Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   Zazdrość.. (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=6770)

shaluka 05-10-2007 13:11

Zazdrość..
 
Mam pytanie,jak to u Was jest z psiakami i ich zazdoscia?
Np. u mnie Ishtarka jest straaaszną zazdrośnicą,w zaleznosci od sytuacji,jest zazdrosna o mnie lub Balego.. To zapewne wynika z jej charakteru,bo staram sie traktowac ich na rowni,a ze Ishtarka jest wieksza przylepa,to ona nawet jest czesciej miziana i wogole... Jednak mimo to,zawsze kiedy tylko chce pobawic sie z nimi obojgiem Ishtarka robi wszytko by byc na pierwszym planie i skutecznie odgania młodego puskiem lub w inny sposob.. A jak juz chce poprostu przytulic, wyglaskac itd. Balego to wtedy Ishtar robi sie wrecz nieznosna ta swoja zazdoscia,owszem to jest bardzo mile i wogole..ale chcialabym zeby zrozumiala ze oboje sa dla mnie najwazniejsi i tak mysle co robie zle... :(
Bali juz sam czasami usuwa sie w cien,a mnei to strasznei boli...
Znowuz jesli chodzi o zazdrosc o Balego,to nawet najlepszy przyklad byl do obejrzenia podczas wizyty Grejs(ktora swoja droga uwielbia Balego i nawet z wzajemnoscia) , kiedy ta probowala zaczepiac Balego,Ishtarka odrazu irokez,ogon w gorze i 'usmiech' w strone Grejs... Potem jak sie zwrocilo jej uwage to sie uspokoila,moze potem jeszcze probowala,ale pozniej to szaleli cala trojka...
ehh i nie wiem co robic w tej sytuacji..

PawelK 05-10-2007 22:54

Wydaje mi sie ze zazdrosc u psow jest zupelnie naturalna, chociaz wystepuje w wiekszym lub w mniejszym stopniu. Oprocz Magri mam jeszcze 3 psy, ktore mieszkaja sobie razem, i to jest 1 ON i 2 wieloowocowe. Kazdorazowo jak sie z nimi widze jest walka kto na gorze i kto blizej, ale bardziej polega to na przepychaniu sie przez siebie i zajecie bardziej strategicznej pozycji do drapania glaskania itp. :lol:

Przy Magri jest inaczej. Jak to wilczak jest duzo bardziej niezalezny i na drapanie jest czas jak ona ma ochote, nie powiem zeby to byl wielki pieszczoch. Ale jesli na spacerze zaczynam tarmosic innego psa i co gorsza psu sie to podoba, Magri zaczyna swoj taniec zazdrosci - irokez wzorowy, ogon, i proba pokazania ze jest i to ona jest ta 1 i jedyna ktora moge drapac i tarmosic i wlasnie teraz jest ten moment zeby sie psem zajac ;).

shaluka 05-10-2007 23:36

No u mnie jest inaczej, Ishtarce nigdy nie jest malo pieszczot,choc prosi sie o nie tylko rano kiedy mnie budzi,lub kiedy wroce,nawet jesli nieobecnosc ma trwala tylko kilka minut,jednak jesli tylko Bali jest na horyzoncie to non stop prosi sie o glaskanie,a nawet jesli nie to ona zawsze musi lezec,byc najblizej,jesli jestesmy w domu,a jesli na spacerze to albo gania z Balim albo nie dopuszcza go do mnie.. choc on wczesniej nie byl wcale takim miskiem,byl wielkim indywidualistom,myslam nawet ze przybycie Ishtar to zmieni,a tu nic.. dopiero ostatnio calkowita zmiana.. i dlatego zazdrosc Ishatrki zrobila sie meczaca i zcasem klopotliwa,bo czasami naprawde przesadza i jest mi smutno jak Bali robi te swoje 'pisie oczka'

Ana 05-10-2007 23:49

Ja juz od dawna obserwuje, ze Iowa to zazdrosnica:roll: CZasami o człowieka, ale znacznie czesciej o drugiego psa. Pamietam jak kiedys z Kamilem i Iowa poszlismy na festyn zoologiczny organizowany przy warszawskim SGGW. Byly tam tez inne psy - mi szczegolnie do gustu przypadl jeden piesek i zaczelam go glaskac...ooo to sie nie spodobalo zazdrosnicy! Stanela pomiedzy nim a mna jak mur, skutecznie uniemozliwiajac dalsze glaskanie:lol:
Z kolei jak przychodze w odwiedziny do Joli i Kamila to zarowno Iowa jak i Dzana chca sie witac w tym samym czasie, ale niech tylko Dzanka podejdzie i niech nie daj boze ja poglaskam... to zaraz dostaje od Iowy łomot.
Tak, wiec to ona musi byc w centrum uwagi, bo inaczej odbywa sie scena zazdrosci hi,hi! I takich przykładów jest całe mnóstwo!
Ale ja to lubie, bo to takie...hmm...ludzkie;)

shaluka 06-10-2007 00:54

Owszem, mi tez sie podobalo,nie przecze,czulam sie taka,wazna dla niej iw wogole.. ale teraz kiedy sie Bali zmienil to robi mi sie trasznie smutno gdy sposzcza lepek gdy kolejny raz Ishtarka go do mnie nie dopuszcza,a znowuz jaki jest happy,jak szczeniaczek kiedy zaczynam go glaskac i smerac za uchem... i chcialabym by sie wkoncu w miare dogadaly.. Bo uwielbiam jak sa oba przy mnie, albo jak spia ze mna,nawet jesli nie mam jak sie ruszyc.. sa takei spokojne...
A Iowa na spotkaniu tez ostatnio pokazala zazdrosc i to jak jest za swoja pancią, trzeba bylo ja mocno trzymac by Jola mogla pojsc na obiadek ;)
albo jak Dzane ustawiala nad zalewem,taka z niej dominantka troche;) Piekna maja wiez .. Jola i Aja ;)

aneta1 06-10-2007 10:44

U mnie zazdrość przedstawia sie tak
Wyżełek sunia która jest najstarsza jest zazdrosna o wszystko każda kanapa jest jej każda miska i w ogóle wszystko myśleliśmy że to minie z czasem ale raczej nie u nas :? Bywają dni gdy ma wszystko gdzieś ale większość to jednak walka o wszystko . Wilczakom to nie przeszkadza bo one sobie świetnie z nią radzą a i rozrywkę w formie kontrolowanej walki mają zapewniona codziennie . Co do zazdrości między wilczakami to jest minimalna one dzielą się wszystkim i nie ma najmniejszego problemu z nimi doskonale wiedzą na co mogą sobie pozwolić względem siebie i kiedy jest to na poważnie i trzeba zastopować . Jeśli chodzi o głaskanie czy zabawę to staramy się to wszystkim w równym stopniu zapewnić jednak są śmieszne sytuacje gdy np. głaskamy Zygzaga a Hera wyciąga go za nogę bądź za ogon i szybciutko zajmuje jego miejsce on jest jeszcze w fazie szczenięcej i pozwala sobie na coś takiego odpuszczając i odchodząc ale to już niedługo:twisted: będzie trwało

Ana 06-10-2007 10:55

Quote:

Originally Posted by shaluka (Bericht 106815)
A Iowa na spotkaniu tez ostatnio pokazala zazdrosc i to jak jest za swoja pancią, trzeba bylo ja mocno trzymac by Jola mogla pojsc na obiadek

A to juz cos innego niz zazdrosc:lol: to bycie ''drama queen'' w wykonaniu Iowy;)

shaluka 06-10-2007 12:40

Aneta no bedziesz w domu miala niedlugo rewolucje,jak tylko mlody poczuje sie psem,a nie szczeniakiem;) Ale chyba ta twoja srebrna wyzelka poczuje sie niezbyt,bo Hera to szybko zalapie o co chodzi, tak przynajmniej mi sie wydaje... Hmm tylko wszytkie sa w miare mlode to bedziesz miala duzo pracy by wiedzialy i byly pewne tego, iz kazde jest tak samo wazne...

Ana a Aja nie opuszczala Joli na krok,to zaden pies nie probowal sprawdzac jaka z niej zazdrosnica;)

aneta1 06-10-2007 14:18

Masz racje shaluka wyżełek będzie miał przekichane bo wilczaki maja swój własny język i styl który za cholerę nie pasuje do wyżłów .

wilczakrew 25-08-2008 23:34

Zazdrosć u wilczaków jest czasami zabawna. Czambor jest jeszcze młody i właściwie nie reaguje zazdroscią na inne psy jakie głaskam. Choć czasami mnie wtedy traca nosem i też domaga się głaskania. Zupełnie inaczej przedstawia sie sytuacja jeśli chodzi o ludzi. Bardzo nie lubi jak się do mnie ktoś przytula zaczyna wtedy sie kłucić i odciąga mnie za ręke. Bardzo potem pyskuje na tą osobę jak sie do mnie zbliża. Oczywiście nie reaguje tak na wszystkich bo było by to trochę uciążliwe. Bardzo nie lubi też jak idziemy razem na spacer, a ja po drodze kogoś spotykam i zaczynam z nim rozmawiać. Mam tylko minutę bo za chwile jest chwyt za ręke i powiedzenie - idziemy koniec gadania. Nie mam wtedy wyjścia i 30 metrów jestem ciągnięty za ręke.

Gaga 26-08-2008 08:50

A jakby spojrzeć na to z innej strony (przedstawiam tylko próbę innego podejścia, nie neguję Twoich obserwacji) ? Młody decyduje za Was, za stado z kim, co i ile będziecie robić...czy;li z Was dwóch to on podejmuje decyzję. Jesli tak by było to powstaje pytanie co może wiecej zrobic pies, gdy te gesty nie wystarczą i zamaist odejść/dać się odciągnąć, dasz wyraxny sygnał, że pozostajecie w miejscu?

Jedno co może się wydawać niepokojące to reakcja na innych ludzi...
Niedawno zaistaniała taka sytuacja: dorastający wilczak (starszy od Czambora), w sytuacji stresu, napięcia odreagował na znanej, stojącej obok osobie i całkiem poważnie ją pogryzł. W pewnym momencie zamienił dotychczasowe, delikatne gesty na silny, poważny atak...pogryzienia były na tyle niefajne, że gdyby znalazły się na twarzy - powaznie oszpeciłyby pogryzioną.:evil:

Nie twierdzę oczywiście, że taka droga to Wasza przyszłość, ale może warto "porozmawiać" z psem i wyjaśnić mu, że pewne zachowania są niefajne. Albo wyspokoić psa, pokazać, że dana sytuacja jest neutralna i nie ma potrzeby przejmować w niej inicjatywy..albo wyrazić swój zdecydowany sprzeciw przeciw takim interwencjom ;)
każdy ma swój sposób komuniakcji z psem :)

szasztin 26-08-2008 09:15

evikzegar - wydaje mi się ze mały chce być szefem w Waszym stadzie. Musicie uważać aby nie przejął kontroli nad tym co robicie.
Chodzicie z nim na jakieś szkolenie???

