Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   Agresja i socjalizacja/desocjalizacja (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=15342)

z Peronówki 22-09-2010 13:30

Agresja i socjalizacja/desocjalizacja
 
Quote:

Originally Posted by Kulka (Bericht 325483)
Sędzia... hmm... fajnie, fajnie. Ale zszokowało mnie strasznie jego podejście do jajek Ważniaka. Szczerze mówiąc gdybym była sędzią to bym siebie wyrzuciła z "nie do oceny". A Bea? A Bea coraz lepiej, co prawda nic nie zgarnęliśmy, ale za to posuwamy się małymi kroczkami do przodu jeśli chodzi o lęki.

Nie wy pierwsi i nie ostatni.... ;)

Zreszta plus dla was - wlasciciele wilczakow dziela sie na dwie grupy...

1) na tych, ktorzy (oficjalnie) nie maja zadnych problemow, ich psy maja najlepsze charaktery, zawsze zachowuja sie super-hiper... A rzeczywistosc zwykle jest calkowicie inna (niezly to szok, gdy "super przyjacielski wilczak" startuje do kazdego z zzebami, lub "doskonale wyszkolona sunia z doskonalym charakterem" poklada sie z paniki w ringu). Ale sami sobie szkodza, bo ignorujac strachliwosc, agresje, czy inne problemy powoduja, ze i po 5 latach ich psy maja te same wady...

2) i na tych, ktorzy staja z problemami oko w oko i nad nimi pracuja... a po pewnym czasie zawsze jest poprawa...

Puchatek 22-09-2010 14:39

"właściciele wilczaków dzielą sią na dwie grupy..."
Margo, to wcale nie jest prawda! :lol:
Jest jeszcze jedna: ci, którzy miewają problemy, bo w sposób chroniczny olewają dyscyplinę i tłumaczą sobie, że to taka "typiczność" rasy.
Ale do tej grupy mogą należeć wyłącznie opiekunowie psów po najlepszych rodzicach z najlepszych linii.
/Pozdrawiam Lailę śpiącą smacznie -ze zgrabną d..ą i prawidłowymi nogami- na poduszce Syna/.
...
Wolfin! "nic nie dodac nic odebrac- d o s k o n a l e" -ale piękny pies!
/widać, że po dobrych rodzicach 8)/
...

z Peronówki 22-09-2010 14:59

Quote:

Originally Posted by Puchatek (Bericht 325997)
"właściciele wilczaków dzielą sią na dwie grupy..."
Margo, to wcale nie jest prawda! :lol:
Jest jeszcze jedna: ci, którzy miewają problemy, bo w sposób chroniczny olewają dyscyplinę i tłumaczą sobie, że to taka "typiczność" rasy.
Ale do tej grupy mogą należeć wyłącznie opiekunowie psów po najlepszych rodzicach z najlepszych linii.

Masz racje... Jeszcze bym dodala, ze jak tacy wlasciciele z powodu ignorowania sygnalow (bo hodowca twierdzi, ze "wilczaki tak maja") zaczynaja miec powazne problemy z agresja ich psow i skarza sie o tym hodowcy to ich posty w jakis magiczny sposob znikaja z forum hodowli... Bo przeciez psy z hodowli XXXX maja jedynie doskonale, przyjacielskie i stabilne charaktery....

Matrix rzadzi... ;)

Puchatek 22-09-2010 22:54

Margo, mówisz o innej grupie... choć też "interesującej".
Jest jeszcze jedna: ci, którzy miewają problemy, bo w sposób chroniczny olewają dyscyplinę i tłumaczą sobie, że to taka "typiczność" rasy.
To akurat jest o nas-sybarytach /*/. Bo wychodzimy z założenia, że pies żyje tak krótko, że żal czasu na dyscyplinę i rygor. :lol:
Używamy ile się da, bawimy się, akceptujemy swoje różnice "charakterologiczne".
...
Margo: przerzućcie sprawy "proporcji" do odpowiedniego tematu.
Ten jest w końcu do pozachwycania się pięknymi wilczakami.
Z klubówki w kraju , w którym klubu nadal brak...;-)
...
/*/ -mojej Rodzinie 2- i 4-nożnej :p

Psicholog 23-09-2010 20:42

Quote:

Originally Posted by z Peronówki (Bericht 326005)
Masz racje... Jeszcze bym dodala, ze jak tacy wlasciciele z powodu ignorowania sygnalow (bo hodowca twierdzi, ze "wilczaki tak maja") zaczynaja miec powazne problemy z agresja ich psow i skarza sie o tym hodowcy to ich posty w jakis magiczny sposob znikaja z forum hodowli... Bo przeciez psy z hodowli XXXX maja jedynie doskonale, przyjacielskie i stabilne charaktery....

Matrix rzadzi... ;)

Co do agresji ciekawe eksperymenty prowadził Dr Tan Dunbar z USA gdzie zwraca szczególną uwagę na okres pomiędzy 12 a 18 tygodniem życia psa. Może tutaj jest pies pogrzebany.

Bajka 23-09-2010 21:40

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 326338)
Co do agresji ciekawe eksperymenty prowadził Dr Tan Dunbar z USA gdzie zwraca szczególną uwagę na okres pomiędzy 12 a 18 tygodniem życia psa. Może tutaj jest pies pogrzebany.

A można prosić o rozwinięcie tematu,bo ciekawy ogromnie:) a mnie prócz ogólnej charakterystyki faz rozwoju psychicznego nic nie udało się znaleźć...

Psicholog 23-09-2010 22:48

Quote:

Originally Posted by Aga Wó. (Bericht 326349)
A można prosić o rozwinięcie tematu,bo ciekawy ogromnie:) a mnie prócz ogólnej charakterystyki faz rozwoju psychicznego nic nie udało się znaleźć...

W tych badaniach próbowano ustalić jak przekłada się na dorosłe życie psa socjalizowanie psa z własnym gatunkiem i ludźmi. Szczeniaki wprowadzono w program psiego przedszkola. Wyniki badań wskazują, iż tak wychowywane psy unikają konfrontacji.

Gia 23-09-2010 23:17

Taaaa Kalinka jakoś prowokuje konfrontacje, mimo iż od maleńkości miała do czynienia (w formie zabawy i szkolenia) z całą masą różnych psów i ludzi. Z ludźmi problemu nie ma, a z psami...

Psicholog 24-09-2010 07:44

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 326371)
Taaaa Kalinka jakoś prowokuje konfrontacje, mimo iż od maleńkości miała do czynienia (w formie zabawy i szkolenia) z całą masą różnych psów i ludzi. Z ludźmi problemu nie ma, a z psami...

Temat nie jest prosty bo trzeba pamiętać o tym że istnieje jeszcze termin desocjalizacja. Często obserwuję zachowania agresywne u psów prawidłowo socjalizowanych, które poprzez nieprawidłowe relacje z człowiekiem, w wieku dorosłym stają się niebezpieczne. "Nadmiar obowiązków z którymi sobie nie radzą"

Grin 24-09-2010 08:18

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 326383)
Temat nie jest prosty bo trzeba pamiętać o tym że istnieje jeszcze termin desocjalizacja. Często obserwuję zachowania agresywne u psów prawidłowo socjalizowanych, które poprzez nieprawidłowe relacje z człowiekiem, w wieku dorosłym stają się niebezpieczne. "Nadmiar obowiązków z którymi sobie nie radzą"

Nie sądzę, (a nawet jestem pewna), żeby to o czym mówisz powyżej, miało odniesienie do K-leenki. Poza tym kwestia zasadnicza; co uważamy za "bycie psa niebezpiecznym"; czy pod bycie niebezpiecznym w rozumieniu tego co napisałeś, można podciągnąć "porachunki" związane z "instynktem hierarchicznym" tak silnie u wilczaków zakorzenionym, objawiającym się dość częstym "startowaniem" do osobników tej samej płci? (Bo to jak sądzę, miała mniej więcej na myśli Gia). Mówię oczywiście o porachunkach psich, przy podejściu do ludzi jak najbardziej prawidłowym.
Porachunki u samców wilczaka np. (bo to jest mi bliższe) są najczęściej bardzo głośne i robią wrażenie, ale tak naprawdę jak by przyszło co do czego, o dziwo kończy się to bezkrwawo (przynajmniej w znanych mi przypadkach); ot samcory "wyjaśnią" sobie pewne sprawy i się rozchodzą. Nie ma tam żadnej "żądzy mordu", a jedynie ustalenie swojej pozycji. I (śmiem twierdzić) nie zależy to za bardzo ani od socjalizacji ani od "desocjalizacji". A przynajmniej znane mi przypadki nie zależą od tego.
Z tego co zauważyłam na podstawie własnych obserwacji i opowieści innych właścicieli wilczak wcześnie socjalizowany z innymi psami w postaci zabawy i wspólnej pracy w przedszkolu faktycznie dłużej zachowuje "szczenięce" podejście do innych osobników tej samej płci, a właściciel dłużej ma "komfort psychiczny", ale niestety i na nie przychodzi w końcu "pora"...

A skoro jesteśmy przy ciekawym temacie, to ja bym z kolei podkreśliła dobre strony nauki PSA opanowywania jego emocji, do pewnego stopnia przynajmniej... (bo że właściciel musi mieć "nerwy ze stali, wiadome jest samo z siebie. :D ) i w tym z całą pewnością pomaga przedszkole i dobrze prowadzone szkolenie.

Rona 24-09-2010 08:37

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 326388)
Porachunki u samców wilczaka np. (bo to jest mi bliższe) są najczęściej bardzo głośne i robią wrażenie, ale tak naprawdę jak by przyszło co do czego, o dziwo kończy się to bezkrwawo (przynajmniej w znanych mi przypadkach).

