![]() |
Dwa wilczaki, dwa dzieciaki i....
Quote:
Quote:
Gdzie mieszkają (śpią) stworzenia? Jak długo trwało znalezienie "swojego" miejsca dla Ilmarinena? Jak się suki zachowują wobec siebie przy cieczce? (Już była u wyżełki?) Z którą śpi Il-Zygzag? Które dziecko się bawi z psami? Jak się dzielą posiłkami? Które są śpiochy? Ile godzin na dobę funkcjonuje Maryś, a ile Hera (Jadiel)? O której śpią? Czy któreś brudzi w domu? Jaki najbardziej trudny zwyczaj ma każdy pies? Jaki był najtrudniejszy moment z każdym z psów? Jak się sprawdzają psy w waszej rodzinie - ile czasu spędzacie razem z nimi i ze sobą, i czy więcej niż wcześniej? Jakie zajęcia sportowe (oprócz wystaw) robicie dla psów? (pytania są niepunktowane 8) ja jestem zwyczjanie ciekawym człowiekiem. Równie dobrze każdy inny właściciel wilczaka jest proszony o odpowiedzi). maria i wufi |
Ee fajne ;)) Mario, rozwiń jeszcze liste pytań to będzie nowy, ciekawy wątek ;)
|
O widzę ze jednak powstał nowy wątek :lol:
|
No to teraz nie masz juz wyjścia tylko musisz odpowiedzieć :) Wyczerpująco :P
|
Z checia rowniez poczytam i dowiem sie jak tam sobie radzicie ;)
|
Sama odpowiedz:P Co to za żerowanie na innych ? :D
|
Ale ja nie mam dwoch wilczków i jeszcze malych,dwonoznych ;)
Ja tam tylko syberiana i wilczaka mam na glowie( co prawda wilczka z cieczka,ale jescze idzie wytrzymac,choc juz coraz gorzej ;) ) i dom do prowadzenia ( w tym opieka nad tylko jednym, w miare samodzielnym doroslym czlowiekiem-moim ojcem,ale tu raczej wchodzi w zakres obowiazkow domowych,a Aneta ma na wychowaniu cala 4 ;) :D ) P.S. U mnie co prawda jest jeszcze rotek,ale to psiak ktoremu wystarczy szypta milosci i duuuzo wariactw z Balim,wiec pracy takiej wokol niego to nie ma, jest skubaniec samowystarczalny;) |
Quote:
Dawaj. Jak się układa między psami? Jak PSY załatwiają sprawy konfliktowe? Co cię wyprowadza z równowagi? Co każdy z tych psów ma na szczycie priorytetów? Na jak długi czas zostają same? Czy w ogóle zostają same? Czym karmisz psy? (miło czytać o takiej trójce - rotek, huski i wilczka ;o) maria i wufi |
O widzę, że temat dla mnie w sam raz.
Psiaki moje osobiste mam dwa - wilczak i onek, ale obecnie pomieszkują u mnie trzy tymczasowe pieski no a dziś o czwrtej rano przyjechała April na dwa dni. Dwa dłuuuuugie dni... |
Quote:
Co mnie wyprowadza z rownowagi.. ich sposoby na zwrocenie uwagi na siebie ( Ishtarka ostatnio mi zjadla wszytkie buty i zostalam tylko w tych co mialam na nogach,czyli trampkach, Bali znowusz umilowal sobie wycie,a Dzeki.. lubi wycieczki po okolicy,choc teraz z czasem mu to mija) Jest jeszcze ich kwestia zazdrosi i przepychania sie do glaskania,a tak.. teraz to juz nauczyly mnie cierpliwosci. Szczyt priorytetow..hmm to zalezy jak na to spojrzec, Syberian z wilczakiem maja raczej podobne..Ale nie dokonca.. Same raczej nigdy nie zostaja, staram sie by zawsze ktos byl, a jesli nie to nigdy nie sa rodzielone(nie liczac teraz okres cieczki), sa wtedy znacznie spokojniejsze,dzialaja na siebie uspakajajaco;) Karmie ich sucha karma, surowym miesem no i gotuje im, ale to tez zalezy od czasu i ich potrzeb,teraz gotuje im czesciej,bo Bali ma nadwage,a Ishtarce tez to na dobre wyjdzie. Poprostu zalezy ile maja ruchu,pracy,nawet zalezy od pory roku;) Wybaczcie ze sie tak rozpisalam,ale mam nadzieje Mario ze zaspokoilam Twoja ciekawosc;) P.S. Dodatkowo zajmuje sie socjalizacja skrzywdzonych psow,tylko raz Bali mial zastrzezenia,gdy trafil do mnie drugi syberian o baaardzo dominujacym charakterze,ale pozniej sie dogadaly. Z Dzekim natomiast nie mial zbyt duzo stycznosci wiec dalo rade. |