AngelsDream 26-08-2008 10:53

Baaj z początku też nie lubił, jak mnie ktoś dotykał, nie przepadał też za rozmowami przez telefon. Powoli, cierpliwie, stanowczo udało się wyjaśnić psu, że to moja decyzja, kto do mnie podchodzi, z kim rozmawiam, a telefon nie kradnie mnie do innego wymiaru. Z głaskaniem innych psów bywa różnie - jeśli dobrze zna psa jest ok, przy pbcym psie muszę trochę bardziej uważać, ale po chwili zwykle też jest dobrze.

wilczakrew 26-08-2008 12:18

Wiem wiem wiem. Psiak jest już po szkoleniu. Ja mam z nim układ partnerski i zarówno on jak i ja wiemy na co możemy sobie pozwolić. To ja decyduje czy chce dalej rozmawiać z rozmówcą czy nie i jak jest mi wygodniej. On już zaczoł nas wszystkich dominować w wieku 4 miesięcy więc jak miał 5 to został wysłany na miesięczne szkolenie. Obaj doskonale się rozumiemy i każdy z nas dobrze wie co ma zrobić. Nie powiem, ze czasami sie ze mną nie kłuci aby coś wymusić bo to domena wilczaków. On dobrze wie co mu wolno, a czego nie, choć zawsze będzie chciał to zmienić. Jeszcze ja decyduje o tym co i jak ale doskonale zdaje sobie sprawę, że to będzie ulegać zmianie, a ja nie mogę do tego dopuścić. dziękuje za rady bo są one bardzo pomocne w wychowywaniu wilczaka. Pozdrawiam

AngelsDream 26-08-2008 12:22

A szkolenie prowadzicie też dalej sami?

wilczakrew 26-08-2008 12:25

Tak cały czas ćwiczymy z nim. Wiem, ze wilczak szybko zapomina i trzeba mu cały czas przypominać o tym kto jest Panem.

wilczakrew 26-08-2008 12:27

Teraz też jak skończy rok chce go dać na szkolenie. Również indywidualne.

Gia 26-08-2008 12:34

Ja mam albo podróbę wilczaka albo wszystko dopiero przede mną. Małej nie przeszkadza, gdy spotkam kogoś znajomego i się zagadam, kładzie się obok i cierpliwie czeka. Gdy rozmawiam przez telefon idzie się bawić z Przemkiem, zajmuje się sobą albo knuje co tu zbroić. Od małego ma wyjątkowo dużo kontaktów z psami, więc i o nie nie jest zazdrosna. Spokojnie mogę inne psy głaskać. Bardzo rzadko, ale jednak próbuje mnie wtedy rozdzielić z głaskanym psem, ale wtedy delikatnie, acz stanowczo ją odsuwam i tłumaczę, że my razem jesteśmy na codzień, a znajomego psa widzę od czasu do czasu. Po jednym takim odsunięciu ustępuje i przygląda się, albo ostentacyjnie wywala do góry kopytami :twisted:

wilczakrew 26-08-2008 12:40

Więc ja Ci Ewuś powiem, ze to jeszcze przed Tobą. Z moim Czamborem było dokładnie tak samo. Ty będziesz miała lżej bo to sunia. On ostatnio zaczyna mnie coraz bardziej zaskakiwać bo po woli zaczyna dorastać. Muszę być w stosunku do niego bardzo konsekwentny. Nawet jak mu na cos nie pozwole, albo pokaże swój zdecydowany sprzeciw to dalej muszę go pilnować , bo gdy tylko nie widzi mojego wzroku to patrzy jak mi się odgryźć.

Gia 26-08-2008 13:00

Grzesiu, sądzę, że nasze przypadki to 2 różne sprawy. Już zauważyłam, że jak czegoś zabraniasz Czamborowi to i tak mówisz do niego miłym głosem ;) Ja się nauczyłam przy Kalince tak gruchnąć, że na razie się słucha. Wcześniej byłam dla niej zbyt delikatna, bo nie chciałam niczego uzyskiwać krzykiem. Przemek mój też powoli się przekonuje, że małą rozpieściliśmy zbyt małą stanowczością. Teraz to my rządzimy w domu i basta. Zupełnie inny pies ;)

AngelsDream 26-08-2008 13:37

Mnie uczono, że komenda Nie ma być wypowiadana takim samym głosem, jak każda inna, ale sobie darowałam ;)

wilczakrew 26-08-2008 13:41

ewuś to tak tylko wygląda. On musi wiedzieć co ma zrobić i to musi zrobić. Oczywiscie robi wszystko i udaje nawet głupa. Jednak czasami nie wiesz jak ja na niego rykne to on w sekundzie jest potulny i dokładnie wie co ma zrobić. Jednak zdaża się to żadko bo ja nie chcę go wychowywać na siłę, a broń boże siłowo. Chcę jak najdłuzej utrzymać kontakt partnerski, ale wiem, ze jak przekroczy granice to będzie koniec i wtedy wychowanie będzie szło zupełnie w innym kierunku. Tak szczerze mnie ten układ na razie odpowiada i pies mi niczego nie niszczy, nikogo nie atakuje. Zupełnie inaczej to wygląda jak jest z innymi osobami. On dobrze wie kiedy jest zabawa, a kiedy nie. Ja mam większy problem ze znajomymi niż z psem bo oni nie rozumieją tego co do nich mówię. Podchodzą do niego jak do psa, a to jest błąd. On wtedy wchodzi im na głowę. Natomiast Ci którzy słuchają jak mają z nim postępować są potem zaskoczeni . Ja mojego rozpieszczam ile mogę, ale nie wychowuje go zupełnie bezstresowo. On musi wiedzieć dokładnie co może czego nie i jak ma się zachowywać. Pewnych instynktów nie da się wyeliminować ale można je próbować tłumić. Dlatego też on był tak wcześnie oddany na szkolenie na posłuszeństwo w toku indywidualnym, gdzie miał codziennie 2 godziny szkolenia i to przez trzy tygodnie bez mojej obecności. On cały czas kalkuluje czy opłaca mu się wykonać komende i ja muszę robić wszystko aby przynajmniej w 8/10 razach wybrał mnie. To mi w zupełnosci odpowiada.

szasztin 26-08-2008 14:06

[quote=evikzegar;154307]. Dlatego też on był tak wcześnie oddany na szkolenie na posłuszeństwo w toku indywidualnym, gdzie miał codziennie 2 godziny szkolenia i to przez trzy tygodnie bez mojej obecności. [quote]

A czy Ty z nim też ćwiczyłeś? To bardzo ważne aby w czasie ćwieczeń nawiązać właściwy kontakt z psem. Czy to nie jest tak że w takim przypadku pies nawiązał kontakt z szkoleniowcem ?? Ja sama chodziłam z Imbusem na szkolenie. A jak to jest jak oddajesz psa do kogoś innego???

AngelsDream 26-08-2008 14:20

Mnie oddawanie psa na szkolenie nie przekonuje - co z tego, że pies pracuje z trenerem, jak ma pracować ze mną?

wilczakrew 26-08-2008 14:23

Tak kolejne 2 tygodnie ćwiczyłem już ja z nim. Muszę powiedzieć, ze jest to ciężkie i kosztowne ale daje dobre rezultaty. Wilczaki szybko łapią o co biega i nie można z nimi tego ćwiczyć w nieskończoność. Dlatego też ćwiczenia musiały być przeplatane spacerami, zabawą. To było tak specyficznie ułożone pod psa.

wilczakrew 26-08-2008 14:27

Quote:

Originally Posted by AngelsDream (Bericht 154324)
Mnie oddawanie psa na szkolenie nie przekonuje - co z tego, że pies pracuje z trenerem, jak ma pracować ze mną?

Bo to jest bardzo duzy problem znaleźć odpowioedniego szkoleniowca. Ja takiego znalazłem 70 km od miejsca zamieszkania. Nawet najlepsze osrodki w okolicach Katowic nie nadawały się aby szkolić mojego psa bo nie chcieli suchac moich sugestii. Mnie nie było potrzebne tak jak wszyscy chcieli psie przedszkole i resocjalizacja bo mój pies miał to już dobrze zrobione wcześniej. Natomiast nikt nie chciał się podjąć szkolenia indywidualnego.
Pies najpierw musi być szkolony przez trenera, a dopiero potem przez własciciela. My często robimy błędy, które potem jest problem wyeliminować. Dobry szkoleniowiec pokaże nam jak tego uniknąć.

AngelsDream 26-08-2008 14:48

Pod tym względem Warszawa jest bardzo ok - wielu trenerów zgadza się indywidualnie pracować z psem i z właścicielem. A błędy może popełnić nawet najlepszy szkoleniowiec, więc wolę mieć psa na oku.

I jeszcze jedna sprawa - mi się jakoś kłóci idea partnerstwa z pokazywaniem psu, kto jest panem. Zresztą nie każdy pies do partnerstwa się nadaje. Zdarzają się takie - nie tylko u wilczaków, które pięknie potrafią właścicielowi wejść na głowę, a ten zdaje sobie z tego sprawę, gdy już jest po fakcie.

anetawron 26-08-2008 16:52

Quote:

nie nadawały się aby szkolić mojego psa bo nie chcieli suchac moich sugestii.
:shock: Zaraz... skoro to oni mieli słuchać Twoich sugestii to po co oddałeś psa na szkolenie, mogłeś go sam wyszkolić. To szkoleniowiec ma dawać rady, pokazywać błędy, podsuwać rozwiązania problemów Tobie, nie Ty jemu. Nie ma dwóch identycznie szkolących trenerów, każdy ma inne metody i to od Ciebie zależy którego wybierzesz i które metody odpowiadają Tobie i psu. Co nie zmienia faktu , że od niektórych lepiej trzymac się z daleka.

Quote:

Pies najpierw musi być szkolony przez trenera, a dopiero potem przez własciciela. My często robimy błędy, które potem jest problem wyeliminować.Dobry szkoleniowiec pokaże nam jak tego uniknąć.
Nieprawda. Podczas nauki komend pies może zachowywaać się różnie (w skrajnych przypadkach może nawet agresywnie), kiedy psa szkoli trener bez problemu poradzi sobie z takim zachowaniem, a to Ty pod okiem trenera masz nauczyć się na takie sytuacje właściwie reagować. Na wyszkolonym przez trenera psie z nienaturalną (dla Ciebie) reakcją psa spotkasz się dopiero po jakimś czasie kiedy psiak się skapnie o co biega.
W naszej szkółce również prowadzone są szkolenia stacjonarne, ale... proponowane są tylko osobom, które ewidentnie nie radzą sobie z własnym psem. Na normalnym (grupowym/indywidualnym) szkoleniu najwpierw uczy się przewodnik a potem pod okiem instruktora przewodnik uczy psa. Powiem Ci, że ja nigdy nie oddałabym swojego psa na szkolenie stacjonarne.

Quote:

Wiem, ze wilczak szybko zapomina i trzeba mu cały czas przypominać o tym kto jest Panem.
A mi wydaje się, że jest odwrotnie. Dobrze wiedzą kto i nie zapominają ;-)

wilczakrew 26-08-2008 17:27

Quote:

Originally Posted by anetawron (Bericht 154365)
:shock: Zaraz... skoro to oni mieli słuchać Twoich sugestii to po co oddałeś psa na szkolenie, mogłeś go sam wyszkolić. To szkoleniowiec ma dawać rady, pokazywać błędy, podsuwać rozwiązania problemów Tobie, nie Ty jemu. Nie ma dwóch identycznie szkolących trenerów, każdy ma inne metody i to od Ciebie zależy którego wybierzesz i które metody odpowiadają Tobie i psu. Co nie zmienia faktu , że od niektórych lepiej trzymac się z daleka.

TAK ZGADZA SIĘ ALE ONI WCALE NIE CHCIELI PRZYJAĆ PSA NA SZKOLENIE ZE WZGLĘDU NA WIEK. WSZYSCY CHCIELI GO DAĆ TYLKO DO PSIEGO PRZEDSZKOLA.