Problem tylko w tym że nie każdy właściciel (a często i pies!) rozumie 'psie pogaduchy'... Lorka kiedyś oberwała smyczą od właściciela, gdy z warkotem poleciała witać koleżankę, zazwyczaj wyprowadzaną przez panią odczuloną na ich 'dyskusje'!
Kiedy nasza suka wita się na skwerku z chyba najukochańszą kumpelą (białą szwajcarką, Ledą) wygląda to naprawdę przerażająco i czasem przechodnie biorą komórki i chcą dzwonić po straż miejską, myśląc, że urządzamy walki psów. :lol: Tymczasem suki po jakiś 2-3 minutach "walki", gdy Leda po raz kolejny wyjaśni Lorce że jest o pół roku starsza i rządzi, liżą sobie nawzajem pyszczki i wesoło brykają... :rock_3

Nie znaczy to bynajmniej, że Lorka kocha wszystkie suki świata - zauważyłam, że najgorzej reaguje na takie, które nie znają zachowań stadnych i te, które pokazują, że się jej boją. Jeśli sucz wykazuje gotowość do zabawy, to prawie nigdy nie ma problemu 8)

Grin 24-09-2010 09:20

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 326394)
Problem tylko w tym że nie każdy właściciel (a często i pies!) rozumie 'psie pogaduchy'... Lorka kiedyś oberwała smyczą od właściciela, gdy z warkotem poleciała witać koleżankę, zazwyczaj wyprowadzaną przez panią odczuloną na ich 'dyskusje'!

Cóż, problem jest. W końcu od psów żyjących w świecie ludzi wymagamy też (jedni bardziej jedni mniej) przestrzegania ludzkich prawideł. Nie twierdzę przy tym, że sama bym nie wymiękła widząc pędzącego w naszą stronę zjeżonego i ryczącego "jak lew" "prawie wilka" (piję tu oczywiście do zachowania Łowcy, nie Loreczki). Nam akurat się poszczęściło; bo te dwa razy, gdy smark wcześniej od nas zarejestrował "konkurencję", natrafiliśmy na "odważnych" i wyrozumiałych właścicieli, którzy po prostu złapali go za obrożę, nie pozwalając na "kontakt" ze swoim psem i to wystarczyło.
Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że gdy skończy te "magiczne" dwa lata, przestanie prowokować wszystko naookoło i pokazywać "jaki to on jest ważny", choć nie wiem, czy ta nadzieja w jego wypadku jest uzasadniona.

Witek 24-09-2010 09:36

Temat jest mega ciekawy :) Szczególnie dla mnie bo Astarte weszła już w ten wiek :( Ciągle nie wiem czy ta cieczka już jest czy jej jeszcze nie ma, ale fajnie by było wiedzieć co prócz hormonów spowodowało, że moje kochające wszystkie pieski dziewczę zrobiło się w zabójczynie wszystkich suk (prócz tych znajomych, ale takich z którymi bawiła się nie raz nie dwa).... Na szczęście szczeniaki dalej śmierdzą i trzeba je omijać szerokim łukiem (to w sumie też ciekawe czemu Astarte tak się brzydzi maluchami- na wystawie w Łodzi to prawie weszła pod samochód żeby tylko bawiące się szkraby jej nie dotknęły).

Grin 24-09-2010 09:46

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 326403)
Na szczęście szczeniaki dalej śmierdzą i trzeba je omijać szerokim łukiem (to w sumie też ciekawe czemu Astarte tak się brzydzi maluchami- na wystawie w Łodzi to prawie weszła pod samochód żeby tylko bawiące się szkraby jej nie dotknęły).

To typowe dla wilczaków; samce są dobrymi wujkami i chętnie bawią się ze szczeniorami (tymi, z którymi da się bawić), a młodszym pozwalają wchodzić sobie (dosłownie) na głowę i do pyska.
Natomiast suki szeniaki ignorują (a spotkałam już i takie i to niewilczakowe, które eksterminują). To akurat wg mnie prosto uzasadnić; znowu mamy tutaj typowy spadek po wilkach. U wilków z tego co czytałam - właśnie "wujkowie" opiekują się maluchami, natomiast samica może nawet zagryźć cudze szczeniaki, jeśli się takowe w stadzie przytrafiły.

Rona 24-09-2010 09:46

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 326399)
Nie twierdzę przy tym, że sama bym nie wymiękła widząc pędzącego w naszą stronę zjeżonego i ryczącego "jak lew" "prawie wilka" (piję tu oczywiście do zachowania Łowcy, nie Loreczki).

Oj, nie widziałaś Loreczki w akcji :roll::lol: Dla nas to są nowe zachowania (Lorka miała przedłużone szczenięctwo i do 22-3 miesiąca życia mogłam na luzie ją puszczać do każdego psa/suki ) więc mocno teraz pracujemy nad panowaniem nad emocjami...:wink: Na szczęście mamy kilkadziesiąt zaprzyjaźnionych psów i suk z którymi może swobodnie brykać i ciągle poznajemy nowe, które dołączamy do grona przyjaciół. Ale jest też kilka suk w okolicy, na które musimy uważać, bo chce je "zjeść na dzień dobry":twisted:.

Pocieszam się, że Tinka miewała 'odpały' przez jakieś 2-3 lata, a potem suki mniej przyjazne obchodziła łukiem, udawała, że nie widzi, nie słyszy... Mam nadzieję, że też kiedyś osiągniemy ten etap ... 8)

anetawron 24-09-2010 10:20

To u nas odwrotnie, Licho ma alergię na szczeniaki... krzywdy nie zrobi ale zwiewa gdzie pieprz rośnie, a Majka dostaje świra, im mniejszy tym fajniej, liże, pilnuje, a jak więcej niz jeden to nosi w zębach, żeby były razem :lol: i się nie rozchodziły.
Jeśli chodzi zaś o końce przyjaźni samczo-samczych to u nas skończyły się po ukończeniu trzech lat, wcześniej od ok roku przestały być zawierane nowe a każdy nowopoznany to konkurencja do zlikwidowania (ze specjalnymi wyjątkami). Niestety to się tyczy też ludzi istnieją tacy, których Licho od pierwszego powąchania nie akceptuje.

Psicholog 24-09-2010 12:49

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 326388)
Nie sądzę, (a nawet jestem pewna), żeby to o czym mówisz powyżej, miało odniesienie do K-leenki. Poza tym kwestia zasadnicza; co uważamy za "bycie psa niebezpiecznym"; czy pod bycie niebezpiecznym w rozumieniu tego co napisałeś, można podciągnąć "porachunki" związane z "instynktem hierarchicznym" tak silnie u wilczaków zakorzenionym, objawiającym się dość częstym "startowaniem" do osobników tej samej płci? (Bo to jak sądzę, miała mniej więcej na myśli Gia). Mówię oczywiście o porachunkach psich, przy podejściu do ludzi jak najbardziej prawidłowym.
Porachunki u samców wilczaka np. (bo to jest mi bliższe) są najczęściej bardzo głośne i robią wrażenie, ale tak naprawdę jak by przyszło co do czego, o dziwo kończy się to bezkrwawo (przynajmniej w znanych mi przypadkach); ot samcory "wyjaśnią" sobie pewne sprawy i się rozchodzą. Nie ma tam żadnej "żądzy mordu", a jedynie ustalenie swojej pozycji. I (śmiem twierdzić) nie zależy to za bardzo ani od socjalizacji ani od "desocjalizacji". A przynajmniej znane mi przypadki nie zależą od tego.
Z tego co zauważyłam na podstawie własnych obserwacji i opowieści innych właścicieli wilczak wcześnie socjalizowany z innymi psami w postaci zabawy i wspólnej pracy w przedszkolu faktycznie dłużej zachowuje "szczenięce" podejście do innych osobników tej samej płci, a właściciel dłużej ma "komfort psychiczny", ale niestety i na nie przychodzi w końcu "pora"...

A skoro jesteśmy przy ciekawym temacie, to ja bym z kolei podkreśliła dobre strony nauki PSA opanowywania jego emocji, do pewnego stopnia przynajmniej... (bo że właściciel musi mieć "nerwy ze stali, wiadome jest samo z siebie. :D ) i w tym z całą pewnością pomaga przedszkole i dobrze prowadzone szkolenie.

Nie opisywałem konkretnego przypadku, nie znam na tyle psa abym mógł cokolwiek powiedzieć. Ponadto od jakiegoś czasu obserwuję Tą rasę z coraz większym zaciekawieniem ale nie mogę powiedzieć abym był znawcą . Zwracam tylko uwagę że najczęściej kwestie agresji wrzuca się do jednego worka zwanego hierarchią . Bardzo często to właściciel poprzez swoją niewiedzę warunkuje agresje u swojego psa. Kwestie socjalizacji i desocjalizacji mają ogromne znaczenie przy zachowaniach agresywnych.Szczególnie dotyczy to agresji lękowej.Brak socjalizacji,nieświadome bądż świadome warunkowanie agresji,zaniedbania wychowawcze doprowadzają często do tego że pies staje się niebezpieczny.W mojej ocenie około w 60% przypadkach udaje się skorygować takie zachowania pozostałe 40 % przypadków są to psy niebezpieczne i wszyscy wiemy jak sie to kończy

Grin 24-09-2010 13:22

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 326450)
Bardzo często to właściciel poprzez swoją niewiedzę warunkuje agresje u swojego psa. Kwestie socjalizacji i desocjalizacji mają ogromne znaczenie przy zachowaniach agresywnych.Szczególnie dotyczy to agresji lękowej.Brak socjalizacji,nieświadome bądż świadome warunkowanie agresji,zaniedbania wychowawcze doprowadzają często do tego że pies staje się niebezpieczny.

Ano z tym nie ma co dyskutować, bo to jest ogólnie znana (chciałoby się powiedzieć, choć wygląda na to, że niekoniecznie tak jest) prawda.

