![]() |
Beleszi Wilcza Saga
|
Czy ktoś wie co to za pies?
http://allegro.pl/wilczak-czechoslow...794109752.html |
Ciekawe, czy ma to zwiazek z tym...:
http://allegro.pl/wilczak-czechoslow...2.html#gallery Miejscowosc sie niestety zgadza. I zgadza sie sunia B Wilcza saga? |
Dałaś linka do tej samej aukcji.
Skąd wiesz, że to Wilcza Saga? |
Wysłałam maila do osoby wystawiającej z pytaniem co to za pies i o powód sprzedaży.
|
Quote:
to mialo byc Quote:
|
Tak, zgadza się. Suka to Beleszi Wilcza Saga. I tak, będę tu podawać imiona, nazwiska, bo człowiek jest nienormalny. Mówiło się jakie są wilczaki, że niszczą. Jeszcze kilka dni temu dzwonił do mnie, że wszystko jest ok, a ja nagle z wolfdoga dowiaduję się, że suka jest na allegro... Nawet się ze mną nie skontaktował. Jeśli więc jutro nam jej nie przywiezie, pojadę tam osobiście. A powód? "Bo shih tzu nie może być na dworze, a ona za nim tęskni, a przecież nie może być w domu".
|
Quote:
|
Jeszcze jedno, bo bym zapomniała. Jeśli możecie, to proszę, zgłaszajcie również naruszenie zasad. Im więcej ludzi zgłosi tym szybciej usuną ogłoszenie. Z panem Grzegorzem już rozmawiałam i porozmawiam jeszcze rano, coby utwierdzić go w przekonaniu, że lepiej psa odwieźć do nas.
|
Ciekawe, co by Ci po fakcie powiedział. Na szczęście wilczakowcy czujni są :)
|
Chcialabym przeklnac, ale pewnie bedzie ban dla mnie wiec... Ja pierdo**. Szkoda, ze moje przypuszczenia co do Twojego dziecka Kasia, sie sprawdzila.
I dobrze, ze wypisujesz nazwisko i caly temat. Temu czlowiekowi juz nikt nie powierzy przynajmniej swojego wilczaka! Ja (chyba?) nie moge zglaszac naruszen, bo nie mam konta na allegro... Mala niech trafi do Ciebie i znadz jej dobry, odpowiedzialny i kochajacy dom! Shit zu rozumiem ma sie ok, ale to wilczak po dupie dostaje za to ze zyje? |
aukcja już jest zakończona, więc już chyba nie można zgłaszać naruszenia zasad.
A tak swoją drogą... to chyba jakiś rekord, żeby pozbywać się szczeniaka już po mniej więcej 3 miesiącach. To już naprawdę musiał mieć siano w głowie jak się decydował na tę rasę. Chociaż z drugiej strony lepiej, że teraz oddaje niż za rok. |
Ja się zacząłem zastanawiać, co można zrobić, żeby zminimalizować ilość takich sytuacji... Może w umowach sprzedaży zamieszczać paragraf traktujący o tym, że właściciel nie może wystawić psa na aukcji (sic!), sprzedać, czy oddać bez poinformowania w pierwszej kolejności hodowcy... nie wiem jak to ładnie i mądrze w umowie opisać prawnie, ale podejrzewam, że się da...??
|
Quote:
|
Quote:
moja jest po czesku innej nie widziałem ;-) a w sumie akurat ten paragraf w mojej mógłby nie istnieć. To może dodać coś o konsekwencjach za nie stosowanie się ...??? |
Quote:
wystawianie takiego psa na aukcji allegro to patologia :| |
Quote:
|
Taka rzecz musiala by byc spisywana pod dobrym aktem notarialnym i dobrym prawnikiem. Bo jak nie to hulaj dusza.