Nieprawda. Podczas nauki komend pies może zachowywaać się różnie (w skrajnych przypadkach może nawet agresywnie), kiedy psa szkoli trener bez problemu poradzi sobie z takim zachowaniem, a to Ty pod okiem trenera masz nauczyć się na takie sytuacje właściwie reagować. Na wyszkolonym przez trenera psie z nienaturalną (dla Ciebie) reakcją psa spotkasz się dopiero po jakimś czasie kiedy psiak się skapnie o co biega.
W naszej szkółce również prowadzone są szkolenia stacjonarne, ale... proponowane są tylko osobom, które ewidentnie nie radzą sobie z własnym psem. Na normalnym (grupowym/indywidualnym) szkoleniu najwpierw uczy się przewodnik a potem pod okiem instruktora przewodnik uczy psa. Powiem Ci, że ja nigdy nie oddałabym swojego psa na szkolenie stacjonarne.

MNIE NIE INTERESOWAŁO ZWYKŁE SZKOLENIE. POPROSTU ZALEŻAŁO MI NA TYM ABY SZKOLĄCY WZIOŁ WIĘKSZY NACISK NA PEWNE REAKCJE PSA. NIE INTERESOWAŁY MNIE TEKSTY TYPU, ŻE DANA REAKCJA PSA JEST WYNIKIEM ZŁEGO ŻYWIENIA. DLATEGO MNIE CHODZIŁO O KONKRETNE SZKOLENIE Z NACISKIEM NA PEWNE ELEMENTY.

A mi wydaje się, że jest odwrotnie. Dobrze wiedzą kto i nie zapominają ;-)

WILCZAKI MAJĄ PAMIĘC DOSKONAŁĄ I NAWET PO JAKIMŚ CZASIE POTRAFIĄ SIĘ ODGRYŹĆ ZA TO CO ZROBILIŚMY ŹLE. NAWIĄZANIE BYŁO TU DO TEGO, ZE TO NIE SZKOLĄCY JEST JEGO PANEM TYLKO WŁAŚCICIEL. JA NIE CHCIAŁEM DOPUŚCIĆ DO SYTUACJI KIEDY PIES PRZY TRENERZE ROBI WSZYSTKO DOSKONALE, A PRZY WŁAŚCICIELU DALEJ CO CHCE.

maillevin 26-08-2008 21:22

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154328)
Pies najpierw musi być szkolony przez trenera, a dopiero potem przez własciciela. My często robimy błędy, które potem jest problem wyeliminować. Dobry szkoleniowiec pokaże nam jak tego uniknąć.

Wiesz co, ja to widzę tak, właściciel powinien mieć pojęcie o szkoleniu psów, danej rasie itp. i powinien chociażby PT uczyć sam a jeśli nie potrafi to z pomocą trenera bo trener ma pokazac metodykę a nie sam szkolić psa. Oddanie psa na takie szkolenie nie jest bez wpływu na psychikę psa (jego pan go zostawił z kimś całkiem obcym) czy na relacje i budowanie więzi z psem co jak sądzę przy tej rasie jest bardzo istotne.
Ty wg mnie podchodzisz tutaj do sprawy bardzo instrumentalnie, pies ma umieć to i to, ma robić tak i tak a że Ty nie potrafisz się nim zająć to go wysyłasz gdzieś tam i myślisz, że to załatwi sprawę, cóż, można i tak ale chyba nie z tą rasą. Nie życzę Ci niemiłego rozczarowania kiedy pies w najelpszym razie zacznie mieć Cię gdzieś a Ty rozłożysz ręce i nie będziesz wiedział o co chodzi. Pytanie tylko co zrobisz wtedy, wyślesz na 2 miesiące szkolenia?

AngelsDream 26-08-2008 22:03

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154260)
Teraz też jak skończy rok chce go dać na szkolenie. Również indywidualne.

Oto odpowiedź.

maillevin 26-08-2008 22:16

Naprawdę bez urazy dla nikogo, ale gdybym była hodowcą nie sprzedałabym psa temu Panu :/

wilczakrew 26-08-2008 22:19

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 154436)
Wiesz co, ja to widzę tak, właściciel powinien mieć pojęcie o szkoleniu psów, danej rasie itp. i powinien chociażby PT uczyć sam a jeśli nie potrafi to z pomocą trenera bo trener ma pokazac metodykę a nie sam szkolić psa. Oddanie psa na takie szkolenie nie jest bez wpływu na psychikę psa (jego pan go zostawił z kimś całkiem obcym) czy na relacje i budowanie więzi z psem co jak sądzę przy tej rasie jest bardzo istotne.
Ty wg mnie podchodzisz tutaj do sprawy bardzo instrumentalnie, pies ma umieć to i to, ma robić tak i tak a że Ty nie potrafisz się nim zająć to go wysyłasz gdzieś tam i myślisz, że to załatwi sprawę, cóż, można i tak ale chyba nie z tą rasą. Nie życzę Ci niemiłego rozczarowania kiedy pies w najelpszym razie zacznie mieć Cię gdzieś a Ty rozłożysz ręce i nie będziesz wiedział o co chodzi. Pytanie tylko co zrobisz wtedy, wyślesz na 2 miesiące szkolenia?

Niestety ale się w swojej opinii bardzo mylisz. Celem oddania psa na szkolenie nie było spowodowane brakiem moich umiejętności bo podstawy miał zrobione w całosci. Celem było pewnego rodzaju ukształtowanie psa. Moja więź z psem była budowana od jego 6 tygodni życia i jest budowana nadal. Akurat mój pies jest bardzo dużym dominantem, a do tego całkowicie bezstresowym osobnikiem. Dlatego wybór odpowiedniego trenera był dla mnie istotny. Jak też odpowiedni tok szkolenia. To nie było szkolenie PT .Nigdy nie podchodziłem do psa instrumentalnie ponieważ on nie jest wyszkolony jak kukiełka i nigdy nie będzie. On musi wiedzieć co mu wolno, a czego nie, musi wiedzieć za co jakie poniesie konsekwencje. To jest wynikiem kalkulacji i on musi wybrać to lepsze rozwiązanie dla mnie przynajmniej w większosci przypadków. Niestety chcąc mieć z nim układ partnerski czasami muszę mu na pewne zachowania pozwalać, to jest wynikiem ustępstw. Jeśli on zachowuje się w stosunku do mnie OK to ja robię to samo w stosunku do niego. On musi wiedzieć, ze jak go zostawiam to i wrócę po niego, a on ma spokojnie czekać. W domu też zostaje czasami sam , tak samo jak pod sklepami i musi czekać. Nigdy nie zamknę go w klatce przed obawą, ze mi coś w domu zniszczy. Co do rozczarowań to pewnie będzie ich jeszcze wiele w miarę jego dorastania.

maillevin 26-08-2008 22:28

Zgadzam się z tym co wyżej napisałeś ale to mi w ogóle nie pasuje do odsyłania psa do kogoś obcego na szkolenie. Ja doskonale rozumiem konieczność szkolenia psów ale na pewno nie na odległość i bez właściciela. A odnośnie zostawiania i wiedzy psa o tym, że się po niego wróci to wydaje mi się, że jednak jest różnica pomiędzy wyjściem z domu i powrotem po paru godzinach czy nawet wyjazdem i zostawieniem psa z rodziną a wywiezieniem gdzieś do kogoś i zostawieniem na szkolenie. Do mnie to nie przemawia, nie wyobrażam sobie jak kochający swojego psa właściciel może oddać psa na miesiąc czy ileś tam zupełnie obcej osobie, która nagle będzie go też między innymi karciła.

wilczakrew 26-08-2008 22:31

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 154453)
Naprawdę bez urazy dla nikogo, ale gdybym była hodowcą nie sprzedałabym psa temu Panu :/

Widzisz nie znasz ani mnie ani mojego psa. Wydajesz powierzchowne opinie znając tylko jakieś szczątkowe informacje. Nigdy nie ocenia się kogoś czy czegoś po opakowaniu jak Ty to robisz. Mam nadzieje, ze może kiedyś sie spotkamy i sama zrozumiesz co robisz.

AngelsDream 26-08-2008 22:32

Ja np. wiem, że Baaj jest jaki jest właśnie dlatego, że szkolimy go sami. Powoli i małymi kroczkami jesteśmy w stanie zachęcić psa do wykonania nawet tak dziwnej rzeczy, jak zjechanie po zjeżdżalni... Inna sprawa, że mam alergię na tłumaczenie wszystkich zachowań psa chęcią dominacji, bo teoretycznie Baaj wszelkie założenia spełnia, a i tak lęk separacyjny się ujawnił...

wilczakrew 26-08-2008 22:34

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 154457)
Zgadzam się z tym co wyżej napisałeś ale to mi w ogóle nie pasuje do odsyłania psa do kogoś obcego na szkolenie. Ja doskonale rozumiem konieczność szkolenia psów ale na pewno nie na odległość i bez właściciela. A odnośnie zostawiania i wiedzy psa o tym, że się po niego wróci to wydaje mi się, że jednak jest różnica pomiędzy wyjściem z domu i powrotem po paru godzinach czy nawet wyjazdem i zostawieniem psa z rodziną a wywiezieniem gdzieś do kogoś i zostawieniem na szkolenie. Do mnie to nie przemawia, nie wyobrażam sobie jak kochający swojego psa właściciel może oddać psa na miesiąc czy ileś tam zupełnie obcej osobie, która nagle będzie go też między innymi karciła.

Nie został zostawiony na pastwę losu. najpierw z nim tam jeździłem przyzwyczajałem do właścicieli i do ich psów. On tam został z przyjemnoscią i nawet nie dał żadnych oznak tego , ze mnie nie było. Dlatego najważniejsze dla mnie było to do jakiego szkoleniowca zostanie on oddany i w jakie warunki. On to potraktował jako zupełnie dobre wakacje.

AngelsDream 26-08-2008 22:36

Szczerze? Pies, który odgryza się właścicielowi za wydanie polecenia nie jest dobrze wyszkolonym psem i o ile mogę to zrozumieć u psa po jakimś tam śraednim szkoleniu w szkółce, to zupełnie nie rozumiem czegoś takiego po stacjanorce, której przecież są poddawane wszystkie psy pracujące.

maillevin 26-08-2008 22:41

Po prostu nie jestem i nigdy nie będę zwolenniczką wysyłania psa na szkolenia stacjonarne, z tego co widzę to nikt w tym wątku nie poparł takiego sposobu nauki. Ja wolałabym jeździć te 70km w tą i z powrotem z psem niż go tam zostawić (fakt koszta, ale o tym się myśli dużo wcześniej przed wzięciem psa). I to nie jest ocena bo nie mówię, że jesteś złym właścicielem tylko, że wg mnie sposób szkolenia przez Ciebie wybrany jest niewłaściwy, no chyba że sobie z nim nie radzisz ale o tym nie piszesz wiec chyba tak nie jest. Dla mnie taki sposób jest nie do przyjęcia (chyba, że pies jest wyjątkowo trudny, po przejściach itp.).

wilczakrew 26-08-2008 22:42

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 154457)
Do mnie to nie przemawia, nie wyobrażam sobie jak kochający swojego psa właściciel może oddać psa na miesiąc czy ileś tam zupełnie obcej osobie, która nagle będzie go też między innymi karciła.

