Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   jak odebrać wilczakowi zdobyczne ścierwo. (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=13327)

atah 01-02-2010 23:29

jak odebrać wilczakowi zdobyczne ścierwo.
 
Astri znajduje mnóstwo "smakołyków" w lesie. Wyżera jedzenie, którym ludzie dokarmiają gryzonie i ptaki. Zastanawia mnie dla jakiego dzikiego zwierza są podrzucane kości, bo lisów chyba u nas nie ma, tylko jeden wilk;). Staram się też omijać smietniki , bo to tez skarby niepojęte... Znacie jakieś skuteczne sposoby odbierania psu zdobyczy? Astri nie ma zamiaru być superpsem i nie chce oddać za smakołyk. Nie chcę reagować jakoś histerycznie, żeby nie zaczęła uciekać całkiem poza mój zasięg. Jak znajdzie coś naprawdę parszywego - póki co mam szansę jej odebrać siłowo. Parę dni temu pożarła chyba całe skrzydło gołębia, bo jak wyszła do światła to jeszcze pióra z pyska leciały! Wprawdzie dotychczas nie miała żadnego zatrucia, ale boję się, że jakieś choróbsko od ścierwa może łapać.
Czy jedynym wyjściem z sytuacji jest kaganiec?

Gaga 01-02-2010 23:51

Ja bym stawiała jednak na wymianę, bo słusznie przypuszczasz, że siłowo to się skończy ucieczką ze zdobyczą.
Ino, że ta wymiana to nie tylko na spacerach w sytuacjach podbramkowych, to jest cały proces przekonywania psa do tego, że może nam oddać wszystko i na tym nie straci.
Czyli:wymiana kości, "wspólne" pałaszowanie miski (wkładanie ręki z dodatkowymi porcjami czy smaczkami, gmeranie w misce, wymiany w domu). To wszystko prowadzi do zaufania i przekonania, że można oddać i z głodu się przez to nie umrze::) Po prostu nie ma po co bronić żarcia bo nikt na nie nie nastaje:)
Póki nie osiągniesz z młodą jako-takiego porozumienia w tej kwestii, dla bezpieczeństwa założyłabym jej kaganiec, bo drogocenna zdobycz plus brak przywołania to proszenie się o kłopoty.

Witek 02-02-2010 00:02

Myśmy na szkoleniu uczyli się jak nauczyć psa ignorowania jedzenia na dworze. Potrzebny był pies na smyczy, przewodnik ze smakowym smakiem w ręce i jedzonko porozkładane na drodze. Szło się razem z psiakiem koło jedzenia i gdy tylko pies zaczynał się interesować niedozwolonym pokarmem było "fe" i szarpnięcie smyczą. Jak tylko psiak spojrzał na nas była nagroda. Po paru takich przejściach niektóre psy jak przechodziły koło jedzenia zamiast się nim interesować od razu wpatrywały się w właścicieli.
Astarte akurat na tym etapie szkolenia ignorowała jedzenie, mnie też, za to interesowała się tylko innymi pieskami....
Za to miałyśmy pewien okres czasu gdzie wyćwiczyłyśmy puszczanie zdobyczy na mięso, ale skończyło się to troszkę tak, że Asta co chwilkę brała coś do pyska by usłyszeć "fe", puścić i zgarnąć nagrodę :D Więc przestałam to ćwiczyć, ale chyba muszę znów zacząć, bo ostatnio Aszczurex polubiła lody- czyli zamarznięte kupy psów i innych stworzeń....

Gaga 02-02-2010 00:08

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 274317)
Za to miałyśmy pewien okres czasu gdzie wyćwiczyłyśmy puszczanie zdobyczy na mięso, ale skończyło się to troszkę tak, że Asta co chwilkę brała coś do pyska by usłyszeć "fe", puścić i zgarnąć nagrodę :D .

Znamy, znamy :D Kiedyś był temat o załatwianiu się psa na komendę (bardzo przydatne czasami), pierwsze próby były śmieszne bo niektóre psy potrafiły udawać tylko po to aby dostać nagrodę :D


Co do nauki w szkole-nie znam tej metody (w końcu tyle ich jest) ale pamiętaj, że większość średnio inteligentnych psów doskonale wie, kiedy jest na smyczy a kiedy luzem (wtedy hulaj dusza!).