|
Kłopot w naszym systemie, idź teraz do sądu i ścigaj idiotę za złamanie umowy, życia nie starczy, z pewnością psiego;/
I ludzie o tym wiedzą i dlatego podpisują ze świadomością, że mogą "mieczem po pergaminie ciąć", w poważaniu to mają :? Gdyby np. Margo miała dostawać po 5 tysi za każda złamana umowę - oj byłaby bardzo bogata. A o umowach pisałam polskich, o ile mi wiadomo-w standardzie (przynajmniej u większości) jest zapis o powiadomieniu najpierw hodowcy na wypadek chęci pozbycia sie psa, u mnie jest też prawo pierwokupu przez hodowcę gdybym chciała sprzedać. Nie wzięło się znikąd, że pierwszą reakcją jest zwykle "czy hodowca wie?". |
Jo jo, nasze sadownictwo gora.
Ale pojdz na mecz i wypij piwo/zapal faje. Od razu cie maja i lecisz do sadu i 'wyrok' masz max 2 miesiace. Ale spoko... Gwalciciele siedza w areszcie, wiec mnie nie dziwi, ze 'psie sprawy' za murzynami leza. |
Bosz.... rola hodowcy jest jednak bardzo stresująca pod tym względem. Musi wierzyć, że oddaje w dobre ręce. Ja bym chyba nie dała rady. Strasznie współczuję hodowcom, że muszą mierzyć się z takimi sytuacjami... no i tym pechowym wilczakom też współczuję :|
|
Po (kilku już) latach doświadczeń hodowców, coraz częściej pada jedno z istotniejszych pytań gdy kolejny ktoś przymierza się do hodowania: "a co, jeśli trzeba będzie przyjąć z powrotem jakiegoś pechowca?" i czasem - słusznie, optymiści stają się porządnie poinformowanymi realistami i odpuszczają. Bo z tym ryzykiem trzeba się liczyć:(
|
Nie chciałbym wyjść na nieczułego ;) ale wydaje mi się, że chcecie posiąść stan nierealny do uzyskania. Nie można całkowicie wyeliminować zjawiska oddawania psa. Pomyślcie sami - ludzie dzieci potrafią oddać (czego sam byłem świadkiem) to co dla nich pies... przykre ale prawdziwe. ŻADNE kary nie pomogą. Niestety zdażają się ludzie nieodpowiedzialni tak samo jak zdarzaja się mordecy itp. Jedyne co mnie dziwi to jeśli tak jak piszecie jest możliwość oddania do hodowcy to czemu tego nie robią? nie chcą z siebie zrobić "gamoni" czy może jest to związane z kasą (np na aledrogo więcej dostaną? czyt chciwość) Nawiązując do "nowych" właścicieli to chyba tylko fachowo napisane testy psychologiczne pozwoliłyby określić prawdopodobieństwo (potencjalne ryzyko) oddania psa.
Pozdrawiam i oby takich przykrych sytuacji było jak najmniej... |
Czy mamy na forum prawnika? Zastanawia mnie na ile umowa moze ograniczac prawo wlasnosci...
|
Quote:
|
Zapisami w umowie nikogo nie zmusisz do zatrzymania psa. Z resztą chyba celem nie jest na siłę zatrzymanie psa w środowisku, w którym będzie on obciążeniem dla właściciela. Pal licho umowę i to, co w niej jest napisane, pal licho mechanizmy prawne.