Ustosunkuje się jeszcze do tego bo to jest fakt, ze całą drogę płakałem i chciałem po niego wrócić. Jednak dokonałem wyboru. Podstawową kwestią szkolenia było tylko nagradzać, a w żadnym wypadku nie karcić. Czambor jest bardzo czuły nawet na lekki ból fizyczny. To jest przewaga jaką mam nad nim i zawsze jak jakiś człowiek czy pies zrobi mu krzywde to przychodzi do mnie i sie skarży. Ja go bardzo uważnie obserwuje, jego zachowania i wiem co on w danym momencie chce zrobić. Zresztą on robi zupełnie to samo . Jest jeszcze jedna zasada której on musi przestrzegać, ze jak idziemy na spacer na smyczy to tam gdzie ja chce i nigdy tam gdzie on chce. On zawsze sie mnie pilnuje bo wie, ze ja go nie skrzywdzę.

AngelsDream 26-08-2008 22:45

Bez obrazy, ale twoje posty się niekiedy wzajemnie wykluczają... Może przez przypadek, ale jednak tak jest.

wilczakrew 26-08-2008 22:49

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 154465)
Po prostu nie jestem i nigdy nie będę zwolenniczką wysyłania psa na szkolenia stacjonarne, z tego co widzę to nikt w tym wątku nie poparł takiego sposobu nauki. Ja wolałabym jeździć te 70km w tą i z powrotem z psem niż go tam zostawić (fakt koszta, ale o tym się myśli dużo wcześniej przed wzięciem psa). I to nie jest ocena bo nie mówię, że jesteś złym właścicielem tylko, że wg mnie sposób szkolenia przez Ciebie wybrany jest niewłaściwy, no chyba że sobie z nim nie radzisz ale o tym nie piszesz wiec chyba tak nie jest. Dla mnie taki sposób jest nie do przyjęcia (chyba, że pies jest wyjątkowo trudny, po przejściach itp.).

Jest trudny ponieważ jest bardzo pewnym siebie samcem. Decyzja o zostawieniu psa na miejscu zapadła po burzliwej dyskusji i ocenie psa przez kilka osób. Poprostu wszyscy zadecydowaliśmy, że to jest najlepsze rozwiazanie aby uzyskać pozadane rezultaty. Natomiast to szkolenie jakie będzie miał po roku nie będzie już stacjonarne bo nie ma takiej potrzeby. Ono będzie dla niego bardziej w formie zabawy z nauką niż szkoleniem. Wiec bede codziennie jeżdził te 140 km w dwie strony . Inną kwestią było też jeżdzenie psa w samochodzie. On tego nie znosił i to też był jeden z powodów. Teraz wie, ze jazda samochodem zakończy sie dla niego czymś bardzo miłym ale i tak dalej wsiada do niego z wielką niechęcią, przy moim uporze co czasem trwa nawet parę minut. Nigdy nie jest to robione na siłe on musi to zrobić sam.

wilczakrew 26-08-2008 22:52

Quote:

Originally Posted by AngelsDream (Bericht 154468)
Bez obrazy, ale twoje posty się niekiedy wzajemnie wykluczają... Może przez przypadek, ale jednak tak jest.

Poprostu są one nie do końca sprecyzowane i haotyczne. Tak piszę i na to nie poradzę. Wiele osób mi to mówi, ze muszą sie domyślać o co mi chodzi .

maillevin 26-08-2008 22:58

To ze spacerem to chyba oczywiste ;)
Co do karcenia to nie miałam namyśli karcenia fizycznego.
Więc skoro tak dobrze znasz swojego psa to czy nie lepiej żebyś Ty był przewodnikiem podczas szkolenia a nie trener? Funkcją trenera jest uczyć właściciela jak uczyć psa lub uczyć psa w asyście właściciela. Ja mam psa od 14 lat i nie wyobrażam i nigdy nie wyobrażałam sobie gdziekolwiek go zostawić, nawet pozostawienie u weta na 3h podczas zabiegów było dla mnie ciężkim przeżyciem (no bo jak to, mój pies obudzi się sam w metalowej klatce). Interesuję się szkoleniem psów od paru ładnych lat, niejedno szkolenie widziałam, nie z jednym psem miałam do czynienia, niejedne metody i niejedną książkę o psiej psychice i uczeniu psów przeczytałam i po prostu na tej podstawie mówię "nie" szkoleniom stacjonarnym.

wilczakrew 26-08-2008 23:05

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 154472)
To ze spacerem to chyba oczywiste ;)
Co do karcenia to nie miałam namyśli karcenia fizycznego.
Więc skoro tak dobrze znasz swojego psa to czy nie lepiej żebyś Ty był przewodnikiem podczas szkolenia a nie trener? Funkcją trenera jest uczyć właściciela jak uczyć psa lub uczyć psa w asyście właściciela. Ja mam psa od 14 lat i nie wyobrażam i nigdy nie wyobrażałam sobie gdziekolwiek go zostawić, nawet pozostawienie u weta na 3h podczas zabiegów było dla mnie ciężkim przeżyciem (no bo jak to, mój pies obudzi się sam w metalowej klatce). Interesuję się szkoleniem psów od paru ładnych lat, niejedno szkolenie widziałam, nie z jednym psem miałam do czynienia, niejedne metody i niejedną książkę o psiej psychice i uczeniu psów przeczytałam i po prostu na tej podstawie mówię "nie" szkoleniom stacjonarnym.

Zgadzam się z Tobą, że jest to zła forma , ale musisz też zrozumieć, ze czasami to zależy od charakteru psa. Tak też będzie podczas tego szkolenia jakie będzie miał po roku. Powiem jeszcze jedno dlaczego nie oddałem go nigdzie blisko do ośrodka szkoleniowego, a mamy naprawde dobre ośrodki. Nie chciałem aby szkolono mojego psa jak owczarka niemieckiego, a tak to właśnie wszyscy chcieli robić i nikt nie słuchał tego co do nich mówiłem, że wilczak jest zupełnie inny. Osoba, która go szkoliła miała już do czynienia z wilczakami znała dobrze ich psychikę i zachowania dlatego dobrze się rozumielismy. Pies miał już bardzo dobrze zrobioną resocjalizację pomiedzy 2-4 miesiącem. Jego szkolenie polegało na nauce pewnych zachowań poprzez zabawę.

anetawron 26-08-2008 23:06

Quote:

TAK ZGADZA SIĘ ALE ONI WCALE NIE CHCIELI PRZYJAĆ PSA NA SZKOLENIE ZE WZGLĘDU NA WIEK. WSZYSCY CHCIELI GO DAĆ TYLKO DO PSIEGO PRZEDSZKOLA.
A w jakim wieku on wtedy był? Jeśli miał "zrobione podstawy" i nie potrzebował przedszkola, nie było to również szkolenie PT to czego się uczył? Co to za szkolenie?

Quote:

Czambor jest bardzo czuły nawet na lekki ból fizyczny
Psy wcale nie są czułe na ból fizyczny, to raczej kwestia delikatnej psychiki...

wilczakrew 26-08-2008 23:21

Quote:

Originally Posted by anetawron (Bericht 154474)
A w jakim wieku on wtedy był? Jeśli miał "zrobione podstawy" i nie potrzebował przedszkola, nie było to również szkolenie PT to czego się uczył? Co to za szkolenie?


Psy wcale nie są czułe na ból fizyczny, to raczej kwestia delikatnej psychiki...

Pies miał robioną resocjalizację pomiędzy 2-4 miesiącem tylko i wyłącznie prze ze mnie. Wykonywał również większosć podstawowych koment. Można powiedzieć, ze to był pewien rodzaj szkolenia na posłuszeństwo, ale indywidualnie ustalony właśnie do jego psychiki. Czambor jest bardzo pewnym siebie samcem i praktycznie każdemu kto sobie na to pozwoli lub nie słucha moich uwag ( ze znajomych ) wchodzi na głowę. Cały czas też jest szkolony pod wzgledem wymuszania pewnych zachowań z mojej strony, co ma na celu wywołanie pożądanych reakcji z jego strony. Jeśli chodzi o jego psychike to jest ona bardzo silna, ale nigdy nie był bity czy karcony przemocą. Natomiast nie jest odporny na ból, choć nie do końca. To jest takie jego dziwne zachowanie nie wiem jak to napisać, moze bardziej polegające na strachu czy obawie. Czasami nie przeszkadza mu to jak przejdziemy kilka godzin po szlaku i ma całe opuchnięte poduszki, a czasami mały kamyk na jaki wejdzie jest wielkim problemem. Ja zawsze wtedy mówie do niego " myszka znowu cię coś ugryzło w pupcie no widzisz to po co tam szedłeś. " Nie wiem jak to bardziej dosadnie opisać.

wilczakrew 26-08-2008 23:27

Opiszę jeszcze sytuacje jaka miała miejsce dzisiaj. Idąc do pracy spotkaliśmy po drodze owczarka, który biegał luźno ale w kagańcu. ja swojebo miałem na smyczy. czambor skulił uszy, a owczarek wystartował do niego. Rozległ się wielki skowyt i piersze co było to ściągnięcie sobie obroży i unik, następnie schowanie za mnie i pyskowanie do psa i do mnie. On nie wiedział dlaczego ten pies tak zareagował. Niestety w tym wypadku ja się musiałem podpożądkować i iść tą drogą do pracy ( przynajmniej częściowo ) co chciał Czambor, bo obok tamtego psa nie chciał już iść.

anetawron 26-08-2008 23:48

Bardziej chodziło mi o to czego dokładnie Czambor uczył się podczas szkolenia stacjonarnego...

Wiesz pewnie, że ten pies co jest hałaśliwy i pyskaty stara się odstraszyć potencjalnego przeciwnika swoim zachowaniem(na zapas), zazwyczj atakuje mniejszych i słabszych od siebie i bardzo w nim mało pewności siebie... A w dodatku dość często jest nieświadomie "nakręcany" przez przewodnika.

Quote:

Jeśli chodzi o jego psychike to jest ona bardzo silna
Dlaczego tak sądzisz?

maillevin 26-08-2008 23:51

Powiedziałam już wyżej, że rozumiem takie szkolenie jesli pies jest wyjątkowo trudny lub po przejściach, tylko że Ty masz psa od szczeniaka więc nie powinien on do tych należeć. Zauważ, że wiele osób ma tutaj samce mniej lub bardziej dominujące ale nie wybierają takich rozwiązań. Pies będzie chciał w pewnym momencie pokazać kto tu rządzi i wtedy trzeba odpowiednio zareagować, zauważ że psy nie traktują ludzi identycznie, to że nie pokaże zębów trenerowi nie oznacza, że któregoś dnia nie spróbuje zdominować Ciebie, takie szkolenia uczą psy komend i pokory przed trenerem ale nie przed właścicielem (przecież to dla psa inna - czyt. osobna postać), ktoś już zresztą wyżej o tym pisał, jak zrozumie co jest grane to po prostu pokaże Ci zęby a Ty co zrobisz? Po to własnie są też szkolenia, żeby właściciel uczył się "na gorąco" opanować sytuację a nie dostawał wyuczonego psa z suchą "instrukcją obsługi". I tak, masz rację, że szkolenie dla ONkow nie jest odpowiednie dla wilczaka.
Skulenie uszu czesto jest uprzedzeniem ataku (w zaleznosci od mowy reszty ciala, sytuacji itp), ON mogl to po prostu wyczuc i chcial pokazac kto tu rzadzi, lub Twoj pies sie wystraszyl, zlozyl uszy a ONek i tak chcial go przegonic.

Rona 26-08-2008 23:56

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154473)
Pies miał już bardzo dobrze zrobioną resocjalizację pomiedzy 2-4 miesiącem.