Witek 02-02-2010 00:17

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 274322)


Co do nauki w szkole-nie znam tej metody (w końcu tyle ich jest) ale pamiętaj, że większość średnio inteligentnych psów doskonale wie, kiedy jest na smyczy a kiedy luzem (wtedy hulaj dusza!).

Bo to było na zasadzie stopniowania trudności, wpierw na smyczy, jak jest już 100% skuteczność, to samo ćwiczy się na lince, a potem bez :) Nikt nam nie opowiadał bajek, że jak poćwiczymy to parę razy na smyczy to będzie działać zawsze i wszędzie :D

jefta 02-02-2010 00:31

moja beaglica tą metodą nauczyła się robić "mapę stołówek". zbiera smaczki za grzeczne "fe" i zaraz potem robi angielskie wyjście by wrócić do miejsca z pychościami :?

Gaga 02-02-2010 00:31

Kiedyś była taka fajna dyskusja na którymś psim forum czy da się skutecznie i na 100 % oduczyć psa niepodejmowania pokarmu(takiego znaleźnego). Wyszło,że jednak nie bo wrogiem nam jest jeden z podstawowych instynktów i pies w odpowiednio sprzyjających warunkach zawsze porzuci wpajane nauki.
Dlatego pewnie wolę oddawania czy wypuszczanie nawet po komendzie z dużej odległości niż walkę z wiatrakami ;) (chyba od wilczaków nauczyłam się chodzenia na skróty :P )

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 274344)
moja beaglica tą metodą nauczyła się robić "mapę stołówek". zbiera smaczki za grzeczne "fe" i zaraz potem robi angielskie wyjście by wrócić do miejsca z pychościami :?

a propos.. ostatnio podczas wieczornego spaceru w parku Księciunio wspiął się na drzewo (ile mu matka natura wzrostu dała) i ukradł zawieszoną nad karmnikiem słoninę. Zabrałam złodziejowi, bo on jakby w lepszej sytuacji niż ptaszki, odwiesiłam na miejsce. Jako, że główna aleja parkowa stanowi wielkie koło, po jakimś czasie znów znaleźliśmy się w tym samym miejscu.
Chey zwolnił przepuszczając nas ("panie przodem") i czekając aż przejdziemy punkt krytyczny i zostawimy go sam na sam z kolejną możliwością kradzieży :) Był bardzo zdecydowany stać w tym miejscu i czekać na sprzyjające warunki. Musiałam gnoja pognać do przodu...:evil_2

Witek 02-02-2010 00:46

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 274345)


a propos.. ostatnio podczas wieczornego spaceru w parku Księciunio wspiął się na drzewo (ile mu matka natura wzrostu dała) i ukradł zawieszoną nad karmnikiem słoninę. Zabrałam złodziejowi, bo on jakby w lepszej sytuacji niż ptaszki, odwiesiłam na miejsce. Jako, że główna aleja parkowa stanowi wielkie koło, po jakimś czasie znów znaleźliśmy się w tym samym miejscu.
Chey zwolnił przepuszczając nas ("panie przodem") i czekając aż przejdziemy punkt krytyczny i zostawimy go sam na sam z kolejną możliwością kradzieży :) Był bardzo zdecydowany stać w tym miejscu i czekać na sprzyjające warunki. Musiałam gnoja pognać do przodu...:evil_2

To u nas częsta metoda zbierania śmieciochów- Astarte raz na jakiś czas zostaje z tyłu za nami na spacerze, choć zwykle biega przodem :D Wtedy wiadomo, że albo się zawąchała, albo znalazła coś do pałaszowania ;) Na szczęście z reguły wystarczy ją przywołać.

