Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   Socjalizowac, czy ograniczac socjalizacje... (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=24840)

Emi 26-02-2013 15:44

Socjalizowac, czy ograniczac socjalizacje...
 
Odświeżam watek, bo nie mam odwagi założyć własnego;)

Chciałam z młodą spróbować dogoterapii, nawiązałam odpowiednie kontakty i umówiłam się na spotkanie (wypada w ten czwartek). Prowadząc korespondencje i chcąc być szczera zaznaczyłam, ze Mirna jest obecnie na takim etapie, ze obcy ludzie wywołują u niej poczucie dyskomfortu, doprecyzowując że nie reaguje agresją ale wycofaniem i unikaniem za wszelka cenę kontaktu. Zaznaczyłam tez że staramy się ją jak najlepiej socjalizować a w odpowiedzi dostałam informację, że jest to drugi etap leku szczenięcego który jest normą i powinniśmy ograniczyć socjalizację w tym okresie.

Trochę mam mętlik w głowie po tej radzie, tym bardziej ze chciałam dzisiaj zabrać Mi do miasta a teraz to już nie wiem czy mi wolno czy nie:roll:
Co myślicie?
(Dodam ze mała Mi ma obecnie 4 mies)

Gaga 26-02-2013 20:20

Socjalizować, bez nacisków, spokojnie...
O ile dobrze pamiętam, to psy z pewnym przeznaczeniem (jak np. do dogoterapii) wybiera się przy pomocy chociaż testów, najchętniej z kimś doświadczonym w tej materii.Po prostu trzeba sprawdzić predyspozycje malucha do przyszłego zajęcia.
Wilczaki generalnie nie należą do specjalnie miziastych psów, pewnie dlatego nie zrobiły kariery w dogoterapii.
Być może Twoja podopieczna z czasem zaakceptuje bezpośrednią bliskość ludzi i nie będzie się wycofywała (czego Ci życzę), ale w wielu przypadkach nasze psy weryfikują nasze 'marzenia'. Wydaje mi się, że zaistniało tu odwrócenie kolejności - najpierw masz wilczaka, potem chcesz go wdrożyć do dogoterapii, może być ciężko...

avgrunn 26-02-2013 21:22

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450745)
Wilczaki generalnie nie należą do specjalnie miziastych psów, pewnie dlatego nie zrobiły kariery w dogoterapii.

Generalnie wszystkie wilczaki ktore znam sa miziaste :) i to bardzo. A pisze to ledwie uwalniajac sie spod cielska mej wilczakowej bestii, ktora przed chwila przyszla z żądaniem miziania po lbie, szyjce i kuperku, menda jedna :lol:
Oczywiscie nie twierdze ze jest taki do wszystkich ( do znajomych wszystkich), ale nawet obcy jak sobie zasluzy :twisted: to doswiadczy wilczakowej milosci i podstawiania dupki do miziania. A jak ten obcy ma fajna suczke to juz ma przekichane bo beda dowody milosci na zasadzie wkupiania sie w laski :D To tyle o byciu miziastym i nie wyobrazam sobie by Urcio miziasty nie byl :)

Grin 26-02-2013 22:19

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 450751)
Generalnie wszystkie wilczaki ktore znam sa miziaste :) i to bardzo. A pisze to ledwie uwalniajac sie spod cielska mej wilczakowej bestii, ktora przed chwila przyszla z żądaniem miziania po lbie, szyjce i kuperku, menda jedna :lol:
Oczywiscie nie twierdze ze jest taki do wszystkich ( do znajomych wszystkich), ale nawet obcy jak sobie zasluzy :twisted: to doswiadczy wilczakowej milosci i podstawiania dupki do miziania. A jak ten obcy ma fajna suczke to juz ma przekichane bo beda dowody milosci na zasadzie wkupiania sie w laski :D To tyle o byciu miziastym i nie wyobrazam sobie by Urcio miziasty nie byl :)

To prawda, ale z pewnym zastrzeżeniem. Wg moich obserwacji wilczaki są miziaste w "specyficzny sposób", inaczej niż inne psy. Dla nas to naturalne i być może nawet tego nie zauważamy, bo jesteśmy z nimi na co dzień i wspólnie (z psami) wypracowaliśmy "sposoby miziania" i postępowania, które odpowiadają jednej i drugiej stronie. Natomiast wiele ludzi, gdy przychodzi do kontaktu z psem, zachowuje się tak, że nieświadomie łamie wszelkie "zasady"; nachyla się frontalnie, gapi prosto w oczy, wyciąga rękę do psa nad głową, czy kładzie mu ją od przodu na głowie, robi niezgrabne, niezdecydowane ruchy itd itd itd. Wydaje mi się, że wilczak na to wszystko jest o wiele bardziej wyczulony, niż psy bardziej "typowe" w dogoterapii. Zważywszy na to, co takie psy muszą "znosić", może to nie być takie proste, zwłaszcza że tutaj mamy do czynienia z psem, który w ogóle póki co nie przepada za kontaktem z obcymi. Osobiście niestety też nie wróżę temu zamierzeniu wielkiego powodzenia, ale też nigdy nic nie wiadomo.

Gaga 26-02-2013 22:31

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 450751)
Generalnie wszystkie wilczaki ktore znam sa miziaste :) i to bardzo.

OK, inaczej napiszę, o co mi chodziło. Pies i obcy ludzie - znakomita większość psów na zaciumkanie leci i wije się w pląsach radości, wilczak często zadziwia swoją powściagliwością. Ja widzę tu wyraźną różnicę i o nią mi chodziło. I mam nadzieję że nie ruszy teraz lawina postów o psach, które:
-nie lubią ludzi
-boją się ludzi
-są agresywne
itp
Po prostu są rasy, które z natury mogą leżeć i być ugniatane, miętolone, głaskane i takie, które to zniosą ale ...z trudem?;)
Mamy w Pl jakoś tam 'certyfikowane' (jakoś tam=na pewnym poziomie) wilczaki, w Jantarowej. Biorąc pod uwagę ile Ela ma psów, można zapytać dlaczego nie wszystkie są dogoterapeutami? Dla mnie odpowiedź jest jedna: bo nie wszystkie się do tego nadają.

avgrunn 26-02-2013 22:40

Teraz sie zgodze i z tym co powiedziala Grin i z Twoim sprostowaniem :)

To ze ludzie nie potrafia sie zachowac do psow to prawda, ale z drugiej strony nie mozna tak uogalniac, bo nagle z wilczakow zrobimy niedotykalskie psy, poza tym zawsze mozna ludzi nakierowac, powiedziec by olali psa albo by kucneli i od razu sie zmienia sytuacja.

jefta 26-02-2013 22:56

Ja bym sobie na wstepie juz dala spokoj

Nawet jesli pies zsocjalizuje sie na tyle, ze przestanie tak wyraznie pokazywac swoj dyskomfort to obciazenia na psa w dogoterapii sa naprawde potężne. To ciężka praca nawet dla psow stabilnych i przepadających za kontaktem z obcymi. Ja bym poszukala dla suczki innego, mniej kontaktowego zajecia

Druga sprawa jest bezpieczenstwo niepelnosprawnych. Pies strachliwy jest zawsze psem potencjalnie niebezpiecznym. Miedzy uciekaniem a kąsaniem jest bardzo cienka granica. U bojacych csv czesto predzej czy później przekraczana.

Quote:

poza tym zawsze mozna ludzi nakierowac, powiedziec by olali psa albo by kucneli i od razu sie zmienia sytuacja.
nie w pracy dogoterapeuty! Te psy maja znosic kontakt osob niepelnoprawnych (czesto o roznych zaburzeniach psychicznych) zachowujacych sie nieprzewidywanie, obciazajaco czy nawet agresywnie do psa

Grin 26-02-2013 23:13

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 450755)
To ze ludzie nie potrafia sie zachowac do psow to prawda, ale z drugiej strony nie mozna tak uogalniac, bo nagle z wilczakow zrobimy niedotykalskie psy, poza tym zawsze mozna ludzi nakierowac, powiedziec by olali psa albo by kucneli i od razu sie zmienia sytuacja.

Można, tylko że w dogoterapii mamy do czynienia z ludźmi w jakimś stopniu niepełnosprawymi zarówno ruchowo jak i umysłowo. To znacznie utrudnia sprawę i podnosi jeszcze dla psa poprzeczkę. Moim zdaniem nawet dla stabilnego wilczaka, to byłby stres, na który nie chciałabym go narażać.
Edit
O, Jefta mnie uprzedziła.

dorotka_z 26-02-2013 23:31

To ja troszkę off :)

http://www.youtube.com/watch?v=QfD6_sTp4tE

To jest filmik z zeszłorocznego pokazu paraagility. Polecam, bo naprawdę robi wrażenie. Nie jest to klasyczna forma dogoterapii, ale obrazuje z jakimi trudnościami borykają się niepełnosprawni. Tutaj nie chodzi o to aby komuś tłumaczyć jak ma do psa podejść czy sie odezwać. To pies musi wytrzymywać w różnych sytuacjach i się nagiąć, nie pacjent.

Wilczaki, jako takie sie do tego nie nadają. A już na pewno nie takie, które wykazują lek. Tak jak pisała Jefta od strachu do agresji dzieli bardzo cienka linia.

Druga sprawa, że przyjacielsko nastawiony wilczak jest zbyt wylewny. Skacze, łapie zębami. Widzę to wyraźnie w mojej rodzinie jakie wszyscy mają podejście do wesołego, ale spokojnego Tucka a jakie do Baszti, która nie może usiedzieć z radości i w końcu rozdaje 100 buziaków na minutę skacząc i łapiąc zębami w międzyczasie.

