![]() |
Czy pasuję do wilczaka?
Witam
Mam na imię Łukasz. Jestem nowo zarejestrowanym użytkownikiem ale na forum w charakterze gościa bywam od około roku. Chciałbym zostać przewodnikiem psa. Wiem że temat przyszłych właścicieli wilczaków był już kilkakrotnie poruszany ale żaden w mojej ocenie nie wyczerpał tematu a w związku z tym ,że wątki te są dość „leciwe” pozwoliłem sobie na założenie nowego tematu. Celem mojego postu jest nie tyle uzyskanie odpowiedzi na pytania dotyczące rasy, hodowli, gdzie znalazłbym szczenię (choć i takich pytań mam dużo) lecz prośba o wstępne zweryfikowanie mnie jako przyszłego właściciela. Każdy z hodowców ma swój sposób na wybadanie delikwenta. Zdaję sobie sprawę że nic nie zastąpi kontaktu osobistego z hodowcą, rozmów telefonicznych, wymiany korespondencji ale zanim odwiedzę kilka wystaw i nim zacznę nękać hodowców chciałbym się upewnić co do wyboru rasy. Możliwe ,że jakiegoś aspektu nie uwzględniłem w swoich planach ,że do czegoś przykładam zbyt małą wagę ,że czegoś nie doczytałem i nie zdaję sobie do końca sprawy z trudności jakie mnie spotkają. Nie będę w pierwszym poście rozpisywał się na swój temat by nie zostać posądzony o ekshibicjonizm oraz nie mam pewności czy znajdzie się ktoś chętny do dyskusji. Po tym przydługawym wstępie kilka „konkretów”: - decyzje o tym że chcemy psa (moja rodzina) zapadła 2 lata temu (jestem spontaniczny gdy nie chodzi o życie innej istoty) od tego czasu staram się pogłębiać moją wiedzę o psach. Wiedzę o wilczakach niestety mam mocno poszatkowaną gdyż z tego co wiem nie ma polskiej literatury fachowej o tej rasie a wiedza czerpana z trzech znanych mi forów oraz kilku czy kilkunastu stron hodowli jest bardzo różna, często przeciwstawna. - celowo na wstępie napisałem „przewodnik psa” gdyż może ktoś podsunie inną rasę która bardziej by pasowała do mnie i mojego trybu życia. - o wilczakach dowiedziałem się mniej więcej 1,5 roku temu. Po wstępnym zapoznaniu się z charakterystyką rasy stwierdziłem że to nie pies dla mnie. Nie ukrywam ,że cena za szczenię także mocno mnie zniechęciła bo mocno nadszarpnęłaby mój i tak napięty budżet domowy. Czytałem o innych rasach szukając psa dla siebie ale chcąc nie chcąc „wilczak zagnieździł mi się pod kopułą” i tak zawsze lądowałem na walczakowych stronach planując w myślach jak by to było. Nie lubię wyświechtanych sloganów ale inaczej nie potrafię tego ująć „jest jakiś magnetyzm w tych psach” Dziękuję za uwagę. P.S może brzmi to jakbym prosił żeby mnie ktoś zniechęcił do splatania własnych losów z wilczakiem, takie przysłowiowe łapanie się brzytwy przez tonącego ,ale tak nie jest. Chcę by mój wybór był jak najbardziej świadomy. |
dzikiludziu, ale nie zadałeś żadnego pytania, więc jakich odpowiedzi od nas oczekujesz?
W tych wypunktowanych "konkretach" napisałeś tylko, że jest mało źródeł wiedzy o wilczakach i są niespójne, że nie upierasz się przy wilczaku i że szczenięta są drogie. Pierwsze i trzecie to my wiemy, co do drugiego- to Twój wybór. Więc proponuję jeszcze raz, od początku :) Żeby usłyszeć odpowiedzi trzeba zadać pytania :) A tak w ogóle to witam na forum :) |
Witaj na forum! :)
i również mam prośbę o zadanie pytania, bo trudno odpowiedzieć jak nie ma pytania;) |
Wg mnie powinieneś właśnie zacząć od wystaw i pogadać z właścicielami wilczaków oraz hodowcami - ja sam mam styczność z tą rasą od jakiegoś czasu i uważam, że póki co nie jestem gotowy na swojego pupila - głównie ze względu na brak funduszy i zbyt małą w moim przekonaniu wiedzę o rasie oraz niepoukładanym jeszcze życiu, boję się, że przez brak czasu oraz środków finansowych mogę skrzywdzić psa, a wierz mi, tego bym nie chciał. Dlatego radzę, byś zaczął właśnie od poznania osobiście ludzi i psów na wystawach, im więcej tym lepiej dla być może przyszłego właściciela :-) I witam na forum :)
|
Może zacznij od pytań zadanych sobie?
- czy masz otwartą głowę i wielkie serce dla całkiem odrębnego bytu jakim jest pies? na próbę zrozumienia go zamiast dopasowywania do swojego widzimisę? - czy jesteś gotowy poświęcić kino/imprezę/komputer na rzecz przebywania z Twoim psem? - czy cała rodzina jest gotowa na zmianę życia rodzinnego (wyjazdy tam, gdzie można z psem, przeorganizowanie niektórych przyzwyczajeń, utrata paru przedmiotów) itp itd...:) Do wilczaków nie jest potrzebna akademicka wiedza o rasie. Potrzebne są chęci, empatia, szacunek i gotowość na inteligentne potyczki :) I zdecydowanie nie twarda ręka! Konsekwentna, ale nie twarda, bo to bardzo wrażliwe zwierzęta. Najuczciwszy człowiek jest wobec siebie samego-pogadaj ze sobą i sam się zastanów :) |
a jakie Ty masz oczekiwania wobec psa? jakie masz plany co o wspolnej przyszlosci? jak chcesz spedzac z nim czas?
|
Wybaczcie że nie odpisuję błyskawicznie ale nigdy nie byłem mistrzem ciętej riposty. Mimo iż mój pierwszy wpis układałem cały dzień to i tak nie udało mi się jasno i przejrzyście przedstawić swoich intencji (obiecuję się poprawić i nieco jaśniej artykułować swoje myśli).
Moje pytanie do hodowców: Jakie pytania zadają hodowcy chętnym na wilczaka? Pytanie do właścicieli: Na co hodowcy zwacają uwagę w rozmowach z potencjalnymi kupcami? Brzmi to jakbym chciał się przygotować do jakiegoś egzaminu, ale nie taki jest mój cel. Możliwe że jest coś czego nie brałem pod uwagę a stanowi istotną przeszkodę. Kolejne moje pytania 1. Najbardziej martwi mnie lęk separacyjny. Czy objawia się on tylko gdy pies zostaje sam w domu, czy też kiedy zostaje z osobami sobie znanymi ale bez „alfy” w stadzie? 2. Nie w każdej hodowli socjalizuje się szczenięta z dziećmi. Czy gdy młode jest gotowe do odbioru nie jest za późno na taką socjalizację? 3. Zdaję sobie sprawę z wyjątkowości wilczaków i wiem z jakimi problemami mogę się spotkać. Czy brak doświadczenia z psami (pierwszy pies) jest bardzo dużym problemem? Quote:
Wypisałem wszystkie plusy i minusy . Minusów było znacznie więcej ale tu raczej wzoró matematycznych nie można zastosować bo czy na szali każdy plus waży tyle co minus. Quote:
Quote:
Dziękuję wszystkim za dotychczasowe sugestie. Na pytanie jefty odpowiem jeszcze dzisiaj ale by to miało ręce i nogi muszę to sobie spisać w kilku punktach. |
Co do leku separacyjnego osobiście uważam że to nie jest specyfika rasy jak można mniewać czytając fora jedne go mają inne nie, jedne mniejszy jedne większy ogólnie trzeba nad tym pracować, no i najważniejsze wilczaki nie lubią zostawać same (niestety dość ekspresyjnie wyrażają swoje niezadowolenie z tego faktu). Co do dzieci moge się podzielić tylko swoim doświadczeniem, nasza sucz ogólnie ma mega ADHD i jest mało delikatna, gdy miał się pojawić nastepca tronu sucz miała już dwa lata i mieliśmy niezłego pietra jak to będzie, okazało się że nic bardziej mylnego sucz obchodzi się z młodym mega delikatnie i są można powiedzieć przyjaciółmi (spadkobierca uwielbia Aszczura)
To pisałem ja Witek |
Z góry zaznaczam, że piszę tylko i wyłącznie na podstawie obserwacji swojego psa (obecnie 13 miesięcy).