Psicholog 24-09-2010 19:35

Puchatek pyta o nadmiar obowiązków i o unikanie konfrontacji.Jeżeli pies w trakcie wieku szczenięcego poddany jest prawidłowej socjalizacji uczy się m.in.
tzw. sygnałów uspokajających. Wbrew pozorom dla psów walka na śmierć i życie bardzo rzadko występuje.Sygnałami uspokajającymi są np. unikanie kontaktu wzrokowego odwracanie się tyłem do napastnika przyjmowanie pozycji leżącej, ziewanie. wąchanie trawki na widok innego psa itd. Fajnym przykładem sygnału uspokajającego wysyłanego człowiekowi jest sposób w jaki przychodzi pies na wezwanie wkurzonego właściciela. Biegnie do pana po dużym łuku nie po prostej aby sztucznie wydłużyć czas przyjścia, po to aby pan się zdążył uspokoić. Psy które mają możliwość częstego korzystania z takich sygnałów starają się unikać walki, a nawet jeżeli do niej dojdzie jest dużo hałasu i szybko się dogadują. Problem zaczyna się gdy pies nie ma możliwości "trenowania" posługiwania się takimi sygnałami, albo co gorsza właściciel nie mając pojęcia co pies w danej chwili "mówi" karze psa za taką czynnośc. Fascynująca była obserwacja Wilczaków na wystawie w Łodzi czy też w Późnej. Wasze psy normalnie się ze sobą komunikują problem tylko aby je prawidłowo zrozumieć.

Gia 24-09-2010 19:38

Grin dobrze zrozumiała. Kalinka ludzi uwielbia, jeszcze nigdy nikomu nie pokazała zębów, a ma już prawie 3 lata. Czasem zdarzy się, że kogoś obszczeka, ale po kilku minutach już się mizia z nieznajomym.
Chodzi mi głównie o obce suki. W tej chwili wszystkie są do likwidacji, czasem niestety też psy kastrowane... Od małego sucza bawiła się ze wszystkimi napotkanymi psami/sukami. Kilka razy poważniej oberwała, ale tylko od wilczaków (suk) - stąd wnioskuję, dlaczego nie lubi/boi się wilczaków, choć z tym też już dużo lepiej :) Nie napinamy smyczy, próbujemy odwracać uwagę, socjal śmiem twierdzić miała doskonały, nie sądzę też by nas broniła w ten sposób. Dlatego zrzucam to na karb wilczego dziedzictwa. Próbujemy nad tym panować, ale nie jest to łatwe, gdy suka lustruje otoczenie w poszukiwaniu ofiary - to jest prawdziwe polowanie...

Psicholog 24-09-2010 20:08

Nikt nie jest w stanie teraz wyjaśnić dlaczego Kalinka tak się zachowuje.To tak jak wróżyć z fusów.Masz rację że mogło tak się zdarzyć że dostała wciry od suk wlasnej rasy.Nawet gdzieś mam materiały które omawiają tramatyczne doznania które wpływają na całe życie psa. Jest to określone wiekowo ale ..nie pamiętam. Co do kastratów to tu jest sytuacja ciekawa.One wystepują poza hierarchią i traktowane są jak najgorsze osobniki.

Grin 24-09-2010 20:11

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 326560)
Puchatek pyta o nadmiar obowiązków i o unikanie konfrontacji.Jeżeli pies w trakcie wieku szczenięcego poddany jest prawidłowej socjalizacji uczy się m.in.
tzw. sygnałów uspokajających. Wbrew pozorom dla psów walka na śmierć i życie bardzo rzadko występuje.Sygnałami uspokajającymi są np. unikanie kontaktu wzrokowego odwracanie się tyłem do napastnika przyjmowanie pozycji leżącej, ziewanie. wąchanie trawki na widok innego psa itd. Fajnym przykładem sygnału uspokajającego wysyłanego człowiekowi jest sposób w jaki przychodzi pies na wezwanie wkurzonego właściciela. Biegnie do pana po dużym łuku nie po prostej aby sztucznie wydłużyć czas przyjścia, po to aby pan się zdążył uspokoić. Psy które mają możliwość częstego korzystania z takich sygnałów starają się unikać walki, a nawet jeżeli do niej dojdzie jest dużo hałasu i szybko się dogadują. Problem zaczyna się gdy pies nie ma możliwości "trenowania" posługiwania się takimi sygnałami, albo co gorsza właściciel nie mając pojęcia co pies w danej chwili "mówi" karze psa za taką czynnośc. Fascynująca była obserwacja Wilczaków na wystawie w Łodzi czy też w Późnej. Wasze psy normalnie się ze sobą komunikują problem tylko aby je prawidłowo zrozumieć.

Tak, rozmawialiśmy tutaj sporo o sygnałach uspokajających. :) http://www.wolfdog.org/forum/showthr...t=Turid+Rugaas

PS
Łowca z tego co widzę traktuje samców - kastratów łagodniej niż tych "pełnowartościowych".

Gia 24-09-2010 20:17

Kalinka kastratów ostatnio dopiero zaczęła gnębić. Może to po prostu wzmożona nadpobudliwość przed cieczką?? A może instynktownie próbuje zlikwidować "niepotrzebne", "wybrakowane" osobniki?

Psicholog 24-09-2010 20:26

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 326569)
Kalinka kastratów ostatnio dopiero zaczęła gnębić. Może to po prostu wzmożona nadpobudliwość przed cieczką?? A może instynktownie próbuje zlikwidować "niepotrzebne", "wybrakowane" osobniki?

Wybierasz się w najbliższym czasie z Kalinką do Jeleniej Góry?

Gia 24-09-2010 20:31

taaak ;)
w październiku, na ryby jedziemy :twisted:

Elentia 24-09-2010 20:45

Ciekawy temat :)

dodam od siebie tylko, że nie można zapominać o wilczym dziedzictwie. Psy były od wielu setek lat selekcjonowane na towarzyszy człowieka, jeśli można tak powiedzieć. Natomiast przy tej rasie (CSV) od wilka dzieli zaledwie kilka (kilkanaście?) pokoleń. A zaledwie dwa dni minęły ;) jak czytałam artykuł o wilku szarym, w którym wyrażenie napisano, że od zakończenia etapu socjalizacji (u wilka trwa on do ok 77dnia) aż do osiągnięcia dojrzałości (22 miesiac) trwa tzw okres juwenilny, w którym u młodych wilków zmniejszają się możliwości do nawiązywania więzi emocjonalnych. Dzięki temu spotykając obce osobniki spoza swojej watahy nie są w stanie się z nimi wiązać emocjonalnie.

No i tyle 8)

Psicholog 24-09-2010 21:28

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 326572)
taaak ;)
w październiku, na ryby jedziemy :twisted:

To dajcie wcześniej znać może coś pomyślimy.
I to jest fajne w wilczaku że nic nie jest oczywiste.

Gia 24-09-2010 21:31

Już Jacek coś wymyśli, żeby się w większym gronie spotkać ;)

Rona 24-09-2010 21:36

Quote:

Originally Posted by Elentia (Bericht 326573)
dodam od siebie tylko, że nie można zapominać o wilczym dziedzictwie. Psy były od wielu setek lat selekcjonowane na towarzyszy człowieka, jeśli można tak powiedzieć. Natomiast przy tej rasie (CSV) od wilka dzieli zaledwie kilka (kilkanaście?) pokoleń. A zaledwie dwa dni minęły ;) jak czytałam artykuł o wilku szarym, w którym wyrażenie napisano, że od zakończenia etapu socjalizacji (u wilka trwa on do ok 77dnia) aż do osiągnięcia dojrzałości (22 miesiac) trwa tzw okres juwenilny, w którym u młodych wilków zmniejszają się możliwości do nawiązywania więzi emocjonalnych. Dzięki temu spotykając obce osobniki spoza swojej watahy nie są w stanie się z nimi wiązać emocjonalnie.

Ciekawa uwaga - moje obserwacje ją potwierdzają: na wakacjach w BN mieliśmy idealne skuteczne przywołanie! Dwuletnia Lorka biegała sama wokół nie ogrodzonego domku i ani razu nie oddaliła się poza wykarczowany teren posesji. Kiedy zaczynało zmierzchać, z własnej i nieprzymuszonej woli pozostawała w kręgu światła albo w pobliżu ogniska. Chodziła z nami kilometrami po łąkach i lasach bez linki przy nodze jak dobrze wyszkolony ONek, zawsze pozostawała w zasięgu wzroku i przybiegała na każde wezwanie w podskokach i z wielkim entuzjazmem, nawet kiedy odwoływaliśmy ją od sarenki lub zająca :shock:. Wilczak doskonale wyszkolony? Nigdy nie miałam złudzeń, że przyczyna była inna!:rock_3 Wydaje mi się, że Lorcia miała świadomość sąsiedztwa watahy wilków: słyszała kilka razy w nocy ich wycie, czuła i widziała ślady łap, odchody i ogryzione kości... Ona po prostu śmiertelnie bała się oddalić od swojej rodziny! Rok temu , gdy miała ok. roku przywołanie mieliśmy dużo, dużo gorsze… wyraźnie sucz dojrzała i w ciągu roku diametralnie zmieniła się jej ‘świadomość stadna'!

Psicholog 24-09-2010 23:59

Takie zachowania mogą wynikać też z tzw. przełomów behawioralnych. Opisane są trzy takie okresy,w których diametralnie zmienia się postępowanie psa. Muszę dotrzeć do notatek z kursów do w miarę możliwości opiszę te zachowania.

Rona 25-09-2010 06:19

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 326605)
Takie zachowania mogą wynikać też z tzw. przełomów behawioralnych..