Moim zdaniem najważniejsze są dwie rzeczy - edukacja przyszłego właściciela tak, żeby był świadomy swojej decyzji, oraz jako taka weryfikacja przez hodowcę warunków, jakie pies ma otrzymać. Czasem właściciel nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie może tych odpowiednich warunków zapewnić. Wszyscy są napaleni na exterior, na wytrzymałość, na inteligencje - ja też głównie na to zwracałem uwagę. A w internecie ciężko jest dotrzeć do solidnych informacji, które mówią o tym, że wilczaki są nieco inne, trudniejsze w prowadzeniu niż inne psy. |
Najsmutniejsze jest to że wraz ze wzrostem popularności rasy i powstawaniem nowych hodowli tego typu problemy zaczną się pojawiać lawinowo:(
|
Quote:
|
Quote:
W umowach stosuje się coś takiego jak "zastrzeżenie praw własności". Dotyczy to jednak sytuacji, że własność przechodzi na kupującego w momencie zapłaty. Po zapłaceniu własnośc przechodzi na kupującego. Wydaje mi się, ze jezeli ktoś zapłacił i wywiązuje sie z ewentualnych warunków umowy to nie ma siły, żeby mu od tak odebrać sprzedany towar (pisze towar, ale może to być też żywe zwierze). Oczywiście możemy umowy naszpikować różnymi zastrzeżeniami, lecz ewentualne ich niewykonanie zmusza nas do dochodzenia swoich praw na drodze sądowej. Czyli na przykład koleś kupuje psa, w umowie jest, że ma go przebadać, on go nie bada to własciciel może dochodzić roszczeń, lecz w sądzie. Wiadomo z jakimi przeszkodami się to wiąże. Oczywiście można napisać, ze w przypadku podjecia decyzji o oddaniu/sprzedaniu psa powinien poinformować hodowcę, lecz to czy zrobi to czy nie zależy od jego poczucia przyzwoitości i dobrej woli. Papier wszystko przyjmie a to czy ktoś się do tego zastosuje czy nie to juz zupełnie osobna historia. Tak zupełnie hipotetycznie zastanawiam się, że problemowa może być sytuacja, gdzie nabywca chce psa sprzedać (wziąć za niego pieniądze). Hodowca np mógłby przyjac psa z powrotem, ale watpliwe zeby chciał jeszcze za niego płacić człowiekowi, który pokazał się z jak najgorszej strony tj wział psa i po chwili postanowil sie go pozbyc. Czy w takiej sytuacji hodowca moze psa po prostu odebrac? Czy powinien mu zwrocic pieniadze (to sie wydaje conajmniej kontrowersyjne, bo przeciez hodowca z umowy sie wywiazal)? |
Quote:
masz rację-wszystko zaczyna się i kończy na ludzkiej uczciwości i przyzwoitości, smutne tylko, że kiedyś słowo było najważniejsze, a dziś umowy traktowane są jak przeczytane gazety:( |
A w tym wszystkim szkoda najbardziej psa (lub inne zwierze)...
|
Quote:
Edit: A i może zamiast linczować każdą osobę, która zdecyduje się oddać psa, bez względu na powód, lepiej byłoby zapewnić im wsparcie. Wtedy może psy nie byłyby cichcem sprzedawane na aukcjach. |
Z tym edukowaniem, czy weryfikacją to też ciężka sprawa... zakładając - ktoś napalił się na psa, bo np. "wygląda tak jak sobie wymażyłem", "zawsze takiego chciałem", "nie będę wtedy sam", "... itd...." to wtedy edukowany, będzie mówić "chcę tego" w sumie zgodnie z prawdą, bo to kwestia chęci posiadania, a myślenie przyszłościowe zamyka się na dziś wieczór, jutro, za tydzień. I taka osoba edukowana przez hodowcę, czy "sprawdzana" będzie o sobie mówić dobrze, bo jako ludzie tak właśnie chcemy o sobie myśleć a już na pewno mówić... więc jak to sprawdzić...???
Kuba sugerujesz AP - anonimowych psooddawaczy:twisted:? Nie ma recepty na ludzką nieodpowiedzialność (nie wrzucam wszystkich do jednego wora). A w takich sytuacjach ... ręce opadają...:? |
Oddawanie csv, to nie tylko wina „rasy” – takie rzeczy są w każdej rasie, bo zawsze trafiają się Ci „normali” inaczej – dla mnie proste ludzie zbyt mało się starają, więc skoro nie dają sobie rady z psem, to nie chce mi się zastawiać jak będą wychowywali swoje dziecko…. (tylko nie mówcie mi, żeby nie porównywać wychowania psa do ludzkiego dziecka, bo w obu przypadkach trzeba umieć zacisnąć zęby, stłumić gniew i być konsekwentnym w postępowaniu).