Mario, wymysl mi tez jakies pytania :P
(3 psy) |
To dla wszystkich pytanka i fajnie będzie.;)
Ja od razu mówię, że mam 3 koty(2 kotki, 1 kocur) i psa. |
Quote:
|
Aneta nie ma,ja juz duuuuuuuzo napisalam,wiec teraz i Ty sie spowiadaj ;)
No juz,juz Twoja kolej ;) , a napewno masz o czym pisac. |
Quote:
Najpierw coś przypomnę. Marzena i Trejsi wiele lat ćwiczyły agility i stratowały w zawodach. Też z Piratem. No i aktywne organizowanie agility w Twardej to też dzieło Marzeny. Czy nadal startujesz w treningach i z którym psem? Czy z Rudą ćwiczycie osobno czy w obecności innego psa? Czy jeździcie z dwoma psami przy rozwerze? Kto jeszcze (ze swoim czy twoim psem) bierze udział w treningach rowerowych? Tropieniu? Ile razy w tygodniu? Czego łątwiej jest szukać - schowanego człowieka czy skarpetki (czy "skarbu")? Co JEST nagrodą dla rudej, i czy byłoby to nagrodą dla Trejsi czy Pirata? Kto wyprowadza psy na spacer poranny? Idą wszystkie razem? A w sobotę i niedzielę? Dają pospać? Jak każdy z psów daje ci znać, że czegoś chce? (Wody, spaceru, że "nie chce gdzieś iść")? Jak blisko psy śpią ze sobą? Które śpi na którym i układ we śnie. Jak Trejsi daje znać młodej, że ma dość? Czy jest odległość, przy której Trejsi daje znać Garudzie, że jest za blisko? maria i wufi |
Quote:
Kto pierwszy wita cię, gdy wchodzisz do domu? Gdzie jest wtedy które zwierzę? W jakiej pozycji śpi kot(y)? Jak śpi pies? Jak wygląda toaleta własna i wzajemnie (psa i kotów wzajemnie?)? Jak zwierzęta protestują w udawanych zabawach (techniki "walki" udawanej)? Które prowokuje zabawę z innych zwierzęciem? Jaki "koci" zwyczaj demonstruje pies? Jaki psi zwyczaj przejęły koty? Czy szczenię chodzi za kotem w znaczeniu podążania jak za matką? maria i wufi |
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
Mieszaniec posakowca, tervik i labek. Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
|
Maria ale sie rozbujałaś jesteś w swoim żywiole :lol::lol:
Uszczknę trochę z domowego podwórka ;) W domu są dwa wilczaki i 1 suka wyżeł Zygzag czuje sie dobrze i rozwija też dobrze ale w cale nie jest taki duży jak byśmy sie mogli spodziewać Na to miast Rozwój biologiczny u niego przyspieszył i zaczynają nadmiernie Hormony buzować :lol: Tylko czemu wybrał sobie tylko Here ? Przecież Wyżełek (dinka) też suczka i to starsza:lol: |
Też chętnie mogę odpowiedziec ;). Mam trzy psy i dwie fretki. Freyr jak wiadomo jest "niesprawna".
|
Quote:
Quote:
hola, ile on ma wieku? Ma już 6 miesięcy? Jak nie, to BEZPRAWNIE! :stupido maria i wufi |
Quote:
Na stronie Wolf Parku (wolfpark.org) czasem ukazują się zdjęcia wilka Orca, który kiedyś stracił władzę w nogach po nieznanym urazie, i oni nadal go rehabilitują (masaże i terapia manualna) i czasem udaje mu się stać, a czasem nawet przejdzie kawałek. Bardzo chwytała za serce ta historia, bo Orca był wilkiem, który miał ogromną charyzmę i zapowiadał się na wspaniałego wilczego przywódcę stada. A co do pytań, to, hihi... nareszcie mam, o com się prosił...;) Najpierw - w jakie stado wprowadziła się Freyr, jak była mała? Jak zareagowały na nią inne psy? Kiedy się stało to, co się stało...? Jak zareagowały na to inne psy? Jak zmieniłaś zwyczaje swoje wobec psów w związku z dodatkowymi zajęciami dotyczącymi Freyr? Czy się zaczęły bardziej przepychać? Jaką pomoc masz w tym, żeby nie przekarmiać suki? Sama mniej je, zależnie od wysiłku, czy nie? Jakie zabawy możesz jeszcze robić z Freyr, które ona lubi i jej nie boli? Jak poznajesz, czy ją boli? Czego jej uczysz? maria i wufi |
Hmm... mialam sie rozpisywac na dogobserver'ze, ale jakos czasu brak.