Termin "przełom" zakładałby, że zmiana byłaby trwała ;) Natomiast o ile przywołanie ogólnie jest teraz dużo lepsze, niż kiedykolwiek (odpukać w niemalowane!!!!) , to po powrocie na 'plac zabaw' zdarza się, że przybiega, ale z ....nieporównywalnie mniejszym entuzjazmem :twisted:

Psicholog 27-09-2010 10:18

3,5 - 5 miesięcy 1 przełom behawioralny
6-10 miesiąc 2 przełom
12-18 miesięcy 3 przełom
I-Pies głuchnie "przetasowania hierarchiczne"
II- "Włącza" się niezależność wzmożona produkcja hormonów powiązana z lękami i agresjami. Możliwe ucieczki. I tutaj reakcja właściciela na zachowania psa może mieć wpływ na całe dorosłe życie psa.
III-Po osiągnięciu dojrzałości płciowej i społecznej potrzeba zajęcia względnie stałego miejsca w grupie.

Rona 27-09-2010 10:57

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 326914)
3,5 - 5 miesięcy 1 przełom behawioralny
6-10 miesiąc 2 przełom
12-18 miesięcy 3 przełom
I-Pies głuchnie "przetasowania hierarchiczne"
II- "Włącza" się niezależność wzmożona produkcja hormonów powiązana z lękami i agresjami. Możliwe ucieczki. I tutaj reakcja właściciela na zachowania psa może mieć wpływ na całe dorosłe życie psa.
III-Po osiągnięciu dojrzałości płciowej i społecznej potrzeba zajęcia względnie stałego miejsca w grupie.

Moze wypowiedza sie osoby ktore maja wiecej doswiadczen z dorastajacymi wilczakami niz ja, ale wydaje mi sie, ze w naszej rasie to nie jest az tak regularne i oczywiste. :|

Manu 28-09-2010 19:54

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 326569)
Kalinka kastratów ostatnio dopiero zaczęła gnębić. Może to po prostu wzmożona nadpobudliwość przed cieczką?? A może instynktownie próbuje zlikwidować "niepotrzebne", "wybrakowane" osobniki?

Mam taką teorię:
Im bardziej pies jest niepewny swojej wartości (znaczenia w stadzie), tym więcej szuka możliwości podbudowania się jak najmniejszym kosztem. Kastraty m.in. są wtedy całkiem dobrym celem. Bo na rzucenie wyzwania najważniejszemu w stadzie go nie stać, lub robi to tak nieudolnie, że tylko wciry dostaje. Pewny siebie pies nie musi za wszelką cenę udowadniać wszystkim wokół, jaki on jest ważny, więc i rzadziej "się rzuca", a słabe osobniki lub te będące nisko w hierarchii stada całkowicie są mu obojętne.

To pierwsze, co mi przychodzi do głowy, kiedy widzę psa gnębiącego/atakującego kastrata. Oczywiście mogę się mylić, jak najbardziej..., lub też bywają oczywiście inne przyczyny.


A odnośnie kształtowania się psa to z grubsza można zastosować jedną prostą zasadę: Dopóki nasz psiak nie stanie się całkowicie i kompletnie dorosłym psychicznie, ciągle jeszcze możemy spodziewać się zmian (spowodowanych przez silne przeżycia, doświadczenia). A takim staje się wg mnie dopiero w wieku ok. trzech lat. Dopiero wtedy możemy powiedzieć, że znamy swojego psa i możemy w miarę przywidywać jego reakcje.

Karina 31-01-2011 21:01

Od kilku miesięcy staram się odzwyczaić sucz od kolczatki. Na zwykłej obróżce niunia ma nade mną przewagę - kiedy widzi inne psy dostaje ataku złości. Moje spokojne i mniej spokojne metody nie pomagają, a problem się pogłębia. Mogłam zapanaować nad nią tylko kolczatką, ale mam nadzieję że na kolczatce się świat nie kończy i że bez niej nauczę się panować nad Radośkowymi emocjami. Jak najlepiej opanować wilczaka w takich sytuacjach?

Gaga 31-01-2011 21:41

Być LIDEREM, który wyznacza granice co psu wolno, a czego nie. Celowo nie używam słowa "alfa", bo nie chcę skojarzeń z dominacją.
Nastawienie suki do innych psich pań jest jakie jest, moim zdaniem-wolno jej, ale pod warunkiem, że ona respektuje granice, jakie jej narzucisz. Kolczatka dając bolesny (odczuwalny) bodziec w chwili ataku, tylko go wzmaga, pomoże Ci pewnie jakoś ją utrzymać (Radochnę, nie kolczatkę), ale nic ponadto. Najlepszą i jak dotąd najskuteczniejszą metodą jest praca, w dowolnej szkole, gdzie w otoczeniu innych psów i suk Radochna nauczy się skupiać na Tobie, respektować Twoje sygnały/komendy. To, czego potrzebujesz to jest absolutne bazis i możesz to zrobić w dowolnej szkole. Chyba, że masz na tyle samozaparcia, że potrafisz to wykonać podczas spacerów. Ale aby wiedzieć jak - i tak najpierw warto się tego nauczyć w szkole. Tu nie ma drogi na skróty. Mechaniczne hamulce (typu kolczatka, która NB nie jest pomyślana jako hamulec, a coś zupełnie odwrotnego) zawsze kiedyś mogą zawieść, wystarczy wyobrazić sobie, że pęknie (zdarza się), że jest ślisko a Ty właśnie zaliczysz "orła"....i wtedy klapa....:?
Tu działa jedna, jedyna reguła: to Ty masz decydować czy sie tłuczecie z innym psem, czy nie i nawet jesli sie zdarzy wypadek, to Twoja interwencja bezwzględnie musi przerwać akcję. Bo Ty jestes liderem (powinnaś nim być).

Witek 31-01-2011 22:30

Ja mam na to dwie metody- gleba w momencie szarpnięcia mną- na szczęście nie muszę już stosować (no dobra przyznaję się- ostatnio musiałam bo mi się suczysko rozbestwiło). Druga jeśli mam czas i pies w ciągle w zasięgu wzroku (np. za płotem posesji) mocna komenda noga z obejściem i siad. Po paru powtórzeniach Asta przechodzi spokojnie. Ale Aszczur jest już nauczony, że komenda wydana to komenda wykonana i wystarczy, że "przebiję" się przez pierwszy amok gdy jest głucha i wtedy szubko wraca jej rozum.
Obecnie bardzo rzadko zdarza się, żeby Aszczur robił wyskoki- jak już to z zaskoczenia- jeśli ja dojrzę pierwsza psa i powiem, że nie wolno jest spokój.

Nie wiem jak u innych ale tak jak potrafię opanować Astarte przed zachowaniem agresywnym to jeśli widzi pieska, który chce się z nią bawić to jest ciężko... Ogólnie pozytywną ekscytację jest mi bardzo ciężko opanować :(

Gaga 31-01-2011 23:14

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 354810)
Nie wiem jak u innych ale tak jak potrafię opanować Astarte przed zachowaniem agresywnym to jeśli widzi pieska, który chce się z nią bawić to jest ciężko... Ogólnie pozytywną ekscytację jest mi bardzo ciężko opanować :(


Dlatego lubię oglądać "Zaklinacza..." bo znajduję tam nazwy na znane zjawiska:) Taki zryw, teoretycznie niegroźny, ale właśnie wynikający z wysokiego poziomu ekscytacji, jest niefajny w przypadku psów np. strachliwych, delikatnych, niepewnych. Bo ludzka wiedza "on mu nic nie zrobi" jest tutaj mało użyteczna, zwłaszcza jak podekscytowany wilczak rusza na psa znacznie mniejszego. My wdrożyliśmy podchodzenie na hamulcu, czyli zablokowanie zrywu (lub uprzedzenie go) i komenda "powoli, delikatnie". Hamuje na tyle, że podchodzimy a nie robimy pionowy start z lądowaniem na przerażonym psie;) Dużo łatwiej jest gdy Chey jest luzem, brak zewnętrznych (moich) bodźców nie zakłóca psiego porozumienia na odległość. Ale opanowanie chęci jak najszybszego dotarcia do psa (w celach pokojowo-zabawowych) było znacznie trudniejsze niż nauka pozostawania w miejscu na widok "wroga" ;)
Obawiam się, że cała trudność wprowadzamy my-ludzie, bo z uwagi na stan serca właściciela drugiego psa, zatrzymujemy naszego/bierzemy na smycz i przez to zaburzamy naturalny proces zbliżania się psów do siebie. Sami plączemy więc sami musimy rozwikłać:) Ale w całej tej sytuacji tylko przeszkadzamy.

Witek 31-01-2011 23:22

Nie o coś takiego mi Gaga chodzi. Asta dobrze rozumie psią mowę ciała i reaguje takim podnieceniem i ekscytacją tylko na psy które pierwsze tak się zachowują. Takie co nie pokazują swoich zabawowych zamiarów Asta traktuje bardzo ostrożnie i z zachowaniem wszystkich elementów powitalnych.

Gaga 31-01-2011 23:33

Więc w czym problem? Skoro oba aż kwiczą aby się pobawić?;)

Witek 31-01-2011 23:39

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 354819)
Więc w czym problem? Skoro oba aż kwiczą aby się pobawić?;)

W tym, że nie zawsze ja mam czas na ich zabawę ;) Albo trzeba robić co innego a nie się bawić :)

Witek 31-01-2011 23:41

A tak mi się właśnie przypomniało, może Radochnie zbliża się cieczka? Aszczu wyjątkowo polowała na inne suki jakiś miesiąc przed pierwszą cieczką (jak będzie przed drugą to się zobaczy ;))

Gaga 31-01-2011 23:52

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 354820)
W tym, że nie zawsze ja mam czas na ich zabawę ;) Albo trzeba robić co innego a nie się bawić :)

oj tam, oj tam,,,,jakaś mało wyrozumiała jesteś dla Aszczurowych potrzeb :)

Witek 31-01-2011 23:53

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 354826)
oj tam, oj tam,,,,jakaś mało wyrozumiała jesteś dla Aszczurowych potrzeb :)

Wiem, wszyscy ciągle mówią, że jestem dla niej bardzo niedobra :D No ale cóż, ktoś musi być tym złym, żeby dobrym mógł być ktoś :D

Daniel Demon 02-04-2011 00:48

Witam!