Gia 26-02-2013 23:47

Pytanie czy ten strach jest tylko chwilowy i za chwile całkowicie minie czy nie i pies nie będzie się bał ale zachowywał dystans typowy dla wilczaków.

Kiedy Kalinka była mała, byłam z nią na testach na psa kynoterapeutycznego.
Nie nadawała się bo: była zbyt szybka, zbyt skacząca, hałasującą butelkę w zabawie atakowała zamiast tylko się nią zainteresować. Pies do tego "zawodu" musi mieć boską cierpliwość, być spokojny, wręcz troszkę flegmatyczny - czyli taki jaki wilczak być nie powinien. Zdarzają się odosobione wyjątki, ale to ciężki chleb dla wilczaka, bo nawet jeśli nie będzie się bał, trzebaby stłumić jego wszelkie popędy.

avgrunn 26-02-2013 23:49

ehh, nigdzie nie napisalam ze wilczak jest dobry do dogoterapii, tak jak Grin odnioslam sie do spraw codziennych.
W tej calej mej paplaninie chodzilo mi wylacznie o sprostowanie tego co poczatkowo pisala Gaga ze jakoby wilczaki miziakami nie byly i tyle. Dlaczego zalezalo mi na sprostowaniu tego? A wlasnie dlatego by w miare swiezy wlasciciel wilczaka nie obawial sie kontaktu, nie tlumaczyl sobie ze: aha moj wilczak nie lubi dotykania to zostawie go w spokoju bo przeciez to dla nich normalne ze nie lubia sie miziac. Tylko dlatego.

z Peronówki 27-02-2013 00:05

Wydaje mi sie, ze najwiekszym problem staje sie to, ze sie odpowiada, ale do konca NIE CZYTA co zostalo napisane... ;)

Quote:

Originally Posted by Emi (Bericht 450730)
Chciałam z młodą spróbować dogoterapii, nawiązałam odpowiednie kontakty i umówiłam się na spotkanie (wypada w ten czwartek).

Emi nie brala psa, ktory MUSI zostac dogoterapeuta. I doskonale wie o mozliwosci niepowodzenia. Pytanie bylo nie o to czy wilczak nadaje sie na terapeute, ale o to jak postepowac w opisanym przypadku...

A zeby bylo weselej od razu mowie, ze Emi ma "przetrzec szlak", bo mam zamiar do niej dolaczyc na zajeciach dogo z jednym z psow... 8)

Quote:

Originally Posted by Emi (Bericht 450730)
Zaznaczyłam tez że staramy się ją jak najlepiej socjalizować a w odpowiedzi dostałam informację, że jest to drugi etap leku szczenięcego który jest normą i powinniśmy ograniczyć socjalizację w tym okresie.

Trochę mam mętlik w głowie po tej radzie, tym bardziej ze chciałam dzisiaj zabrać Mi do miasta a teraz to już nie wiem czy mi wolno czy nie:roll:
Co myślicie?
(Dodam ze mała Mi ma obecnie 4 mies)

Ja napisze jak bylo z nauka aportu u Merry Bell... Przemek lupal to z nia dzien w dzien. Przerabiali calosc - kazdy element. bylo wyrzucenie przedmiotu, podbiegniecie psa, bylo noszenie aportu i przybieganie z aportem. Jednego elementu nie dal rady zrobic - zmusic Merry Bell aby podniosla rzucony aport z ziemi.. No nie szlo... Poddal sie i przestal z nia cwiczyc aportowanie. Jakies 3 mies pozniej byl na placu, rzucil cos, a Belka zrobila doskonaly aport... Od tego czasu nigdy go nie zawiodla....

Cos podobnego, to "zmeczenie materialu" widac tez na obozach. Z kazdym dniem pies cwiczy coraz gorzej i gorzej. Zawala podstawowe rzeczy. Ale potem wraca sie do domu, robi psu labe, a po kilku tyg okazuje sie, ze pies ladnie zapamietal to czego sie nauczyl...

Mysle, ze o to chodzi w tej radzie... Ze czasem lepiej psu troche odpuscic niz przegiac...
Ciezko tylko znalezc linie, dzielaca socjalizacje od "przegiecia"... Z jednej strony czlowiek nie chce psy odpuszczac i zapoprzestac socjalizowania, bo ma sie obawy, ze bedzie gorzej. Z drugiej na serio znam przypadki, ze to odpuszczenie dobrze psu robi...

Gia 27-02-2013 00:18

Odpowiadając na pytanie :)
My też tylko próbowałyśmy testując sukę - nie nadawała się i szlus ;)
Tak samo miało być z frisbee, przecież nawet wybierając ją nie sprawdziłam czy zainteresuje się aportem!!! Ale miał być wilczak frisbujący - i jest :twisted:
Choć sama Margo nie wierzyła :lol:
A wracając do sedna:
Emi, ja bym ją nadal zabierała do miasta, żeby przyzwyzajała się do hałasu, szumu i pętających się ludzi, ale nie zmuszałabym jej do kontaktu z przypadkowymi osobami jeśli tego nie chce - a taka osoba która nie wie jak powinna się do Mirny zachować, może więcej zaszkodzić niż pomóc.

z Peronówki 27-02-2013 00:25

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 450760)
Pytanie czy ten strach jest tylko chwilowy i za chwile całkowicie minie czy nie i pies nie będzie się bał ale zachowywał dystans typowy dla wilczaków.

Czuje wplyw Ivana.... 8)
Ale dokladnie o to chodzi.... Pierwsze pytanie powinno brzmiec czy chodzi o strachliwosc, czy o instynkt... Jedno i drugie wyglada ponownie, ale to komletnie cos innego...

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 450760)
Kiedy Kalinka była mała, byłam z nią na testach na psa kynoterapeutycznego.
Nie nadawała się bo: była zbyt szybka, zbyt skacząca, hałasującą butelkę w zabawie atakowała zamiast tylko się nią zainteresować. Pies do tego "zawodu" musi mieć boską cierpliwość, być spokojny, wręcz troszkę flegmatyczny - czyli taki jaki wilczak być nie powinien. Zdarzają się odosobione wyjątki, ale to ciężki chleb dla wilczaka, bo nawet jeśli nie będzie się bał, trzebaby stłumić jego wszelkie popędy.

To jest wlasnie podstawa twierdzenia dlaczego wilczak z zasady nie nadaje sie na psa-terapeute... Krotko mowiac sa zbyt wylewne i zbyt aktywne...
Ale z drugiej - zobacz, z jaka delikatnosci ta szalona Kalinka potrafi sie zajmowac maluszkami... OK, matka to jedno. Ale to samo jest z mlodymi psami - takie, ktore w szale zabawy szarpia nam rece i wybijajace zeby przy szczeniakach staja sie mega uwazne... I widac to samo gdy w domu pojawia sie dziecko... (to temat rzeka - nie bede sie rozpisywac).

O tym jak wilczak zachowuje sie na dogoterapoii nie wiemy prawie nic. W rekach mamy jedynie sterte propagandowej papki, gdzie oficjalnie slyszalo sie o super psach do dogo, a nieoficjalnie padaly slowa, ze czesc psow kompletnie sie nie nadawala... A jesli sie czegos nie sprawdzi to nie mozna tez czegos potwierdzic/odrzucic....
Z tego powodu tak interesuja mnie doswiadczenia Emi - bo wiem, ze moze dostarczyc nam informacji na ten temat....

Pamietajcie, ze wilczak nie nadaje sie tez do frisbee... a Kalinka i tak to robi.... ;)

Jestem pewne, ze nie bedzie tu przelomu i nie okaze sie nagle, ze wilczaki jako rada super nadaja sie do dogo... Ale dzieki takie probie bedzie wiadomo co i jak - moze uda sie zrobic profil psow, ktore uzywajac tych naturalnych instynkow z "wariatow" przy takich dzieciach zmieniaja sie w baranki (tak jak to czynia przy szczeniakach). A jesli sie nie uda.... to tez bedzie jakas konkretna informacja... :p

Gaga 27-02-2013 00:26

Quote:

Originally Posted by z Peronówki (Bericht 450762)
Wydaje mi sie, ze najwiekszym problem staje sie to, ze sie odpowiada, ale do konca NIE CZYTA co zostalo napisane... ;)

Bynajmniej:twisted: Się czyta i się rozumie...


Quote:

Emi nie brala psa, ktory MUSI zostac dogoterapeuta. I doskonale wie o mozliwosci niepowodzenia. Pytanie bylo nie o to czy wilczak nadaje sie na terapeute, ale o to jak postepowac w opisanym przypadku...
Się przeczytało pierwsze zdanie w moim poście, bo chyba nie...? ;p


Quote:

A zeby bylo weselej od razu mowie, ze Emi ma "przetrzec szlak", bo mam zamiar do niej dolaczyc na zajeciach dogo z jednym z psow... 8)
Szlaki przetarła Ela z Beti. Czy pracują w dogoterapii, czy nie - mają zaliczone jakieś etapy, pozdawały egzaminy, pozaliczały testy. Trudno tego nie nazwać przetartymi szlakami.
Podziwiam zapaleńców i niech się Emi spełniają marzenia, słowa ostrożności czy wątpliwości mogą jej w tym tylko pomóc.
Dla mnie kluczem całej sprawy jest to, co napisała Gia "Pies do tego "zawodu" musi mieć boską cierpliwość, być spokojny, wręcz troszkę flegmatyczny". No i musi uwielbiać kontakt z człowiekiem.