Widze, ze tu sie temat rozbuchal, wiec skorzystam - Mario czekam na pytania :P P.S. Przypomne: wilczak, nie-wilczak, kot i gryzonie :) |
Dobrze. Więc po kolei:
1 i 2. Gdy Freyr przyjechała mieliśmy dwa psy Akire-pseudo Husky i Spinke-powiedzmy,że Bernardyn (obydwa bezpapierowe). Na początku nie miały wielkiego kontaktu, bo obawialiśmy się reakcji Akiry. Najpierw zapoznała się ze Spinką, która jest "przywódcą" w psim stadzie. Ta ją zaakceptowała lecz bez entuzjazmu. Z Akirą poznała się po kilku dniach i od razu było widac niezadowolenie haszczaka (jeż na grzbiecie, burczenie). Jednak tylko ją powąchała i poszła. Psy dośc długi czas nie wykazywały wogóle zainteresowania Młodą w przeciwieństwie do tego jak przyszła Queen. Trzeba jednak przyznac, że po jej uśpieniu bardzo długo były "nieswoje" i wciąż jej szukały. Później było już dobrze, ale Freyr do dzisiaj wie, że z Akirą się nie zaczyna, ale za to ze Spinką można zrobic wszystko, bo ona tylko straszy, ale nic nie robi. 3. Dnia 22.02.2007 r. Freyr, wydostała się poza ogrodzenie i została potrącona przez samochód. Do dziś nie wiadomo jak to zrobiła, ponieważ były zabezpieczenia. Przez godzinę leżała w kałuży ponieważ Straż Miejska nie reagowała na telefony od osób widzących zdarzenie. W końcu jacyś ludzie się zlitowali i zawieźli ją do weterynarzy. Nie wiedzieliśmy nic o tym i dopiero gdy rodzice wrócili do domu okazało się że nie ma psa. Dzwoniłam do wszystkich lecznic i w końcu okazało się że jest w jednej. Wyglądała strasznie, w chwili przyjazdu miała 36,4 stopnie. Temperatura jednak wzrosła, a pies został na noc w lecznicy. Na drugi dzień weterynarze powiedzieli, że są problemy z jej tylnymi nogami i nie może na nich ustać (prześwietlenie nie wykazało żadnych urazów). Tego samego dnia pojechaliśmy do Wrocławia gdzie sprawdzili jej łapy i powiedzieli, że przepiszą leki, a jeśli w ciągu trzech dni nie będzie lepiej zrobimy kontrast. Leki były podawane (steryd w dużej ilości, nivalin, witaminy B). Pies miał zachowane czucie głębokie. W niedziele dała radę ustać sekunde. Weterynarz z Wrocławia powiedział, że w takim razie mamy nie jechać tylko czekać. Później przyjechał inny weterynarz i powiedział, że wygląda to kiepsko. Umówiono nas do Wrocławia do Niedzielskiego. Rodzice pojechali i okazało się (po ponownym zdjęciu RTG), że jest złamany kręgosłup. Do nas należała decyzja, czy chcemy, by operował. Powiedział, że są dwie możliwości : rdzeń jest cały, tylko krąg jest złamany i wtedy są szanse lub rdzeń jest przerwany, a pies pozostanie foczką. Zdecydowaliśmy, że bez względu na wszystko my jej nie uśpimy. Na szczęście rdzeń był cały. Przez kilka tygodni po operacji Freyr nie mogła nawet wstac, by niczego nie uszkodzic. Spaliśmy z nią we dwie osoby na podłodze. Nie reagowała na środki uspokajające więc były to ciężkie przeprawy. Była wtedy bardzo młoda, energiczna i nie wiedziała co się dzieje. Spaliśmy czasem dwie, czasem trzy godziny...Miała też pampersa by nie brudziła się non-stop, a przez niechęc do leżenia na jednym boku i ciągłe próby odwracania się na prawej łapie powstała duża odleżyna. Przewijanie jej i zmienianie opatrunków zajmowało ponad 30 min., a robiliśmy to kilka razy dziennie. W tym czasie Freyr zachowywała się strasznie. Cały czas miała kaganiec, bo każdy miał ślady jej zębów na rękach. Wiem, że było to wywołane ciągłym bezruchem, ale straszne było patrzenie na własnego psa miotającego się i uważanie by nie ściągnął kagańca, bo gryzła dośc mocno. Gdy zaczęła się poruszac uspokoiła się. Minęło już pół roku i wciąż walczymy. Freyr ma lepsze i gorsze okresy. Aktualnie jeździmy do Legnicy na akupunkture i widac znaczną poprawę. Mamy nadzieje, że się uda i dają jej taką szanse. 4. Po operacji psy nie miały dostępu do Freyr ponieważ ta nie mogła się ruszac. Gdy się spotkały, psy były mocno zdziwione, ale nie reagowały agresywnie, poza tym widywały się przez okno na tarasie. Tylko Freyr rozpuszczona przez przebywanie ciągle w domu, przeganiała je ze "swojego terenu".Bardzo nie lubiła obwąchiwania "tyłu". 5. Przyznaje, że przez pewien okres psy były zaniedbywane ponieważ wszyscy byli tak wykończeni, że padli z nóg. Potem to się zmieniło, jednak Freyr głośno przeżywa każde wyjścia psów. Psy aktualnie przebywają częściej w domu, potrzebują kontaktu z nami po okresie gdy do domu nie miały wstępu. Wiadac dużą zazdrośc Freyr, ale Akira potrafi ją ustawic. Haszczakowi wynagrodziłam to wyjazdem na obóz do Rynu gdzie przebywałyśmy razem przez dwa tygodnie i nie czuła się odrzucona tym bardziej, że jest to energiczny, inteligentny pies, który lubi coś robic. 