A co do metody niejedzenia z ziemi, to nie sprawdzałam jej, tylko przekazuję jak nam mówiono w szkole :) Ja naukę nie jedzenia z ziemi sama sobie psuję, bo często jak mi coś spadnie np. jak robię obiad to każę Astarte szukać i posprzątać :) Ot, taki leń ze mnie :D

Gaga 02-02-2010 00:51

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 274351)
A co do metody niejedzenia z ziemi, to nie sprawdzałam jej, tylko przekazuję jak nam mówiono w szkole :) Ja naukę nie jedzenia z ziemi sama sobie psuję, bo często jak mi coś spadnie np. jak robię obiad to każę Astarte szukać i posprzątać :) Ot, taki leń ze mnie :D

Ale to właśnie potwierdza kierunek, że lepiej uczyć oddawania niż ignorowania znalezisk. Ja nie wodzę wiecznie czujnym wzrokiem za psim pyskiem, bobrującym w trawie bo jeśli coś znajdzie to zacznie glamać, nie robi tego w pospiechu (bo i po co?) więc zawsze mam czas aby go ładnie poprosić o wyplucie, mnie to w zupełności wystarcza. Ale na początku nauki zrobiłam krok nie w tę stronę i chciałam "na siłę", na szczęście szybko się z tego wycofałam.

AngelsDream 02-02-2010 01:35

Na smyczy czy lince pesteczka... Problem zaczyna się "luzem" - Baaj jeszcze chętnie się wymienia i zwykle (podkreślam zwykle) ładnie odpuszcza, ale Celarowi trudno przyswoić "marnację" jedzenia, które dobrze zna i pamięta. Dlatego czasem wolę dla spokoju ducha i psich żołądków korzystać z kagańca, bo nie ze wszystkim wygram. Jeszcze, jeśli chodzi o końskie kupy, mogę to zrozumieć i najwyżej odrobaczyć psy wcześniej, ale resztki ludzkiego jedzenia naprawdę mnie martwią. Do tej pory pamiętam pokrojony w równą kostkę chleb, którego nie ruszyło nic, co było żywe na osiedlu, a Baaj obchodził go ostentacyjnym wręcz łukiem - okej, nie jest entuzjastą pieczywa, ale jedzenie kocha, a wtedy po prostu całym sobą pokazał, że nie i już, a zauważył to przed nami, więc nie wyczytał reakcji z języka ciała. Pomijam, że pierwszego dnia wyglądało to po prostu na chleb dla ptaków. W końcu z trawnika zniknął i stety/niestety w okolicy pojawiły się padłe gołębie, na które uważaliśmy jeszcze bardziej, bo wiadomo - padlina...

Grin 02-02-2010 09:52

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 274351)
A co do metody niejedzenia z ziemi, to nie sprawdzałam jej, tylko przekazuję jak nam mówiono w szkole :)

Tak, pamiętam te ćwiczenia i pamiętam, jak Łowca nie chciał odpuścić. Ten to jest dopiero trudna sztuka w tym temacie. :p
Ale pamiętam też, że Aneta (nasza "główna" trenerka) od początku nie robiła nam złudzeń (pamiętasz Magda? :) ), że ta metoda niepodejmowania jedzenia zadziała na odległość - gdy piesek sobie buszuje po terenie. Instynkt to jednak instynkt. To może zadziałać i owszem, ale na krótkie dystanse, gdy pies jest pod naszą (pełną kontrolą).

Co do problemu Atah; rozumiem Cię baaaardzo dobrze, bo Łowca jest w tym temacie akurat bardzo uparty. W domu wymieniał się zawsze grzecznie wszystkim, ale co łup na dworze, to łup na dworze. :D
Niestety też na początku nie ustrzegliśmy się z rodziną błędów odbierania na szybko i "na siłę", które wzięły się oczywiście ze strachu - aby się nie zatruł (lub ewentualnie czegoś nie zniszczył, jeżeli łup był akurat czymś cennym dla nas). Po jakimś czasie dotarło do nas, że to nie tędy droga.