Mój wilczak będzie miał wkrótce 22miechy na karku. Zbliża się wystawa, a ja się nie pokoję o jego dzikie zachowanie. Owszem, z niektórymi psami potrafi się bawić np:beegle , ale bardzo się wk...ia :twisted: na rotwailery, amstafy, niektóre owczarki niemiecki i czasami na husky i (małe psiaki, które chcą go powąchać po zadzie). Wystarczy też, że mały york (nie mam pojęcia czy samiec czy suczka) tak na marginesie kto by się skapnął po tej fryzurze / szczeka jak jasna cholera i skocze na drzwi aby go dorwać (cały się jeży) , a następnie jak wraca ten psiak to biegiem to okna , warczy i wali w szybe łapami. Innego natomiast yorka toleruje, a nawet się z nim bawi :shock: . Nie mam pojęcia co zrobić i jak go uspokoić. Mogę nawet szarpnąć smyczą jak mijamy jakiegoś z którym się nie lubi, a ten wciąż się ogląda za siebie dopóki nie zniknie mu z oczu. To samo tyczy się osobników łysych, głośnych dzieciaków, młodzieży i de..li :twisted: , których nie lubimy!

Rona 02-04-2011 08:15

Quote:

Originally Posted by Daniel Demon (Bericht 370280)
(nie mam pojęcia czy samiec czy suczka) tak na marginesie kto by się skapnął po tej fryzurze!

... a tymczasem to zasadnicza różnica:p:lol:

Nie pozostaje Ci nic, tylko praca, praca praca.... kiedy mijacie 'obiekt '- krótka smycz, ostre NIE... jeśli psiur przejdzie grzecznie - smakołyk i pochwala, jeśli "wyskoczy" - jak najszybciej 'waruj' i teatralny ochrzan (ku zgrozie przechodniów! :twisted:). Możesz nawet na moment przytrzymać psa ręką za kufę, żeby przypomnieć mu, że Ty tu rządzisz i decydujesz... Ważne, żeby gesty były zdecydowane, a komendy wydawane szybko, niskim głosem.

Z początku akcje będą się wydawały beznadziejnie nieskuteczne, ale przy żelaznej konsekwencji będzie coraz lepiej. Z tym że smakołyki musisz mieć naprawdę pyszne!:)

GRABA 02-04-2011 09:48

Ja stosuję niemal identyczną metodę jaką przedstawiła Rona, choć "końcówka" troszkę jest inna. Nie ściskam pyska, tylko macham otwartą dłonią psu przed pyskiem przy czym pierwszy ruch (otwarcia dłoni) jest na zasadzie takiej, że otwierasz dłoń tak jakbyś coś chciał rzucić psu w pysk (czyli szybko otwierasz dłoń przed pyskiem) - spotkałam się też nie wiem czy nie na tym forum (sorrki nie pamiętam), żeby ćwicząc to np. w domu najpierw zwilżyć rękę wodą, wtedy jak otworzysz pięść, to seria kropelek leci na pysk - oj, nie dobre, to dla pieska pewnie....


P.S. W przypadku moich dziewczyn jak i wielu maluchów wiem, że jet tak, że ściskanie za kufę nie skutkuje.

Rona 02-04-2011 10:37

Quote:

Originally Posted by GRABA (Bericht 370298)
Nie ściskam pyska,.

Gwoli wyjaśnienia - ja nie ściskam kufy, tylko przytrzymuję. Nie chodzi o to, żeby zadać psu ból, tylko wydać komunikat "ja tu rządzę". Równie dobrze może to być machanie ręką, albo delikatnie "pacnięcie" dwoma palcami w kufę. To jest coś, co ja nazywam "antyklikiem", czyli sygnałem: nie podoba mi się to zachowanie.

Poza tym nam zaczęło się poprawiać kiedy włączyłam prawidłowe komendy słowne: wpierw ostrzegawcze: "nie ma pieska/ptaszka/kota", potem ewentualnie "NIE", "grzeczna sunia" - kiedy przechodzi spokojnie, a "brzydko burczysz" - kiedy ma "wyskok". Chodzi o to, żeby nie powtarzać tej samej komendy w dwóch różnych sytuacjach (np. komendy "nie burcz" i "brzydko burczysz" mogą być dla psa mylące.)

Do pełnego sukcesu sporo nam jeszcze brakuje.... :( Lorka ma kilka antykoleżanek i sporo ulubionych kumpli i kumpeli na widok których głuchnie, niestety.... ale pracujemy i chyba poprawa jest.

W każdym razie staram się stosować do rady Margo, żeby unikać konfrontacji na ile to możliwe - wtedy psisko uczy się pożądanych zachowań. W tym celu warto świadomie stosować sygnały uspokajające, czyli ustawiać się między psami, zasłaniając sobą widok obiektu niepokoju.

GRABA 02-04-2011 10:49

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 370301)
Gwoli wyjaśnienia - ja nie ściskam kufy, tylko przytrzymuję. Nie chodzi o to, żeby zadać psu ból, tylko wydać komunikat "ja tu rządzę".

Właśnie o to chodzi, ale to u niektórych i tak nie działa, bo o ile wg ludzi tak jest (chodzi o myślenie), to często widziałam u małych, że był to sygnał prowokacji do zabawy...

Psicholog 02-04-2011 11:23

Przy zachowaniach agresywnych kluczem do suksesu jest działanie podprogowe. Czyli wprowadznie technik tuż przed przekroczeniem progu agresji. Wymaga to perfekcyjnej umiejętności "czytania" psa. Tak więc na początek "nie w jaki sposób, tylko w którym momencie" Natomiast przy lękach fajne efekty przynosi kontrwarunkowanie czyli kojarzenie dotychczasowej sytuacji lękowej z przyjemnością.

GRABA 02-04-2011 11:37

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 370305)
Natomiast przy lękach fajne efekty przynosi kontrwarunkowanie czyli kojarzenie dotychczasowej sytuacji lękowej z przyjemnością.

Możesz rozwinąć, przyda się ;-)

Lupusek 02-04-2011 13:08

Quote:

Originally Posted by GRABA (Bericht 370307)
Możesz rozwinąć, przyda się ;-)

Podam przykład z własnego podwórka. Próbując się pozbyć u suki nadmiernego lęku przed mężczyznami, zastosowaliśmy powyższą metodę. Zostawiliśmy sukę przypiętą na lince na łące, o zmroku, gdy pies widzi najgorzej. Po krótkiej chwili, zaczął się do niej zbliżać jej przewodnik, którego uwielbiała (właściciel) - przebrany za potwora (na głowę miał narzucony koc, którego pies nie mógł rozpoznać, część koca ciągnęła się za nim, a przewodnik kuśtykał, wcześniej postarał się o zmianę swojego zapachu, żeby psi nos również trochę zmylić. Suka była sama, próbowała uciekać od tej strasznej sytuacji w jakiej się znalazła, ale nie mogła się uwolnić. Potwór pomału zbliżał się do niej, bezgłośnie. Zatrzymał się w takiej odległości, aby suka mogła sama się zbliżyć i sprawdzić potwora. Gdy tylko odrobinę zbliżyła się do niego, potwór zrzucił przebranie i okazał sie ukochanym właścicielem. Zaskoczenie, radość, szaleństwo - przeplatały się prawdopodobnie w tym momencie w przerażonym rozumku suczki. Efekt długofalowy: zwiększenie pewności siebie, odwagi i kolejne pozytywne doświadczenie w pokonywaniu lęku przed mężczyznami.

Gaga 02-04-2011 15:51

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 370305)
Przy zachowaniach agresywnych kluczem do suksesu jest działanie podprogowe. Czyli wprowadznie technik tuż przed przekroczeniem progu agresji. Wymaga to perfekcyjnej umiejętności "czytania" psa. Tak więc na początek "nie w jaki sposób, tylko w którym momencie"

Ja bym dodała do tego dwie rzeczy:
1. pracę nad własnymi emocjami, własnym nastawieniem. York to nie jest głupi kłębek futra ale pies, taki sam, jak nasz super-najzajefajniejszy-niemal-prawdziwy-wilk-z-lasu. Młodzież to nie debile a ludzie, wobec których pies idący z przewodnikiem NIGDY nie podejmuje samodzielnych decyzji np.ataku. itd itp. Zapewniam, że życie z akceptującym stosunkiem do świata jest znacznie łatwiejsze:) Nie spotykają nas wtedy nieprzyjemne sytuacje, a w każdym razie nie za często. Mniej "nie lubimy!", więcej luzu, nasze napięcie, wrogość wobec innych, są wyczuwalne dla psa. Pooglądaj Cesara - tam jest kawa na ławę o co kaman:)

2. Warto wykorzystać mowę ciała wilczaka, to że nie szczeka i nie wkręca szczekaniem wszystkich dookoła. Można odejść krok na bok, wymuszając "obejście łukiem", co jest CS-em. Operowanie dystansem - kolejne narzędzie, które doskonale ułatwia życie. (spotykamy często w lesie pana z rottkiem, psy się "wystawiają" z daleka, oba idą na smycze, oba mijają się łukami po obu stronach ścieżki, przy wymianie naszych -ludzkich słów zachwytu nad tym drugim:P Chłopaki czasem sobie burczą:) Miło, bez stresu i negatywnych emocji :))
Ale przede wszystkim trzeba być liderem, bo to lider decyduje o relacjach z "przechodniami", wszystko jedno czy ludzkimi czy psimi. Czyli jak już napisano-let's work! :)