6. Freyr lubi jeśc i nigdy nie musieliśmy jej dokarmiac, jednak nie robi tego zachłannie. Weterynarz mówi, że mamy ją podtuczyc bo jest za chuda. Wbrew temu co mogłoby się wydawac Freyr jest bardzo żywa i na codzień przebywa z psami w ogrodzie. Ma zabandażowane łapy, by ich nie raniła. Gania z resztą, szczeka, wyje...po prostu zachowuje się jak normalny pies. Dodatkowo wychodze z nią wieczorami na spacery do parku, by mogła się wyszalec. Wychodzimy oczywiście na "kocyku", by się nie poraniała. 7. Dla Freyr najlepszą zabawą jest właśnie wychodzenie do parku gdzie spotyka i bawi się z innymi psami (tak to też jest możliwe). Przez długi czas przychodził do niej mały Husky i razem się bawiły. Freyr uwielbia gonienie ludzi (nie śmiac się :P) oraz przeciąganie (łatwiej jej się wstaje). 8. Co do bólu to Freyr go nie odczuwa. Ona tył ma po części bezwładny, nie czuje go więc bólu też nie. Frajer potrafi sama wejśc po schodzach i z nich zejśc bez zrobienia sobie krzywdy. Czucie ma po części zachowane jednak nie w takim stopniu by ją to bolało. 9. Przede wszystkim ucze ją chodzenia na smyczy gdy jedną ręką musze trzymac kocyk, bo nie jest to proste. Na cmoknięcie podnosi się z ziemi, na gwizd idzie za mną. Robiłam to odruchowo i się nauczyła, choc dużo pracy przed nami. Ucze ją też jak tylko mam czas sztuczek. Wiele robic nie da rady, ale coś tam można wymyślic. Umie przybijac piątke, kłaśc się ,robic chrząszczyka, wybierac ręke z przysmakiem...Narvana widziała, że potrafi zostawac i kłusowac :P. Trzeba miec po prostu wyobraźnie... Przepraszam, że tak dużo, ale i tak starałam się streścic wszystko jak najbardziej. Wiem, że pewnie jest troche nieskładnie, ale dużo tego jest. Aha musze pisac c, bo znak polski mi nie wchodzi. |
no wiec odpowiadam na to ;)
Quote:
Jesli jest to tropienie, nie potrzebuje nagrody Nawet jesli dostaje zarcie ode mnie, czy tez zabawke (zabawa ze mna) ma to gdzies i dalej chce tropic. Ona ma nagrode z tego, ze tropi... :) Jesli jest to posluszenstwo-zalezy od cwiczenia. Uwielbia bawic sie ze mna w przeciaganie! Ale zarcie tez jest super, dostaje zazwyczaj na dokladnosc. Poza tym na zarcie mimo wszystko jest bardziej skupiona, mimo, ze zabawka jest super extra :) Trejsi natomiast woli delikatniej, u niej wystarczy samo "super piesek", glaskanie i kawalek zarcia, zabawka tez jest ok. Pirat ma swira na punkcie zabawy-on jest jak belg. Poza tym on kocha prace ze mna, wiec ma sama satysfakcje z tego, ze cos robi. Jedzenie jest ok, ale na odwrot Garudy-Pirat jest bardziej skupiony na zabawke. |
Quote:
Jak się wtedy zachowują? (po czym widać, że tego nie lubią) Jak mocno zapamiętują i czy zawsze potem unikają tego, co powodowało karę? maria i wufi |
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
maria i wufi (też wredny husky ;o) |
Znów odpowiem po kolei numerując:
1. Freyr nie staja, biega mając pod sobą tylne łapy. Trzeba jej jednak przyznac, że jest bardzo szybka i wyprzedza reszte. Co do stawanie to ogólnie staje, coraz częściej i pewniej, ale w momencie gdy zauważy coś ciekawego zapomina o "tyle". Kto ją widział wie, że mięsie przednich łap ma jak kamienie, stąd problem by zaczęła używac również tylnych. Po prostu nauczyła się do tego, ale gdy położy się jej dłoń na karku to unosi zadek. Ona już nigdy nie będzie chodzic całkiem normalnie. Po operacji powstała najprawdopodobniej "blizna" na kręgu i impuls od tego mometu nie idzie dalej. Gdyby była człowiekiem nie chodziła by nigdy, ale jako pies ma odruchy automatyczne i to o nie walczymy. Nieważne, że może chodzic całkiem niesoordynowanie, ważne że będzie! 2. To, że nie odczuwa bólu jest skutkiem tej właśnie blizny. Jednak ja nie wierze, że nic nie czuje ponieważ potrafi poczuc muchy chodzące po łapie itp. Freyr miała kilkakrotnie zapalenie pęcherza i widac było, że ją to boli. Kładzie się wtedy, piszczy i wylizuje cały "tył" jakby nie wiedziała dokładnie gdzie ją boli. Jest to bardzo charakterystyczne, ale potrafi też z pełnego biegu "zejśc" po schodach i ja widząc to czuje ból, lecz na niej nie robi to wrażenia. Teraz im dłużej jeździmy do Legnicy tym więcej "odruchów" widzimy. Dlatego mamy nadzieje, że będzie dobrze. Plusem jest też to, że choc podejrzewano na początku porażenie pęcherza Frajer załatwia się sama (wtedy wstaje na cztery łapy i zaczyna chodzic) i umie trzymac całą noc. Na początku jednak trzeba było ją "wysikiwac" bo wstac nie mogła i miała opory przed załatwianiem się w takiej pozycji. 3. Chrząszczyk to pozycja na plecach "kołami do góry". Frajer potrafi to doskonale, choc po wypadku tył nie brał w tym udziału, ale to też się zmienia. Prosze też o trzymanie kciuków za Freyr 26.10 bo ma sterylizacje (taka jest nasza decyzja, bo cieczka już się skończyła, a nie ma po co tego przedłużac). |
Maciu mam pytanie, które już od dawna mnie nurtuje. Co takiego stało się Waszej Freyr? Czy to był jakiś wypadek?