:shock: :shock: Chyba masz na myśli socjalizację? Cóż za straszne przejścia musiałby mieć u hodowców, żebyś musiał go resocjalizować (czyli socjalizować ponownie) w tak młodym wieku...:lol:

wilczakrew 27-08-2008 00:04

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 154489)
:shock: :shock: Chyba masz na myśli socjalizację? Cóż za straszne przejścia musiałby mieć u hodowców, żebyś musiał go resocjalizować (czyli socjalizować ponownie) w tak młodym wieku...:lol:

To fakt chodzi o socjalizację, ale ja z rozpędu czasami piszę inaczej.

wilczakrew 27-08-2008 00:10

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 154488)
Skulenie uszu czesto jest uprzedzeniem ataku (w zaleznosci od mowy reszty ciala, sytuacji itp), ON mogl to po prostu wyczuc i chcial pokazac kto tu rzadzi, lub Twoj pies sie wystraszyl, zlozyl uszy a ONek i tak chcial go przegonic.

To też zalezy jak on kuli uszy. Dziś zrobił to w ten sposób aby pokazać tamtemu psu, że mu się poddaje. On tak robi często i w ten sposób bada psa. Potem oczywiście zaczyna go dominować. Onek oczywiście chciał go przegonić bo wszedł na jego terytorium ale ja wiem, ze ta sytuacja się za niedługo zmieni. On poprostu jeszcze jest większy od niego.

maillevin 27-08-2008 00:28

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154493)
To też zalezy jak on kuli uszy.

To też napisałam.

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154493)
Dziś zrobił to w ten sposób aby pokazać tamtemu psu, że mu się poddaje. On tak robi często i w ten sposób bada psa.

:shock: wybacz, ale tu chyba trochę przesadzasz z interpretacją psiego zachowania.


Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154493)
Onek oczywiście chciał go przegonić bo wszedł na jego terytorium ale ja wiem, ze ta sytuacja się za niedługo zmieni. On poprostu jeszcze jest większy od niego.

Niekoniecznie. Wielkość i siła psa nie ma większego znaczenia jeśli chodzi o dominację i pozycję w grupie, gdyby miała ludzie nie mogliby spokojnie mieszkać z psem tej wielkości bo każdy by ich zdominował. Niejeden jamnik rządzi owczarkiem itp. ;-)

wilczakrew 27-08-2008 00:34

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 154498)
To też napisałam.



:shock: wybacz, ale tu chyba trochę przesadzasz z interpretacją psiego zachowania.



Niekoniecznie. Wielkość i siła psa nie ma większego znaczenia jeśli chodzi o dominację i pozycję w grupie, gdyby miała ludzie nie mogliby spokojnie mieszkać z psem tej wielkości bo każdy by ich zdominował. Niejeden jamnik rządzi owczarkiem itp. ;-)

Niestety nie przesadzam bo on tak własnie robi. Zawsze bada psa i jego reakcję, oraz to na ile moze sobie pozwolić. To co pisałem, ze jest więksdzy to chodziło zupełnie o coś innego. Czambor boi się jeszcze psów, które są większe od niego. Wiem, ze to się zmieni bo tak reagował zawsze na inne psy od małego. Poprostu te większe najpierw budziły w nim lęk, a jak je przerusł to je całkiem sobie podporządkował.

maillevin 27-08-2008 00:43

Napisałeś to w taki sposób, że można by odebrać to tak jakby pies swoim potulnym zachowaniem przygotowywał jakąś zasadzkę na innego psa, stąd napisałam że troszkę przesadzasz bo psy takich rzeczy raczej nie robią, nie udają respektu jeśli go nie czują. Co do badania na ile sobie może pozwolić to w zasadzie nie spotkałam szczenięcia które by nie próbowało tego sprawdzać i wtedy Twoja wypowiedź ma sens, pies jest młody więc ulega większemu/starszemu a jak ten go akceptuje to sprawdza co wolno.

anetawron 27-08-2008 00:50

Ponawiam pytanie bo ciekawa jestem bardzo...

Quote:

Bardziej chodziło mi o to czego dokładnie Czambor uczył się podczas szkolenia stacjonarnego...?

Gaga 27-08-2008 09:09

Quote:

Akurat mój pies jest bardzo dużym dominantem, a do tego całkowicie bezstresowym osobnikiem....(...)
Quote:

Podstawową kwestią szkolenia było tylko nagradzać, a w żadnym wypadku nie karcić


Pomiajjąc fakt, czy faktycznie Czambor jest dominantem.. to sorry ale nie każ wierzyć w szkolenie bez awersji, w takim czasie. Nie istnieje taka mozliwość, nawet jeśli trener jest genialny i potrafi doskonale zmotywować psa do pracy to chcąc wypracować/wyeliminować pewne zachowania MUSI użyć awersji.. kolce?...prąd?... inne?... :roll:
Nie bujajmy się, że jak ktoś powierza psa na szkolenie stacjonarne, a szkoleniowiec bierze za to kasę to wszystko odbywa się na zasadzie rozmów z głębokim patrzeniem sobie w oczy :)
Klient po 2 tygodniach czy miesiącu wraca po "zrobionego" psa i skoro płaci to bezwzględnie ma widzieć efekt. Tu nie ma miejsca na ciumkanie.. ma być osiągnęty cel i koniec lropka. NIkt się z psem cackał nie będzie.
Pomijam już oczywisty fakt, że ktoś kto 'zrobił" wilczaka w 2 tygodnie jest absolutnym mistrzenm świata.. szkoda tylko, że nieprawdziwym :D

Sluchaj, ja nie neguję Twoich wyborów, chcesz psa oddawać to oddajesz, Twoje decyzje, Twój pies..nic mi do tego. Ale nie przekonuj, że stacjonarka to wakacje bo tak nie jest. Pies to nie komputer, w 2 tygodnie to możesz mu futro wyczesać a nie wyszkolić ;)


Quote:

Rozległ się wielki skowyt i piersze co było to ściągnięcie sobie obroży i unik, następnie schowanie za mnie i pyskowanie do psa i do mnie.


Yyyyyyyyyyy no klasyczne zachowanie strachobździela... a gdzie był wtedy dominant? :rock_3
Nie gniewaj sie ale nawet młody dominant nie dziamga skulony zza nóg właściciela... " tatusiu ratuj! chca mnie zabic " :)))
Właściwie to ja bym się na Twoim miejscu cieszyła, lepiej jest mieć psa, który unika starcia niż do niego dązy..
Dlatego określenie "starchobździel" nie jest tu w żadnyn przypadku pejoratywne....i nie stawia określanego psa niżej niz dowolnego , omawianego dominanta...:)

wilczakrew 27-08-2008 11:25

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 154524)

Pomiajjąc fakt, czy faktycznie Czambor jest dominantem.. to sorry ale nie każ wierzyć w szkolenie bez awersji, w takim czasie. Nie istnieje taka mozliwość, nawet jeśli trener jest genialny i potrafi doskonale zmotywować psa do pracy to chcąc wypracować/wyeliminować pewne zachowania MUSI użyć awersji.. kolce?...prąd?... inne?... :roll:
Nie bujajmy się, że jak ktoś powierza psa na szkolenie stacjonarne, a szkoleniowiec bierze za to kasę to wszystko odbywa się na zasadzie rozmów z głębokim patrzeniem sobie w oczy :)
Klient po 2 tygodniach czy miesiącu wraca po "zrobionego" psa i skoro płaci to bezwzględnie ma widzieć efekt. Tu nie ma miejsca na ciumkanie.. ma być osiągnęty cel i koniec lropka. NIkt się z psem cackał nie będzie.
Pomijam już oczywisty fakt, że ktoś kto 'zrobił" wilczaka w 2 tygodnie jest absolutnym mistrzenm świata.. szkoda tylko, że nieprawdziwym :D

Sluchaj, ja nie neguję Twoich wyborów, chcesz psa oddawać to oddajesz, Twoje decyzje, Twój pies..nic mi do tego. Ale nie przekonuj, że stacjonarka to wakacje bo tak nie jest. Pies to nie komputer, w 2 tygodnie to możesz mu futro wyczesać a nie wyszkolić ;)




Yyyyyyyyyyy no klasyczne zachowanie strachobździela... a gdzie był wtedy dominant? :rock_3
Nie gniewaj sie ale nawet młody dominant nie dziamga skulony zza nóg właściciela... " tatusiu ratuj! chca mnie zabic " :)))
Właściwie to ja bym się na Twoim miejscu cieszyła, lepiej jest mieć psa, który unika starcia niż do niego dązy..
Dlatego określenie "starchobździel" nie jest tu w żadnyn przypadku pejoratywne....i nie stawia określanego psa niżej niz dowolnego , omawianego dominanta...:)

Z tym określeniem trafiłaś w sedno, ale on tak reaguje tylko do osobników większych od siebie. Te co są na równi i mniejsze to jest różnie. Natomiast nigdy nie pozwala się dominować innemu psu. Od małego usiłuję go tego nauczyć, że jak pies nie jest do niego pokojowo nastawiony to ma odejsć. bardzo chcę uniknąć tego starcia i oby ono było jaknaj później. Niestety czambor w wieku 6 tygodni miał niemiłe starcie i został dosć mocno pogryziony. Dlatego też tak reaguje na atak psa wiekszego i tych większych się boi. Co do szkolenia to wyjaśnie jaśniej.
Celem szkolenia było nauczenie psa aby nie podejmował pewnych żeczy z ziemi oraz wracał na określone komendy, lub pozostawał na miejscu. Szkolenie niestety odbywało się na zasadzie nagradzania i dziennie pies poza posiłkami zjadał ponad kilogram kiełbasy w nagrodach. Całkowitym celem szkolenia było to aby go nauczyć , ze opłaca mu się przyść lub pozostać albo czegoś nie zjeść bo wtedy dostanie coś dobrego. Dwu krotnie próbowaiśmy nauczyć go aby nie podejmował padliny przy pomocy prądu ale on i tak sobie z tego nic nie robił więc z tej metody zrezygnowaliśmy. Jedynym narzędziem szkoleniowym były latające łańcuszki obok niego i duża ilosć kiełbasy. Niestety po szkoleniu musiał mieć diete bo się zbytnio zaokrąglił. Niestety co do efektów szkolenia to było to ustalone , ze efekty nie są najważniejsze i nie chciałem ich za wszelką cenę. Wiec to nie było tak, ze przy odbiorze psa on miał być jak " supermen"

Gaga 27-08-2008 11:52

Quote:

Całkowitym celem szkolenia było to aby go nauczyć , ze opłaca mu się przyść lub pozostać albo czegoś nie zjeść bo wtedy dostanie coś dobrego. Dwu krotnie próbowaiśmy nauczyć go aby nie podejmował padliny przy pomocy prądu ale on i tak sobie z tego nic nie robił więc z tej metody zrezygnowaliśmy. Jedynym narzędziem szkoleniowym były latające łańcuszki obok niego i duża ilosć kiełbasy


prąd nie podziałał? A jak Czambor reaguje teraz jak śmigniesz mu łancuchem po ziemi, gdzieś obok niego?

Kiedyś na dogobserverze mieliśmy dyskusję na temat możliwości skutecznego nauczenia psa nie podejmowania pokarmu. I chyba wyszło nam, że wszelakie próby walki z podstawowymi instynktami z góry skazane są na niepowodzenie. Bo przyjdzie taki czas, gdy pies mimo odbytej "nauki", jednak pokarm podejmie :) ( będzie sam, zabraknie bodźców w postaci człowieka, będzie głodny.. no wystarczy po prostu wyjątkowo "korzystny" zbieg okoliczności) :)

Z praktyki - ne wiem, nigdy nie znalazłam zastosowania dla uczenia psa tego właśnie...:)

AngelsDream 27-08-2008 11:56

Baaja nauczyliśmy 'znajdki' wypuszczać. Teraz częśto sam coś podnosi, a po chwili wypuszcza. Ale prawda jest taka, że mogę się założyć o dużo, że jakby nas nie było, to by np. jabłko zjadł, bo kocha i uwielbia.

