśmy, że jednak za duże ryzyko, skoro zwierzaki widują się okazjonalnie, a Baaj był podkręcony atmosferą świąt. Widać było chęć zabawy, ale jednak za dużą, żeby w "obcych" warunkach eksperymentować.
|
Tutti gli orari sono GMT +2. Attualmente sono le 07:59 PM. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Traduzione italiana Team: vBulletin-italia.it
(c) Wolfdog.org