Emi-w Polsce funkcjonuje kilka fajnych organizacji, zajmujących się szkoleniem psów asystujących, terapeutycznych itp (a przy okazji ludzi!). Porozglądaj się po nich, pozbieraj maksimum informacji, pojeździj na seminaria, wykłady.....z pewnością Ci to pomoże w ocenie planów i możliwości ich realizacji:)

P.S. A pojadę sobie off-owo (dam się wykazać Modowi:p). Podobnie ciekawym zagadnieniem (i budzącym podobne powątpiewania) jest wilczak-pies ratowniczy. Wielka propagatorka i miłośniczka (a chyba nawet członkini) STORAT-u, Zofia Mrzewińska zrejterowała z prowadzenia seminarium o tropieniu, gdy okazało się, że 90% 'słuchaczy' to wilczaki. Znamienne, prawda? Fantastycznie węszące, doskonale wytrzymałe i zwinne, ze świetna orientacja w terenie psy....jakoś nie są masowo wcielane do STORAT-u, GOPR-u czy innych grup tego typu (oczywiście za granica zdarzają się wilczaki w takiej służbie, ale też to nie jest masówka).

z Peronówki 27-02-2013 00:33

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 450764)
Odpowiadając na pytanie :)
My też tylko próbowałyśmy testując sukę - nie nadawała się i szlus ;)
Tak samo miało być z frisbee, przecież nawet wybierając ją nie sprawdziłam czy zainteresuje się aportem!!! Ale miał być wilczak frisbujący - i jest :twisted:
Choć sama Margo nie wierzyła :lol:

Ale dokladnie o to mi chodzi... 8) Trzeba sprawdzic co mozna osiagnac jesli bardzo sie chce...

Pamietam jak bylo z glaskaniem... Wszedzie pisano, ze wilczak NIE CIERPI glaskania. Ze to niedotykalski "kot"... A zwykle jest tak, ze wilczak nie cierpi glaskania, gdy sie go nie nauczy jakie to fajne... 8)
WSZYSTKIE moje psy bez wyjatku to mega miziaki...trudno sie od nich odgonic....

Moze wilczak kompletnie sie do dogo nie nadaje. I nawet bardzo sie starajac polegnie sie w boju... Ale tego wiedziec nie bedziemy nie probujac... A moze sie mylimy i wykorzystujac nie ich zartosc (bo tego nie maja), ale fakt, ze nie ma lepszych matek nad wilczyce, wyjdzie cos innego... 8)

z Peronówki 27-02-2013 00:40

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450766)
Szlaki przetarła Ela z Beti. Czy pracują w dogoterapii, czy nie - mają zaliczone jakieś etapy, pozdawały egzaminy, pozaliczały testy. Trudno tego nie nazwać przetartymi szlakami.

Ale wlasnie o to mi chodzi... Ty slyszalas jedno, ja drugie, a na stronach jest jeszcze cos innego. Ja dowiedzialam sie, ze wilczakow jako dogoterapeutow nie odrzucono, bo ktores podobno ladnie sie zapowiadaly. Ale akurat Beti(? - mowa byla o suczce Elci, wiec chyba o nia chodzilo), mimo "papierkow" do pracy sie nie nadawala.
I pewnie nigdy nie dowiemy sie prawdy; do jakich wnioskow doszli RZECZYWISCIE podczas tych prob...

I mysle, ze dzieki Emi uda sie to zmienic... Sama tez chcialabym sie przekonac jakie sa szanse powodzenia akcji "wilczak na dogo" z psem, ktory wykazuje predyspozycje do takiej pracy.

avgrunn 27-02-2013 00:41

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 450764)
A wracając do sedna:
Emi, ja bym ją nadal zabierała do miasta, żeby przyzwyzajała się do hałasu, szumu i pętających się ludzi, ale nie zmuszałabym jej do kontaktu z przypadkowymi osobami jeśli tego nie chce - a taka osoba która nie wie jak powinna się do Mirny zachować, może więcej zaszkodzić niż pomóc.

Zrobilabym tak samo :)


Taka mala anegdotka a propos niespodzianek jakie moga nam sprawic wilczaki. Zdarzylo nam sie dwa razy (w odstepie kilku miesiecy) spotkac tego samego pana (podejrzewam ze cierpiacego na jakas forme autyzmu) raz na zewnatrz przed lotniskiem, drugi raz w galerii baltyckiej.
W obu sytuacjach bez jakiegokolwiek slowa ten pan podszedl do Ura i zaczal go glaskac (po glowie, po uszach, po grzbiecie) i sie do niego przytulac, mi szczeka opadla bo w tym wieku Uro wszystkich ciamkal, ale przy nim stal spokojnie i dawal sie dotykac.

z Peronówki 27-02-2013 00:47

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 450770)
Taka mala anegdotka a propos niespodzianek jakie moga nam sprawic wilczaki. Zdarzylo nam sie dwa razy (w odstepie kilku miesiecy) spotkac tego samego pana (podejrzewam ze cierpiacego na jakas forme autyzmu) raz na zewnatrz przed lotniskiem, drugi raz w galerii baltyckiej.
W obu sytuacjach bez jakiegokolwiek slowa ten pan podszedl do Ura i zaczal go glaskac (po glowie, po uszach, po grzbiecie) i sie do niego przytulac, mi szczeka opadla bo w tym wieku Uro wszystkich ciamkal, ale przy nim stal spokojnie i dawal sie dotykac.

Ja mam pozytywne doswiadczenia z suczyskami.
Z psami (Elis, Bolton) bylo juz zdecydowanie gorzej. Mozliwe, ze to brak odpowiedniego socjalu, ale strasznie wylapuja "innosci". Widac, ze w takich wypadkach cos im nie pasuje i nastepuje przelaczenie w stan podwyzszonej czujnosci - a u mnie przelaczenie w stan braku zaufania co do reakcji psa... Inny jest Ylathor. Ale to troche ufok...

Gaga 27-02-2013 00:49

Quote:

Originally Posted by z Peronówki (Bericht 450769)
Ale wlasnie o to mi chodzi... Ty slyszalas jedno, ja drugie, a na stronach jest jeszcze cos innego. Ja dowiedzialam sie, ze wilczakow jako dogoterapeutow nie odrzucono, bo ktores podobno ladnie sie zapowiadaly. Ale akurat Beti(? - mowa byla o suczce Elci, wiec chyba o nia chodzilo), mimo "papierkow" do pracy sie nie nadawala.
I pewnie nigdy nie dowiemy sie prawdy; do jakich wnioskow doszli RZECZYWISCIE podczas tych prob...

I mysle, ze dzieki Emi uda sie to zmienic... Sama tez chcialabym sie przekonac jakie sa szanse powodzenia akcji "wilczak na dogo" z psem, ktory wykazuje predyspozycje do takiej pracy.

Margo, ja nie opieram się na tym, co zasłyszałam, a na papierach. Ela dała skany zdanych egzaminów, więc Beti te egzaminy zdała. Nie wiem czy pracuje, czy nie, to bez znaczenia. Chciałam jedynie uściślić, że to Ela z Beti przetarły szlaki. Sprawiedliwie oddajmy co cesarskie, cesarzowi, po prostu.

I ja bym była ostrożniejsza z tym entuzjazmem, jednak strach przed ludźmi nie jest dla wilczaków "standardem wiekowym", który mija (trochę jak z tym mizianiem i generalizowaniem-trzeba było uściślić). Są psy, które wychodzą na prostą i akceptują ludzi, są takie, które zawsze będą się wycofywać i unikać kontaktu i są takie, które nigdy się nie wycofywały...więc stwierdzenie, że to standard i taki etap lęku, jest IMHO mało przemyślany i mało uzasadniony.

z Peronówki 27-02-2013 01:08

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450772)
Margo, ja nie opieram się na tym, co zasłyszałam, a na papierach. Ela dała skany zdanych egzaminów, więc Beti te egzaminy zdała. Nie wiem czy pracuje, czy nie, to bez znaczenia. Chciałam jedynie uściślić, że to Ela z Beti przetarły szlaki. Sprawiedliwie oddajmy co cesarskie, cesarzowi, po prostu.

Tu kompletnie nie o to chodzi....
Idac tym tokiem myslenia musielibysmy napisac, ze skoro przecietny wilczak (bo trudno Beti nazwac wybitnie przyjacieska sunia do ludzi, a juz zdecydowanie nie do psow) daje rade zdac egzaminy na dogoterapeute to jak nic jest to super rasa do dogoterapii... :rock_3
Nikt nie kwestionuje zdania egzaminow przez Beti. Chodzi wylacznie o to, aby ustalic, czy byl to wymeczony papierek, ktory wymagal mase pracy i "zgnebienia" psa i wyprania go z naturalnych popedow, czy moze rzeczywiscie jest szansa, by jakies wilczaki mogly sie w tym znalezc w sposob naturalny...


Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450772)
I ja bym była ostrożniejsza z tym entuzjazmem, jednak strach przed ludźmi nie jest dla wilczaków "standardem wiekowym", który mija (trochę jak z tym mizianiem i generalizowaniem-trzeba było uściślić). Są psy, które wychodzą na prostą i akceptują ludzi, są takie, które zawsze będą się wycofywać i unikać kontaktu i są takie, które nigdy się nie wycofywały...więc stwierdzenie, że to standard i taki etap lęku, jest IMHO mało przemyślany i mało uzasadniony.

Slowa "że jest to drugi etap leku szczenięcego który jest normą i powinniśmy ograniczyć socjalizację w tym okresie" to slowa terapeutow... I z tym samym zdaniem spotkasz sie w wielu rasach - przychodzi wiek, gdy pies sie zmienia.... U ludzi jest tak samo... I to, ze otwarte do wszystkich dzieci staja sie w wieku dorastania niesmiale, nie oznacza, ze beda "psycholami" jako osoby dorosle...