Lęk separacyjny- zero problemu. Od początku zostawiany w klatce. Wilczak vs dzieci- w odróżnieniu od Trunksi&Witgor (rany musiałem 2x zerkać na nik żeby nie pomylić :)) ja dobrałem szczeniaka do małych dzieci i to nie było najlepsze połączenie. Sporo osób narzeka na ostre zabawy szczeniaka (gryzienie itp.) no i niestety mój psiak nie miał żadnych hamulców aby złapać dzieciaka za nos, wskoczyć całym pędem na niego a później jeszcze ze dwa razy na leżącego. Wszystko to oczywiście była zabawa, ale niestety tylko dla psiaka. Więc oczy dookoła głowy i praktycznie każdy kontakt młodziaka z dzieciakami pod dużą kontrolą. |
Quote:
NIE powinien być - agresywny - nie szukam psa stróżującego (najlepszym stróżem jest dobry sąsiad) - kanapowcem - psem z „małych ras” Chciałbym by był to pies - towarzyski - wierny kompan - wytrzymały fizycznie - z „charakterem” - ładny – pewnie ten punkt mocno mnie dyskredytuje. Przyznaję że brzmi infantylnie ale czy dla Was nie miało to znaczenia przy wyborze rasy? Plany co do wspólnej przyszłości: Chciałbym wychować szczenię na łagodnego przyjacielskiego psa ale odważnego i pewnego siebie. Chciałbym by pies był domownikiem i przyjacielem moich córek. Nie planuję by był to pies wystawowy ale jeśli ktoś znający się na rasie oceni że ma predyspozycje do zdobywania ringów nie wykluczam takiej opcji. Spędzanie czasu Oboje z żoną pracujemy na pełnych etatach więc 5 dni w tygodniu pies będzie sam w domu przez około 6 godzin. Dzieci (3 i 6 lat) są za małe by się psem zajmować. Moja Luba pracuje 7-15, ja 10-18. Dwa długie spacery rano i wieczorem będą musiały wystarczyć. W międzyczasie pies może spędzać czas na zabawach z dziećmi zarówno w domu jak i na ogrodzonej posesji. W weekendy, dni wolne od pracy, wakacje możemy zaoferować ze swej strony znacznie więcej. Lubimy aktywnie spędzać czas. Na koniec coś o sobie i dlaczego wilczak 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu proza życia, krawat biurko stos papierów. Dla mnie odskocznią są wypady w góry, do lasu, spływ kajakiem. Niestety nie znam nikogo kto urwałby się z domu na kilka dni w deszczową pogodę z plecakiem i namiotem by mi towarzyszyć w wędrowaniu po górach. Czy wilczak nie pasuje idealnie? Może stanowię kiepskie towarzystwo i nikt nie wytrzyma ze mną kilka dni w jednym kajaku na dzikiej rzece i na biwakowaniu na odludziu. Może wilczak to wytrzyma? Nie wyobrażam sobie Yorka który brnie ze mną przez chaszcze z daleka od utartych szlaków, i nie wyobrażam sobie bernardyna który płynie ze mną w kajaku. Wiem że do socjalizacji wilczak potrzebuje bodźców miejskich. Z tym nie ma problemu, pochodzę i pracuję w dużym mieście gdzie też często (moim zdaniem za często) bywamy całą rodzina odwiedzając babcię, braci, siostry mamy teściowe znajomych. Podsumowując chcę psa rasowego- wiem jak dana rasa ma predyspozycje czego mogę się spodziewać. Psy rasowe dopuszczone do hodowli są oceniane pod względem charakteru co daje większe prawdopodobieństwo że szczenię taki zrównoważony charakter odziedziczy. Opcja tańsza czyli pies ze schroniska. Na pewno bym takiego psa zabrał do domu ale w domu są małe dzieci a co z psa wyrośnie nie wie nikt. Za duże ryzyko. Dlaczego wilczak – w każdej rasie może trafić się szczenię które będzie odbiegało od schematu i da popalić. Biorąc wilczaka mam świadomość że da w kość i jedynie mogę się miło rozczarować. Powtarzając za Platonem „Chcesz pokoju, szykuj się do wojny” |
Przepraszam ,że się tak rozpisałem ale do napisania na forum zbierałem się od dłuższego czasu i mam wiele przemyśleń którymi chciałbym się podzielić. Wiem że nie każdego interesują moje rozterki i wątpliwości dlatego przedstawiłem bardzo okrojona wersję.
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi |
Quote:
Nie posiadam takiego kompana, (ani wilczaka :(, ale cudownego Beagla :p ) ale przez rok mieszkania w Anglii zakochałem sie w 2 sztukach jakie posiadał sąsiad ;) Nie były agresywne, złodzieja by przywitały "merdającym ogonem", kanapowce to były jak się je wpuściło (ale tak to każdy pies jest ;) ) no i sa calkiem duże. Sa bardzo towarzyskie, wierne ludziom i zapatrzone w swojego pana (aczkolwiek sąsiadów zostały bardzo szybko przekupione przez mojego Tatę i już po 2 tygodniach, gdy były same w ogrodzie sąsdiadów a słyszaly jakies odgłosy w naszym, to przeskakiwały do nas przez spory płotek dzielący ogrody :p ), wytrzymale sa też (może nie jak wilczaki, ale swoje tez pobiegaja;) ) no i sa całkiem ładne w moim odczuciu :) http://pl.wikipedia.org/wiki/Flat_coated_retriever |
Quote:
Trzeba się liczyć z wieloma rzeczami, wielu się też pewnie nie przewidzi. Wilczaki zwłaszcza w pierwszym roku życia wymagają naprawdę sporo poświęconego im czasu; nie tylko na spacery i zabawę, ale na wychowanie i szkolenie. Jeśli chodzi o dzieci i psa, musicie także wziąć pod uwagę interakcje między psem, a osobą, która będzie zostawała z dziećmi pod Waszą nieobecność (o ile oczywiście takie jest rozwiązanie); ta osoba może np. bać się psa, pies może to wykorzystywać i nawet ją "terroryzować", a może być też tak, że ta osoba będzie psuła Waszą pracę (możliwości jest mnóstwo :D ). Pies sam na posesji oznacza konieczność jej zabezpieczenia przed ucieczkami, w których wilczaki są mistrzami. Nie dlatego, że jest im źle, ale z powodu ciekawości świata i chęci rozerwania się... |
Nasunęło mi się takie porównanie: z vlkem jest jak z tatuażem... trzeba być pewnym na 100%, że chce się go mieć bo jest na całe życie;) Moim skromnym zdaniem trzeba mieć gdzieś głęboko w sobie chęć, ochotę, potzrebę posiadania jednego i drugiego (oczywiście z pełną świadomością dokonywanego wyboru). Otwartego umysłu życzę:)
żyjąca z wilczakiem od m-ca:D |
Quote:
Powiem o sobie: w '99 roku, przed zakupem kolejnego psa, też zafascynowały mnie wilczaki. Wtedy miałam już za sobą 14 lat doświadczeń z małym, terierowatym mieszańcem - ale zero ze szczeniakami, bo Bobik został wzięty z ulicy już jako niemal dorosły pies, i zero ze szkoleniem i świadomym wychowaniem (taki polski standard - wychowanie przez docieranie się :)). Po długich namysłach, zdecydowałam się jednak na owczarka niemieckiego - i teraz, po 9 miesiącach z młodym wilczakiem, uważam, że to była DOSKONAŁA decyzja. Bo naprawdę nie wiem, jak bym sobie poradziła z tym zębatym huraganem, gdyby nie ten wcześniejszy "trening" z psem znacznie łatwiejszym w prowadzeniu, choć też nierzadko dającym w kość. Nie twierdzę oczywiście, że nikt nie da sobie rady z wilczakiem jako swoim pierwszym psem. W ludziach drzemią nierzadko ogromne możliwości - wystarczy spojrzeć na Justynę Kowalczyk :D Pomimo tego jednak raczej bym odradzała taki eksperyment. Szczególnie w sytuacji, gdy w domu są dzieci, a oboje rodzice pracują na pełnych etatach (co dodatkowo ogranicza wasze pole manewru). |
Coś z tym porównaniem do tatuażu jest...
Ja z myślą o przyjęciu do swojego życia wilczaka chodziłam przez parę lat. Najpierw było wielkie ŁAŁ... - jaki on piękny. Potem czytanie, czytanie, czytanie... W między czasie w kręgu znajomych pojawił się jeden, potem drugi. Oglądałam, podglądałam i coraz bardziej mnie brało... Ba..Znajomy posiadający wilczaka wręcz mnie odciągał od tego pomysłu. Ale ja osiołkowy upór mam;) .. i pewnie bym się jeszcze z tą myślą chwilę bujała (mąż mówił, że jeszcze nie czas, że małe dziecko, że koniec budowy domu etc..bla bla...), ale.. ale na pewnej stronie hodowcy zobaczyłam zdjęcia małych szczeniaków..i zobaczyłam właśnie JĄ i bum. Telefon do hodowcy... I dzięki różnym szczęśliwym sytuacjom niecały miesiąc później była moja mała Aroon ze mną! ;) Wcześniej "hodowałam" kundelki, kaukaza, owczarka niemieckiego.... Nie da się porównać innych ras... Psychika mimo, że w jakiś sposób podobna, ale reakcje z zasady zupełnie różne. Mała ma dziś troszkę ponad 8 miesięcy. I mimo ciągłej pracy wciąż raz na jakiś czas wychodzą różne kwiatki - ale to już taka rasa - ADHD - znudzony pies = że coś zaraz zniknie, coś znajdzie się zmemłane w kącie;) No i ten ciągły głód... Jak koza...zje wszystko;) Każdy ma inne doświadczenia ze swoim wilkiem, bo każdy wilk jest zupełnie inny. Oprócz porównania do tatuażu - myślę, że dobre porównanie jest do małego dziecka. Trzeba poświęcić tyle samo czasu na wychowanie, karmienie, rozwijanie i pilnowanie. |
Dlaczego to, że pies ma być ładny ma Cię zdyskredytować i jest infantylne?