|
Wpadła pod samochód. Dokładniej wszystko jest opisane w moim poście z wczoraj nr 3 ;).
|
Quote:
Quote:
Ja bym się wahała nad zastosowaniem sterylizacji, która obciążona jest niewielką, ale jednak realną możliwością upośledzenia w zakresie bezwiednego oddawania moczu. maria i wufi |
Jednak sterylizacja i tak się odbędzie prędzej czy później, a nie chcemy ryzykowac. Teraz jest czas gdy ktoś będzie z nią non-stop więc nic się nie stanie. Konsultowaliśmy to z naszymi weterynarzami jak i z weterynarzem z Legnicy i nie było zastrzeżeń. Nie chcemy też obciążyc jej zabiegiem gdy już "stanie na nogi", by nie spowodowało to pogorszenia. Na razie sytuacja jest wyśrodkowana i będzie można działac dalej.
Dodam jeszcze, że gdyby nastąpiło porażenie pęcherza Freyr nie załatwiałaby się sama. To nie tak, że robiłaby pod siebie, ale po prostu trzeba by robic to za nią. Weterynarz, który operował mówił nam o kocie,który już chodzi, ale do końca trzeba go będzie wysikiwac. Dobry objawem jest też to, że gdy się załatwia zaczyna chodzic i unosi ogon, bo coś jednak do niej dociera. |
Quote:
Pilnuj, byś(cie) miała też niedziele. Odpoczynek, frajda i bezmyślność, bez pilnowania, żeby "wszystko było dobrze". A wetom trzeba zadać odpowiednie pytania, żeby uzyskać odpowiednią odpowiedź. Na dogobserverze był kiedyś wątek na temat niewłaściwego funkcjonowania przepony miednicznej po sterylizacji, i był on prowadzony przez osobę, która się na tym zna. Zresztą, ja też już się na tym znam ;o) nawet nie mając suczki, bo w sieci bardzo wiele można znaleźć. maria i wufi ps. tu jest serwis też emailowych porad http://www.vetserwis.pl/index2.html ps2. wysikiwania można nauczyć. Może wywoływać je wyuczone delikatne muśnięcie lub postukiwanie (w skórę; brzucha albo kończyny). ps3. http://www.vetserwis.pl/kregoslup_pies.html |
Co do stresu to teraz nie jest źle. Najgorsze były godziny gdy nie wiedziałam gdzie jest pies, a potem co mu jest. Ciężko było gdy dwie osoby próbowały utrzymac szczeniaka, który gdyby tylko mógł użyłby zębów. Nie mam zdjęc z tamtego okresu (świadomie, by nie pamiętac) lecz pies wygolony od połowy do zera, z blizną, odleżyną i gulką na grzbiecie (powstała na bliźnie, najprawdopodobniej, częśc materiału użyta przy operacji nie została "przyjęta") to było ciężkie. W porównaniu do tego co było, aktualne problemy to nic. Sterylizacja mnie nie przeraża. W tej chwili Freyr jednak zajmuje już tak wysokie miejsca, tak glęboko jest to zakorzenione, że trudno przestac o niej myślec. Może to przez poczucie winy, że coś można było zrobic, by temu zapobiec...
Co do weterynarzy to jeszcze porozmawiamy i będziemy się konsultowac, tym bardziej, że jutro kolejny wyjazd do Legnicy. |
No, to teraz kolej na mnie;)
*)Koty zajmują cały dom łącznie ze stołami i innymi meblami. Niestety udają, że nie rozumieją o co nam chodzi. *)Pierwsza wita mnie Cora. A gdzie wtedy jest??? To oczywiste. Skacze na mnie. *)Koty śpią wszędzie, kiedy chcą i jak chcą. Pies śpi ze mną i się rozpycha. *)Viki(kotka) ma 1 kuwetę z Borysem(kocurem), a kotka nr.2(nie ma imienia) ma własną kuwetkę i zamiast żwirku ma w niej chusteczki, ponieważ "nie ma najmniejszej chęci" załatwiać się do żwirku. *)Borysek i Cora bawią się razem, niestety kot musi mieć podcięte pazurki, bo kiedyś drapnął Corę. Zabawa wygłąda tak, że pies łapie kota za ogon oraz podgryza go, a on bije ją po głowie. Kotki bawią się ze sobą, ale tak delikatne i słodko to wygląda. *)To różnie. Raz jedno zaczyna zabawę, raz drugie. *)Był taki czas, że Cora chodziła po meblach(wszędzie gdzie potrafiła wskoczyć). Teraz tylko w zabawie używa przednich łapek. Koty nie naśladują psa. *)Szczenie nie podąża za kotem jak za matką, ewentualnie podąża jak za żywą zabawką. A teraz o zwierzątkach: - Viktoria ma 2,5 roku. Znalazłam ogłoszenie w gazecie po śmierci mojego pierwszego kota Felka:cry:. Urodziła się w piwnicy. - Borys ma 1,5 roku. Wzięłam go z ulicy, gdzie prawdopodebniej się urodził. - Kotka nr.2 ma ponad 2 miesiące znalazłam ją pod pomnikiem kiedy miała 1 tydzień. - Cora nie muszę pisać;) Jakieś pytania jeszcze???:p |