Należy pamiętać, że UMOWA KUPNA-SPRZEDAŻY, to umowa cywilnoprawna. Zatem zawarte w niej postanowienia obowiązują obie strony (przy kupnie auta też nie idziemy do notariusza) Poszłam teraz trochę dalej… tj. zastrzegłam sobie prawo pierwokupu (w przypadku chęci odsprzedaży) po ¼ wartości. Niezależnie od tego jaki stosunek mam do Ewy Bednarskiej czy ją lubię czy nie, do Margo, do Magdy itd., to imponują mi tym, że u siebie znajdują miejsce dla „swoich oddanych”. Wiem jakie to trudne, gdy nadchodzi cieczka u suk, gdy pies nie uznaje innego psa – czy właściciele zdają sobie sprawę z tego przez co taki hodowca musi potem przechodzić? Jednak co innego oddawanie psa, do hodowli, nie żądając kasy (bo tu: wyjazd, bo sobie nie daje rady), a zupełnie co innego wystawienie psa na sprzedaż też np. z powyższych przyczyn. Łatwiej, gdy jest to szczeniak, ale z doroślejącym psem trudniej, a już z dorosłym… Hodowca ze zwróconym psem też musi sobie „jakoś” poradzić, poświęcić mu czas na przywrócenie równowagi, pokazania zasad w stadzie, czy to się uda? Skąd wiadomo, gdzie wł. popełnił błąd, w wychowaniu… skoro wiemy, że jest wielu ludzi, którzy zaaferowani jakimś przeskokiem wychowawczym (tj. postępem), nie mają na uwadze, że trzeba dalej obserwować i eliminować złe zachowania. Wiele osób mówi: „że wie” z czym jest związane posiadanie csv – więc rozmawia się o tym i innym….- szukając czegoś co powie hodowcy „uważaj”. Ja dodatkowo zapraszam do siebie „przyszłych” na zobaczenie różnic pomiędzy rozpieszczonym na maksa csv czyli Unką, a wychowywaną inaczej Chantalką. Wiem jak obie są różne i co by było gdyby, właściciel chciał mieć tylko „wilka”. Dlatego staram się przekazać wszystko co najgorsze w rasie… - czy wypada drugim uchem, wyjdzie w praniu. Gaga myślę, że każdemu hodowcy zależy na znalezieniu dla psa „miękkiego” lądowania, dlatego robi się taki przesiew wśród potencjalnych przyszłych – choć i to nie wystarcza, a przy zwrotach, to już całkiem trudno, bo myśli typu: „a jak znowu nie wyjdzie, a jak znów źle wybrałam” czasem są straszne, a przecież, to „nasze dziecko”. |
Quote:
A hodowca-no chyba wlasnie nie linczuje, prawda? Poza tym jak dac wsparcie, gdzie osoba nie jest np. zarejestrowana tutaj, nikt nie ma pojecia o jej istnieniu? Oprocz hodowcy-no i kolo sie zamyka. Najpierw hodowca, pozniej ewentualne ogloszenia. |
Quote:
Quote:
Quote:
Słuchajcie, jasne, że są ludzie podli, dla których krytyka w pełni się należy. Ale nie można wszystkich przypadków wrzucać do jednego wora. Ja się wymęczyłem strasznie z Jaskrem, musiałem przeorganizować całe swoje życie. Pamiętam ile mnie to kosztowało. Pamiętam, że z psem nie nawiązałem ŻADNEJ emocjonalnej więzi przez pierwsze 3-4 tygodnie. Powód był prosty - Jaskier początkowo zamienił moje życie w piekło. Jasne, potem był przełom i moment w którym poczułem się na prawdę szczęśliwy z podjętej decyzji i gdybym miał przejść przez piekło jeszcze raz, to chętnie bym to zrobił - bo warto. Ale w pełni rozumiem, jeżeli ktoś mimo prób i upływu czasu, nie jest w stanie dotrwać do tego momentu. Ja nie mam zbyt wiele bagażu i zobowiązań, nie miałem na głowie rodziny, więc mogłem wiele rzeczy zmienić, dopasować pod psa. Dlatego jeszcze raz - uważam, że najważniejsze jest, żeby ludzie wiedzieli w co się pakują, wiedzieli ile wilczak może wymagać. "Może", bo przecież to też zależy od psa, są wilczaki aniołki i prawdziwe diabły ;) |
Quote:
|
Czytalam i z tego co pamietam, to bodaj Jefta z ta wlascicielka pisala, tak samo jak i hodowoczyni, wiec nie mow, ze nikt sie nie podjal...