Każdy najpierw psa widzi, potem o nim czyta (lub nie- zależy od podejścia). Nikt nie zainteresuje się psem, który mu się nie spodoba. Więc to naturalne, że KAŻDY z nas ma wilczaka bo mu się on podoba i jest to pierwsza rzecz na jaką zwróciliśmy uwagę. Drugą sprawą jest to, czy sobie z tym pięknym diabłem w domu poradzimy. I tylko tu mamy wątpliwości. Każdy je ma. Wątpliwości co do ich urody nie ma nikt :) |
Quote:
|
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Każdą starałem się przeanalizować dokładnie.
Quote:
Znając charakterek mojej Ślubnej czeka mnie ciężkie kilka miesięcy. Quote:
|
To będziesz miał też kilka okazji, by spotkać się z właścicielami poza wystawami - np. majówka na Kaszubach, obóz w Czechach/na Słowacji, czy spotkanie w Późnej :-)
Co do dziabnięcia w tyłek - najważniejsze to przezwyciężyć strach ;) coś o ugryzieniu przez wilczaka wiem, doświadczyłem to na własnej skórze na Słowacji w 2010 :D |
Po lekturze Twojej ostatniej wypowiedzi tym bardziej radziłabym rozwagę, bo:
1. Quote:
Może się da, ale jakim kosztem. ;) Wilczak pomijając typowe dla wszystkich psów "udogodnienia" w domu oznacza głównie kudły, kudły i jeszcze raz kudły. :D Przez cały rok, a w okresie linienia, to... (epitet wg uznania :D ) 2. Quote:
|
Wiesz co? Wiele rodzin z dziećmi wzięło wilczaka i dają sobie świetnie radę. Bo z tymi burasami jest trochę jak z dziećmi- czasem podobnie trzeba się zachowywać w stosunku do jednych i drugich. Dlatego wspomniałam wcześniej, że tu trzeba otwartej głowy i dużego serducha.
Dobrzy rodzice bywają dobrymi przewodnikami wilczaków:) Kilka przykładów mogę sypnąć, ale nie wiem czy wypada publicznie. Ja bym Ci wilczaka powierzyła :) Z zastrzeżeniem-zapamiętania tego co napisała Grin (zwłaszcza o pierwszym roku), wyboru naprawdę dobrego malucha (potencjał charakteru). Bo jeśli ma być psem rodzinnym (kanapowcem będzie na 100% :D) i jednocześnie kompanem podróży to stawiaj na zdrowie i psychikę, więc tu masz pracę domową do odrobienia bardzo porządnie! Bo internet pełen jest laurek wystawianych sobie przez hodowle, a dla Ciebie ważna jest rzeczywistość. Powodzenia!:) |
Z moich doświadczeń dwu letnich z życia z Suczą, wychodzi, że mimo iż myślałem, że wiem o rasie dużo i że miałem inne psy to będzie mi łatwiej. Nic bardziej mylnego :) nie mówię, że było gorzej, było po prostu inaczej :)
Sucza uczy mnie cierpliwości, której wagon mnichów tybetańskich mógłby mi pozazdrościć, bo szkolimy się ciągle, ale... i tak potrafi zaskoczyć :)głównie na spacerach :) przeżyłem to, że moja grzeczna suczunia spuszczona któregoś dnia ze smyczy stwierdziła, że nie da się zapiąć. Byłam w tym tak perfidna, że podchodziła na wyciągnięcie ręki i patrząc mi w oczy cofała się, gdy tą rękę wyciągałem. Po takich podchodach usiadłem pod drzewem i nie krótko czekałem aż sama przyszła, położyła się przy mnie i stwierdziła ok, to chodźmy. Jest dość nakręcona, więc mimo iż krzywdy nie zrobi (w sensie użycia zębów), to nie zawsze inne psy chcą się z nią bawić, nie mówiąc o właścicielach rzeczonych, którzy dostają ataku, gdy Sucz biegnie w pełnym pędzie na ich psiaki, a ja dostaję opiernić, że mam nienormalnego psa. W związku z tym, w parkach głównie śmiga na lince 10 m., żebym miał "większą" możliwość reakcji. Jak zobaczy "zwierzynę" i jesteśmy sami, to ok - patrzy na mnie i jak nie ma mego przyzwolenia na pościg - odpuszcza, gdy jest z innymi psami (min. sztuk 1) to jej nie odwołam - ruszy, dobiegnie i wróci. Póki co nie mam złudzeń, że może być inaczej :) Sucz była strasznym wypłochem - bała się ludzi, samochodów, tramwajów, ogólnie rzecz biorąc miasta. Dzisiaj jest już lepiej, samochody lubi, komunikacją miejską jeżdzi (toleruje to i nie robi scen, ale nie zaryzykuję że jej wtedy dobrze), do ludzi ma dystans (bo to już raczej rzadko kiedy jest strach). Przez te 2 lata na tyle mi zaufała, że jak gdzieś idziemy i Sucz widzi coś niepokojącego to patrzy na mnie wzrokiem "naprawdę chcesz tam iść?", ja jej wtedy kiwam głową i idziemy, nie wyrywa mi się, spokojnie przechodzi. Też przyzwyczaiła się do wspólnego życia - tzn. zabieram ją do większości prac i np. wczoraj (we wtorki zawsze chodziliśmy na wieczorno nocny dyżur chodzony) nie wiedziała, że zmienił mi się nagle grafik i gdy przyszła godzina wyjścia to stała pod drzwiami, popiskiwała i miała minę - "halo, pańcio idziemy do pracy, czemu siedzisz?!". Co do mieszkania, to zostaje sama, nie bałagani. Przez 1,5 była zamykana w klatce na noc i jak wychodziliśmy, przyzwyczaiła się, że to jej miejsce i teraz gdy zostaje to właśnie tam śpi i nie ma z nią problemów. Niszczyć też nie niszczy. Dzieci lubi i z tym nie ma problemu. Co prawda nie mamy swoich i rzadko spotykamy "cudze", ale jeśli już to obchodzi się z dziećmi delikatnie. Po 2 latach wiem, że jeszcze mnóstwo wyzwań i pracy przed nami, a przede wszystkim wiem, że jeszcze nie mamy w pełni partnerskiej relacji, na którą ja staram się zapracować, co moja Sucz docenia. Cały "kłopot" w życiu z nią polega na tym, że to chyba ja się muszę dostroić - wyobrażając sobie, że to konsekwentnie dostrajam psa, bo jakby nie było nie mam złudzeń - jest mądrzejsza ode mnie :twisted: Nie wiem skąd jesteś, ale jeśli blisko Wwy, to zapraszam na spacery, napatrzysz się do woli na nasze bure i różnice między nimi :) |
Ja i moja rodzina (choć w układzie innym niż Wasz, bo bez małych dzieci) jesteśmy przykładem osób, których wilczak jest pierwszym psem. Mam nadzieję, że mój post Wam pomoże.