A co do rzucania łańcuszka - ku zgrozie szkoleniowców Baaj na rzucanie łańcuszkiem nie reaguje ;) A wszystko moja wina :P Ja od razu zastrzegłam - żadnego rzucania w kierunku psa. Raz opowiedziano mi o psie, ktory dostał w głowę puszką wypełnioną monetami i podziękowałam tej metodzie - wolę inne. To w sumie dobrze, że każdy może wybrac swoją drogę szkolenia: najważniejsze, żeby działała na psa i go nie krzywdziła.

wilczakrew 27-08-2008 12:21

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 154560)

prąd nie podziałał? A jak Czambor reaguje teraz jak śmigniesz mu łancuchem po ziemi, gdzieś obok niego?

Kiedyś na dogobserverze mieliśmy dyskusję na temat możliwości skutecznego nauczenia psa nie podejmowania pokarmu. I chyba wyszło nam, że wszelakie próby walki z podstawowymi instynktami z góry skazane są na niepowodzenie. Bo przyjdzie taki czas, gdy pies mimo odbytej "nauki", jednak pokarm podejmie :) ( będzie sam, zabraknie bodźców w postaci człowieka, będzie głodny.. no wystarczy po prostu wyjątkowo "korzystny" zbieg okoliczności) :)

Z praktyki - ne wiem, nigdy nie znalazłam zastosowania dla uczenia psa tego właśnie...:)

Generalnie w większosci prypadków reakuje na komenre fee lub zostaw. jednak jak to wilczak ma głupawki i wtedy przestaje się słuchać wtedy komenda jest wydawana bardzo stanowczo , a jak widzi łancuszek to odskakuje. Odrazu powiem, ze w 2/10 przypadków to nie działa. a na to już nic nie poradze. W momencie kiedy widzi surową wołowinę to wtedy robi wszystko. Nic poza tym kawałkiem go nie interesuje. Jak wie, ze idziemy do sklepu po jego wołowinę to jest wtedy pies ideał. Nawet pod sklepem czeka cierpliwie i grzecznie bez wiązania. Nie interesują go wtedy nawet inne psy. Te dwa przypadki na 10 to niestety jest padlina. czasami jest to też kość ale zazwyczaj ją zostawia na komende. Inne zostawia, a pewnymi się już nawet nie interesuj, bo je tylko wącha. Nie zawsze padline zjada, a częściej sie w niej tarza jak ja nie widzę. Bo jak ja widzę to wtedy udaje głupa i wyglada to zabawnie. śmieje się, ze jest to jego chanen nr 5.

wilczakrew 27-08-2008 12:26

Quote:

Originally Posted by AngelsDream (Bericht 154562)
Baaja nauczyliśmy 'znajdki' wypuszczać. Teraz częśto sam coś podnosi, a po chwili wypuszcza. Ale prawda jest taka, że mogę się założyć o dużo, że jakby nas nie było, to by np. jabłko zjadł, bo kocha i uwielbia.

A co do rzucania łańcuszka - ku zgrozie szkoleniowców Baaj na rzucanie łańcuszkiem nie reaguje ;) A wszystko moja wina :P Ja od razu zastrzegłam - żadnego rzucania w kierunku psa. Raz opowiedziano mi o psie, ktory dostał w głowę puszką wypełnioną monetami i podziękowałam tej metodzie - wolę inne. To w sumie dobrze, że każdy może wybrac swoją drogę szkolenia: najważniejsze, żeby działała na psa i go nie krzywdziła.

U mnie nigdy nie było takiej sytuacji aby pies dostał łancuszkiem. One zawsze fruwają w jego otoczeniu to wystarczy.
Niestety mój jak nie widzę lub mnie nie ma w pobliżu to pewnie zrobił by to samo. Jak na razie mam taką możliwość przebywać z nim nonstop, a pod opiekę oddaje go tylko zaufanym osobom, które wiedzą jak z nim postępować. Czasami niestety muszę bo u nas jest jakas taka psychoza i z psem nie wszędzie można isć. czasami idę i się kłucę, bo jak na razie to nikt nie był w stanie pokazać mi odpowiedniego przepisu, ze nie wolno. Dlatego często chodzimy pospacerować pasażem w markecie.

AngelsDream 27-08-2008 12:27

Szczerze mówiąc nie zostawiłąbym psa pod sklepem w ogóle, ale jak juz to tylko przywiązanego - wołowina wołowiną, ale jednak to lekka przesada moim zdaniem. Szczególnie, że to nie 5 kg pipmpuś, tylko pies, któy jak sam napisałes potrafi pokazać, że coś mu się nie podoba.

wilczakrew 27-08-2008 12:36

Quote:

Originally Posted by AngelsDream (Bericht 154572)
Szczerze mówiąc nie zostawiłąbym psa pod sklepem w ogóle, ale jak juz to tylko przywiązanego - wołowina wołowiną, ale jednak to lekka przesada moim zdaniem. Szczególnie, że to nie 5 kg pipmpuś, tylko pies, któy jak sam napisałes potrafi pokazać, że coś mu się nie podoba.

Z tym mam spokój bo ludzie sie go boja i nie podchodzą. Ci których zna to ich przywita ale i tak jest nadal wpatrzony bezgranicznie w dzwi sklepu. Ja mam taką pracę, ze on od małego ma bardzo duży kontakt z klientami. dziennie przewija się ponad 100 osób. On praktycznie nie reaguje na ludzi, no chyba, ze go ktoś zdepta jak lezy to wtedy sie kłuci i domaga przeprosin. Tak sie śmieję bo jak go klient zdepta to nie uspokoi się do momentu jak go nie pogłaska. Zresztą on często rozmawia bo jest taki jakiś gadatliwy.

Gaga 27-08-2008 12:39

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154568)
Generalnie w większosci prypadków reakuje na komenre fee lub zostaw. jednak jak to wilczak ma głupawki i wtedy przestaje się słuchać wtedy komenda jest wydawana bardzo stanowczo , a jak widzi łancuszek to odskakuje. Odrazu powiem, ze w 2/10 przypadków to nie działa.

Hmm... ja bym podejrzewała że jednak musiał tym łancuchem niexle zarobić. Odruch odskoczenia/unik na to by mi wskazywał. I miałoby to sens,.. bo pies poznał znaczenie słowa "fe" czy "nie". Aby to slowo, ten dzwiek cokolwiek dla psa znaczył, musi nieśc w sobie jakies skojarzenie u psa. Nie>pierdut lańcuchem>ból>zostawienie miecha.
odbierasz psa po szkoleniu, dostajesz do łapki psa, do drugiej łancuch i na spacerze mówisz NIE. Nie działa? - masz "przypominacz".. czyli "zostaw to bo oberwiesz łancuchem" .. i nie ma tu znaczenia, że Ty rzucacsz w ziemie.. Ty masz juz TYLKO przypominacz.. ale tak samo jak pies musial poznac znaczenie "nie", tak samo z jakiegos pwoodu unika łańcucha.. unika do tego stopnia, ze ma odruch. Czyli ktos mu to uwarunkował ;)

CHodzi mi o to, że mimo Twoich pokojowych metod- na szkoleniu awersja raczej była ;)

Żeby nie było- łancuch byw a[omoca szkoelniowa, jak kolce czy parę innych rzeczy.. i nie oceniamy tu w kategoriach dobry/zły. :)

maillevin 27-08-2008 12:40

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154571)
Dlatego często chodzimy pospacerować pasażem w markecie.

Pomimo iż mam psa nie chciałabym aby do marketów wolno było wprowadzać psy. Bądź co bądź tam są produkty spożywcze, masa różnych ludzi, niektórzy mogą być alergikami a psia sierść fruwa wszędzie, zresztą nie każdy właściciel jest na tyle odpowiedzialny aby mógł chodzić z psem po sklepach (kiedyś widziałam jak jeden pies obsikał regał- wina właściciela ale po cholerę pcha się tam z psem, zakupy to zakupy a nie spacer z psem).

AngelsDream 27-08-2008 12:41

Pozwolisz, że nie będę tego komentować - z doświadczenia wiem już, że i tak nie zrozumiesz o co mi chodzi, a ja nie mam ochoty wałkować po raz kolejny tej smaej rzeczy, jaką jest odpowiedzialność właściciela psa za otoczenie w ktorym jego pies przebywa. Mam nadzieję, że się nie zdziwisz kiedyś, jak ktoś podejdzie, bo go będzie kręcił strach i zadzieranie z wilkiem...

maillevin 27-08-2008 12:50

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 154578)
Hmm... ja bym podejrzewała że jednak musiał tym łancuchem niexle zarobić. Odruch odskoczenia/unik na to by mi wskazywał.

Też tak sądze, pies nie odskoczy od czegoś czego się nie boi lub źle mu się nie kojarzy a żeby tak było to musiało mieć miejsce coś na tyle intensywnego by to sobie zapamiętał czyli np. trafienie łańcuszkiem. Przykład jeśli nie bijesz psa smyczą to on się nie wystraszy na widok podniesionej ręki ze smyczą a jeśli to robisz to na sam widok zacznie się trząść. Skoro nie byłeś przy tym szkoleniu to tak naprawdę nie masz pojęcia w jaki sposób dokładnie szkolono Twojego psa, wiesz tyle ile powie Ci trener a on Ci nie zawsze wszystko powie a już na pewno nie powie, że uderzył psa łańcuchem itp. Miał dwa tygodnie na nauczenie czegoś obcego psa, czyli musiał pokazać psu, że to on rządzi i że pies ma się słuchać i dwa tygodnie na naukę, tu nie ma miejsca na subtelności.

wilczakrew 27-08-2008 13:07

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 154578)
Hmm... ja bym podejrzewała że jednak musiał tym łancuchem niexle zarobić. Odruch odskoczenia/unik na to by mi wskazywał. I miałoby to sens,.. bo pies poznał znaczenie słowa "fe" czy "nie". Aby to slowo, ten dzwiek cokolwiek dla psa znaczył, musi nieśc w sobie jakies skojarzenie u psa. Nie>pierdut lańcuchem>ból>zostawienie miecha.
odbierasz psa po szkoleniu, dostajesz do łapki psa, do drugiej łancuch i na spacerze mówisz NIE. Nie działa? - masz "przypominacz".. czyli "zostaw to bo oberwiesz łancuchem" .. i nie ma tu znaczenia, że Ty rzucacsz w ziemie.. Ty masz juz TYLKO przypominacz.. ale tak samo jak pies musial poznac znaczenie "nie", tak samo z jakiegos pwoodu unika łańcucha.. unika do tego stopnia, ze ma odruch. Czyli ktos mu to uwarunkował ;)

CHodzi mi o to, że mimo Twoich pokojowych metod- na szkoleniu awersja raczej była ;)

Żeby nie było- łancuch byw a[omoca szkoelniowa, jak kolce czy parę innych rzeczy.. i nie oceniamy tu w kategoriach dobry/zły. :)

czambor na komende fee był uczony juz od małego. Od małego też był uczony na dzwięk łancuszka, a nie na jego uderzenie. Jak jest w poblizu to często wystarcza , ze usłyszy dzwięk łancuszka. On jak był mały to nawet nie wchodził do kałuży aby mu krzywdy nie zrobiła

Agnieszka 27-08-2008 13:13

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 154579)
Pomimo iż mam psa nie chciałabym aby do marketów wolno było wprowadzać psy. Bądź co bądź tam są produkty spożywcze, masa różnych ludzi, niektórzy mogą być alergikami a psia sierść fruwa wszędzie, zresztą nie każdy właściciel jest na tyle odpowiedzialny aby mógł chodzić z psem po sklepach (kiedyś widziałam jak jeden pies obsikał regał- wina właściciela ale po cholerę pcha się tam z psem, zakupy to zakupy a nie spacer z psem).