A co do oceny predyspozycji - wlasnie chodzi o to, aby z psem pracowac i oceniac... Cofanie sie nie dyskwalifikuje psa. Moze on wyrosnac na osobnika pewnego siebie i to O WIELE lepszego do takiej pracy niz pies, ktory nie czuje zadnego leku - bo w wilczakach moze to oznaczac charakter "kaukaza" (agresywny, dominujacy), a taki terapeuta byc nie moze...

avgrunn 27-02-2013 01:48

Quote:

Originally Posted by z Peronówki (Bericht 450769)
I mysle, ze dzieki Emi uda sie to zmienic... Sama tez chcialabym sie przekonac jakie sa szanse powodzenia akcji "wilczak na dogo" z psem, ktory wykazuje predyspozycje do takiej pracy.

hmmm, tylko czy faktycznie je wykazuje, nie chce byc menda, ale czy na pewno wilczak ktory w 4 miesiacu ma cofki ma takie dobre predyspozycje do dogo? Moze patrze na to z perspektywy mojej lajzy, ktory w tym wieku byl ciekawska i nieustraszona bestia.

Wiadomo w pewnym wieku wilczak zaczyna miec swoje preferencje co do ludzi, jednak nie wiem jak inni ale ja walcze ze wszystkim z czym moge, nie ma tego wiele ale zdarzaja sie sytuacje gdy ktos Smrodziachowi sie nie spodoba bo dana osoba nie umie sie zachowac, bo nieswiadomie swoja postawa pokazuje ze jest zagrozeniem. Wtedy tlumacze co i jak i doprowadzam do tego by jednak menda polubil dana osobe. Wiem tez ze Uro nie lubi dusznych i ciasnych miejsc ale i tak go w nie wprowadzam-stad zdjecia z galerii baltyckiej czy teatru. Jak ostatnio zwalali z dachu gruz i huk byl niesamowity to specjalnie wiele razy podchodzilismy bardzo blisko. Czemu to robie? Bo jest mi po prostu wstyd gdy Uro zachowuje sie w pewnych sytuacjach tak jak na wilczaka przystalo ale niekoniecznie jak przystalo na owczarka, bo nie moge po prostu sie do tego przyzwyczaic, wiec to co jest normalne dla wilczakowcow dla mnie do konca nie jest. Zdaje sobie sprawe ze menda jest czujna jak diabel i wszystko wylapie ale czasem bym chciala zeby mial totalna olewke jak nasz Zuziu. Nic na to nie poradze ale pomarzyc moge. Ja osobiscie wole wilczaka nieustraszonego, znam takiego jednego i do dominowania mu daleko :)

dorotka_z 27-02-2013 01:58

O, i Asia bardzo dobrze napisała.

Ja tez walczę z czym mogę. Baszti jest ok, jak na wilczaka. To "jak na wilczaka" trzeba podkreslic wyraźnie, bo na tle innych ras jej współpraca ze mną wypada bardzo blado...

Oczywiście nie mogę być zdziwiona czy rozczarowana. Ona jest wilczakiem, ot tylko i aż tyle. Tylko nie reklamujmy wilczaków jako psów do pracy, sportu czy dogoterapii, bo wg mnie trzeba uczciwie pryznać, ze takimi psami nie są.

Widzę, ze Margo napisała o przecieraniu szlaków. Oczywiście zgadzam się z tym, ze trzeba próbować bo jak się nie spróbuje to na pewno się nie uda. To racja. Tylko, że szanse powozenia są naprawdę, naprawdę niewielkie. I to wg. mnie trzeba uczciwie powiedzieć.

Piszesz, Margo, o wymeczonych papierkach. A jak wiele jest wilczaków, które współpracę z człowiekiem mają we krwi i zbobyte przez nie "papierki" nie są wymeczone? Myśle, że niewiele.

avgrunn 27-02-2013 02:11

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 450777)
Piszesz, Margo, o wymeczonych papierkach. A jak wiele jest wilczaków, które współpracę z człowiekiem mają we krwi i zbobyte przez nie "papierki" nie są wymeczone? Myśle, że niewiele.

Cos w tym jest... naprawde podziwiam niektorych za wytrwalosc, za chec dopracowania, bo my niestety do ambitnych nie nalezymy i raczej swe marne osiagniecia mamy na zasadzie zdania na hurra czyli decyzja w ostatnim momencie :twisted: i tak tez zamierzamy dzialac dalej :lol: ale zeby nie bylo wymordowalam sie na egzaminach straszliwie :D

Do tego warto dodac ze niestety na niektorych polach wilczaki nie maja szansy poznac trenerow ktorym sie faktycznie chce poswiecic czas i zrozumiec wilczakowe myslenie. Wilczaki sa zwykle pakowane do jednego worka i moze dlatego nie zawsze jest latwo.

ira.s 27-02-2013 07:27

Quote:

Originally Posted by Emi (Bericht 450730)
...w odpowiedzi dostałam informację, że jest to drugi etap leku szczenięcego który jest normą i powinniśmy ograniczyć socjalizację w tym okresie (...) Dodam ze mała Mi ma obecnie 4 mies

Polecam Ci m.in. na tego typu dylematy znakomitą książkę Mnichów z New Skete pt. "Jak wychować szczenię".

Grin 27-02-2013 10:37

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450766)
Podobnie ciekawym zagadnieniem (i budzącym podobne powątpiewania) jest wilczak-pies ratowniczy. Wielka propagatorka i miłośniczka (a chyba nawet członkini) STORAT-u, Zofia Mrzewińska zrejterowała z prowadzenia seminarium o tropieniu, gdy okazało się, że 90% 'słuchaczy' to wilczaki. Znamienne, prawda? Fantastycznie węszące, doskonale wytrzymałe i zwinne, ze świetna orientacja w terenie psy....jakoś nie są masowo wcielane do STORAT-u, GOPR-u czy innych grup tego typu (oczywiście za granica zdarzają się wilczaki w takiej służbie, ale też to nie jest masówka).

To akurat mnie nie dziwi. Zofia Mrzewińska zawsze bardzo mocno podkreśla(ła), jak ważny dla niej jest dobrze wypracowany aport u psa. Do tego stopnia, że pies, który z nim ma kłopoty, stanowi dla niej małą (lub żadną) wartość użytkową. To samo dotyczy też psów tropiących, które w jej mniemaniu muszą również być świetnymi aporterami i bez tego ani rusz.
Nie wiem, czy za jej "rejteradą" stały jeszcze jakieś inne czynniki, ale już sam ten fakt chyba wystarczył, biorąc pod uwagę entuzjazm przeciętnego wilczaka do aportowania.
Inna sprawa, żeby mogła być w ogóle mowa o jakimkolwiek wcielaniu do STORATu (nawet niekoniecznie masowym ;) ), najpierw musieliby się znaleźć jacyś chętni właściciele. Czy ktoś próbował (oprócz Magdy od Astarte, która z tego co pamiętam przynajmniej do nich dzwoniła) wcielić tam siebie i swojego wilczaka?

Emi 27-02-2013 11:55

O rany ale się temat rozkręcił:) chyba jednak zależałoby zmienić tytuł na : "czy wilczaki nadają się do dogoterapii", chociaż nie o to chciałam zapytać i tak de facto na moje zasadnicze pytanie, to o socjalizację w okresie leku zostało zepchnięte gdzieś na margines. :| pewnie dlatego ze to pytanie bardzo trudne, łatwiej generalizować w innych kwestiach...nie mniej tym którzy próbowali bardzo dziękuje, dopytam na jutrzejszym spotkaniu co ta osoba miała dokładnie na myśli, chociażby w jakim stopniu miało by być ta socjalizacja ograniczona. jeśli ktoś ciekawy to dam wam znać jak poszła rozmowa i pierwsze spotkanie 8)

Chciałabym parę rzeczy sprostować. Po pierwsze to wcale nie jest tak, że młoda jest że tak to ujmę "ogólnie wystraszona". Ona boi się głównie (i aż) obcych ludzi i to najczęściej tych którzy idą w jej stronę ( nie jest to jakoś specjalnie dziwne prawda?). Jak zabieram ją do pociągu to kładzie się na nogach ludzi których minutę temu obwąchała po raz pierwszy. Jak przychodzą do nas znajomi to daje jej czas a potem wciskam im mięsko w rękę i wtedy Mi też podchodzi, pozwala się pogłaskać (pod warunkiem że taka osoba nie stoi). Z innej beczki strachów: nie boi się wystrzałów (mamy niedaleko strzelnice) i innych nagłych i głośnych dźwięków, samochodów przestała się bać po tygodniu, do klekoczącego tramwaju wsiadła bez chwili zastanowienia, nie boi się kucyka a co ciekawe nadal nie czuje się niekomfortowo w obecności dużego konia. Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale pomyślałam sobie: stojący człowiek=duży=straszny, koń 160cm w kłębie=duży=straszny; ona=mała=boję się.
Jeszcze pamiętam jak dziś jak przyjechaliśmy po nią do Margo, jak nas wylewnie witała, także nie zawsze była taka zdystansowana.