Zostawanie w domu: Presta zostaje sama w domu grzecznie, choć zdarza się jej koncertować do 30min po zamknięciu. Bywa, że zostaje w klatce na 6-7 godzin. Aktywność: Aktywność to mus, ale jak nie ma mocy na polną wyprawę to smaki w kieszeń i ćwiczenie w domu. Wysiłek umysłowy też męczy psa. Bądźcie gotowi, że to jest wulkan energii i wielokrotnie się o tym przekonacie, np podczas 'ataków miłości' i powitaniach. Czystość: W okresie zmiany futra sierści są tony mimo czesania i suplementów, codzienne odkurzanie nie rozwiązuje problemu. De facto sierść wypada cały rok, czasami mniej lub bardziej. Problemy: U nas brak jakiś znaczących, ALE bądźcie gotowi na akcje typu: myślicie, że oduczyliście psa kradzenia jedzenia - błąd, czeka na okazje i przyjdzie moment, że spróbuje znowu. Może starsze całkiem odpuszczają, lecz mojej startuje 14 miesiąc życia i ciągle kombinuje. Szczeniaki mogą warczeć przy jedzeniu i nie wahają się go bronić. CSV to młoda rasa, więc wg mnie charaktery zdarzają się skrajnie różne, od mega odważnych psów po panikarze. Dobry research przed wyborem hodowli i szczeniaka powinien zminimalizować ryzyko. Ponadto to są kombinatory i diabły, które mogą wystawiać na próbę. U nas zdarzyło się stawianie w formie wbijania wzroku i warczenia. Odpuściła bo wiedzieliśmy jak się zachować i nie było paniki ani cofania się przed psem. To nie była agresja a raczej próba, rytualna konfrontacja "co mi wolno cwaniaki? może od teraz ja będę panią domu?" Jak pisali poprzednicy, szczenięta gryzą. Presta gryzła mocno i dotkliwie, czasami wpadała w stan głupawki, w którym kompletnie zapominała o zasadach zabawy. Wg mnie jeśli Twój wilczak przeleje Twoją krew (u nas to były niewielkie ilości ;) ) to właśnie w pierwszych miesiącach życia - można tego oduczyć, ale trzeba cierpliwie przetrwać i przepracować. Szczeniak wilczaka to nie jest śliczna puchata kulka. Szczenię csv to inteligentny i wyjątkowo sprawny jak na swój wiek pies, który może dać Wam popalić od samego początku. Agresja: Presta jest stabilnym i przyjacielskim psem, ale wiem, że nie wahałaby się użyć zębów kiedy jest to konieczne. Weźcie pod uwagę, że dobrze zsocjalizowany, prowadzony i szkolony wilczak nie będzie stanowił zagrożenia dla ludzi większego niż każdy inny dobrze prowadzony pies. Rola socjalizacji w pierwszych miesiącach jest tu nieoceniona. Musicie jednak pamiętać o problemie agresji do przedstawicieli swojej płci, szczególnie obcych psów/suk. Presta na razie wciąż jest przyjacielska, ale bardziej doświadczeni wilczakowcy mogą Ci poświadczyć, że nie zawsze jest kolorowo w tym temacie. Wilczak to opieka i zajęcie 24h/dobę, szczególnie w pierwszym roku. Jeśli jesteście gotowi na takie wyzwanie, jesteście cierpliwi i konsekwentni to dacie radę. My daliśmy, więc czemu nie Wy? :) Dodam tylko, że rozmawiając z Margo czy wilczak to dobry wybór na pierwszego psa usłyszałem odpowiedź, że "często ten niedoświadczony będzie lepszy od tego, który miał 10 psów przed wilczakiem" bo wilczak to całkiem inny typ doświadczeń. Otwarty umysł, miłość, pomysły, cierpliwość, chęć nauki to jest klucz do sukcesu z wilczakiem wg mnie. Pamiętajcie, że "wilczak to wilczak, to nie jest pies". BTW- ciekawostka: ;) Shaun Ellis w "Żyjący z wilkami" pisze, że ma znajomego hodującego Saarloosy i sądzi, że psy tej rasy nadałyby się do programów edukacyjnych w szkołach aby zmienić nastawienie młodych Brytyjczyków do wilków. Wg Ellis'a Saarloosy wykazują ogromne podobieństwo do wilków w zachowaniu - znacznie większe od innych ras. :) Może jak nie CSV to Saarloos? Przykład Bowka pokazuje, że nie każdy Saarlloos jest taki jak go wielu przedstawia. :) Myślę, że z małymi dziećmi mogłoby to wypalić, choć w tym temacie nie wypowiedzą się osoby znające się na Saarloosach bardziej niż ja. :) |
a Dark jest moim pierwszym psem w życiu, najpierw była decyzja że na 100% takiego psa kupimy bo taki piękny ;-), dopiero później zaczęliśmy dowiadywać się co to za rasa... byłam trochę przerażona co nas czeka, wyobrazałam sobie że to będzie jakś horror, ale nie było tak źle, Dark ma 14 miesięcy, nie wiem, może wszystko jeszcze przed nami... nie mamy dzieci, więc w tej kwestii się nie wypowiem.. bałagan w domu na początku był straszny, teraz też trzeba uważać gdzie jedzenie się zostawia ;-) aha no i u nas jest to pies uwielbiający przesiadywanie na kanapach :D
|
Hi,
z dalszych wspomnień, z uczenia się życia wilczak-kontra dziecko takie coś kiedyś napisałam: http://graba-graba.blogspot.com/2009...jalizacja.html Unka i Milenka (moja córka) pozostały wielkimi przyjaciółkami i nie musiałam się bać zostawiając tą csv z Milenką na ogrodzie - wielkie zaufanie i wielka miłość - z ADHD zmieniła się we wspaniałą niańkę mojego dziecka.... |
ja mam dwie córki 11i 13 lat - i tak jak młodszą zostawiam z Akrisiem, pozwalam wyjść z nim na podwórko - bo wyskakuje i nawet na podwórko trzeba na smyczy wynosić, czasami cały dzień czy noc z nim zostaje , to tak tej starszej nie powierzyłabym takiego wyzwania. to po prostu zależy od podejścia.
młoda ma "jaja" żeby krzyknąć czy walnąć(nie żeby bić - ale wiem, że potrafiłaby się w razie czego obronić bo bawi się z psami po psiemu i czasem się za bardzo rozkręcają) i psy się słuchają , za to starsza piszczy i macha łapkami i żadna edukacja nie pomaga .... jak dzieci były małe - tzn wtedy było tylko jedno półroczne dziecko, wybrałam berneńczyka sukę i masz pewność ... no i masz czas na dzieci nie tylko na wychowywanie permanentne psa... choć jak wychowasz dobrze wilczaka zahartujesz się przed okresem dojrzewania u dziewczyn ;-) |
Quote:
Biesiak jest takim troche naszym trzecim dzieckiem... Na pewno wymaga od nas duzo czasu i pokładów cierpliwości. |
Czyli ile psów tyle charakterów, ilu właścicieli tyle historii. Każdy ma swoje doświadczenia i spostrzeżenia jakże czasem odmienne. Dociera do mnie ,że choćbym nie wiem jak chciał przygotować dom, rodzinę i siebie na przyjęcie malucha i tak mnie czymś zaskoczy. Jedynym wspólnym mianownikiem z Waszych opisów (bardzo ciekawa lektura) jest to że nuda mi nie grozi.
Bardzo zaciekawiła mnie sprawa interakcja na linii dziecko – pies – super wypowiedzi, dają do myślenia. Jestem również wdzięczny za wszystkie sugestie i rady na pewno dokładnie je przeanalizuję. Odniosę się jeszcze do wypowiedzi Gagi Quote:
Im więcej czytam tym więcej pytań się rodzi. Pozwolę sobie jeszcze zapytać o płeć. Gdzieś w starych wątkach znalazłem informację że płeć u wilczaków nie wpływa na trudy wychowawcze. Dlatego wstępnie założyłem ,że będzie to samiec co pozwoliłoby trochę zrównoważyć poziom hormonów w rodzinie. W tym momencie tylko ja noszę spodnie w domu. Czy takie założenie jest błędne? Czy nie powinienem robić takiego założenia tylko zdać się na wybór hodowcy które szczenię będzie pasować bez względu na płeć? Czy rzeczywiście nie ma różnic w temperamencie u obu płci? |
Lubię ten temat:) (wyboru płci), tu też będzie tyle odpowiedzi, ile doświadczeń.
Dla mnie zdecydowanie samiec, ale zaznaczam, że moja rodzina dorosla i bezdzietna:) Dlaczego? Bo samce są jak-za przeproszeniem-goryle w stadzie-bardzo czytelnie i wyraźnie wala sie w pierś, robiąc mega teatr wobec przeciwnika - czyli dają czas na reakcję i zdecydowanie stawiają na to widowisko, niż rzeczywisty atak. Wszystkie znane mi suki startują w chwili namierzenia celu. Wg mnie są ostrzejsze, bardziej cięte, jeśli idą do "walki" to na ostro. Samce stawiają na pokaz sił, bo przecież za bardzo by się zmęczyły prawdziwym starciem:D Dobrze prowadzony samiec, o stabilnym charakterze, ma wrogów w postaci innych dorosłych samców, w przypadku suk-(oczywiście generalizuję) na linii wroga stają też:młode samce, maluchy i inne suki - na oko-trochę tego więcej:) Wydaje mi się, że u samców łatwiej zaobserwować etap "godności i spokoju" - czyli wyszumią swoje i potem są stateczne. Dziewczyny całe życie mają motorek w tyłku:) No a wykastrowany samiec to już cud, miód i zasmażka z keczupem:) |
A ja za to wolę suki. Jak dla mnie psy to troszkę "troglodyci" z jednej strony prości w obsłudze jak przysłowiowe cepy, z drugiej dają w kość poprzez swoje "ego"
Suki może bardziej wredne i kombinujące , ale jak już się z suką człowiek dogada to na całe życie ;) |
Quote:
|
ciekawe czy jak weźmiesz samca to stanie się kompanem czy rywalem ;-)
|
Ja osobiście obserwując i słuchając innych samca wilczaka bym się bała brać pod swój dach... Zdecydowanie wolę suki.