Teraz różnie to bywa. Łowca dalej jest napalony na jedzenie, jak jakiś głupi, a wyschnięta wygotowana kostka spod bloku jest nawet niekiedy cenniejsza, niż ta mięsna - "domowa", ale z jej oddawaniem jest znacznie lepiej, niż było kiedyś.
No i zaczął przybiegać do nas z niektórymi łupami. Dzisiaj rano przyniósł mężowi... nogę. Chyba zająca, ale pewności nie ma. (Zaznaczam - to była znaleźna noga, a nie że tak powiem "zdobyta osobiście" przez Łowcę ;) ).
A nie tak dawno, gdy bawiłam się z nim w aportowanie, w pewnym momencie "zaaportował" mi bułkę :D
Natomiast znalezioną kiedyś słoninkę dla ptaszków niecnie zjadł paskudnik.

Witek 02-02-2010 10:44

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 274384)
Tak, pamiętam te ćwiczenia i pamiętam, jak Łowca nie chciał odpuścić. Ten to jest dopiero trudna sztuka w tym temacie. :p
Ale pamiętam też, że Aneta (nasza "główna" trenerka) od początku nie robiła nam złudzeń (pamiętasz Magda? :) ), że ta metoda niepodejmowania jedzenia zadziała na odległość - gdy piesek sobie buszuje po terenie. Instynkt to jednak instynkt. To może zadziałać i owszem, ale na krótkie dystanse, gdy pies jest pod naszą (pełną kontrolą).

Pamiętam, bo mówiła to na naszych pierwszych prywatnych zajęciach, że instynkt wilczaków w temacie jedzenia padliny jest bardzo silny, a nawet silniejszy niż u innych ras :D Natomiast wydaje mi się, że jak widzę końską kupę i powiem wpierw fe i Asta odpuści (choć nie zawsze,wszyscy wiemy jaka ona jest :D) to jest mniej roboty niż jeśli weźmie do pyska a potem puści, bo buziaki to ona kocha dawać,a ja wole takie bez kupy :D
A i tak najbezpieczniej jest puścić Astarte razem z Łowcą, wtedy mam pewność prawie 100%, że nic nie zje :D Bo Łowca jej nie pozwoli :D

Grin 02-02-2010 11:06

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 274405)
Pamiętam, bo mówiła to na naszych pierwszych prywatnych zajęciach, że instynkt wilczaków w temacie jedzenia padliny jest bardzo silny, a nawet silniejszy niż u innych ras :D Natomiast wydaje mi się, że jak widzę końską kupę i powiem wpierw fe i Asta odpuści (choć nie zawsze,wszyscy wiemy jaka ona jest :D) to jest mniej roboty niż jeśli weźmie do pyska a potem puści...

Tak i dokładnie po to jest właśnie to ćwiczenie - gdy widzimy i możemy w odpowiednim momencie zareagować (w naszym i Łowcy przypadku z różnym skutkiem :? ) Niestety, często my nie widzimy, a nasz pies czuje z 2 km. :D

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 274405)
A i tak najbezpieczniej jest puścić Astarte razem z Łowcą, wtedy mam pewność prawie 100%, że nic nie zje :D Bo Łowca jej nie pozwoli :D

:D A tak, to jest najprawdziwsza prawda, tak jak ostatnio z tymi nader łakomymi kąskami, jakie panowie myśliwi pozostawili po polowaniu... :evil:
PS
Z końskimi kupami to ja akurat nie robię psu problemu, bo to ponoć najlepsza dla nich flora bakteryjne, choć z punktu widzenia konsekwencji powinno być, ża jak nic, to nic.

AngelsDream 02-02-2010 11:16

Szczytem szczytów była sytuacja z Baajem szczeniaczkiem, który w wielkiej trawie coś znalazł - z pyska wystawało piórko, powiedziałam puść, bo myślałam, że to tylko to piórko. Piórko okazało się pisklakiem w całości, już lekko płaskim i podsuszonym, bez oczu i z innymi gratisami, a wylądował mi ten stwór na butach. Zamiast witać się ze śniadaniem, zapiszczałam:
- Dobry pies. - Zrobiłam się zielona i podałam smakołyk.

Na trawnikach mijaliśmy już czekoladę, lody, pieczywo wszelkiego rodzaju, kiełbasy i mięsa... Normalnie uczta. Raz nawet znalazł taką kość, której nie chciał ruszyć z wyraźnym obrzydzeniem na pysku.