Zarówno w Szwajcarii jak i we Włoszech ludzie nie mają problemu z wchodzeniem z psem do sklepu, marteku itp. .... :)

Taka mała dygresja.

wilczakrew 27-08-2008 13:14

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 154579)
Pomimo iż mam psa nie chciałabym aby do marketów wolno było wprowadzać psy. Bądź co bądź tam są produkty spożywcze, masa różnych ludzi, niektórzy mogą być alergikami a psia sierść fruwa wszędzie, zresztą nie każdy właściciel jest na tyle odpowiedzialny aby mógł chodzić z psem po sklepach (kiedyś widziałam jak jeden pies obsikał regał- wina właściciela ale po cholerę pcha się tam z psem, zakupy to zakupy a nie spacer z psem).

Na pasażu nie ma produktów spożywczych. jeśli właściciel jest nieodpowiedzialny to jest jego sprawa. Ja nie mówię o robieniu zakupów z psem tylko o spacerze po pasażu. To nie jest zabronione.

wilczakrew 27-08-2008 13:22

Włąściwie to ta dyskusja nie prowadzi do niczego. każdy z nas jest inny i pies też. W zasadzie nie wiem po co na siłe każdy z nas się do czegoś przekonuje, ze jest to lepsze rozwiązanie. ja wiem swoje i mam takie zdanie, wy możecie wysnówać swoje wnioski, a ja się mogę z nimi nie zgadzać. W rezultacie i tak kazdy z nas ma rację.
Ja nie odbierałem po szkoleniu kukiełki bo tak szczerze to nawet szkolący nie chciał przyjąc reszty pieniędzy bo twierdził, że nie nauczył psa tego czego powinien. Tak jak ja zaznaczyłem mnie zalezało na pewnych elementach i odpowiednim toku szkolenia i dla mnie cel został osiągnięty. celem szkolenia nie było uzyskanie marionetki. Uważam, ze dalsza dyskusja jest zbyteczna bo i tak mija się z tematem forum. Pozdrawiam.

AngelsDream 27-08-2008 13:23

W Polsce też by pewnie nie było problemu, gdyby nie to, że większość psów jednak nie umie się zachować.

wilczakrew 27-08-2008 13:24

Quote:

Originally Posted by Agnieszka (Bericht 154594)
Zarówno w Szwajcarii jak i we Włoszech ludzie nie mają problemu z wchodzeniem z psem do sklepu, marteku itp. .... :)

Taka mała dygresja.

Na szczescie w polsce też już są takie miasta i ja tam jeżdzę z przyjemnością.

Gia 27-08-2008 13:32

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154596)
Na pasażu nie ma produktów spożywczych. jeśli właściciel jest nieodpowiedzialny to jest jego sprawa. Ja nie mówię o robieniu zakupów z psem tylko o spacerze po pasażu. To nie jest zabronione.

Też wtrącę swoje 3 grosze nt. wchodzenia do sklepów. W Niemczech wolno wejść z psem wszędzie, gdzie nie ma znaczka zakazu. I tak widziałam psy w pasażach handlowych, w sklepach z ciuchami, z butami. Zakazy są w sklepach z asortymentem spożywczym typu real, czy lidl, ale do pasażu reala już można wejść. Do każdej knajpy można wejść z psem, który w pierwszej kolejności dostaje wodę, a właściciel czasem długo czeka na obsługę. To kocham w tym kraju...

W weekend chciałam wejść z psem do Obi. Nie mam samochodu, więc szlam do Obi pieszo, a nie zostawię psa z robotnikami w klatce gdy trwa remont. Znaczka zakazu nie ma, artykułów spożywczych nie ma. Pies miał kaganiec uzdowy/kantarek, ale ochroniarz nas nie wpuścił. Za to mi puściły nerwy, kiedy powiedział, że mamy przywiązać psa przed sklepem :shock: przecież nikt go nie ukradnie... Wchodziliśmy do sklepu na raty, najpierw Przemek kupić co potrzebuje, potem ja wybierać oświetlenie. Druga osoba siedziała z psem pod sklepem. Moje nerwy były na granicy wytrzymałości, gdy zobaczyłam, że ze sklepu wychodzi pies, bez smyczy, bez kagańca, tyle że mniejszy, west highland white terier (?) Pani w spódniczce i na obcasach raczej nie wyglądała jakby go miała na rękach w sklepie... Potem doprowadził mnie do szału facet, który mi wmawiał, że nie można takiego czegoś (tu: kantarek) zakładać psu. Na moje ostre BO???? bo pies nie może oddychać... no to mu zademonstrowałam otwartą paszczę K-lee i dodałam, że pies w tym potrafi jeść, pić, ziajać, jak i gryźć!! Facet przestraszył się chyba mnie, przeprosił i zwiał.

sorki za offtopa, ale musiałam się wygadać... jest dyskryminacja w świecie psów. Mały biały i kochany może, a duży, bury 'kundel' już nie...

Gia 27-08-2008 13:33

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154600)
Na szczescie w polsce też już są takie miasta i ja tam jeżdzę z przyjemnością.


Grzesiu gdzie są takie miasta??

AngelsDream 27-08-2008 13:38

Cóż... w sprawie praw psów i obowiązków właścicieli Polska jest jeszcze trochę w tyle i dopóki psy nie będą układane, to raczej nie ma co liczyć na przyjazne przyjęcie tych większych w sklepach. Co do tego 'nie ukradnie' to nie byłabym taka pewna, bo już o różnych sytuacjach z psami pod sklepem słyszałam. I bardzo chciałabym, żeby były zmyślone.

Gia 27-08-2008 13:47

Dlatego w życiu nie zostawiłabym psa pod takim sklepem w tak ruchliwym miejscu. Co innego jak uczyliśmy małą zostawania samej pod sklepikiem osiedlowym, gdzie cały czas miałam ją na oku. Wiem, że grzecznie czeka, ale tak jak jestem w stanie pogodzić się z ukradzeniem mi samochodu, tak nie przeżyłabym kradzieży psa. A wiem, że K-lee nie do końca nauczona jest jeszcze niepodejmowania pokarmu i brania od obcych. Ludzi kocha i sprzedałaby się za kawałek kiełbasy...

Gia 27-08-2008 13:48

Inna sprawa, że każdy za swojego psa odpowiada, i gdybym nie miała pewności, że w sklepie będzie grzeczna, nawet nie próbowałabym z nią do sklepu wejść. W Żorach w Leroy Merlin nie było żadnego problemu. Pies na smyczy, nie lata luzem i nie zrzuca z półek towarów. A obsługa się cieszyła, że piesio merda ogonkiem.

AngelsDream 27-08-2008 13:50

A tak jeszcze, jeśli chodzi o przepisy, to proszę cytat z przepisów dla Dąbrowy Górniczej:

Quote:

Rozdział 6
Obowiązki właścicieli zwierząt domowych i gospodarskich
§ 28.
1. Osoby będące właścicielami lub opiekunami psów, kotów i innych zwierząt domowych zobowiązane są do sprawowania właściwej opieki nad nimi, w tym w szczególności nie pozostawiania bez dozoru, jeżeli zwierzę nie jest należycie uwiązane lub nie znajduje się w pomieszczeniu zamkniętym.
2. Jeżeli zwierzę znajduje się na terenie ogrodzonym właściciel powinien uniemożliwić mu samodzielne wydostanie się na zewnątrz i w taki sposób zabezpieczyć teren aby osoby trzecie nie miały do niego dostępu.
§ 29.
Zobowiązuje się osoby będące właścicielami lub opiekunami psów, kotów i innych zwierząt domowych do wyeliminowania takich uciążliwości dla otoczenia jak: hałas (w szczególności w godz. od 2200 do 600), nieprzyjemna woń, pasożyty i insekty roznoszone przez zwierzęta.
§ 30.
1. Zabrania się szczucia psów lub doprowadzania ich do stanu, w którym pies może stać się niebezpieczny dla człowieka lub innego zwierzęcia.
2. Właściciele nieruchomości i inne podmioty wskazane w § 2 posiadający psa rasy uznawanej za agresywną lub psa obronnego są zobowiązani do wywieszania tablic ostrzegawczych na bramkach wejściowych na nieruchomość.
3. W budownictwie jednorodzinnym wybieg i pomieszczenia dla psów i zwierząt gospodarskich powinny być usytuowane w odległości co najmniej 10m od granicy sąsiedniej posesji. W przypadku braku możliwości zachowania wyżej wymienionej odległości powinna być zachowana odległość maksymalnie możliwa.
§ 31
1. Na tereny użytku publicznego psy mogą być wprowadzane tylko na smyczy i w kagańcu. Zwolnienie psa ze smyczy jest dozwolone tylko w miejscach mało uczęszczanych i pod warunkiem, że właściciel ma możliwość sprawowania bezpośredniej kontroli nad jego zachowaniem.
2. Zabrania się wprowadzania psów lub innych zwierząt do obiektów użytku publicznego, placówek handlowych lub gastronomicznych, jeżeli zakaz taki wynika z wyraźnego oznakowania dokonanego przez właściciela nieruchomości. Nie dotyczy to osób niewidomych korzystających z psów przewodników.
3. Zabrania się wprowadzania psów, kotów lub innych zwierząt domowych do piaskownic i innych urządzeń służących do zabawy dla dzieci.
§ 32.
Właściciele lub opiekunowie zwierząt domowych są zobowiązani do usunięcia spowodowanych przez nie zanieczyszczeń z miejsc służących do wspólnego użytku (np. klatek schodowych budynków) oraz terenów i pomieszczeń przeznaczonych do użytku publicznego.
§ 33.
1. Psy pozostawione bez opieki będą uznawane za bezpańskie i umieszczane w schronisku dla bezdomnych zwierząt.
2. Właściciel psa, w przypadku jego ustalenia zostanie obciążony kosztami jego pobytu w schronisku.

Gia 27-08-2008 14:07

Czyli proste: jest znaczek - nie wchodzimy, nie ma znaczka - ładujemy się do środka ;)

AngelsDream 27-08-2008 14:09

Tak, ale też nie zostawiamy psów bez dozoru, nie przywiązanych. Dla Wrocławia przepisy mogą być inne. Dla każdego z miast trochę się różnią. :)

wilczakrew 27-08-2008 14:13

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 154602)
Też wtrącę swoje 3 grosze nt. wchodzenia do sklepów. W Niemczech wolno wejść z psem wszędzie, gdzie nie ma znaczka zakazu. I tak widziałam psy w pasażach handlowych, w sklepach z ciuchami, z butami. Zakazy są w sklepach z asortymentem spożywczym typu real, czy lidl, ale do pasażu reala już można wejść. Do każdej knajpy można wejść z psem, który w pierwszej kolejności dostaje wodę, a właściciel czasem długo czeka na obsługę. To kocham w tym kraju...