Za jakiś czas towarzyszem Aszczu będzie chłopak, ale zupełnie innej rasy ;-) |
martwia mnie dwie rzeczy:
-pedanteria malzonki-pies to klaki i piach, a szczenie to dodatkowo smierdzace kaluze i (czesto) poobgryzane meble, ubrania, ksiazki, zabawki itd. gdybyscie jednak zdecydowali sie na inna rase nie bierzcie psa gladkowlosego! to iluzja ze jest mniej sprzatania. Musicie tez liczyc sie z problemami z zostawaniem i demolka domu. -strach Twojej corki. Szczeniaki gryza bardzo bolesnie. Czasem z pelna gama zachowan lowczych-warczeniem, rozszarpywaniem itd... Dorosli czesto sie boja, a co dopiero dziecko z urazem... Maly wilczak bardziej przypomina hybryde hieny, zmiji i krokodyla niz slodkiego pluszaka... Zanim sie napalisz na psa podjedzcie do jakiejs hodowli, ktora ma podrosniete szczeniaki, bo moze sie okazac ze nici z wilczaka i innego podobnego psa na dlugo... I napisz skad jestes ;) |
Podpisuję się pod przedmówcami :)
Wondera ma większą gamę osobników do potencjalnego spuszczenia łomotu - choć tu nie koniecznie używa zębów, po prostu glebuje i przytrzymuje przy ziemi, czasem warczy, czasem bardzo warczy, czasem robi to bezszelestnie ;) Też jej znaki są dużo subtelniejsze (niż u samca) więc łatwo się spóźnić z reakcją. No i dla mnie najbardziej uciążliwe - ciągle obserwuje okolice i zmiany, które w niej zachodzą, a że teoretycznie węch i słuch dużo lepsze od człowieka, to...:lol: Myślę, że w tej rasie słowo "suka" opisuje osobniki żeńskie dość trafnie:twisted: Z samcem jest moim zdaniem inny "komfort" życia, co nie znaczy, że jest lepiej. Osobiście bardzo lubię suki - moją najbardziej :)!, przynajmniej się nie nudzę :D |
U nas na liscie wrogow sa wszyscy ktorym cos `nie pasi` gatunek i plec bez znaczenia :twisted: najczesciej `nie pasi` doroslym sukom oczywiscie, ale jak `problem` ma samiec to tez dostanie. Wrog musi byc godny jej reakcji-agresywne male psy sa olewane.
Mi ten samczy teatr mniej opowiada. ja lubie ta suczosc, szybkosc oceny i reakcji i zerojedynkowosc-przyjaciel do witania albo wrog do likwidacji :twisted: Nastepna tez miala byc suczka, ale Sexy tak szybko progresuje ostatnio, ze moze zdecyduje sie szybciej niz te 5-6 lat roznicy miedzy psami a wtedy wchodzi w gre tylko chopak :roll:; innej rasy. |
Quote:
|
Jestem z Krakowa i już puszczam nieśmiało oko w stronę "galicyjskiego wilka". Wiem że jest też w Krakowie kilka wilczaków i mam nadzieję że uda mi się wprosić na jakiś spacer (podobno można Was spotkać na błoniach) ale w na obecną chwilę z powodu trzaskających mrozów raczej dłuższy spacer odpada.
Co do pedanterii żonki pracuję nad tym. Codziennie odkurza myje podłogi itp. - przy psie przynajmniej będzie co miała odkurzać a nie tylko czyste podłogi. Gorzej ze zniszczeniami, to jest problem ale i dzieci trochę zniszczeń narobiły że za jakiś czas będzie trzeba pomyśleć o remoncie. Dlatego puki dziewczyny nie wyrosną trochę i puki nie odchowam trochę psa wstrzymamy się z pracami. Dom jest 2 poziomowy i po pierwszych pertraktacjach wypracowaliśmy kompromis ,że parter dla psa piętro dla Niej. Na szczęście na schodach została naprawdę porządna bramka która miała zabezpieczać schody przed dziećmi. Życie zweryfikuje te plany. Muszę też dać małe sprostowanie. Niechcąco trochę skrzywiłem moją Anię nie jest takim hegemonem jakby można było wnioskować z moich wcześniejszych wypowiedzi. Po prostu po kilku latach pracy w klinice weterynaryjnej ma większy dystans do pewnych spraw. Nota bene gdyby pewnego dnia nie wpadła do domu z bananem na twarzy i nie zaczęła opowiadać jakiego wspaniałego psa przyjmowała (oczywiście chodzi o wilczaka) to pewnie nie pisałbym teraz na tym forum. Czyli jest to problem ale wierzę że do przezwyciężenia. Co do drugiej rzeczy o której pisze jefta. Spędza mi to sen z powiek. Najgorsza jest bezsilność ponieważ nie zależy ode mnie. Staram się rozmawiać, pokazywać zdjęcia, filmy. Nic nie chcę robić na siłę. Pochwalę się że pierwsze małe sukcesy już mamy. Nawet jeśli nie dołączę do wilczakowej rodziny to pracy z córką nie zaprzestanę. Może ktoś słyszał o podobnych przypadkach i jak sobie z tym radzono? |
Quote:
|
Quote:
bramka - wszystkiego można psa nauczyć, wilczaka też - choć bramka dla dzieci jak solidna by nie była może być - niska :-) ja nie odradzam - choć dla mnie przekonywanie reszty rodziny do psa gdy reszta rodziny nie jest przekonana, szczególnie tak wymagającego psa nie wróży nic cudownego :-( z drugiej strony przynajmniej dorosła druga część jest z branży i nie będzie zachowywać się irracjonalnie :-) |
moze zwrocisz sie o pomoc do dogoterapeutow? maja odpowiednio wyszkolone psy i doswiadczenie. Nie wiem jak wyglada mozliwosc uzyskania takiej pomocy w fundacji ze zdrowym dzieckiem, ale sa tez prywatne gabinety
Quote:
|
Quote:
Z powodu trwających bog-wie-jak-dlugo problemow z niekonczaca-sie-cieczka u suk, wole zdecydowanie samce, aczkolwiek moj jest rzeczywiscie "grubo ciosany": szczypy w tylek, bąki po jedzeniu i bekanie, ale ileż w tym uroku :twisted: Jedyna dla mnie, jako kobiety, naprawde istotna roznica, to waga - 40 kilo rozpedzonego samca nie rowna sie 25 kilo rozpedzonej suki. Nadwerezone stawy rąk, zdarta skora, wywichniety maly palec lewej dloni... Jako facet nie bedziesz tego odczuwal zbyt bolesnie, ja - i owszem :roll: Wybór należy do Ciebie, ale uważam, że wsiąkłeś... jeśli jesteś wystarczająco elastyczny, dasz radę |
Quote:
Przynajmniej mojego. Jego szybkosc reakcji tez czasem mnie zaskakuje. Ale oczywiscie nie mialam na wychowaniu suki wilczaka, tak jak jefta nie miala samca. Wiec nie da sie obiektywnie porownac, chyba ze Margo sie wypowie ;) Samiec ma zalety i wady, suka tez ma zalety i wady. Trzeba zrobic bilans i wybrac, co komu bardziej pasi. Mi pasi samiec, komu innemu suka. Na pewno wilczak jest, hmmm, niezbyt latwym psem, co nalezy miec na uwadze. Moj maz na poczatku byl przeciwny, potem, jak slowo stalo sie cialem, miewal chwile zwatpienia, a teraz - kocha; szczegolnie, jak jest witany po powrocie z pracy tak, jak nigdy przez zadnego psa nie byl :p |
Umówcie się na spacer, odwiedźcie wystawy w okolicy i wpadnijcie na któreś spotkanie. Najlepiej na spotkanie, wejdziecie w grupę psów gdzie zobaczycie sobie całe spektrum charakterów i zachowań. :)
|
Quote:
|
Quote:
Quote:
Nie liczyłem na tyle odpowiedzi, jestem bardzo wdzięczny za każdą. Chciałbym tylko zaznaczyć ,że nie mam gotowej riposty na wszystko. Nie bagatelizuję sprawy, mam treme jak wtedy gdy dowiedziałem się ,że będę ojcem. Sprawa idzie o komfort życia (także a może zwłaszcza psychiczny) psa oraz mojej rodziny. Fakt że odpowiadam jak planuje sobie poradzić z pewnymi sprawami nie jest improwizacją wymyśloną naprędce, tylko jak już wspomniałem w pierwszym poście temat wilczaka rozważam od jakiegoś czasu. Pewne rzeczy już wstępnie zaplanowałem, pewne przemyślenia już poczyniłem. P.S. Nie mam w zwyczaju opowiadać o sobie i swojej sytuacji rodzinnej, jestem raczej osobą małomówną i skrytą. Fakt ,że uzewnętrzniam się na forum ma jedynie na celu zobrazowanie sytuacji która w moim przekonaniu jest niezbędna by uzyskać pomoc w podjęciu świadomej decyzji. |
Wilczak i dziecko...