My i tak jesteśmy niekonsekwentni, ponieważ pozwalamy Baajowi jeść jabłka i mirabelki.

Grin 02-02-2010 11:23

Quote:

Originally Posted by AngelsDream (Bericht 274430)
Szczytem szczytów była sytuacja z Baajem szczeniaczkiem, który w wielkiej trawie coś znalazł - z pyska wystawało piórko, powiedziałam puść, bo myślałam, że to tylko to piórko. Piórko okazało się pisklakiem w całości, już lekko płaskim i podsuszonym, bez oczu i z innymi gratisami, a wylądował mi ten stwór na butach.

:D Ja miałam w sumie podobną sytuację, z tym że z pyska wystawał krótki ogonek, a na but wypadł mi... kret. Żywy i nienaruszony! :shock: :D
Wygląda na to, że być może uratowałam mu życie, dzięki temu, że Łowca w tym wypadku (o dziwo) posłuchał komendy. :D
Cóż było robić - wzięłam kreta za ten ogonek i zaniosłam z powrotem do norki. :D

Rona 02-02-2010 11:58

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 274439)
:D Ja miałam w sumie podobną sytuację, z tym że z pyska wystawał krótki ogonek, a na but wypadł mi... kret. Żywy i nienaruszony! :shock: :D

Ja tak uratowałam życie gołębiowi ... sucz puściła automatycznie na komendę, ale zanim zorientowała się co zrobiła i chciała naprawić 'błąd' - odleciał.

Kiedyś bawiła się ładnie drewienkiem... podrzucała, łapała... coś zbyt długo jak na Leszka wyczucie... Okazało się, że to był martwy, zamarznięty krecik :twisted:

Gia 02-02-2010 13:25

Wy to macie przeboje ;) Moja sucza, chyba dlatego, że mieszka z fretkami, goni ptaki, koty, owce itp, ale nawet jak dogoni to odpuszcza. Do głowy jej jeszcze nie przyszło, żeby dziabnąć. No może delikatnie podszczypywała owce, ale na to jej pozwalam, bo będziemy się uczyć pasienia, choć pewnie nic z tego nie wyjdzie :twisted:
Za to jak znajdzie pod blokiem kostkę, to różnie bywa, raz puszcza, raz nie, co niewątpliwie przysparza mi zmartwień.

atah 02-02-2010 23:39

Dzis przyszły szczekacze:) Zanim wdrożę długotrwały proces szkoleniowy kaganiec musi wystarczyć. Astri już kocha koszyk bo póki co daje jej mięsko tak ze musi wsadzić mordę w kaganiec:twisted:. I problem gryzienia przechodniów będzie przy okazji załatwiony:lol:. Na tym etapie nie potrafie sobie wyobrazić jakimi atrakcjami mogłabym przebic zdobycze znaleźne, bo jak Aszczurka podbiega żeby się pochwalić skarbem oczy jej płoną z podniecenia:twisted:. Ale przyznam , ze zjedzenie skrzydła gołębia razem z piórami trochę mnie przeraziło i trzeba wprowadzić radykalne środki...

Karina 02-02-2010 23:51

na spacerniaku nam się nie trafiły jeszcze takie sytuacje, ale w domu to mała szaleje... chwila nieuwagi i... ostatnio na raz zabrała mi z talerza dwie wielkie kanapki :shock: ja jej jednak nie odpuszczam, żeby nie myślała że jej wolno tak robić. jeśli mogę to wyciągam jej z pyska co się da. ona po prostu by non stop jadła... pewnie jak prawie każdy pies. ostatnio się jednak zaczyna hamować jak widzi, że jest obserwowana :p

atah 02-02-2010 23:52

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 274384)
Natomiast znalezioną kiedyś słoninkę dla ptaszków niecnie zjadł paskudnik.

:lol: Pojawienie się wilka w lasku bytkowskim stanowi zagrożenie dla dzikich zwierzątek. Karmniki są regularnie plądrowane! I tak kaganiec typu "szczekacz" ma szansę uratować ekosystem:)


All times are GMT +2. The time now is 13:54.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org