Wiesz Macia jestem pod ogromnym wrażeniem jestem pewna że ja i moja rodzina nie poradziła by sobie z takim obciążeniem i oby nie musiała
Nasze Gratulacje za twój stosunek do Psa i jego problemów:klatsch |
Quote:
Wiesz Aneto, gdy trzeba - człowiek potrafi znaleźć w sobie takie pokłady determinacji, energii i siły, że aż trudno sobie to wcześniej i później wyobrazić... Obyś nigdy nie musiała się przekonać że też je masz, ale... jestem pewna że masz. 8) |
Quote:
Dla Trejsi wystarczy krzywe spojrzenie, rzadko ja w inny sposob karam, tylko mimika twarzy czy ostrzejszy ton. Dla Pirata najgorsze jest to, jesli nie dostanie zabawki :lol: tu wlasciwie w ogole nie uzywam zadnej kary Quote:
Trejsi kladzie uszy i robi mine kota ze Shreka ;) Pirat natomiast stara sie robic wszystko, co tylko potrafi, zeby dostac jak najszybciej nagrode 8) Quote:
Trejsi unika takich sytuacji. A Pirat to luzak, w sumie jak wyzej. Tzn chce jaknajszybciej nagrode, wiec on czasem nie mysli, czy to jest dobre czy zle, on sprawdza co jest dobre i za co dostanie nagrode. Pies zakochany w pilce ;) |
Ja zgodze sie z Rona, moj pies rowniez wpadl pod samochod,jednak zginal na miejscu, dowiedzialam sie o tym po prawie pol roku intensywnych poszukiwan.. Nigdy nie sadzilam ze moge byc tak wytrwala.. ile wowczas wykonalam telefonow,ile kilometrow przeszlam,przejechalam.. Tego sie nie da zliczyc..Tak samo bylo z moją kałkazka kiedy dostała raka macici,lekarze ja przekreslalai ale stralismy sie zrobic wszytko,nawet przeszla operacje ktora wedlog wszytkich nie miala sensu,jednka dala jej jeszcze rok zycia i to bylo najwazniejsze... Tak poprostu sie dzieje z czalowiekiem ze kiedy jest naprawde zle odnajduje w sobie sily o ktorych do tej pory nawet nie marzyl,a napewno nie zdawal sobie sprawy ze je posiada.. Takie sa poprostu uczucia... czy to do czlowieka czy do innego stworzenia..
|
Również zgodze się z Roną, ąe gdy siły są potrzebne to zawsze się odnajdą. U nas trzeba było ich "szukać" po raz pierwszy gdy dowiedzieliśmy się o chorobie Queen. Wtedy było najtrudniej bo wiedzieliśmy, że w końcu i tak nadejdzie dzień gdy będzie trzeba podjąć, ostateczną tym razem decyzje, ale z drugiej strony to pozwoliło nam się przygotować.
Z Freyr to całkiem inna sytuacja. To zdarzyło się tak nagle, niespodziewanie...Każdy w pierwszej chwili jest załamany, zastanawia się co zrobił źle i najczęstsze pytanie "co by było gdyby...". Potem nadchodzi jednak pora gdy mówisz sobie, że rozmyślanie nad tym co można było zrobić nic nie da...i wtedy zaczynasz walczyć. Nie jest i nigdy nie będzie to łatwe, ale w tej chwili mamy wielką wprawę w dbaniu o rany, wcześniej w przewijaniu, zmianie opatrunków, że nawet brzydka rana na łapie nie jest dla nas straszna. Zapewne każdy był kiedyś u weterynarza i widział osoby z ciężko chorymi psami, pewnie im wtedy współczuliście i cieszyliście się jednak w duchu, że macie szczęście i zdrowe zwierze. Ja teraz już wiem jak to jest być na ich miejscu. Freyr nie jest ciężko chora ale jej "ułomność" jest tak widoczna, że od razu zwraca uwage. My jednak przyzwyczailiśmy się do tego i nie jest to dla nas nic dziwnego. Freyr jest dla nas bardzo ważna i nigdy nie było mowy o jej uśpieniu. Młoda jest bardzo szczęśliwym zwierzakiem. To jest dobre u psów, że one nie myślą o tym jak wyglądają, nie zadają sobie pytania"dlaczego ja?" lecz uczą się żyć jak potrafią najlepiej. Freyr jest określana przez pewnego pana jako "najszczęśliwszy pies na świecie" ponieważ nigdy nie ma złego humoru. Jest wspaniałym zwierzakiem i jej wygląd nie ma nic do tego. Czasem gdy mam gorszy dzień wystarczy, że spojrze na biegającą po ogrodzie Freyr i wiem, że warto! Ten wypadek bardzo nas do niej zbliżył i może to marne, ale przynamniej znikome pocieszenie. Wiem, że jest to napisane trochę chaotycznie, ale próbowałam napisać wiele myśli jednocześnie, a o połowie i tak pewnie zapomniałam. |
Quote:
Obie Panie mają rację, że w najtrudniejszych chwilach potrafimy dla Przyjaciół wydobyć z siebie nieziemskie wręcz siły. I potem z perspektywy wspomnień nawet nas zaskakuje jak nam się to udało, skąd tyle samozaparcia w walce z chorobą, urazem powypadkowym... Foras to pies, który całe swoje dzieciństwo zmagał się z chorobami. I on również przez weta jest określony "najszczęśliwszym psem na świecie" a jego radość życia emanuje z niego każdego dnia. W dzieciństwie gdy każda noc była ogromną niepewnością, gdy walczył o niemal każdy oddech, wskakiwal rano na łóżko i cieszył się ogromnie. Jakby wołał "hura, przeżyłem noc! cieszysz się?-ja żyję!" Tak mu zostało do dzisiaj ale teraz opiera się na łóżku, macha ogonem i popiskując liże mnie po twarzy. I to są najpiekniejsze chwile, chwile dzięki którym te miesiące walki, nieprzespanych nocy i nasłuchiwań czy pies oddycha są już tylko wspomnieniem. Teraz role się odwracają i to Foras swoją radością życia, chęcią zabawy i przytulenia dodaje mi sił i sprawia że się uśmiecham na sam jego widok |
Quote:
I jeszcze: po czym sądzisz, że Garuda pamięta, co zrobiła źle? Czy po tym, że jak coś zbroi lub ma zamiar, to demonstruje "skruchę", lub się kuli? Ja bym zakładała, że suka nie pamieta "przestępstwa", bo psy NIE MAJĄ etyki takiej jak ludzie i to co dla człowieka jest przestępstwem , dla psa nim nie jest (patrz ściągnięcie kiełbasy ze stołu). Psy nie mają też poczucia winy takiego jak mają ludzie. Ja bym rozumiała tak, że suka, gdy twoim zdaniem coś zbroi albo się zamierza, i prezentuje oznaki zdenerwowania lub submisji (podporządkowania), to robi tak w reakcji na twoje mini sygnały. Bo ty wiedząc, że ona coś źle zrobiła, się nadymasz, przyspieszasz kroku, masz zwężone źrenice. Suka to zauważa i wie, że zaraz ją postraszysz albo skrzywdzisz... i okazuje submisję, żeby... no właśnie. Wcale nie po to, żeby uniknąć "kary", ale żeby przeżyć! (Dlatego ja tak nie bardzo lubię, gdy pies okazuje mi submisję). Prawdopodobnie wcześniejsze zachowanie człowieka nie było zwykłą karą, ale czymś zdecydowanie gorszym. Problem z karaniem polega na tym, że człowiek uważa, że karci psa "za to coś" i ten pies wie, co jest to coś. A tymczasem w horyzoncie zdarzeń wokół psa TYLE rzeczy się wydarza i do tego SZYBCIEJ niż dla człowieka, że pies może nie skojarzyć kary z tym co pies zrobił, a na przykład z tym, jaką ty masz sylwetkę tuż przed tym, nim go skarcisz. Efekt tego będzie taki, jak opisałaś - pies "jakby" pamięta, bo okazuje skruchę, a jednak robi to samo. Tymczasem miarą skutecznie zastosowanej kary jest unikanie sytuacji, w której była kara. A tu tego nie ma. Przyjrzałam się kiedyś dokładnie tej karze, którą opisujesz. W psich i wilczych obserwacjach szarpanie za kark (psy wobec psów czy wilki wobec wilków) częściej się zdarza jako karcenie obcego psa (powtórzę - OBCEGO!!!) za podejście zbyt blisko lub znalezienie się na terytorium. Bo ruch ten pochodzi z zestawu trzech, może czterech sposobów zabijania zdobyczy, jakimi dysponują psowate. Nic dziwnego, że psy nie stosują tego gestu w obrębie stada, a jeśli, to robią to zupełnie inaczej niż my ludzie sobie to wyobraziliśmy (i o zgrozo promujemy jako metodę wychowawczą). Po pierwsze psy robią to szybko i krótko i poprzedzają sygnałami grożenia. Po drugie - stosują to w sytuacji, w której na słowa przekładałoby się to tak - IDŹ STĄD i nigdy nie wracaj! I po trzecie, jeśli jest to stosowane w innej sytuacji, "wychowawczo", w obrębie stada, to robi to tylko matka wobec szczeniąt. A to wiele zmienia, prawda? W warunkach człowiek - pies szarpanie za kark jest zwykle dużo dłuższe niż u psów, i z karcenia zmienia się w próbę zabicia, co skutkuje później w ogromnym lęku przed człowiekiem (!). Zwykle, nadal w warunkach człowiek - pies, odbywa się to bez postraszenia wcześniej: "Oj robisz coś złego" przy pomocy jakichś sygnałów z psiego języka, które pies rozumie, a więc znowu jest to inaczej niż u psów. Dlatego, jak sądzę, przez psa szarpanego przez człowieka za kark odczytywane jest to jako groźba zabicia i wyrzucenie ze stada. Dlatego ja bym nie widziała zastosowania dla używania tego gestu wobec psa, młodego czy starego. maria i wufi PS. Jak się dobrze dobierze nagrodę do Garudy, to i ona będzie chodzić jak Pirat ;) |
Oj! Macia wyobrażam sobie, jaką to wszystko musiało być dla Was tragedią! Nie wiem, co powiedzieć. Znaczy wiem- jesteście BARDZO dzielni! I tego Wam gratuluję :) A za Freyr będę od teraz trzymać kciuki, aby wszystko było okej!