Tak naprawde wszystko zalezy od charakteru psa i dziecka. My mamy cztery wilczaki (5, 4, 3 i 1,5 roku) i 2,5 letnia corke Gaje. Z kazdym bylo inaczej. Nasz pies nie przepada za dziecmi ponizej wieku szkolnego - za duzo biegania, ciagniecia za ogon i halasu. To jak ze szczeniakami - dla niego sa fajne, dopoki sa male i nie moga go gryzc po nogach. Corke toleruje, bawi sie z nia czasami, ale generalnie nie jest nia zbytnio zainteresowany. Da buzi od czasu do czasu i na tym koniec. Jak nie ma ochoty na kontakt to odchodzi. Ale zawsze kontroluje otoczenie i nie skoczy na nia, nie wbiegnie. Mamy tez trzy suki - kazda jest inna. Najstarsza od poczatku kochala corke i pozwala jej na wszystko, nawet na grzebanie w uszach, ciagniecie za ogon, skakanie po brzuchu, jezdzenie na grzbiecie etc. Potrafi sie niestety zapomniec i wbiec na nia, albo skoczyc w zabawie. Pod tym wzgledem trzeba ja caly czas kontrolowac. Srednia suka nie cierpiala dzieci i powoli musiala sie nauczyc i przyzwyczaic do Gai. Trwalo to dosc dlugo, ale w tej chwili pozwala jej praktycznie na wszystko, najbardziej na nia uwaza i jest najdelikatniejsza. Pozwala jej nawet lezec na sobie, jak karmi szczeniaki. Najmlodsza suka ma nadal pustke w glowie. Wychowala sie z corka i traktuje ja jak kumpele - oznacza to, ze jak sie nakreci to zaczyna podgryzac. Potrafia tez razem demolowac dom i maja bardzo durne pomysly :shock: Jeszcze jedna sprawa. Wilczaki bardzo duzo gadaja, wiec pierwsza rzecza jaka musialam nauczyc corke to znaczenie warkniecia, pisku i calej reszty dzwiekow. Dzieki temu jak Gaja uslyszy np. warkniecie - przerzuca sie na innego psa lub przestaje robic to co robila. Prog wytrzymalosci na 'znecanie' jest wg mnie nizsy u psow, niz u suk. Ale to tylko moje obserwacje, wiec mozliwe, ze trafi sie odwrotnie. Kazdego psa musze kontrolowac, bo to jednak tylko zwierzeta i zawsze moze im cos odbic (nie zostawiam psow samych z corka), ale wiekszych problemow nie odnotowalam. Najwazniejsze to nauczyc wilczaka, ze dziecko nie jest zabawka, ze ma byc delikatny i kontrolowac oboje. U nas problemem jest glownie lizanie po twarzy, bo tego nijak nie da sie psom wytlumaczyc, skoro Gaja piszczy, skacze i sie cieszy. Co do wyboru pies czy suka. Ja zawsze mialam psy. Moj pierwszy wilczak byl psem, dopiero pozniej pojawily sie suki. Sa rozne - dokladnie jak w opisach powyzej. Lubie i jedna i druga strone, ale na chwile obecna - wole suki ;) Zwlaszcza do dzieci - wydaja sie bardziej opiekuncze i zaangazowane. Psy (nie tylko wilczaki) zazwyczaj odbebnia swoje i sobie ida... |
"każda liszka swój ogonek chwali" czyli co do płci wiem ,że nic nie wiem. Zostaje poobserwować psy i suki i wyciągnąć własne wnioski .
Robiąc kalkulację finansową uwzględniłem koszt szkolenia. Jak z tym jest? Psie przedszkole, czy konieczne i w jakim wieku? Czy tu jest różnica względem innych ras? Czytałem o złych szkoleniowcach którzy nie znając specyfiki rasy "psuli" psy. Za wcześnie żebym pytał o konkretne szkoły ale na ile takie szkolenia pomagaja w opanowaniu psa? |
Quote:
Osobiście uważam, że w sytuacji gdy ma się do czynienia z wilczakiem, jako pierwszym psem, uczestniczenie w zajęciach z DOBRYM nauczycielem jest praktycznie nieodzowne. Przez internet, czy telefon można dużo pomóc, ale nie zawsze i nie we wszystkim. Pomóc "zdalnie" łatwiej jest komuś, kto w psach "siedzi" dłużej, natomiast w takiej sytuacji, jak Twoja czy nasza (Łowca to praktycznie nasz pierwszy taki naprawdę własny pies) to bardzo ważne, żeby szkoleniowiec zobaczył, jak my się zachowujemy w obecności naszego psa i żebyśmy my zobaczyli go w akcji, usłyszeli jakiego używa tonu, itd, itd. Słowa mogą być zrozumiane baaaaardzo różnie. Dlatego ważna jest osobista obserwacja i korekta (nas) przez szkoleniowca. Dlatego też wybór tego człowieka jest taki ważny, bo od niego naprawdę dużo zależy. Nie zawsze mamy na tyle wiedzy i intuicji, żeby w porę się wycofać, gdy coś okaże się nie tak. Na szczęście Wy jesteście z Krakowa, a Kraków to... Zula ( :D ), która z wilczakami ma już naprawdę spore doświadczenie i którą można jak najbardziej zarekomendować. :) I jeszcze taka uwaga; Bardzo dobrze, że myślisz o szkoleniu już teraz; my kontaktowaliśmy się w sprawie szkoleń też zanim wilczaka przywieźliśmy do domu. Mieliśmy naprawdę sporo szczęścia, że trafiliśmy na naprawdę sensowną osobę. Zaprosiliśmy ją do domu, jak Łowca był może u nas jakiś tydzień, żeby ona zobaczyła nas, a my mogliśmy poobserwować ją, jak sobie radzi z małą "gryzeldą", to naprawdę dużo nam dało. Osobiście zarekomendowałabym też nieodkładanie szkolenia, tylko rozpoczynanie jak najwcześniej, od przedszkola (przy założeniu że jest prowadzone w sensowny sposób). Z perspektywy czasu mogę chyba powiedzieć, że jeśli myśli się o wilczaku jako o pierwszym swoim psie; OK, ale dobrze jest mieć w pobliżu osobę, do której można się zwrócić w razie problemów, a najlepiej ZANIM te problemy powstaną. |
Quote:
Quote:
Różnie to bywa z tymi podusiami... ;) :p Osobiście znam przypadek (niewilczakowy), gdy pies został "oddany" bo nie chciał zejść z łóżka i warczał na dziecko, które chciało z niego skorzystać... :roll: Na Dogomanii można przeczytać całkiem często o takich... problemach. Rzecz w tym, że z samcem dobrze prowadzonym tego typu problemów (jak i wielu innych nie będzie), złe postępowanie może wygenerować problemy nie tylko z samcami i z wilczakami. Takie problemy, których można dość łatwo uniknąć (wyeliminować), a które pomimo tego zdarzają się całkiem często, to wspomniane choćby "panowanie" na łóżku, pilnowanie jedzenia, problem z odbieraniem "znalezisk" na dworze, czy choćby ukradzionego buta (lub innej rzeczy) właścicielowi... Zatem tak naprawdę bać się nie ma czego, ale trzeba pracować, a do tego potrzeba troszkę wiedzy i intuicji. Niby jest to naturalne, że pies podporządkowuje się automatycznie człowiekowi, a jednak zdziwiłam się, jak często tak się nie dzieje. Wygląda na to, że całkiem spora liczba osób nie ma takiego charkeru (charyzmy czy czegoś w tym stylu), który by automatycznie sprawiał, że pies uznaje go za niekwestionowanego swojego przewodnika. |
jestem z Krakowa (mieszkam na Olszy) i dysponuję 3-miesięcznym wilczakiem (chyba jedynym w Krakowie w tym wieku) .... bez problemu mogę go zaprezentować .... bez względu na temperaturę codziennie jesteśmy na godzinnym spacerze na Prądniku Czerwonym .... myślę jednak że lepiej zaprezentuje się w domu niż w plenerze, bo tam to będzie zajęty tropieniem lub innymi psami a nie gośćmi .... dodam jeszcze że wersja "demo" jest "softowa" - obecność obcych ludzi łagodzi temperament - ale zawsze można coś poobserwować :)))
|
Quote:
|
Dla nas K-lee też była pierwszym psem i na dodatek wilczakiem. I myślę, że całkiem nieźle poszło nam jej wychowanie, choć wiadomo, że ja nie jestem obiektywna, bomoja suka jest naj :twisted: Ale ci co ją znają mogą powiedzieć, czy się nam udało, czy nie. Suka mieszka w bloku, ma 4 lata, zostaje sama w domu,w hotelach, zostaje ze znajomymi, naszymi rodzicami... bez klatki już od dawna. Nie wyje, nie ucieka na spacerach, jest odwoływalna nawet w lesie, nie odgryza smyczy przywiązana do słupka pod sklepem. Demolek nie było żadnych (pomijam jej prywatne osobiste przedmioty, które jak chciała to mogła niszczyć), ale mieliśmy oczy dookoła głowy i woleliśmy zapobiegać niż leczyć wychodząc z założenia że "czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci" :)
Brzmi jak ideał? Ale to masa pracy, byliśmy przygotowany na armagedon w domu, który nie nastąpił, ale miło było się zaskoczyć pozytywnie ;) Nasza suka nie wychowuje się z dziećmi, bo ich nie mamy, ale zna dzieci znajomych. Zachowuje się grzecznie, raczej unika, da się pogłaskać, sama podejdzie, baaaardzo sporadycznie skacze ale tylko wyraźnie zachęcona. Zazwyczaj usuwa się w cień i po prostu olewa. Po naszych doświadczeniach uważam, że łatwiej mają przewodnicy których wilczak jest pierwszym psem. Zakładając, że mają właśnie otwarty umysł, słuchają rad, pytają, nie spoczywają na laurach, ale nie mają nawyków z innych ras "bo mój owczarek był taki i taki, bo mój terier robił tak i tak..." :) |
Temat płci zaintrygował mnie mocniej:) I mimo, że całym sercem jestem za samcami (z wielu względów), to w opisanej przez Ciebie sytuacji rodzinnej skłaniałabym się do suki. Bo to, co będzie się działo w relacjach psa z otoczeniem na zewnątrz, to sprawa kontroli, ale rodzinnie chyba lepiej wpasuje się suka, zwłaszcza, że ja nie słyszałam o "walkach o (TFU!) dominację" w wykonaniu suk. Zakładam więc, że są jednak ciut bardziej uległe i po głowie (szczególnie wraz ze wzrostem hormonów)nie chodzą im pomysły na próby sił. Zakładam oczywiscie, że niechlubne przypadki ostrych konfliktów miedzy ludźmi a psem wynikały faktycznie z próby sił, a nie durnych, ludzkich błędów.