Nie czuję się na siłach żeby wypowiadać się na temat tego czy Wilczaki nadają się do dogo czy nie. To jest mój pierwszy przedstawiciel tej rasy, stąd może i moja naiwność, ale uważam że zakładanie z góry ze się nie nadają koniec kropka to złe podejście. My chcemy, jak podkreśliła Margo, SPRÓBOWAĆ a jeżeli nie wyjdzie to zaliczyć w ten sposób fajna socjalizacje z elementami szkolenia. napisałam w mailu do fundacji ze mała boi się ludzi żeby być z nimi uczciwa, byłam przygotowana na odpowiedz typu: to my już pani podziękujemy. W odpowiedzi dostałam zapewnienie wsparcia i chęć współpracy, wiec dlaczego miałabym z tego rezygnować? jeżeli będę widzieć, że mój pies czuje się bardzo źle w tej roli to nie mam zamiary na siłę robić z niej psiego terapeuty. wtedy po prostu poszukamy sobie jakiegoś innego zajęcia/ szkolenia.

Coś jeszcze miałam napisać, ale uciekło mi, tyle tego:lol:

avgrunn 27-02-2013 12:31

Od razu powiem ze super ze mala reaguje tak dobrze na pozostale rzeczy, czyli podroze, zwierzeta, strzaly, huki- tak powinna reagowac :) Tylko ta kwestia ludzi.

Quote:

Originally Posted by Emi (Bericht 450796)
Ona boi się głównie (i aż) obcych ludzi i to najczęściej tych którzy idą w jej stronę ( nie jest to jakoś specjalnie dziwne prawda?).

No dla mnie troche jest dziwne, jak pisalam w tym wieku Urowi nie robili ludzie w ogole, stojacy, lezacy, skaczacy, znani, nieznani, kto chcial na wlasne ryzyko ostrych i radosnych mleczakow podchodzil :twisted: Uro mlodziakiem byl juz jakis czas temu, ale mam tez w miare swieze wspomnienia z Pamirem, ktory tez radosnie do wszystkich podchodzi, z tym ze jest mniej ciamkajacy :D.
Z wlasnych doswiadczen pamietam ze myslenie czy cos moze byc zagrozeniem weszlo dopiero kolo 9-10 miesiaca, mniej wiecej wtedy gdy zaczely sie durnoty hormonalne i coraz wieksza ilosc samcow ktorych mozna nie lubic.

Nie pisze tego by robic na zlosc, ale zebys zrozumiala ze takie reagowanie normalne do konca nie jest (przynajmniej nie dla mnie) i powinnas wlozyc sporo pracy w socjalizacje by to unormowac. Jak pisala Gia- jesli Mi nie chce sie z ludzmi witac, spoko, ale wrzucilabym ja na gleboka wode, np. zapraszalabym jak najwiecej ludzi do domu, ale zaznaczylabym im zeby jak wchodza kompletnie olewali psa, nie patrzyli nie ciumkali, weszli przywitali sie z Wami, zdjeli kurtki i sobie gdzies usiedli wciaz nie interesujac sie psem, niech mala sie sama zainteresuje niech bedzie ciekawa. Rowniez sami mozecie chodzic z nia w gosci, niech gospodarze i goscie nie zwracaja na nia uwagi :) Wiem ze moze byc ciezko bo czasem ludzie nie moga sie normalnie zachowac, tym bardziej ze to szczeniaczek, u nas tez mozna tlumaczyc i jak grochem o sciane.

Mam nadzieje ze uda Wam sie z tym przebrnac, zyczymy Mi jak najlepiej, w koncu to Urciowa siostra i zawsze bedziemy mieli do niej ogromna slabosc :)

Rona 27-02-2013 12:44

Nie mam doświadczenia z dogoterapią, więc mogę tylko odnieść się do tego co sama zaobserwowałam. Gdy Lorka była szczeniakiem miałam głębokie (i pewnie słuszne) przekonanie, że nie nadaje się do dogoterapii. Jeśli chodzi o stosunek do ludzi zawsze była bardziej psia, niż wilcza - ufna, chętna do kontaktów, przyjazna, nie pamiętam żadnych faz lękowych czy wycofywania się ale jej temperament - ADHD, skakanie na ludzi, witanie z łapaniem zębami, namiętne szarże miłości, niedotykalskość, itd. ani trochę nie predestynowały jej do dogo.

Tymczasem okazało się że w stosunku do małego dziecka potrafi być bardzo delikatna, ostrożna, cierpliwa i to nie do dziecka-domownika, tylko które pojawia się kilka razy w roku na kilka - kilkanaście dni. Tak samo zachowuje się wobec dzieci znajomych.

Ubiegłego lata mieliśmy wizytę przyjaciół z niepełnosprawną córeczką, która ma poważne wady genetyczne. Fakt, że dziewczynka zachowywała się spokojnie, mówiła niewyraźnie, ale przyjaźnie, ale reakcja suki i tak nas zaskoczyła - przez większą część wizyty leżała przy fotelu na którym siedziało dziecko, z głową opartą na jej stopie. Lorka nie wykonała ani jednego gwałtowniejszego ruchu, dawała się głaskać po głowie i grzbiecie, dotykać nosa, uszu, lizała Małą po nodze i po rękach.

Nie piszę tego, żeby kogokolwiek przekonywać, że wilczaki nadają się na dogoterpeutów, ale gdyby mi cztery lata temu ktoś powiedział, że moja szalona sucza będzie się zachowywała tak spokojnie, cierpliwie i przewidywalnie w stosunku do naszego wnusia, dzieci znajomych i osoby niepełnosprawnej - na 100% nie uwierzyłabym!

Dlatego wszelkie spekulacje są moim zdaniem trochę bez sensu, bo tak jak nie każdy człowiek może zostać pianistą, tak nie każdy wilczak terapeutą. Ale spróbować zawsze można, choćby aby przekonać się czy polubi.

dorotka_z 27-02-2013 13:47

Quote:

Originally Posted by Emi (Bericht 450796)
na moje zasadnicze pytanie, to o socjalizację w okresie leku zostało zepchnięte gdzieś na margines. :| pewnie dlatego ze to pytanie bardzo trudne, łatwiej generalizować w innych kwestiach...

Moim zdaniem dostałaś odpowiedź: socjalizować :)
Bez nacisków i bez przesady, oswajanie z otoczeniem trzeba robić z umiarem tj. tylko tyle na ile pies jest gotowy. Cóż więcej można napisać nie widząc psa :)
edit: zreszą nawet jak byśmy widzieli, na to ilu ludzi tyle poglądów i sposobów, nie ma jednej, sprawdzonej metody. Ja, swoją drogą, nie czuje sie specjalistą, wiec piszę, co ja bym zrobiła, ale to jes tylko moja, subiektywna opinia.

A odnośnie wilczaków i dzieci (tak, jest już taki temat ;)). Faktycznie wygląda, że jak trzeba potrafią się zachować. Baszti też daje sobie wyrywać kłaki kilkumiesięcznej bratanicy i cierpliwie to znosi. Tylko, że ona wie, że to jest jej stado. Nie wiem czy tak samo dobrze zachowywałaby się np w szpitalu wśród obcych ludzi, zapachów i dźwięków.

Emi 27-02-2013 14:41

Avrunn Wydawało mi się że jak ktoś idzie na wproś szczeniaka to może on to odbierać jako agresywną postawę. tak sobie po prosty myślę ze Mi mierzy wszystkich swoja-psią miarką. Ona komunikuje się ze wszystkimi (nami, kotem, innymi psami) piękną, psia mową ciała. pamiętam jak niedawno byliśmy u hodowczyni goldenów i jak zachwycała się "gadaniem" młodej z jej psiakami.

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 450799)
Nie pisze tego by robic na zlosc, ale zebys zrozumiala ze takie reagowanie normalne do konca nie jest (przynajmniej nie dla mnie) i powinnas wlozyc sporo pracy w socjalizacje by to unormowac. Jak pisala Gia- jesli Mi nie chce sie z ludzmi witac, spoko, ale wrzucilabym ja na gleboka wode, np. zapraszalabym jak najwiecej ludzi do domu, ale zaznaczylabym im zeby jak wchodza kompletnie olewali psa, nie patrzyli nie ciumkali, weszli przywitali sie z Wami, zdjeli kurtki i sobie gdzies usiedli wciaz nie interesujac sie psem, niech mala sie sama zainteresuje niech bedzie ciekawa. Rowniez sami mozecie chodzic z nia w gosci, niech gospodarze i goscie nie zwracaja na nia uwagi :) Wiem ze moze byc ciezko bo czasem ludzie nie moga sie normalnie zachowac, tym bardziej ze to szczeniaczek, u nas tez mozna tlumaczyc i jak grochem o sciane.
:)

Tak właśnie robimy:rock_3

z Peronówki 27-02-2013 14:42

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450766)
Wielka propagatorka i miłośniczka (a chyba nawet członkini) STORAT-u, Zofia Mrzewińska zrejterowała z prowadzenia seminarium o tropieniu, gdy okazało się, że 90% 'słuchaczy' to wilczaki. Znamienne, prawda?

Szczerze? "Slicznie" to o niej swiadczy.... :|
Dla mnie to zachowanie szkoleniowca to wlasnie powod dla jakiego Czesi sa LATA SWIETLNE przed nami jesli chodzi o prace z psami. Zrejterowanie ze szkolenia "bo rasa sie nie podoba" byloby wstydem dla wszystkich czeskich tenerow jakich znam....
Szczegolnie w przypadku RATOWNIKOW nie ma prawa to miec miejsca...

Nie sprawdzono czy jakis pies sie nadaje. Nie sprawdzono, czy jakis zda... Po prostu olano sobie prace z powodu osobistych niecheci...