Poza tym to temat o innym przypadku, innym psie. Ja juz wczesniej tez pisalam, ze sytuacje sa rozne zyciowe (moze za pare lat, tfu, ja bede musiala oddac Garude? bo powaznie zachoruje?) ale ciagle sie mowi o tym, zeby pisac do hodowcy-no nie wierze, ze sie traci kontakt z dniem zabrania od niego szczeniaka! I to sie linczuje (a przynajmniej ja), a nie oddawanie psa. Over 8) |
Quote:
|
Quote:
|
Teraz to trzeba wierzyc, ze i z tym psem bedzie happy end :)
|
Quote:
Zobacz co robią hodowcy- bardzo starają się utrzymywać kontakt, pomagać ile mogą - to ich wkład w życie psów po oddaniu ich do nowych domów. Wyobrażam sobie, że jest im najzwyczajniej bardzo przykro gdy dowiadują się, że zostali pominięci przy próbie pozbycia się psa. Być może nowy właściciel nie zdołał nigdy nawiązać emocjonalnej więzi ze swoim nowym psem, ale wierzę, że hodowcy tej więzi nie tracą. Po to są aktywni, po to starają się wspierać aby zbudować pewien "system". Który zadziała, gdyby coś poszło nie tak, bo jednak zdarza się. Nie chciałabym się znaleźć na miejscu żadnego hodowcy, który mimo starań został po prostu kopnięty w tyłek, olany... Z drugiej strony - ja osobiście nie jestem w stanie zrozumieć oddawania psa i od razu zastrzegam, że jestem głucha w tym temacie na jakiekolwiek argumenty (co więcej, kompletnie mi ta głuchota nie przeszkadza). Ale dostrzegam różnice w sposobie realizacji takiej decyzji, czy robi się to z najwyższą troską o dobro psa i szacunkiem do ludzi, którzy nam oddali swoje wyniuniane szczęście, czy sprzedaje się jak zwykły przedmiot. Przy okazji warto zastanowić się co powie taki "sprzedający" potencjalnemu chętnemu? Czy w ogóle cokolwiek powie? Pomoże, zaoferuje wsparcie i pomoc? Wątpię... |
Quote:
Drugą myśl, jaka chciałem przekazać to to, że czasem decyzja o oddaniu psa jest najlepszą, jaką można podjąć. Czasu cofnąć się nie da, trzeba myśleć o przyszłości. I gdyby osoby, podejmujące taką decyzję, miały większe wsparcie, to może łatwiej byłoby im poinformować o jej podjęciu szersze grono osób, w tym również hodowcę, czy wrzucić informacje na forum, gdzie szersza grupa ludzi mogłaby pomóc. Ale nie - mało kto ma odwagę to zrobić, bo zaraz rzucą się na niego "miłośnicy zwierząt", którzy w swoim zacietrzewieniu nie zwracają uwagi na żadne argumenty. |
Quote:
Zauważ, że dwa ostatnie "prima" kręcą się wokół samego człowieka, psa tu nie ma. I to jest przyczyną wielu niefajnych sytuacji. Czasem, gdy jednak takie próby powstawały, padało jedno pytanie: co robiłeś do tej pory? i Weź się do roboty! Ale nie! Przecież nikt tu nie przyszedł po takie banały, oczekuje raczej dotknięcia czarodziejską różdżką. Pozwól, że sięgnę do Twojego przykładu, rzuciłeś opis problemu, zadałeś pytania, ale chciałeś coś z tym zrobić - i na tym polega zasadnicza różnica. Ja nie umiem w żaden sposób znaleźć wytłumaczenia dla kogoś, kto bierze psa bez przygotowania i bez chęci zdobycia wiedzy i popracowania. To nigdy nie ma szans powodzenia, czyim kosztem - wiemy:( |
Młoda jest już u nas, z resztą stada się dogadała. Fajne to to, jedynie mogłoby nie łapać tak mocno za ręce. Póki co żadnych zastrzeżeń do jej zachowania nie mam.