Co do szkolenia, znów z obserwacji oraz autopsji-szkolenie bez przerw. W tej chwili powszechny jest schemat: przedszkole, dyplomik, szkółka na podstawowym poziomie-dyplomik. Koniec. Później pies dorasta i wracamy myślami do konieczności powrotu na ćwiczak, a tam niespodzianka i 3 kroki wstecz. Gdyby zamienić te nic nie znaczące pseudo zaliczenia podstawowych poziomów na po prostu ustawienie sobie przynajmniej 1-2 dwóch spacerów w tygodniu na placu szkoleniowym - i nie ma, że upał, że zima, że pada i że wiatr nie z tej strony-to byłoby znacznie łatwiej. Dlatego polecam zaprzyjaźnienie się z jakąś szkołą i nie porzycanie jej przez przynajmniej pierwsze 2 lata. Zaoszczędzi to ludziom wielu frustracji:) |
Przyglądam się dyskusji już od dłuższego czasu, jako że sama mogę dowiedzieć się tutaj wielu przydatnych informacji z życia doświadczonych wilczakowców. Co do wilczaka jako takiego się nie mogę jeszcze wypowiedzieć jak wiecie, bo nie mam...ale co do różnicy między psami, a sukami mogę coś dodać :)
Nie odbierałabym tak zupełnie sukom tendencji do walk o dominację... one po prostu robią to w inny niż samce sposób. Ktoś tutaj już o tym wspominał - samce robią dużo teatrzyku, na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie groźniejszych i bardziej agresywnych. Testosteron działa i każe im ten teatrzyk przed każdym obcym samcem odstawiać :twisted: Ale w głębi duszy to chyba każdy samiec jest jednak kochanym, spokojnym "miśkiem" ;) Ale "łagodność" suk jest chyba trochę przereklamowana - one po prostu zachowują się inaczej...zresztą ktoś już tutaj bardzo ładnie to opisał. Suki nie robią teatrzyków, nie muszą przed każdym pokazywać swojego męstwa, ale też potrafią dać popalić obcym psom. Z moich obserwacji wynika, że właśnie (jak już ktoś wspominał) "atakują" po prostu szybciej, jak rakiety :rock_3 Skarcą/pokażą swoje zdanie na dany temat i wszystko dalej jest w porządku...są trochę bardziej jak osy, przynajmniej mi się tak kojarzą - szybkie, zwinne i uroczo "wredne" :twisted: Zresztą to nie bierze się znikąd - jakby nie było w watasze wilków, często to właśnie wadera jest tą "najgorszą" w stadzie :rock_3 Ja całe życie miałam psy i przez cały ten czas sądziłam, że wolę psy. Nigdy nie chciałam mieć suki. Od kilku lat mam pierwszą sukę w swoim życiu, niedawno doszła jeszcze jedna panienka... i teraz dochodze do wniosku, że nie potrafię jednoznacznie powiedzieć, czy wolę psy, czy suki. Różnice w płci są całkiem spore, i jedni i drudzy mają swoje wady i zalety...nie da się powiedzieć co jest lepsze. Aczkolwiek muszę przyznać, że od kiedy jestem właścicielką suczki (jak ją znalazłam i spostrzegłam, że przygarniam suczkę, a nie psa to byłam baaaaardzo zawiedziona), jestem naprawdę zauroczona panienkami :smileyb W całej tej swojej "babskiej" zawziętości są strasznie kochane :) |
a ja kocham moje puste woreczki :-) i dla kogoś kto nie potrzebuje rozmnażać i chce mieć psa przyjaciela a nie permanentne wyzwanie jest to super rozwiązanie i będę je reklamować :-) Akriś nie przestał być dumnym facetem - przestał się tylko głupio wkręcać w myśli swojego penisa :-) do tego odpada nam pilnowanie cieczek :-)
|
Makota- ja pisałam o suce w stosunku do ludzi, w rodzinie z dziećmi.Było kilka przypadków, gdy coś nie poszło i wywiązał się ostry spór na linii człowiek-pies i zawsze był to samiec. Ponieważ dzikiludz wspominał o córkach-pomyślałam, że z założenia "łatwiejsza" w relacjach z ludźmi będzie sucz:)
Quote:
|
Quote:
A tak, z tym się w zupełności zgadzam oczywiście...nie dodałam, wybacz :lol: Ja faktycznie pisałam o typowo psich relacjach. Aczkolwiek pisząc, że suczki są "wdzięczniejsze" miałam między innymi na myśli właśnie to, że chyba jednak są nieco czulsze dla rodziny. Przynajmniej na przykładzie moich psów to zauważyłam* ;) *(a w porównanie wchodzą trzy psy i dwie suki, więc prawie pół na pół towarzystwo "testowane" :)) |
Quote:
|
Quote:
Ale z moich doświadczeń posiadania trzech samców i dwóch suk - to suki są bardziej "miziane", lgną do człowieka i wydają się być bardziej uczuciowe pod tym względem...ale mogłam po prostu trafić na wyjątkowo twardych facetów, nie wiem :twisted: |
Quote:
|
A czy widzicie jakieś różnice pomiędzy sukami a psami jeśli chodzi o kwestię szkolenia?
W moim domu nigdy nie było suk, a już od dłuższego czasu rozmyślam, czy nie byłaby to dobra "odmiana"... fajny temat pozdrawiam |
Ja zauważyłam tylko taką, że suki miewają "humorki". Sądziłam, że to zależne od cyklu i cieczek....ale ja mam dwie wysterylizowane, a humorki i tak zostały. Są dni, że jest super, a są takie, że głuchota totalna następuje....totalna. Na dodatek Basta ma też humorki "wredoty" i robi się wtedy wyjątkowo zaczepna... :roll:
U psów tego nie zauważyłam póki co. |
Nasza sunia, tez wysterylizowana, humorow nie ma, czasem jak Uro ja wkurzy to pokaze swoje diaboliczne drugie ja, ale do ludzi jest zawsze pogodna i z usmiechnietym pyskiem- powiedzialabym idealny pies dla rodziny z dziecmi. Lala na szkoleniu nigdy nie byla, ale bardzo szybko zalapala podstawowe komendy, wystarczylo podac je owczarkowi i nagrodzic zarciem a ona juz wiedziala ze jak zrobi to co owczarek to bedzie jedzenie.
Jest chyba najlepiej ulozonym psem z naszych wszystkich, jest bardzo posluszna, niestety ma swoje mysliwskie zapedy i czasem jak zobaczy zajaca a jest luzem to zacznie go gonic, wtedy stoimy w miejscu i czekamy az sie nalata, po krotkiej chwili szczesliwa wraca. Za pozno zdalismy sobie sprawe jaki potencjal w Laluni siedzi, jest o wiele madrzejsza od naszego owczarka, jej jedynym minusem jest bycie zazdrosna o nasze inne psy i w tym trzeba ja pilnowac. Co do naszej pierwszej suni Figi, jamniczki, komend typu siad czy waruj nie znala ale byla posluszna i zawsze wazniejsze bylo to co robia rodzice niz to co sie dzieje obok. Jak ja przyzwyczajali do mnie i wkladali do mnie do kojca, ja moglam zrobic wszystko a ona nie miala prawa mnie ruszyc. Takze z suniami mamy dobre doswiadczenia, ale chyba jakos wolimy chlopakow. |
Quote:
Gdzieś czytałam (poszukam w wolnej chwili źródła, choć zapewne to jakiś artykuł w necie i nie wiem, na ile wiarygodny :oops:), że jako pies do rodziny planującej pozbawienia go zdolności rozrodczych lepiej sprawdzają się duże psy-samce kastrowane niż duże kastrowane/sterylizowane suki. Tak w ogóle to bardzo ciekawy temat :) |
Quote:
A co do szkolenia- może i suki miewają humorki (jak kobiety:albo są przed, albo w trakcie, albo po:twisted:), fakt, że niejednokrotnie widziałam jak suka w cieczce lub tuz po ćwiczyła "inaczej". Za to jak mamy niefart i suki jedna po drugiej cieczkują, to taki samiec na placu na przegwizdane, a my razem z nim:) Oczywiście wszystko się da zrobić, osobiście jestem zwolenniczką ćwiczenia bez względu na chwilową atrakcyjność okolicznych suk, bo przydaje się to i na wystawach i po prostu w życiu codziennym, ale jak wspominałam wcześniej-jąderka szalenie obciążają psi mózg:) |
Quote:
Akurat tego problemu nie da się niestety uniknąć ani u suk, ani u psów jak widać, bo suka w cieczce również do łatwych nie należy. Myślę, że tylko kastracja/sterylizacja może tu coś zaradzić, aczkolwiek u suk różnie to bywa - na moje dwie jedna ma niemal niezauważalne "gorsze dni" (suka, która przeszła pierwszą cieczkę, a nawet była w ciąży :evil:), natomiast druga nigdy w życiu cieczki nie miała, a humorki ma jak ciężko przechodząca trudne dni, cieczkująca suka... ...także różnie to bywa. Nie wiem, jak kastracja na psy wpływa, bo wszystkie samce jakie miałam (i mam) swoją męskość zachowały, więc nie wypowiem się, czy "po" jest jakaś znacząca różnica... A o artykuł i ja się uśmiechnę, jakbyś mogła podesłać :) |
----------------------
Przepraszam, zdublowało mi post :/ |
Czy pasuję do wilczaka? - po niedzielnym spacerze z Kurtem (jeszcze raz dziękuję pawmagdul za spacer i rozmowę ) dałem sobie czas na „ostudzenie głowy”. Odpowiedz dla mnie jest oczywista ZDECYDOWANIE TAK. Zdjęcia nie oddają piękna tych psów ale to i tak nic w porównaniu do ich zachowania. Nie potrafię tego opisać więc nawet nie będę próbował.