Wybacz, ale w ten sposob jak uwazam, za na ratownika nie nadaja sie ONki (sa zbyt schorowane, aby puszczac je w teren, a budowa powoduje BARDZO obraniczona sprawnosc fizyczna), labki tez sa do niczego (samce sa czasem jak amstafy, a poza tym czesto wygladaja i ruszaja sie jak dzieci McDonald'a)...A po obozie w Lazne uwazam, ze nie nadaja sie tez belgi, bo w porownaniu do wilczakow tropia zalosnie... I tak mozna wymienic w nieskonczonosc...

Sorry, ale przypadku PRACY powinno sie oceniac EFEKTY pracy Z DANYM psem, a nie to co kto lubi i co sobie mysli/wymysli..

I to dlatego w Czechach wilczaki zaliczaly egzaminy ratownicze bez problemy, we Wloszech jest juz sporo psow, ktore w gupach SAR pracuja, rosnie grupa psow szkolonych do poszukiwania ludzi w Niemczch, a sami ratownicy sa do nich nastawieni pozytywnie...tak jak do KAZDEJ INNEJ RASY. Bo doskonale wiedza, ze czasem i pies rasy "doskonale sie nadajacej", oblewa egzaminy, a "wynalazek" swietnie pracuje...

z Peronówki 27-02-2013 14:51

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 450777)
Piszesz, Margo, o wymeczonych papierkach. A jak wiele jest wilczaków, które współpracę z człowiekiem mają we krwi i zbobyte przez nie "papierki" nie są wymeczone? Myśle, że niewiele.

Moment - chyba sie nie rozumiemy... ;) Jest roznica miedzy "wymeczone", a "wypracowane".

Powiem to na przykladzie: Bojazliwy pies na obronie.

Jesli wlasciciel postawi na socjal, szkolenie, prace z psem i spowoduje, ze pies bedzie ladnie robil ta obrone to jest to WYPRACOWANE.

Jesli tego strachliwego psa przypnie sie na lancuchu do plotu i bedzie bilo tak dlugo, ze wreszcie zamiast probowac uciekac zacznie atakowac to jest to WYMECZONE.

W zadnym wypadku nie twierdze, ze Ela uzywala takich ekstremelnych srodkow... Ale tez metody ma rozne - w przypadku dogo nie wiem, czy egzaminy wypracowala, czy wymeczyla... Jesli wypracowala, to wilczaki maja szanse. Jesli wymeczyla to nie...
I chodzi o sprawdzenie czy da sie zrobic dogo z wilczakiem nie czyniac psyu przy tyam krzywdy - tzn czy jest to cos, co moze sprawiac mu radosc....

avgrunn 27-02-2013 15:41

Quote:

Originally Posted by Emi (Bericht 450807)
Avrunn Wydawało mi się że jak ktoś idzie na wproś szczeniaka to może on to odbierać jako agresywną postawę.

Powiem tak, a w sumie to powtorze, dla mnie w tym wieku szczeniak nie powinien na to zwracac tak uwage, ma tysiac innych spraw do oblukania.
Jest to moje zdanie, wyrobione poprzez obserwacje poczynione na: Urciu i Pamirze i innych spotkanych szczeniakach wilczakowych. Nie mowie ze maja byc super miziaste bo zwykle szczeniaki maja wazniejsze rzeczy do roboty, Uro wolal sprac tylek innemu szczeniakowi, to byl priorytet.
Jak pierwszy raz spotkalismy Pamira (mial chyba wlasnie cos kolo 4 miesiecy czy nawet mniej) to podczas spaceru oblegla nas rodzina Norwegow zachwycona chlopakami, pstrykali foty, miziali, wszystko bez problemu, potem trzy osoby podeszly by ich pomiziac (jeden byl Czechem do ktorego dopiero po 5 minutach doszlo ze to wilczaki a nie wilki i ze to faktycznie jego narodowa rasa :P ) Podkresle ze wszystki osoby podchodzily do nas idac na psy i wlepiajac sie na nie bo tak to zwykle wyglada. Czemu to znow tlumacze? Bo mam nadzieje ze wlasciciele szczeniakow nie beda podchodzili do takich sytuacji na zasadzie ze to normalne. Nie twierdze ze z Mi bedzie jakis problem, to jest cos nad czym trzeba popracowac, skoro pracujecie to mam nadzieje ze problem zniknie, ale u wilczakow nigdy nic nie jest do konca wypracowane jesli chodzi o socjalizacje, u nich trzeba to tluc non stop szczegolnie do 2-3 roku zycia. I jeszcze cos, moglabym napisac ze wszystko jest cacy ze to zupelnie normalne, ze zniknie cudownie samo i nigdy sie nie pojawi, ale chyba napisalas na WD wlasnie po to by dostac na ten temat info.

jefta 27-02-2013 15:43

Dogoterapia to nie zabawa, nie sport gdzie mozna sobie pozwolić na satysfakcje z każdego nawet najmniejszego sukcesu. To praca z ludzmi ciezko pokrzywdzonymi przez los gdzie najmniejszy błąd jest niedopuszczalny. I nie ma miejsca na eksperymenty, wlasne ambicje.


Z tymi wilczakami to ja mam taka obserwacje. Sa super hiper wszedzie tam gdzie nie da sie ich sukcesow zmierzyć i porównać. Jesli komus udaje sie robic cos (cokolwiek) w dyscyplinach punktowanych, wymiernie ocenianych to okazuje sie ze, ze pod `nadaje sie do...` kryje sie zamiatanie ogona stawki ;)

Rona 27-02-2013 15:49

Quote:

Originally Posted by Emi (Bericht 450807)
Ona komunikuje się ze wszystkimi (nami, kotem, innymi psami) piękną, psia mową ciała. pamiętam jak niedawno byliśmy u hodowczyni goldenów i jak zachwycała się "gadaniem" młodej z jej psiakami.

Dokładnie tak jest i fajnie, że potrafisz tę mowę czytać!

Pamiętam, że kiedy Lor była w wieku Mi i zabieraliśmy ją w nowe miejsca, miała zwyczaj siadać i obserwować "nowe" przez jakiś czas, a dopiero potem ruszała zwiedzać i poznawać. Umówiliśmy się z domownikami, że dajemy psu tyle czasu ile potrzebuje i twardo się tego trzymaliśmy. Czasem to było trudne, bo stawała nagle na środku chodnika żeby obejrzeć dźwig, czy przyjrzeć się dziwnie ubranej osobie, ale z perspektywy myślę, że było warto.
Dobre są też spacery z zaprzyjaźnionymi zrównoważonymi psami. Wilczaki dużo uczą się od kumpli.

avgrunn 27-02-2013 15:54

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450813)
Z tymi wilczakami to ja mam taka obserwacje. Sa super hiper wszedzie tam gdzie nie da sie ich sukcesow zmierzyć i porównać. Jesli komus udaje sie robic cos (cokolwiek) w dyscyplinach punktowanych, wymiernie ocenianych to okazuje sie ze, ze pod `nadaje sie do...` kryje sie zamiatanie ogona stawki ;)

Niestety tak, tylko ze ja to widze troche jeszcze inaczej, u nas wszystko jest na luzie, nic nie musi byc perfekt, zwykle w ostatnim momencie decydujemy sie na egzamin, zawsze cos wypadnie i nie mamy jak pocwiczyc, natomiast wlasciciele owczarkow laza podminowani bo wszystko za kazdym razie musi byc super hiper, walkuja non stop, potem masz tego rezultaty na wynikach, ja chce by nasza wspolpraca byla jednak radosna, a nie wieczna wscieklosc, stres i szarpanie sie z psem.

Grin 27-02-2013 16:03

Ja mam podobne doświadczenia z Łowcą, jak avgrunn z Urciem. W wieku stricte szczenięcym Łowca "leciał" sam do wszystkich ludzi. Nie było mowy o żadnym baniu. Konie - owszem robiły na nim ogromne wrażenie. :D Niektóre nowo-spotkane przedmioty (np. sanki) też trzeba sobie było "przemyśleć". Ale ludzie służyli do witania i skakania, nieważne z której strony szli. Z tego co pamiętam, Astarte za szczeniaka też tak miała. Pewna rezerwa, czujność i wybiórczość przyszły z czasem.
Z drugiej strony u dzieci też tak jest; jedne są bardziej przebojowe, a drugie nie. Te drugie potrzebują więcej czasu, aby obdarzyć innych zaufaniem. Ale i jedno i drugie zachowanie można nazwać normą. To (głównie) od rodziców będzie zależało, jak będą się te cechy dalej rozwijać. Myślę, że pod tym względem z psami może być podobnie.

Rona 27-02-2013 16:17

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 450816)
Ale ludzie służyli do witania i skakania, nieważne z której strony szli. Z tego co pamiętam, Astarte za szczeniaka też tak miała.

Oj, dobrze pamiętam ile się nagłówkowaliśmy jak oduczyć młodą od powitalnego skakania na obcych ludzi bez niszczenia jej ufności i przyjacielskiego stosunku do człowieka. :) Po prostu wyższa szkoła jazdy!

z Peronówki 27-02-2013 18:20

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450813)
Jesli komus udaje sie robic cos (cokolwiek) w dyscyplinach punktowanych, wymiernie ocenianych to okazuje sie ze, ze pod `nadaje sie do...` kryje sie zamiatanie ogona stawki ;)

Ale co sie punktuje? SPORT. Tak, do sportu wilczaki sie nie nadaja...