Daniel Demon 02-04-2011 16:30

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 370321)
Ja bym dodała do tego dwie rzeczy:
1. pracę nad własnymi emocjami, własnym nastawieniem. York to nie jest głupi kłębek futra ale pies, taki sam, jak nasz super-najzajefajniejszy-niemal-prawdziwy-wilk-z-lasu. Młodzież to nie debile a ludzie, wobec których pies idący z przewodnikiem NIGDY nie podejmuje samodzielnych decyzji np.ataku. itd itp. Zapewniam, że życie z akceptującym stosunkiem do świata jest znacznie łatwiejsze:) Nie spotykają nas wtedy nieprzyjemne sytuacje, a w każdym razie nie za często. Mniej "nie lubimy!", więcej luzu, nasze napięcie, wrogość wobec innych, są wyczuwalne dla psa. Pooglądaj Cesara - tam jest kawa na ławę o co kaman:)

2. Warto wykorzystać mowę ciała wilczaka, to że nie szczeka i nie wkręca szczekaniem wszystkich dookoła. Można odejść krok na bok, wymuszając "obejście łukiem", co jest CS-em. Operowanie dystansem - kolejne narzędzie, które doskonale ułatwia życie. (spotykamy często w lesie pana z rottkiem, psy się "wystawiają" z daleka, oba idą na smycze, oba mijają się łukami po obu stronach ścieżki, przy wymianie naszych -ludzkich słów zachwytu nad tym drugim:P Chłopaki czasem sobie burczą:) Miło, bez stresu i negatywnych emocji :))
Ale przede wszystkim trzeba być liderem, bo to lider decyduje o relacjach z "przechodniami", wszystko jedno czy ludzkimi czy psimi. Czyli jak już napisano-let's work! :)

Tak! Jednak nie wszyscy młodzi ludzie (gimnazjaliści) zachowują się stosownie
na zewnątrz gdzie nie ma rodziców. Starsze osoby (łysi) też często zachowują się niewłaściwie np: biedny husky. Chyba każdy zna tą historie. Zawsze jak widzę coś niewłaściwego zachowuję spokój i mówię do niego spokojnym lecz zdecydowanym głosem Nie! Nie wolno! Jednak on ma czasami klapki na oczach. Zastosuje się do zaleceń Rony i Graby. ;-)

Gaga 02-04-2011 16:56

Quote:

Originally Posted by Daniel Demon (Bericht 370326)
(łysi) też często zachowują się niewłaściwie np: biedny husky. Chyba każdy zna tą historie. ;-)

Jestem najwidoczniej w tyle - opowiesz?;)

Daniel Demon 02-04-2011 16:58

Naprawdę?! Biedny husky który był uwiązany za szyje, kiedy oni jechali samochodem i go w ten sposób ciągneli.

Daniel Demon 02-04-2011 17:02

Czas jest popsuty na wolfdogu ! Jest aktualnie 16:52, a zegar wskazuje 16: 58

Gaga 02-04-2011 19:25

Quote:

Originally Posted by Daniel Demon (Bericht 370331)
Naprawdę?! Biedny husky który był uwiązany za szyje, kiedy oni jechali samochodem i go w ten sposób ciągneli.

Aaaaaa, OK jakoś przeczytałam, że oni tak do Was per "biedny husky"...:|

p.s. sorry-nie potrafię wejść w Twoją skórę, szczerze mówiąc większość Waszych przypadków znam tylko z opowieści. Nie znaczy to, że Cheyut to chodzące dziecko-kwiat (peace, make love i te rzeczy :p), ale poza wypadkami, gdy dwa samce się spotkają w wyniku czyjegoś (na ogół dwóch stron) niedopatrzenia - tak było na ostatnim wilczakowym spacerze, gdy pewien czarny ruski postanowił zawitać na "nasz" teren, a Chey poczuł się jako obrońca młodszych:)-reszta obywa się bez ekscesów. Wyznaję filozofię, że psy mogą sobie nawtykać, naburczeć, pokazać zęby, nastroszyć się - to ich komunikacja, ale na wyskoki, wyszarpywanie smyczy i amok nie pozwalam, bo to ja decyduję a nie pies:) Psicholog napisał kluczowe słowa: czas naszej reakcji, zawsze tę sekundę wcześniej zanim pies wejdzie w tryb polowania. To nasza chwila aby coś zrobić i wszystko jedno czy będzie to w tył zwrot, łuk czy przywiązanie do drzewa (mijamy często tak zabezpieczanego sznaucera:)). Jak przegapimy-zostaje nam szarpanie się z psem, a wtedy tracimy atut kontroli sytuacji.

Rona 02-04-2011 20:00

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 370346)
szczerze mówiąc większość Waszych przypadków znam tylko z opowieści. (...) na wyskoki, wyszarpywanie smyczy i amok nie pozwalam,

Cóż, nie każdy jest właścicielem idealnym. Z tego co piszesz wynika, że Ty jesteś. Pozazdrościć.

Gaga 02-04-2011 21:06

Owszem nie każdy, mam jednak nadzieję, że tych idealnych, którzy nie mają z psem problemu wobec "osobników łysych, głośnych dzieciaków, młodzieży i de..li" oraz yorków - jest więcej. Must be! ;)
Dziękuję za słowa uznania, bo wiesz... Nie prosiłam się o bycie księżniczką, ale skoro korona pasuje...
:rock_3

spadzista 02-04-2011 23:05

Yorki - ależ my kochamy yorki - na śniadanie, obiad i kolację - z kokardka czy bez w każdej postaci yorki kochamy - im głośniejsze tym smaczniejsze... i biedny pies musi tolerować to czego "mama" nie jest w stanie tolerować...

Psicholog 04-04-2011 00:01

Jeszcze jedna ważna sprawa. Kiedy wiemy już kiedy należy reagować przechodzimy do tematu jak to robić? Nie ma gotowych recept, wszystko zalezy od indywidualnych cech psa. Gotowe rozwiązania podawane w internecie przy zachowaniach agresywnych są po prostu niebezpieczne. Proponuję zwrócić uwagę co napędza nasze psy do zachowań agresywnych. Przeważnie jest jest to zmysł wzroku- kontakt wzrokowy z bodźcem pobudzjącym. Tak więc "uciąć wzrok" i wtedy okazuje się że jest łatwiej stosować róźne techniki.

spadzista 04-04-2011 00:33

Tak, właśnie - niedawno pojechałam z psami na "naszą" łąkę - rozejrzałam się - nikogo - psy wypadły z auta i jak zwykle pierwsze 3 minuty chaosu - nagle pojawił się na horyzoncie pan z onkiem - i jak zobaczył pędzące psy (przy czym onek był w nie wlepiony wzrokiem ) co zrobił pan - zasłonił psa płaszczem - psy od razu zatrzymały się i posłusznie wróciły. Uważam, że super patent !!

Karina 04-04-2011 06:22

Kontakt wrokowy działa ewidentnie prowokująco. Jeśli chodzi o Radosińską to zaczyna walczyć gdy tylko zasłaniam jej oczka... Chyba zacznę stosować opaskę :D

Psicholog 19-04-2011 18:51

Quote:

Originally Posted by Karina (Bericht 370473)
Kontakt wrokowy działa ewidentnie prowokująco. Jeśli chodzi o Radosińską to zaczyna walczyć gdy tylko zasłaniam jej oczka... Chyba zacznę stosować opaskę :D

Nie chodzi o to aby fizycznie zasłonić oczy, tylko przerwać kontakt wzrokowy.
I w tym momencie dopiero przejść do dalszych technik. Odciąganie psa na kontakcie wzrokowym najczęściej wzmaga zachowanie agresywne

Karina 19-04-2011 20:07

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 373587)
Nie chodzi o to aby fizycznie zasłonić oczy, tylko przerwać kontakt wzrokowy.
I w tym momencie dopiero przejść do dalszych technik. Odciąganie psa na kontakcie wzrokowym najczęściej wzmaga zachowanie agresywne

Kiedy zbliżamy się do "niepożądanego" obiektu delikatnie kilka razy odwracam suni pyszczek i taka metoda się sprawdza :) A zdarza się tak, że Radochna ma dosyć "policzkowania" i sama unika kontaktu zwrokowego (np. patrzy się przed siebie jeśli obiekt jest gdzieś z boku), poza tym nie ma już warczenia, ewentualnie jakies popiskiwanie :)

Witek 19-04-2011 20:53

Quote:

Originally Posted by Karina (Bericht 373598)
A zdarza się tak, że Radochna ma dosyć "policzkowania" i sama unika kontaktu zwrokowego (np. patrzy się przed siebie jeśli obiekt jest gdzieś z boku), poza tym nie ma już warczenia, ewentualnie jakies popiskiwanie :)

Ha ha ha, to suka po prostu robi Cie w jajo :D Psy mają olbrzymi kąt widzenia :D Więc bura pewno udaje, że patrzy przed siebie, a w rzeczywistości ciągle kontroluje sytuację :D

Karina 19-04-2011 22:27

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 373610)
Ha ha ha, to suka po prostu robi Cie w jajo :D Psy mają olbrzymi kąt widzenia :D Więc bura pewno udaje, że patrzy przed siebie, a w rzeczywistości ciągle kontroluje sytuację :D

Poważnie :p ? Nawet jeśli to grunt, że odpuszcza i że jest spokojna 8)

Psicholog 20-04-2011 10:46

Korzystając z tego że grypa przwiązała mnie do lóżka,trochę się "poudzielam".
Praca z agresjami, na zasadzie "urywania" kontaku wzrokowego przynosi rewelacyjne efekty. Przykład, od około miesiąca pracuję z wyrośniętym labradorem 45 kg żywej wagi. Pies po szkoleniu PT. W trakcie tego szkolenia zaczął wykazywać agresję do innych psów/coś się złego dzieje z tą rasą/. Szkoleniowiec zastososwał obrożę elektryczną która na początek przyniosła zakładany efekt. Właścicielka psa widząc rewelacyjne efekty zakupiła sobie taką obrożę wychodząc z założenia że problem został rozwiązany. Okazało się że po kilku miesiącach stosowania tej obroży, pies "przyzwyczaił"/habituacja/się do działania obroży, a później działanie obroży zwiększało agresję. Stosując techniki o których pisałem wcześniej udało się osiągnąć w ciągu miesiąca/dwa spotkania/ postęp w granicach 40 procent oczekiwań właścicielki. Jeszcze dużo pracy przed nami. Tak więc warto poeksperymentować z własnymi psami i znaleźć ten jedyny skuteczny sposób.