P.S. Mam nadzieję ,że uda nam się jeszcze spotkać, jestem bardzo ciekawy jak Kurt będzie się zmieniał z biegiem czasu zarówno fizycznie jak i pod względem zachowania. Nie mogę myśleć egoistycznie więc moje „zdecydowanie tak” nie wystarczy. Muszę mieć pewność że o całym moim życiu, o każdej składowej ( dom, rodzina, najbliższe otoczenie) będę mógł powiedzieć ZDECYDOWANIE TAK - pasujemy do Wilczaka. Wieżę ,że prędzej czy później będzie szansa na skonsumowanie tego związku. Jak będzie jeszcze nie wiem ale że podobno wiedza nie boli stwierdziłem ,że nie zaszkodzi się podszkolić i trochę poczytać „psiej” literatury nawet gdybym tej wiedzy miał nigdy nie wykorzystać. Zastanowiła mnie jednak jedna z wypowiedzi Gagi w innym wątku. Quote:
Druga sprawa która mnie nurtuje to jak zmienia się zachowanie wilczaka z wiekiem. Abstrahując od tego jak jest wychowywany i od cech osobniczych, czy można jakoś z „grubsza” to ujednolicić? Jakie Wy macie spostrzeżenia w tej materii? Wiem ,że z Wilczakiem trzeba pracować cały czas ale czy z wiekiem nie staje się to łatwiejsze, czy tylko wydaje się to łatwiejsze ale nie jest to zasługa psa tylko nasza ,że lepiej psa rozumiemy. A jeśli zachowanie wilczaka się zmienia to kiedy i jak? Czytałem wypowiedzi ,że po pierwszym roku ,że nigdy ,że codziennie ale znalazłem też wypowiedz Kamoszki która wspomina o 3 latach. Czy wszystkie wersje są prawdziwe? Quote:
|
Z literatury mogę ze szczerym sercem polecić pozycje p. Zofii Mrzewińskiej.
|
Ja najbardziej cenię sobie z kolei Stanleya Corena, polecam wszystkie jego książki ;)
|
wilczaki maja to do siebie że w wersji "demo" są pełne uroku .... lojalnie ostrzegałem ze to jest tylko wersja demo ....
a tak w ogóle to miło było poznać i z przyjemnością zapraszam na następne spacery, tym bardziej że się wybieramy na Błonia zaznajomić starsze wilczakowe towarzystwo :))) |
Ja tez polecam ksiazki i blog p. Zofii Mrzewinskiej.
|
Quote:
faceci pewnie dojrzewaja pozniej, tak jak u ludziów :twisted: |
Quote:
Ja nie jestem fanką szczeniaków, nie ma z nimi takiego kontaktu jak z dorosłymi. Oczywiście są przesłodkie i kochane, ale głupiutkie- zawsze czekam aż pies dorośnie, bo wtedy z jego wyboru dzieją się różne, fajne rzeczy:) |
Sexy ma 2 lata 2 m-ce i walczy w niej szczeniak z dorosłą suka ;)
ale jak na "nastolatka" zupelnie sie nie buntuje. Fajna taka wersja duo :) |
Nam wszyscy zawsze mówili o pierwszym roku. U Furii faktycznie tak było. Panna zaczęła dorastać mniej więcej w tym czasie. U rocznej Luny natomiast, siano we łbie po pierwszym roku jakby lekko się udeptało, ale szału nie było;) Faktycznie widać, że dziewczę zaczęło dorastać po skończeniu 2 lat;) Chociaż w niektórych sytuacjach ja dalej w niej widzę rozemocjonowanego dzieciaka. Furia po roku...Lu po 2 latach...Jak by tak patrzeć na "postęp" u kolejnych psów, to naszemu trzeciemu psu powinno zacząć układać się w głowie gdy skończy 3 lata;)
Bardzo fajnie napisała Gaga powyżej, że wilczak to super czuły sejsmograf emocji...U mnie gorszy dzień i jak nic widzę to po sukach. Szczególnie po Lunie. Takie emocjonalne sprzężenie właściciel-pies też bardzo często widać na wystawach, gdzie psy są zupełnie inne przed wejściem na ring, gdzie właściciel jest na wyższych obrotach niż normalnie, a zupełnie inne przy zejściu z ringu gdzie już jest po ocenie i luz:) A dookoła dla psa przecież nic się nie zmieniło: psów tyle samo, hałas taki sam, a to czy ma pierwsze miejsce czy ostatnie to i tak mu wisi ;) Quote:
|
Quote:
Sygnały to takie psie "ABC" i dobrze je poznać zanim zaczniemy czytać o sprawach bardziej zawiłych. Ja po tej książce całkiem inaczej spoglądam na psy :) |
Moja sucz ma 2 lata i 2 mce i jest okres najgorszy - moim zdaniem, raz jestem dorosła, raz jestem dziecko. Od kilku dni mamy np. na spacerach regres...:twisted:
Oprócz powyższych książek polecam też "Zapomniany język psów" Jan Fennell i... nie zapominając o dwunożnych - kieszonkowy instruktaż szybkich treningów relaksacyjnych na spacery z psem:twisted: |
Quote:
Lepiej poświęcić przeznaczony na tę książkę czas na zapoznanie się z innymi pozycjami, które wniosą o wiele więcej wiedzy w głowę czytelnika, niż ta powiastka ;) |
Quote:
każdy ma "mojości" i "swojości" ale abstrahując "kto był pierwszy" trochę rzeczy w tej książce zbiera i mnie bynajmniej zachęciła do czytania "dalej". Promowanie to zbyt przesadzone słowo :) |
Quote:
|
Ja Fennelowa odradzam. Najlepiej nie brac do reki i nie narobic sobie klopotow.
|
Quote:
no co Ty, aż tak :)? czemu? pytam z ciekawości, bo mnie ta książka "nie popsuła" a sprawiła, że zacząłem chcieć wiedzieć więcej :) nie upieram się przy jej zawartości merytorycznej, ale żeby kłopotów narobiła. Zaciekawiłem się :) |
Quote:
Fennel proponuje każdego psa traktować tak, jakby było się wyżej od niego w hierarchii. Pomijając, że nie w kazdym przypadku jest to mąrde, to Fennel proponuje robić to w dość ciekawe sposoby - jedzenie ciastka przed nakarmieniem psów, przepychanie psa, jeśli leży nam na drodze... ...problem w tym, że psa można mądrze zdominować, owszem - ale jeśli ma się do tego predyspozycje umysłowe, czyli jest się po prostu silnym psychicznie, pewnym siebie i przy okazji spokojnym człowiekiem. Zjedzenie ciastka przed psem prawdopodobnie nie przemówi do niego w żaden sposób, ale jeśli nieodpowiednia osoba spróbuje na siłę pokazać psu swoją dominację przez przepychanie go, żeby ustąpił jej miejsca, może się to skończyć źle. Podsumowując chodzi o to, że Fennel proponuje w sztuczny sposób udawać dominanta...a nie każdy jest do tego stworzony. Robienie tego na siłę z KAŻDYM psem tak samo, jest po prostu niebezpieczne. |
Ja bym jeszcze dodała, że cały ten "dominacyjny" podkład teoretyczny, który Fennel serwuje, wielokrotnie *utrudnia* zrozumienie psich zachowań, zamiast to ułatwiać. Po pierwsze dlatego, ponieważ nadużywa ona instynktu hierarchicznego jako wytłumaczenia problemów (przykładowo, pies ciągnie na spacerze, bo... uważa się za alfę :roll:), a po drugie dlatego, ponieważ w ogóle dominacja w ujęciu autorki za bardzo przypomina przywództwo i władzę u ludzi.
|
O teorii dominacji jest warta uwagi taka mała i zwięźle napisana książeczka autorstwa Barry Eaton'a pt. "Dominacja u psów - prawda czy mit". :)
|
All times are GMT +2. The time now is 13:14. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org