Ja ci napisze tak - uwazam, ze do tropienia maliniaki jako rasa sa FATALNE. Dla mnie bylo szokiem obserwowanie mlodych, nierobionych maliniakow z linii uzytkowych. I nie lepiej bylo z tymi, ktore mialy juz IPO1-IPO2... To KOMPLETNE BEZTALENCIA. 8)
Mimo tego na sportowym szkoleniu maliny pobija wilczaki. Dlaczego? Bo sportowy slad zrobi pies prawie pozbawiony wechu i instynktu tropienia. Ba, pies ktory nie ma instynku tropienia sportowy slad zrobi lepiej niz pies, ktory ma to w zylach (bo nakazuje mu sie swiezy slad tropic dolnym wiatrem co jest glupota)... Ale mozliwosc lupania aportu i 5 milionow powtorek powoduje, ze z malina sie ta szopke WYUCZY. To orka na ugorze, ale z maliakami taka orka jest mozliwa...

Gdybym miala jednak postawic na nosy to stawiam na wilczaka...


Tak samo z innymi szkoleniami... Skoro maliny to taka super rasa to dlaczego podstawa ich szkolenia jest elektryka? Dlaczego praktycznie wszystkie "czolowe" maliny swiecilyby w ciemnosci, gdyby prad zostawial slad? To na serio takie cuda, ze wysiadaja przy nich doswiadczeni szkoleniowcy i decyduja sie na zakladanie pradu w pachwinach i uzywanie ekstremalnych metod szkolenia???? :rock_3

Sorry, ale dla mnie to jest jedno wielkie sciemnianie ludziom, ktorzy widza jedynie sliczniusie efekty.... Storat swojego czasu szczycil sie super ONkiem. Pamietasz jaka byla afera, ze ratownicy uzywaja do jego szkolenia elektryki... Warto sie tez przemaszerowac na plac, gdzie szkola ONki, czy wlasnie maliny. Czlowiek ma wrazenie, ze hodowcy uzytkow tych ras pilota od elektryki powinni dawac w zestawie ze szczeniakiem....
Ktory z wlascicieli wilczakow uzywa elektryki do szkolenia swojego psa? Ktory z nich zrobilby cos takiego swojemu psu w imie maksymalnej ilosci punktow na egzaminie? Tu widac to o czym pisala avgrunn - ze w wilczakach ludzie szkola psy dla zabawy. Nie ma osob z chora ambicja (lub jest ich raczej nie niewiele), ktorzy nie cofna sie przed niczym byleby tylko pies mial max ilosc na posluszenstwie...
I nawet jesli jakis wlasciciel wilczaka zabiera sie za szkolenie to sa granice, ktorych nie przekracza. A ktore masowo przekraczaja wlasciciele ONkow i maliniakow juz z mlodymi psami....

Poza tym - te czolowe "uzytkowe" rasy wygladaja z zewnatrz ladnie. Ale sa one twardoglowe (czyt ciezkomyslace). A przez to o wiele mniej podatne na bledy szkoleniowe niz wilczak. Przy wilczaku jeden blad powoduje, ze pies pobiera nauke... U "uzytkowych ras" tych bledow mozesz popelnic mase, bo dopiero 50 powtorzenie bledu pies zaczyna sie na tym bledzie uczyc...
Oczywiscie ubarwiam, ale tak to wyglada...
Tylko pytanie, czy szybkosc uczenia sie to minus czy plus.... :rock_3


Jedynym i glownym minusem wilczakow jesli chodzi o szkolenie jest problem motywacji, a raczej jej braku.... Maline nakrecisz na durna pilke. Bigle i labki dadza sie pociachac za jedzenie. A wilczak? U wilczakow to nie dziala - mozesz bazowac jedynie na wiezi z psem i jego instynkcie wspolpracy ze stadem (i sporadycznym glodem). To mocne, ale tworzy sie z czasem i nie jest tak niezawodne jak pies, ktory ma fiola na punkcie pileczki...


Jesli chodzi o rase. Moge spokojnie sie zalozyc, ze wilczaki maja O WIELE! lepsze nosy niz maliny. I jak nic wyszloby to w tescie jaki przeprowadzano w czeskim wojsku. O tym, ze miazdzaco pobily ONki wiadomo.
U wilczakow masz tez o wiele lepsze "inteligentne" tropienie, bo to cos co maja w zylach, a nie cos czego musza sie uczyc (jak maliny).

A co do dogo. Kiedys czytalam slowacki artykul, ze wilczaki bija inne rasy jesli chodzi o opieke nad szczeniakami. Nie bylo ani jednego przypadku, aby suka byla pozbawiona uczuc macierzynskich (aby porzucila szczeniaki). I suki CzW maja cierpliwosc do takich szczeniat, przy ktorych agresywne uposledzone dzieci to pikus... Moze uda sie to wykorzystac (a moze nie)...

A tak na wesolo... O tym, co znaczy miec maline moga sie przekonac wlasciciele samcow wilczaka kilka razy w roku, kiedy te wpadaja w szal krycia... ;) Wtedy gluchna, obojetne sa im kary, strofowanie, krzyczenie.... Widza tylko jeden cel, na ktory sa totalnie ankrecone.... I tak jest z malinami... On tez widza jeden jedyny cel - czasem pilke, czasem rekaw.... Swiata poza tym nie ma dla nich swiata... ;) Ale jakos wlasciciele wilczakow nie raduja sie, ze maja tak zmotywowane psy.... ;)

Emi 27-02-2013 18:32

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450813)
Dogoterapia to nie zabawa, nie sport gdzie mozna sobie pozwolić na satysfakcje z każdego nawet najmniejszego sukcesu. To praca z ludzmi ciezko pokrzywdzonymi przez los gdzie najmniejszy błąd jest niedopuszczalny. I nie ma miejsca na eksperymenty, wlasne ambicje.

Dlatego właśnie pies jest szkolony 2 lata, a następnie zdaje egzaminy (które ponoć do łatwych nie należą) zanim zacznie pracować z pacjentami.

Skoro większość twierdzi że wilczaki, które znają nie miały za młodu problemów z lękiem przed obcymi to daje mi to do myślenia... skoro Mirna na początku się nie bala, a teraz się boi to albo my popełniliśmy jakiś błąd przy socjalizacji albo lęk szczenięcy w tym wymiarze nie dotyczy większości wilczaków...
jestem ciekawa co powiedzą nam jutro specjaliści od dogo8)

avrunn jak najbardziej chce usłyszeć tzn przeczytać :rock_3 szczere opinie, a nie pocieszenie pod tytułem : wszystko będzie dobrze :roll: dlatego czytam wnikliwie i analizuje, pisze co myślę, jak mi się wydaje/ wydawało. tam mi sie przynajmniej wydaje;-)

z Peronówki 27-02-2013 18:57

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 450776)
hmmm, tylko czy faktycznie je wykazuje, nie chce byc menda, ale czy na pewno wilczak ktory w 4 miesiacu ma cofki ma takie dobre predyspozycje do dogo? Moze patrze na to z perspektywy mojej lajzy, ktory w tym wieku byl ciekawska i nieustraszona bestia. (...) Zdaje sobie sprawe ze menda jest czujna jak diabel i wszystko wylapie ale czasem bym chciala zeby mial totalna olewke jak nasz Zuziu. Nic na to nie poradze ale pomarzyc moge. Ja osobiscie wole wilczaka nieustraszonego, znam takiego jednego i do dominowania mu daleko :)

Ok, teraz kolejno - tez mialam ONki i doskonale wiem o czym piszesz...
Na poczatku - ON to taki wyprany z emocji wilczak... Jest spokojnym, bo totalnie ignoruje polowe (lub wiecej) z tego co sie kolo niego dzieje... Widac to po spaniu - spiacy wilczak CZUWA. Spiacy ONek "odlatuje" i znam takie, ktore mozna przeniesc na inne miejsce, a nie otworza oka... ;)
To co jest pozornie plusem bylo wlasnie dla Hartla minusem.... :rock_3
Z ONkiem fajnie jest w miescie, bo psu wszystko "wisi", ale w lesie wladujesz sie z takim ONkiem na niedzwiedzia i pies bedzie tak samo zdziwiony jak ty... ;)

Wiesz kiedy wilczak staje sie jak ONek... jak skonczy 10 lat, zaczyna slepnac, gluchnac i przestaje byc tak aktywny... Wtedy CzW jest dokladnie takim psem jak mlode owczarki... ;)

Wiem, ze ta ich czujnosc/elektrycznosc moze byc denerwujaca, ale cos za cos... ;)


Co do cofek "czy na pewno wilczak ktory w 4 miesiacu ma cofki ma takie dobre predyspozycje do dogo?" TAK. Cofki sa wpisane w ta rase. Nie wszystkie psy je maja (najczesciej to roznica miedzy psem, a suka), ale czesto sie tez o nich zapomina...
Przyklad: Bolton. Chodzilismy na rozne szkolenia... NIKT kto go poznal jako doroslego psa nie nazwalby go psem strachliwym - kto go znal ten potwierdzi. Nie bylo w nim nawet cienia "strachliwosci". Teraz prawie nie widze wsrod wilczakow osobnikow o tak mocnej psychice (to byl ten "kaukaz" ;)... No moze Imbusowi jest blisko... Na jednym ze szkolen dostalismy "komplement" od emerytowanych policjantow z Sulkowic, ze to drugi tak twardy pies jakiego w zyciu widza... 8) Piewszym byl ONek, ktorego przez godzine podwieszano na kolcach, aby go zlamac...

Jednak to ten wlasnie Bolton zrobil mi jazde w wieku 5 mies, gdy przyszlo mi jechac do rodziny pociagiem. Myslalam, ze do niego nie wsiadziemy... ;) To ten Bolo mial cofke na widok wozka elektrycznego, bo znal tylko samochody napedzane "normalnymi" silnikami.