Ale, uwaga, uwaga - znam dokładny powód jej oddania. Jest mocno przywiązana do drugiego psa i nie chce się z nim rozdzielać, więc kiedy na noc on jest w domu, a ona zamknięta w kojcu - wyje. Kiedy kilka dni temu rozmawiałam z właścicielem i wszystko było ok - nie wiedział, że będzie miał taki problem, bo przecież aż dwie noce spróbował i zrezygnował... Wiedziałam, że wilczaki szybko się uczą, ale żaden pies w dwie noce nie nauczy się siedzieć cicho w kojcu... Albo ja o czymś nie wiem. :lol: Tak czy inaczej Beleszi już u nas, teraz pozostaje mi znaleźć jej na prawdę odpowiedzialnych właścicieli. Jutro prawdopodobnie obfotkuję, pewnie też będę mogła więcej napisać o zachowaniach. Bo jak powyżej wspominałam - żadnych zastrzeżeń póki co nie mam. |
Trzymamy kciuki!
|
Trzymamy kciuki ,jesteśmy z Wami :p. Czekamy na fotki...Pozdrawiam Spiderka & Czakram
|
Dorzuce pare zdan do tematu .
Na spotkanie do Poznej przyjechala para mlodych ludzi zafascynowanych rasa.Ile kilometrow zrobili sami wiedza najlepiej bo Anglia nie lezy tuz za rogiem ulicy. A przyjechali przede wszystkim po wiedze o rasie a nigdzie nie znajdziesz tylu wiadomosci co na jakimkolwiek spotkaniu (nie chodzi tylko o Pózna) Przekroj wlascicieli wilczakow i samych psow jak w kalejdoskopie. Mieli ludkowie z Anglii niezly galimatias po wysluchaniu przez co niemal kazdy wlasciciel przechodzi zanim dojdzie do momentu kiedy moze powiedziec fajnie dogadujemy sie z psem. Kazdy opowiadal swoje przeprawy dawal rady mowil o popelnianych bledach , mlodzi zadawali mnostwo pytan i widac bylo na ten moment ze....czs pokaze na ile rasa są jeszcze zafascynowani :roll: Mnie sie wydaje ze wtopili jak my kiedys:lol: Fanie ze nie poprzestali tylko na suchych informacjach z netu mieli namacalne obrazki.Moze to mimo wszystko jakis sposob na to aby spokojnie zastanowic sie czy napewno ta rasa nam odpowiada i nie bedzie oddawania psa bo nie wiedzielismy o czyms wczesniej? Za Beleszi trzymamy kciuki zeby trafila do odpowiedzialnych rak. |
Jesli o mnie chodzi to powod raczej blahy i... lenistwo...