Grin 20-04-2011 11:02

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 373685)
Praca z agresjami, na zasadzie "urywania" kontaku wzrokowego przynosi rewelacyjne efekty.

To napisz proszę od strony praktycznej; jak w łatwy i w miarę "ergonomiczny" sposób urywać ten kontakt wzrokowy podczas spaceru, bo jak rozumiem najczęściej szybkość reakcji jest tu zasadniczą sprawą, może więc nie być czasu na ściąganie z grzbietu płaszcza/swetra/kurtki itd., żeby za ich pomocą urwać kontakt wzrokowy? :)

krzyg 20-04-2011 11:35

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 373686)
To napisz proszę od strony praktycznej; jak w łatwy i w miarę "ergonomiczny" sposób urywać ten kontakt wzrokowy podczas spaceru, bo jak rozumiem najczęściej szybkość reakcji jest tu zasadniczą sprawą, może więc nie być czasu na ściąganie z grzbietu płaszcza/swetra/kurtki itd., żeby za ich pomocą urwać kontakt wzrokowy? :)

Jeśli dobrze pamiętam rozmowę z Waldkiem w Późnej to dobrym rozwiązaniem jest np. zmiana kierunku. Tzn gdy trafisz na innego psa i widzisz, że Twój się spina robisz szybki zwrot, równaj i odchodzisz kilka kroków w inną stronę. Potem siad/waruj/itp żeby odzyskać kontrolę nad sytuacją i można iść dalej.

Witek 20-04-2011 11:44

Quote:

Originally Posted by krzyg (Bericht 373693)
Jeśli dobrze pamiętam rozmowę z Waldkiem w Późnej to dobrym rozwiązaniem jest np. zmiana kierunku. Tzn gdy trafisz na innego psa i widzisz, że Twój się spina robisz szybki zwrot, równaj i odchodzisz kilka kroków w inną stronę. Potem siad/waruj/itp żeby odzyskać kontrolę nad sytuacją i można iść dalej.

Oj, naszarpałam się już tak niejednokrotnie z Aszczu, która przejawia niesamowitą zdolność wrośnięcia w ziemię :D

Grin 20-04-2011 11:44

Quote:

Originally Posted by krzyg (Bericht 373693)
Jeśli dobrze pamiętam rozmowę z Waldkiem w Późnej to dobrym rozwiązaniem jest np. zmiana kierunku. Tzn gdy trafisz na innego psa i widzisz, że Twój się spina robisz szybki zwrot, równaj i odchodzisz kilka kroków w inną stronę. Potem siad/waruj/itp żeby odzyskać kontrolę nad sytuacją i można iść dalej.

Przyznałabym rację takiemu postępowaniu, tyle że... psy (a przynajmniej mój) w takich wypadkach często owszem podążają w wyznaczonym przez nas nowym kierunku, ale z głową odwróconą o 180 stopni, zatem kontakt wzrokowy utrzymują dalej. :twisted:
EDIT
Tak; pierwszy etap to wrośnięcie w ziemię; jak się już uda psa przekonać, że jednak na komendę noga trzeba iść, to idzie; ale z głową zwróconą w kierunku obiektu. :p

Witek 20-04-2011 12:09

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 373695)
Przyznałabym rację takiemu postępowaniu, tyle że... psy (a przynajmniej mój) w takich wypadkach często owszem podążają w wyznaczonym przez nas nowym kierunku, ale z głową odwróconą o 180 stopni, zatem kontakt wzrokowy utrzymują dalej. :twisted:
EDIT
Tak; pierwszy etap to wrośnięcie w ziemię; jak się już uda psa przekonać, że jednak na komendę noga trzeba iść, to idzie; ale z głową zwróconą w kierunku obiektu. :p

Dokładnie :D
A u nas problem jest jeszcze taki, że o ile ja Aszczu nie pozwalam na takie rzeczy to Witek namiętnie twierdzi, że pies ma prawo i pozwala jej robić co chce :) A jak idziemy razem to ja nie mam cierpliwości sprzeczać się z nim i oddaje mu smycz. Biedna Aszczu, chyba kompletnie się za niedługo pogubi co ma w końcu robić z tymi psami :D:twisted:

Grin 20-04-2011 12:13

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 373700)
Dokładnie :D
A u nas problem jest jeszcze taki, że o ile ja Aszczu nie pozwalam na takie rzeczy to Witek namiętnie twierdzi, że pies ma prawo i pozwala jej robić co chce :) A jak idziemy razem to ja nie mam cierpliwości sprzeczać się z nim i oddaje mu smycz. Biedna Aszczu, chyba kompletnie się za niedługo pogubi co ma w końcu robić z tymi psami :D:twisted:

:D :D
No cóż, na taką sprzeczność nawet najlepszy Psi..cholog ( ;) ) nie poradzi. :D
Tu już ludzie muszą się dogadać. :p

Witek 20-04-2011 12:14

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 373702)
:D :D
No cóż, na taką sprzeczność nawet najlepszy Psi..cholog ( ;) ) nie poradzi. :D
Tu już ludzie muszą się dogadać. :p

Dokładnie :) Ale nie będę się tym przejmować :) Ważne, że jak idę z Aszczu sama to z reguły jest grzeczna (niestety nie zawsze, no ale w końcu to wilczak :D )

Psicholog 20-04-2011 12:34

Hmmm. Od spotkania w Późnej trochę się pozmieniało u mnie w kwestiach behawioru i szkoleń. Trafiały mi się psy "dziwne' gdzie właściciele mieli nóż na gardle często stojąc przed ostatecznym wyborem. Godzili się po prostu na ekserymentowanie z zachowaniami nie mając innego wyboru. Tak więc z perespektywy czasu metoda ze zmianą kierunku a następnie komendy siad waruj itp. są skuteczne w waskim zakresie psów które mają wypracowane posłuszeństwo na dobrym poziomie. Warunkiem zastosowania skuteczej techniki przerwania kontaktu wzrokowego, SĄ INDYWIDUALNE CECHY PSYCHO-FIZYCZNE PSA. Przykład silna więź emocjonalna psa z właścicielem,u psa agresja dystansująca. Przed przekroczeniem progu pozwalam psu na długość jego ciała mnie wyprzedzić, wtedy dotykam, łapię za ogon,w 90 procent wypadkach pies odwróci uwagę na swój ogon.Mamy ułamek sekundy aby na luźnej smyczy tyłem "twarzą w twarz" zacząc bardzo szybko uciekać,nagradzając w ciągłym ruchu psa. Nie wolno się zatrzymać.Ale uwaga jak będziemy mieli psa niezależnego twardego z silną agresją łowczą to możemy stracić palce nawet przed przekroczeniem w naszej ocenie progu.U psów gospodarka hormonalna działa około kilkunastokrotnie szbciej niż u człowieka,dlatego jesteśmy ułomni w kwestii czasu reakcji/maksymalne i minimalne poziomy np. kortyzolu czy adrenaliny/ Fajnie jest kojarzyć imię psa poprzez ćwiczenia z super nagrodą. Po kilku tygodniach ćwiczeń prawie w każdej sytuacji można osiągnąć kontakt wzrokowy psa z właścicielem. W sytuacjach "beznadziejnych" przychodzi z pomocą nowoczesna farmakoterapia i nie mówię tutaj o lekach uspokajających, tylko o nowoczesnych lekach z grupy SSRI,gdzie współpracując z Lekarzem Weterynarii można pomagać w przypadkach "beznadziejnych"
W sprawach związanych z agresjami nie ma drogi na skróty, tylko mozolna praca.

Psicholog 20-04-2011 12:55

Hmmm. Od spotkania w Późnej trochę się pozmieniało u mnie w kwestiach behawioru i szkoleń. Trafiały mi się psy "dziwne' gdzie właściciele mieli nóż na gardle często stojąc przed ostatecznym wyborem. Godzili się po prostu na ekserymentowanie z zachowaniami nie mając innego wyboru. Tak więc z perespektywy czasu metoda ze zmianą kierunku a następnie komendy siad waruj itp. są skuteczne w waskim zakresie psów które mają wypracowane posłuszeństwo na dobrym poziomie. Warunkiem zastosowania skuteczej techniki przerwania kontaktu wzrokowego, SĄ INDYWIDUALNE CECHY PSYCHO-FIZYCZNE PSA. Przykład silna więź emocjonalna psa z właścicielem,u psa agresja dystansująca. Przed przekroczeniem progu pozwalam psu na długość jego ciała mnie wyprzedzić, wtedy dotykam, łapię za ogon,w 90 procent wypadkach pies odwróci uwagę na swój ogon.Mamy ułamek sekundy aby na luźnej smyczy tyłem "twarzą w twarz" zacząc bardzo szybko uciekać,nagradzając w ciągłym ruchu psa. Nie wolno się zatrzymać.Ale uwaga jak będziemy mieli psa niezależnego twardego z silną agresją łowczą to możemy stracić palce nawet przed przekroczeniem w naszej ocenie progu.U psów gospodarka hormonalna działa około kilkunastokrotnie szbciej niż u człowieka,dlatego jesteśmy ułomni w kwestii czasu reakcji/maksymalne i minimalne poziomy np. kortyzolu czy adrenaliny/ Fajnie jest kojarzyć imię psa poprzez ćwiczenia z super nagrodą. Po kilku tygodniach ćwiczeń prawie w każdej sytuacji można osiągnąć kontakt wzrokowy psa z właścicielem. W sytuacjach "beznadziejnych" przychodzi z pomocą nowoczesna farmakoterapia i nie mówię tutaj o lekach uspokajających, tylko o nowoczesnych lekach z grupy SSRI,gdzie współpracując z Lekarzem Weterynarii można pomagać w przypadkach "beznadziejnych"