|
Quote:
Prawdą jest, że pies reaguje na bezwiednie wysyłane sygnały przez "przypuszczajacego przewinienie" człowieka i natychmiast reaguje submisją. Co my-ludzie radośnie uznajemy jako fakt świadomości popełnienia przestępstwa 2, 4 10 godzin temu. Niestety wilczaki stawiaja nam dużo większe wyzwanie niz wiekszosć innych ras, właśnie dlatego że mają tak doskonale rozbudowany język ciała. Dla nas, ludzi, problemem może być właściwa interpretacja wysyłanych zachowań, o czym przekanałam się z Joanną. Dwa wilczaki całkowicie róznie reagujące na gesty awersyjne. Wysyłające rózne sygnały. Zanim żeśmy sie przekopały przez znaczenie owych sygnałów, nie raz wyłozyłyśmy sie na błędnych interpretacjach. :| Trochę poznosiłyśmy "drewno do lasu" ale nie było innego wyjścia. Za to teraz wiemy, że wilczakowi naprawdę wystarczy znikomy gest z naszej strony aby wywołać reakcję. |
Quote:
|
Mario, chyba zle mnie zrozumialas :)
Po pierwsze, szarpanie za kark bylo bardzo dawno, jak ona dawala mi najbardziej popalic i to bylo moze z 2-3 razy. (juz teraz nawet nie pamietam za co) Po drugie to nie bylo szarpanie w stylu, ze pies gubil cala siersc :twisted: Bardzo lekko, moze slowo 'szarpanie' nie pasuje do tego. Chcialas, zebym napisala kary, napisalam wszystko-to co jest i bylo, tylko, ze ja nie uwzglednilam czasow-moj blad :oops: Co do winy czy nie winy. Nigdy nie powiedzialam, ze pies odczuwa jakakolwiek moralnosc. I nie to mialam na mysli. Co do tego, ze suka moze odbierac szybciej moje sygnaly. Na to bym nie wpadla :lol: wiec dzieki. Dlatego lubie Twoje posty :) Quote:
do Pirata jej daleko, ale zaczela chetniej wspolpracowac :) tylko skupienie jest jakies takie niskie... tzn. w stylu, hm, belga? Mam cos w rece, ona to chce JUZ, wiec daje komende, pies to robi z predkoscia swiatla i zaczyna czasem nerwowo tupac jak belg. Daje nagrode i czesto po nagrodzie suka sie troche uspokaja, ale maniakalnie sie odwraca. Nie z plochliwosci. Tylko z zainteresowania, ale tak jakos... za szybko :p Moze przesadzam i nie potrafie tego okreslic, ale to ostatnio zauwazylam. |
no bo corecka, mami wilko-belgy :) moj tez ma torbine w d..upe :)
i tez teras ma hormony, to jiest gluchy jak kamien, ale...po malu to przejdzie :) mam nadzieje |
Quote:
Wiesz, raczej bym obstawiała, że masz reakcje (na psa) bardziej podobne do moich, więc nim oznajmisz psu, że chcez go zabić, to pokażesz mu plecy. Quote:
Dobrym ćwiczeniem jest 1. torebka smakołyków, 2. kryteria niskie (ruch oczu psa w dowolną stronę lub ruch ciała w twoja stronę; wybierz tylko jedno, precyzyjne kryterium), 3. smaczek ma trafić do pyska psa natychmiast po wykonaniu tego, co założyłaś sobie w myślach (czyli po spełnieniu kryterium z pkt.2). Jeśli w pysku suki nie znajdą się w ciągu 2 sekund 3 smakołyki, to znaczy, że musisz: uprościć kryterium lub przyspieszyć nagradzanie. Takie ćwiczenie na tempo jest rewelacyjnym przyspieszaczem uczenia. Pies się uczy, że są jakieś jasne kryteria, dostające przyjemnie natychmiast nagrodę, a ty się uczysz techniki nagradzania i wybierania tego, za co nagrodzisz. Jasne czy coś wyjaśnić? maria i wufi Ps. Od razu coś dodam - przełomem w uczeniu stało się rozbijanie czynności na części składowe, żeby można było często i szybko nagradzać. Rozbitą na fragmenty czynność nagradza się tak: osobno każdy element. W siadaniu byłoby to nagradzaniem elementów takich jak: ugięcie jednej nogi, pupa na ziemi, a wcześniej - zatrzymanie, bo bez tego nie można siedzieć. Jak potem skleić takie elementy w całość określonego zachowania - od tyłu. |
Quote:
|
:)
klikania nie stosuje-metode, ktora opisala Maria stosowalam u Trejsi. U Garudy nie. A przynajmniej na razie nie. Na kazdy spacer wychodze z obslizgla i smierdzaca kielbasa :evil: ale oplaca sie, Garuda robi to o co poprosze. Uwazam, ze z nagradzaniem sie nie spozniam, bo zanim cos wymysle, co pies ma zrobic nagrode wyciagam szybciej i ja trzymam. Jak wykona od razu daje :) Wszystko jest jasne, nic wyjasniac nie musisz :) A teraz jade do Wroclawia z Garuda... |
All times are GMT +2. The time now is 19:02. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org