Ale! Oby sie dobrze zylo mlodej w nowym domu :) |
Quote:
No się Pan nie popisał. Powód wydaje się błachy, wiec myślę, ze dobrze sie tało, że zgarnęłaś psa już teraz. Nie zasłużyli na wilczakowe oddanie. Powodzenia Kasiu i trzymamy kciuki za znalezienie jej nowego, lepszego domu :) |
|
|
Quote:
|
Jasne, że tak. :)
Dzięki. :) |
Quote:
jak chcesz coś dodać czy zmienić, to pisz na e-mail:) |
Quote:
Inna sprawa - rozmawialam ostatnio z hodowcami z Niemiec i okazalo sie, ze sa zapisy, ktore zapewniaja szybkie wykonanie zapisow umowy w przypadku jej zlamania... Teraz bedziemy to konsultowac z prawnikiem, a potem nowa umowe wrzuce na siec... Normanym wlascicielom zapisy nie utrudnia zycia, ale kretacze beda mieli ciezko... ;) |
Quote:
Quote:
Co jest najwazniejsze to SWIADOMOSC wlascicieli... Dawno temu przestalismy pisac, ze wilczaki to rasa dla doswiadczonych wlascicieli psow... Bo kazda osoba, ktora sie zglaszala byla doswiadczona.... ;) Prawda jest tez, ze nowi wlasciciele czesto spogladaja na wszystko przez rozowe okulary; ze "jakos to bedzie"... Sama taka bylam - wychowanie okazalo sie trudniejsze niz myslalam, ale glownie dlatego, ze bazowalo sie na informacjach o wychowaniu psow (ktore czesto byly zwykla bzdura). I kolejna sprawa to oczekiwania - trzeba pamietac, ze ZAWSZE pojawi sie jakis problem, ze NIGDY nie bedzie tylko rozowo... Bywaja niesnaski w rodzinach, dzieci tez potrafia wykrecac numery - czasem sporo trzeba sie napracowac, aby przemowic im do rozumu... Na codzien rozwiazujemy problemy z ludzmi, a jednoczesnie oczekujemy, ze psy beda idealne.... a jak nie sa to uznajemy, ze sa "problematyczne"... ;) To kwestia podejscia.... czy oddamy dziecko, ktore moczy sie w lozku w wieku 7lat? Albo gdy kijkiem pobije inne dziecko w piaskownicy? Co zrobimy, gdy maluch nie chce zostawac w przedszkolu? Idziemy z nim do psychiatry? Jesli dziecko nie dogaduje sie z innymi to zamkniemy go w domu, czy tez zaczniemy szukac przyczyny i pracowac nad tym? W domu pojawiaja sie blizniaki - po kilku latach sa tak o siebie zazdrosne, ze dnie spedzaja na bojkach. Co zrobia rodzice? Oddadza jedno do domu dziecka? ;) Na serio nie ma wielkiej roznicy miedzy dziecmi i psami. Widac tylko diametralnie rozne podejscie ludzi... Oddanie dziecka nie wchodzi (zwykle) w rachube, oddanie psa nastepuje czesto bez mrugniecia oka... Wilczaki mam juz jakis czas... i mam ich cale stadko... Oczywiscie doswiadczenie to jedna sprawa, ale wszystko dziala na zasadzie kilku prostych zasad: - jesli pies cos zniszczy to nie ma to prawa sie powtorzyc. I to MOJE zadanie, aby tak sie nie stalo. Tak sie sklada, ze to my jestesmy "sapiens", a to do czegos zobowiazuje... Pies zezarl auto to drugi raz sam luzem w nim nie zostanie (min do czasu, gdy bede pewna, ze sie nie nauczyl). Pies gryzie sie z jakims innym to nie bedzie z nim biegal do czasu, gdy nie bede pewna, ze byla to przejsciowa sprzeczka. Pies kogos nie lubi to nie puszcze go, aby mogl ponownie to "nielubienie" okazac... - ja decyduje co sie robi, a co nie. Psy moga robic co chca, o ile nie lamia moich zasad. Psy leza na kanapach - wolno im. Ale gdy to ja chce sie polozyc to mam do tego prawo i zaden pies nie ma prawa warczec, ze on tu lezy, a ja mam isc na podloge. Jedzenie - bure maja swoje skarby, ale gdy tym skarbem bedzie moje sniadanie to wyrwe je im chocby z