Grin 20-04-2011 13:28

Dzięki za odpowiedź. :)

Gaga 20-04-2011 13:45

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 373700)
Witek namiętnie twierdzi, że pies ma prawo

Ja wyznaję podobną "religię" :) Pozwalam na wejście w tryb polowania, pozwalam na "zabijanie wzrokiem", a czasem, jeśli sytuacja nie daje innego wyjścia-na pomruki. I szlus, koniec, nic więcej. No ewentualnie niewielki łuk w tył za śladem psa, który nas minął, na długość smyczy i tak krótki czas, że nie zakłóca podjętego marszu w przerwanym kierunku. Na ogół jednak staram się dokładać do tego dystans, który z każdym centymetrem obniża psie napięcie. Ale jest zasada, obowiązująca bez wyjątków: ja ci pozwalam- Ty nie przeginasz i nie wychodzisz poza granice. Dla mnie to o tyle komfortowa sytuacja, że nie muszę zrywać psa siłowo gdy mijamy innego psa. Zamiast szarpaniny-spokojnie przeczekujemy sytuację, w skrajnych przypadkach z psem przywarowanym do ziemi (czającym się) lub mruczącym. I nie wiem przypadkiem, czy ta droga nie wypracowała nam bardzo komfortowego mechanizmu gdy Chey jest luzem i na widok "celu" nie rusza do niego od razu, tylko najpierw "wystawia", nieruchomieje, namierza i tym samym daje mi czas na podejście, zapięcie, opanowanie sytuacji. Na spacerach działa to w 100 %, pod warunkiem, ze nie siedzę i nie bimbam sobie tracąc kontrole nad otoczeniem- wtedy (wygląda to tak, ze skoro nie ma zwyczajowego "stój" i podejścia) bury uznaje, że ma wolną łapę i sam próbuje reżyserować :twisted: - tak nam się zdarzyło na spacerze z młodzieżą wilczakową, gdy postanowił odwiedzić nas czarny ruski, ale obyło się (jak zwykle) bez rozlewu krwi :)

Grin 20-04-2011 14:15

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 373739)
gdy Chey jest luzem i na widok "celu" nie rusza do niego od razu, tylko najpierw "wystawia", nieruchomieje, namierza i tym samym daje mi czas na podejście, zapięcie, opanowanie sytuacji. Na spacerach działa to w 100 %, pod warunkiem, ze nie siedzę i nie bimbam sobie tracąc kontrole nad otoczeniem- wtedy (wygląda to tak, ze skoro nie ma zwyczajowego "stój" i podejścia) bury uznaje, że ma wolną łapę i sam próbuje reżyserować :twisted: - tak nam się zdarzyło na spacerze z młodzieżą wilczakową, gdy postanowił odwiedzić nas czarny ruski, ale obyło się (jak zwykle) bez rozlewu krwi :)

No właśnie, ja tu widzę właśnie problem; bo o ile faktycznie gdy jesteśmy na spacerze my i nasz pies - ten na ogół sam z siebie trzyma się w naszym pobliżu, a w razie konieczności łatwo jest go nakłonić do zatrzymania się bądź powrotu, gdyby się oddalił lub zamarudził po drodze.
Natomiast zabawy z innymi psami to inna bajka; wtedy zawsze drżę; bo psy w zabawie dostają głupawek, oddalają się w nich niekiedy na spore odległości, psu zwiększa się zasięg działania jego zmysłów; wtedy o wiele łatwiej o sytuację, gdy poczuje lub dostrzeże coś wcześniej od nas, a my nie mamy możliwości zareagowania odpowiednio wcześnie, nawet jeśli ów nie startnie od razu, a "stój" wydane z takiej odległości, też niestety nie działa tak skutecznie, jak z bliższej...

Gaga 20-04-2011 14:55

Zachowania "w stadzie" to zupełnie ichnia ichniość, niestety :) Dlatego nadal mamy jednego Cheya, mimo że myślę o drugim. Ale jakoś ciężko byłoby mi się rozstać z tym komfortem spokojnych spacerów. Niestety nie mam złudzeń, że przy dwóch, wypracowane dotychczas schematy runęłyby w jedną wielką kupę gruzu :twisted:

Psicholog 20-04-2011 15:48

Bardzo pomocnym przy tego typu problemach jest kantarek, który w odpowiedni sposób zastosowany pozwala przerwać kontakt wzrokowy i przenieśc go na inną czynność. Staram się namawiać właścicieli agresywnych psów na zamianę kolczatki na kantary i pokazywać jakie efekty można uzyskać.

Grin 20-04-2011 15:59

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 373761)
Bardzo pomocnym przy tego typu problemach jest kantarek, który w odpowiedni sposób zastosowany pozwala przerwać kontakt wzrokowy i przenieśc go na inną czynność. Staram się namawiać właścicieli agresywnych psów na zamianę kolczatki na kantary i pokazywać jakie efekty można uzyskać.

A tak, to jest właśnie główny argument szkoleniowców, którzy zalecają w niektórych sytuacjach kantarki; że ich skuteczność jest większa od skuteczności kolczatek właśnie poprzez to, że umożliwiają człowiekowi oderwanie psich oczu od celu (jakikolwiek by on nie był), czego kolczatki nie zapewniają.

GRABA 20-04-2011 16:11

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 373752)
Zachowania "w stadzie" to zupełnie ichnia ichniość, niestety :) Dlatego nadal mamy jednego Cheya, mimo że myślę o drugim. Ale jakoś ciężko byłoby mi się rozstać z tym komfortem spokojnych spacerów. Niestety nie mam złudzeń, że przy dwóch, wypracowane dotychczas schematy runęłyby w jedną wielką kupę gruzu :twisted:

Aga ja jestem pewna, że przy 2 podołasz spokojnie - kto jak kto, ale Ty to potrafisz:)

Quote:

Originally Posted by Psicholog (Bericht 373761)
Bardzo pomocnym przy tego typu problemach jest kantarek, który w odpowiedni sposób zastosowany pozwala przerwać kontakt wzrokowy i przenieśc go na inną czynność. Staram się namawiać właścicieli agresywnych psów na zamianę kolczatki na kantary i pokazywać jakie efekty można uzyskać.

Kantarek nie tylko dla agresywnych psów, ale dla pozytywnie zakręconych też jest przydatny:)

Psicholog 20-04-2011 16:58

Faktycznie kantarek jest reklamowany często przez pozytywnych szkoleniowców jako bezinwazyjny sposób wpływania na psa. Moim skromnym zdaniem kantarek jest mocniejszą formą nacisku na psa od kolczatki.

Gaga 20-04-2011 17:11

Quote:

Originally Posted by GRABA (Bericht 373768)
Aga ja jestem pewna, że przy 2 podołasz spokojnie - kto jak kto, ale Ty to potrafisz:)

Milutka jesteś :) Ale też mi nie chodzi o potrafienie a o przyjemności, żadna to sztuka uszarpać się (wszystko jedno: fizycznie czy psychicznie) na spacerze, wiem jak jest z jednym burym, wiem jak z dwoma (choć nie na stałe) i widzę jakie reguły wychodzą na pierwszy plan. Chey ma obiecanego szczeniaczka, ale czekam na moment gdy jemu już nie będzie sie chciało pokzywać "uroków zycia" młodszemu koledze:) Trzeba sobie jakoś urabiać szanse :D

Grin 20-04-2011 21:11

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 373779)
Chey ma obiecanego szczeniaczka, ale czekam na moment gdy jemu już nie będzie sie chciało pokzywać "uroków zycia" młodszemu koledze:) Trzeba sobie jakoś urabiać szanse :D

No no pogratulować. :) Ja nie wiem, czy wtedy gdy Łowcy się już nie będzie chciało pokazywać "uroków życia", ja będę miała jeszcze siły na... powtórkę z rozrywki. :D :D

Witek 20-04-2011 21:12

Chciałbym sprostować wypowiedź mojej szanownej małżonki. Nie pozwalam Aszczurowi na ataki na inne psy acz kolwiek pozwalam jej na działania obronne (gdy zaczepiają je inne burki). U mnie pies może pokazać kły, postawić kite warknąć, a gdy inny pies zaatakuje Aszczu ma prawo odpowiedzieć atakiem. I osobiście jestem przeciwnikiem zabraniania psu pyskowania i innych takich gdy jest ewidentnie prowokowany przez inne burki.
To tyle w temacie
To pisałem ja Witek

Gaga 20-04-2011 21:29

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 373816)
No no pogratulować. :) Ja nie wiem, czy wtedy gdy Łowcy się już nie będzie chciało pokazywać "uroków życia", ja będę miała jeszcze siły na... powtórkę z rozrywki. :D :D


To znaczy, że bierzesz pod uwagę rezygnację z rodzinnych wypadów dogtrekkingowych ? :) No wierzyć się nie chce....chociaż masz wyjście awaryjne: drugiego wilczaka nabędzie Kaja i tym sposobem będziesz jak babcia - do rozpuszczania, bez dyscyplinowania :)

Grin 21-04-2011 08:21

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 373820)
To znaczy, że bierzesz pod uwagę rezygnację z rodzinnych wypadów dogtrekkingowych ? :) No wierzyć się nie chce....

No cóż, muszę być realistką; latka lecą. :p
Choć z drugiej strony biorąc pod uwagę wiek niektórych uczestników (i ich wyniki), jeszcze przez jakiś czas po laskę nie musiałabym sięgać. :D
Jednak dogtrekking przy całokształcie życia z wilczakiem to w sumie pikuś. Już samo jego posiadanie wystarcza za sport i to całkiem ekstremalny. :D


All times are GMT +2. The time now is 07:02.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org