W weekend chciałam wejść z psem do Obi. Nie mam samochodu, więc szlam do Obi pieszo, a nie zostawię psa z robotnikami w klatce gdy trwa remont. Znaczka zakazu nie ma, artykułów spożywczych nie ma. Pies miał kaganiec uzdowy/kantarek, ale ochroniarz nas nie wpuścił. Za to mi puściły nerwy, kiedy powiedział, że mamy przywiązać psa przed sklepem :shock: przecież nikt go nie ukradnie... Wchodziliśmy do sklepu na raty, najpierw Przemek kupić co potrzebuje, potem ja wybierać oświetlenie. Druga osoba siedziała z psem pod sklepem. Moje nerwy były na granicy wytrzymałości, gdy zobaczyłam, że ze sklepu wychodzi pies, bez smyczy, bez kagańca, tyle że mniejszy, west highland white terier (?) Pani w spódniczce i na obcasach raczej nie wyglądała jakby go miała na rękach w sklepie... Potem doprowadził mnie do szału facet, który mi wmawiał, że nie można takiego czegoś (tu: kantarek) zakładać psu. Na moje ostre BO???? bo pies nie może oddychać... no to mu zademonstrowałam otwartą paszczę K-lee i dodałam, że pies w tym potrafi jeść, pić, ziajać, jak i gryźć!! Facet przestraszył się chyba mnie, przeprosił i zwiał.

sorki za offtopa, ale musiałam się wygadać... jest dyskryminacja w świecie psów. Mały biały i kochany może, a duży, bury 'kundel' już nie...

ewuś ja ostatnio dyskutowałem całą długosć naszego reala z ochroniażem. Wmawiał mi , ze jest tysiąc przepisów na zakaz wprowadzania psa, ale mi zadnego nie pokazał. Oczywiscie ja z psem nie wyszedłem bo stwierdziłem, ze idę do sklepu zoologicznego kupić kaganiec i jeśli mają taki sklep to mam prawo do wejscia z psem. na dzwiach u nas nie ma oznaczeń, ze z psami nie wolno wchodzić bo jest przebudowa. Takich co mnie co chwila zatrzymuja i prawią kazania, ze pies jest niebezpieczny i musi mieć kaganiec mam co chwila. Pytałem jak to wyglada prawnie i jeśli pies jest z rodowodem i ma odpowiednie szkolenie oraz jest posłuszny i wykonuje komendy to nie mogą ukarać cię mandatem bo wilczak nie jest wpisany na listę psów niebezpiecznych. Nawet u nas , a jest obowiązek noszenia i kagańca i smyczy. Co do miast to nie miałem problemu w Cisnej w bieszczadach, w zakopanym też było spoko jak również w Miedzyzdrojach czy Swinouściu. Natomiast w Krakowie to już zalezy gdzie.

wilczakrew 27-08-2008 14:18

Jeśli chodzi o Dąbrowę Górniczą to mają najbardziej rygorystyczne przepisy w Kraju, a i tak nie mogą mnie ukarać jeśli pies jest bez kagańca. Zresztą ja teraz mieszkam w Będzinie i już miałem rozmowy ze strażą miejską nawet na wybiegu dla psów. Niestety nie mogli mi nic zrobić po rozmowie z przełożonym.

Gia 27-08-2008 14:22

Quote:

Originally Posted by AngelsDream (Bericht 154620)
Tak, ale też nie zostawiamy psów bez dozoru, nie przywiązanych. Dla Wrocławia przepisy mogą być inne. Dla każdego z miast trochę się różnią. :)

Nie no... ochroniarz kazał mi psa przywiązać i zostawić. Ale ja wolę nie ryzykować, że ktoś się połasi na ładnego pieska. Kalina jest dla mnie zbyt cenna. Auto można odkupić, przyjaciela nie.

Nie wiem, gdzie znaleźć przepisy dot. Wrocławia... :/

wilczakrew 27-08-2008 14:26

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 154624)
Nie no... ochroniarz kazał mi psa przywiązać i zostawić. Ale ja wolę nie ryzykować, że ktoś się połasi na ładnego pieska. Kalina jest dla mnie zbyt cenna. Auto można odkupić, przyjaciela nie.

Nie wiem, gdzie znaleźć przepisy dot. Wrocławia... :/

Idz do straży miejskiej do szefa i on ma obowiązek Ci je przedstawic.
Mnie już jeden ochroniarz powiedział, ze nawet jak by ten pies kosztował milion to go mam zostawić przed sklepem na co ja mu odpowiedziałem, ze milion to za mało bo to nie jest pies tylko wilk. facet zdębiał i nie wiedział co powiedzieć.

Gia 27-08-2008 14:29

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154625)
Idz do straży miejskiej do szefa i on ma obowiązek Ci je przedstawic.
Mnie już jeden ochroniarz powiedział, ze nawet jak by ten pies kosztował milion to go mam zostawić przed sklepem na co ja mu odpowiedziałem, ze milion to za mało bo to nie jest pies tylko wilk. facet zdębiał i nie wiedział co powiedzieć.

Dziś właśnie będę tuż obok straży miejskiej, tyle że... z psem :twisted: może wejdę i zapytam. Gorzej, jak mi karzą zostawić psa pod strażą :rock_3

wilczakrew 27-08-2008 14:31

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 154626)
Dziś właśnie będę tuż obok straży miejskiej, tyle że... z psem :twisted: może wejdę i zapytam. Gorzej, jak mi karzą zostawić psa pod strażą :rock_3

Nie mogą. Tylko weź kantarek. W razie czego zarządaj pokazania przepisu, który tego zabrania.

Gia 27-08-2008 14:34

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154628)
Nie mogą. Tylko weź kantarek. W razie czego zarządaj pokazania przepisu, który tego zabrania.

K-lee zawsze ze mną chodzi w kantarku. Ja jednak jestem słabizna i nie umiem utrzymać suki 25 kg, jak sobie ubzdura np. gonitwę za gołębiami... W kantarku chodzi grzecznie i nie ciągnie, poza tym to taka mała wprawka do niestety zwykłego kagańca.

AngelsDream 27-08-2008 14:42

Proszę: http://uchwaly.um.wroc.pl/uchwala.as...er=XLV/2996/05

szasztin 27-08-2008 14:47

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 154624)

Nie wiem, gdzie znaleźć przepisy dot. Wrocławia... :/

Tutaj masz przepisy dot. Wrocławia:
http://www.dogomania.pl/forum/showth...?t=2568&page=5

Przytacza je Olgierd.

Gaga 27-08-2008 14:48

Quote:

Originally Posted by evikzegar (Bericht 154598)
Włąściwie to ta dyskusja nie prowadzi do niczego. każdy z nas jest inny i pies też. W zasadzie nie wiem po co na siłe każdy z nas się do czegoś przekonuje, ze jest to lepsze rozwiązanie.

Z kazdej dyskusji zawsze można cos nowego wynieśc ;) I niekoniecznie trzeba kogos przekonać:) Owszem, można próbowac ale osiagniecie celu nie jest konieczne ;)
I tak np dzieki tej rozmowie, ja sie dowiedziałam o pierwszym wilczaku, ktory byl na stacjonarce...
Juz pisalam wczesniej - masz to, co sobie wychowasz i jesli Tobie pasuje- to jest OK ;)
A czy mozna w takim czasie wilczaka 'zrobic" bez awersji czy nie- to juz zupelnie inna historia ;P

szasztin 27-08-2008 14:49

To żeśmy sie zdublowały AngelsDream ;)

Gaga 27-08-2008 14:57

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 154602)
sorki za offtopa, ale musiałam się wygadać... jest dyskryminacja w świecie psów. Mały biały i kochany może, a duży, bury 'kundel' już nie...

Bidnialek ... Gia, zapraszamy do Wawy , serio ;)Od ponad 10 lat smigam z dużymi psami po mieście, od 3,5 roku z Cheyem, do sklepików wchodzic musimy bo inaczej zakupów nie zrobię (własciciel wychodzi zza lady i póki nie wymizia burego - nie ma obsługi) :), przechodnie sie nas nie czepiają, mieszcząca sie pod naszym nosem policja i straz tez nie, pies chodzi owszem, na smyczy ale bez kagańca, na terenach spacerowych puszczam go luzem, mamusie z dziecmi podchodza miziać i jeszcze nigdy nie miałam żadnej niefajnej akcji ;)
Romus za to ma dodatkowe atrakcje w postaci młodych pań, blokujacych inne samocho0dy na ulicy bo trzeba sie zatrzymac i zapytac o wilczaka :D
Nie wiem, może taka dzielnica?? W kazdym razie tu nerwy Ci nie beda puszczaly , polecam ;)

P.S. jakies 3 lata temu, gdy goscilismy Margo z Przemkiem i cala banda ich burych poszlismy na spacer.. caly chodnik nasz.. i jakas mamuska puscila swoja 2-letnia corcie wprost na idace szare futra.. :D Nas zmrozilo.. ale oczywiscie nic sie nie stalo ;)

Gia 27-08-2008 15:08

Dzięki dziewczyny ;)
Niech mi jeszcze tylko ktoś wytłumaczy co rozumieć pod pojęciem: budynki użyteczności publicznej ;)

AngelsDream 27-08-2008 15:09

Quote:

Pod pojęciem budynku użyteczności publicznej rozumie się [10] budynek przeznaczony do wykonywania funkcji administracji publicznej, wymiaru sprawiedliwości, kultury, kultu religijnego, oświaty, szkolnictwa wyższego, nauki, opieki zdrowotnej, opieki społecznej i socjalnej, obsługi bankowej, handlu, gastronomii, usług, turystyki, sportu, obsługi pasażerów w transporcie kolejowym, drogowym, lotniczym lub wodnym, poczty lub telekomunikacji oraz inny ogólnodostępny budynek przeznaczony do wykonywania podobnych funkcji; za budynek użyteczności publicznej uznaje się także budynek biurowy i socjalny.
Z: http://www.elektro.info.pl/index.php...243&Itemid=172

Gia 27-08-2008 15:13

Z tego wynika, że we Wrocku nigdzie nie wolno wejść z psem... ale sobie miasto wybrałam :roll: http://www.elektro.info.pl/index.php...243&Itemid=172[/quote]

AngelsDream 27-08-2008 15:19

Przepisy mamy takie, jakie mamy, ponieważ zatrważająca ilość psów nie ma odpowiedniego obycia, żeby spokojnie je wpuścić do urzędu czy banku. Z małym psem jeszcze wejdziesz, z dużym może być różnie. Wszystko zależy też od okolicy - my np. mamy zaprzyjaźnioną cukiernię, gdzie Baaj może wejśc, ale i tak sadzam go prze wejściu, a sama włażę na długość smyczy - nie chcę robić pani problemów.

Inna sprawa, że wciąż łatwiej jest wydac przepis o konieczności noszenia kagańca, niż np. promować szkolenie psa.

Gia 27-08-2008 15:23

W swoim rodzinnym mieście weszłam z psem (w kantarku) do sklepu typu Żabka, na stację benzynową i do sklepu z zaopatrzeniem medycznym. W tym ostatnim pan zaprosił nas razem do środka, kiedy prosiłam, żeby wyszedł do drzwi bo chcę coś kupić a jestem z psem :twisted:. I nikt nie robił problemów. Wrocław niby taki zachodni, a daleko w tyle, mogliby chociaż zaznaczyć, że psy na smyczy, w kagańcu, nad którymi właściciel sprawuje kontrolę, mogą wejść choć w niektóre miejsca... :roll:


All times are GMT +2. The time now is 12:38.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org