gardla ;-) (a tak dla zasady, ze sie nie kradnie) i nie ma awantur, ze nie oddadza... Pies sie skaleczy - ja mam prawo spradzic i opatrzyc rane i nie ma odgryzania sie (chocbysmy wiedzieli, ze to boli). To samo, choc mniej drastycznie dotyczy szczotkowania i innych podobnych malo przyjemnych czynnosci. Psy maja prawo warczej, burczec, gadac, moga lapac za reke. Ale nie maja prawa gryzc. Koniec, kropka. - nie wyzywam sie na psie za to co zrobil - nie chodze obrazona przez tydzien... Jesli sie wsciekne to tu i teraz - i jesli bede karac to jedynie gdy zlapie go na goracym uczynku. I pies bedzie doskonale wiedzial, ze wtopil na calego... Maskowanie uczuc i "ciamcianie", gdy para bucha uszami i w czlowieku gotuje sie krew nie ma ZADNEGO sensu - pies doskonale wie, co czuje wlasciciel i slodzienie psu, w momencie, gdyby sie go chetnie udusilo powoduje, ze pies jedynie "glupieje" (doskonaly przyklad to wlasnie Botisek). Zwykle pieska usuwa sie z zasiegu naszego wzroku, a potem bije glowa o sciane, ze nie sie zabezpieczylo danej rzeczy tak, aby nie zostala zniszczona.... I trzeba sobie uswiadmic, ze istnieja bezproblemowe wilczaki, ktore nie sprawiaja zadnych problemow, ktore nie niszcza, nie maja glupich pomyslow i wyskokow. To psy KOJCOWE... Ktore nosa poza klatke nie wystawiaja.... Cala reszta predzej czy pozniej da sie we znaki... I jesli na nas wlasnie padlo to nie ma sie czego wstydzic i czego ukrywac... Bo w ten sposob problemow sie nie rozwiazuje... |
Margo duże brawka:) za ten tekst:)
|
Quote:
"Wsparcie" zapewnia sie tutaj nie ludziom, ktorzy oddaja psy, ale samym psom. To one potrzebuja nowego domu i nowych wlascicieli.... I tak sie dzieje.... Quote:
|
Quote:
Quote:
Oj, chyba powinnismy wprowadzic dla nowych wlascicieli ta amerykanska zabawe dla nastolatkow - przez miesiac opiekuj sie jajkiem... ;) |
Jeśli mogę coś dodać - cała "sztuka" w wychowaniu dzieci (z psami czy innymi myślącymi istotami uważam, że jest podobnie) polega na KONSEKWENTNYM ezgekwowaniu zasad. I teraz rzecz istotna - prawda jest taka, że czy to zwierzęta czy ludzie uczą się często poprzez próby - jeśli jakieś zachowanie "przejdzie" i jest skuteczne to zostaje zakotwiczone i bedzie stosowane przy każdej możliwej sytuacji w której może być skuteczne. Zastanówcie się sami czy stosujecie w swoim życiu rozwiązania które nie przynoszą skutku... no właśnie i tak samo mają dzieci i KAŻDA myśląca istota na tej ziemi która jest zdolna do logicznego zestawiania faktów.
Pozdrawiam ;) |
Co do cwaniakowania to mam taki przyklad:Jotun i Tajgula od paru lat mieszkaja razem z nami w domu.Gdy tylko w tv uslysza sygnal karetki pogotowia natychmiast wyja jak opetane a efekt taki ze natychmiast otwieram drzwi i wywalam oba na zbity....:roll:podwórko.Uwierzcie syrena z obu gardeł na raz w mieszkaniu jest nie do wytrzymania dla naszych uszu.
Ale nie o tym . Tajgula dostala cieczke i musielismy psiska odizolowac czyli-Jotun na podworku Tajga w domu i odwrotnie. Chodzi o to ze cwaniak Jotunski gdy byl w domu natychmiast zaczął wyc :wolf bo wiedzial ze zaraz zostanie wywalony na dwór a tam Tajgula z cieczka:love Tak sobie skubany wykombinowal :evil: Moglam zamknac gnojka w kojcu albo oddac do Peronowki-sprzedali mi psa ktory wyje |
All times are GMT +2. The time now is 15:36. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org