Wizyta w ZOO i "nienormalne" sytuacje - zerknij na to video (jest\l zle opisane bo to nie bylo 2004, ale 2000 - Bolo mial wtedy 1.5 roku):
http://www.youtube.com/watch?feature...&v=fqrKGvh8-N8
Wiesz o co chodzi na koncu - Bolton dal noge na widok tego malego szympansa... ;)

Zobacz na jego zachowanie tutaj:
http://www.youtube.com/watch?feature...&v=IM20D9vllZ0
Teraz wybieg lwow jest troche inny, ale kiedys byla tam siatka, przez ktora psy czuly zapach. I to ten zapach spowodowal, ze Bolo tak sie zachowywal... To nie jest strachliwosc - to wilczy instynkt przezycia...bo Bolo byl psem, ktoremu generalnie wszystko wisialo, ale wtedy wiedzial, ze spotkania z tym lwem nie przezyjemy... Ze jedyne co mozna zrobic to wiac ile sil... ;)

I mowimy tu o psie, ktory byl ladnie zsocjalizowany (wychowany w bloku, na osiedlu). Nikogo sie nie bal, do ludzi byl otwarty, nie mial atakow paniki i gorszych dni. Jako pies byl raczej powolny i jak na wilczaka pozbawiony tej elektrycznosci...
Sa po prostu rzeczy, na ktore te psy reaguja instynktownie... Ze strachem nie ma to nic wspolnego...
O ludziach mowi sie, ze "zamieraja z strachu". Sa sytuacje, gdzie kamieniaja nawet super macho... U wilczakow reakcja jest inna - jak cos je przerasta to dostaja sygnal wycofania sie... To nie jest planowane - to instynkt...
U wielu ras tego instynktu samozachowawczego nie masz. Widzisz to u malin atakujacych osoby, ktore sa je w stanie bez problemu zabic. Wilczak instynktownie takiego bledu nie popelni...

jefta 27-02-2013 19:08

Maliny i uzytkowe owczarki dominuja jako psy tropiace, wyszukujace, ratownicze. Uzywaja nosow w niesportowy sposob bo sa w tym swietne. Wilczakow tam nie ma, nie licza sie, bo pies tropiacy to nie tylko siła węchu.


Elektryka w szkoleniu sportowym bierze sie z sily popedow. Dopoki ich nie ma to nie ma potrzeby stosowac elektryki do ich ukierunkowania. Bo jak temperowac poped ktorego nie ma? Jak zabrac skoro nie ma motywacji? Oczywiscie wilczaki w oe chodza ale do wyeliminowania niechcianych popedow i nawykow a nie do ogarniecia tych pozytywnych. Wilczaka nie zrobisz na oe bo nie ma na czym.

z Peronówki 27-02-2013 19:26

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450826)
Maliny i uzytkowe owczarki dominuja jako psy tropiace, wyszukujace, ratownicze. Uzywaja nosow w niesportowy sposob bo sa w tym swietne. Wilczakow tam nie ma, nie licza sie, bo pies tropiacy to nie tylko siła węchu.

Jeszcze raz ci powtorze - w porownaniu do wilczakow maliny na sladzie to porazka... Mi nie uwierzysz, ale uwierzysz Vaclavovi... Z malina przygotowuje sie na mistrzostwa maliniakow CZ - wiesz jaki to poziom. Ale i tak ci powie, ze te maliny sa daleko w tyle na sladzie za wilczakami jakie mial - wymagaja o wiele wiecej pracy, aby nauczyc je tropic (chodzi o wachanie sladu)...

I to co jest zaleta na obronie w pracy czasem jest minusem.... Pytalam sie Jacko dlaczego w berlinskiej policji stale uzywaja ONkow, skoro maliny sa lepsze... Odpowiedz: bo z malina musisz sie nauzerac.... Do dobry pies dla mocnego, ciezkiego faceta, ale w stanie napalenia jest ciezki do opanowania... Policjant musi sie niezle z nim nameczyc... Jak sie na cos napali, to przestaje zwrawac uwage na inne rzeczy...

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450826)
Elektryka w szkoleniu sportowym bierze sie z sily popedow. Dopoki ich nie ma to nie ma potrzeby stosowac elektryki do ich ukierunkowania. Bo jak temperowac poped ktorego nie ma?

Nie rozumiesz, ze u wilczaka nie mialo czegos takiego byc! O nie mial byc ukierunkowany, ale wlasnie reagowac na WSZYSTKO co sie kolo niego dzieje... :) Wlasnie chodzilo o to, aby ten pies nie byl gluchy i slepy na to co sie dzieje kolo niego. Mial tez szybko sie uczyc, bo to pozwala na szybkie przstosowanie sie do nowych sytuacji...
Chcesz testow - wezniemy pileczki, pojdziemy na dach bloku, pobawimy sie z psami i rzucimy pileczki na aport poza kraj dachu... ;) Ile nakreconych malin wroci z nami cale z drowe na dol (schodami?).. ;)

Gaga 27-02-2013 19:54

Quote:

Originally Posted by z Peronówki (Bericht 450774)
Tu kompletnie nie o to chodzi....
Idac tym tokiem myslenia musielibysmy napisac, ze skoro przecietny wilczak (bo trudno Beti nazwac wybitnie przyjacieska sunia do ludzi, a juz zdecydowanie nie do psow) daje rade zdac egzaminy na dogoterapeute to jak nic jest to super rasa do dogoterapii... :rock_3

Na szczęście wielokrotnie (najczęściej przy okazji idiotycznych ogłoszeń reklamujących szczęnieta, w których ten i ów pisał, że wilczak to doskonały dogoterapeuta) zostało stwierdzone, że wilczak jako rasa nie jest urodzonym dogoterapeutą. Beti nie oceniam, raz ją spotkałam, chciała na ringu wyrwać Cheyowi pół dupy (chyba za machanie ogonem?). Nie wiem jak się spisuje w pracy z ludźmi, stwierdzam jedynie fakty, że ze swoją przewodniczką jest prekursorką w tej dziedzinie w Pl. I ma na to papier(y). Co więcej - jej przewodniczka zaliczyła kursy teoretyczne, więc pojęcie o tym musi mieć. Inaczej nie miałaby co robić na egzaminach (a zaliczyła je przynajmniej 2). Więc ewentualnie sugerowałabym Emi skontaktowanie się i pogadanie o początkach pracy w tym kierunku. W końcu to doświadczenie na tym samym 'materiale':)

Quote:

czy moze rzeczywiscie jest szansa, by jakies wilczaki mogly sie w tym znalezc w sposob naturalny...
Osobiście wątpię (moja prywatna opinia) i mówię to choćby na podstawie zachowania własnego psa. Nie wiem skąd u niego tyle cierpliwości i delikatności do dzieci, swego czasu przez pół dnia tolerował stado dzieciaków podczas przyjęcia komunijnego (w pewnym momencie ja bym już /na jego miejscu/ odgryzła parę głów, bez ostrzeżenia) ale nie wyobrażam sobie go w pracy np. z dziećmi upośledzonymi, gdzie istnieje niebezpieczeństwo zadania psu bólu. Pewnie musielibysmy wypracować akceptowanie naginania granic, ale wiem z życia codziennego, że naturalne reakcje mówiące "dość" bywają inne niż u np. goldenów.
Wspaniale, że nasze bure cudownie dogadują się z dziećmi, swoimi, gościnnymi,,,ale to trochę co innego niż ciężka praca, niejednokrotnie wbrew odruchom.



Quote:

A co do oceny predyspozycji - wlasnie chodzi o to, aby z psem pracowac i oceniac... Cofanie sie nie dyskwalifikuje psa.
Moim zdaniem w takiej pracy jak dogoterapia-owszem, bo to strata czasu, w którym już powinno się wypracowywać kolejne rzeczy. No chyba, że wilczak ma zostać dogoterapeutą w wieku 13 lat:)

O rzeczywistych predyspozycjach wilczaków do pracy na serio świadczy fakt, że w IPO mamy jedna Sexi (a jefta czasem puszcza parę, że to bywa orka na ugorze:)), że z dogoterapii mamy jedną Beti, że w wyższym OBI mamy jednego Amberka (który NB jest jedynym, znanym mi wilczakiem, który miał szanse stanąć na pudle w OBI3, szkoda, że zostało zaprzepaszczone...). Coś tam sobie ten i ów dzierga z burym, ale w kategoriach obiektywnej weryfikacji....cienizna:) Dla mnie nie umniejsza to im nic a nic, po prostu kiepskie z nich "użytki" :)

Grin-ja nie ma pretensji do Zofii, ona jasno twierdzi, że wilczak to 'wynalazek' i nie kocha ich podobnie, jak bullowatych. Dla Zofii pies ma składać się z cech, które wymieniłaś, jej prawo (a i ogromne doświadczenie i praktyka). Widać, mimo kontaktów z Górnym, nie potrafi dostrzec głęboko ukrytego talentu do choćby szukania ludzi:) A Górny stawia na ślad użytkowy, nie sportowy, bo taka jego praca:)

netah 27-02-2013 20:10

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450829)
O rzeczywistych predyspozycjach wilczaków do pracy na serio świadczy fakt, że w IPO mamy jedna Sexi (a jefta czasem puszcza parę, że to bywa orka na ugorze:)), że z dogoterapii mamy jedną Beti, że w wyższym OBI mamy jednego Amberka (który NB jest jedynym, znanym mi wilczakiem, który miał szanse stanąć na pudle w OBI3, szkoda, że zostało zaprzepaszczone...). Coś tam sobie ten i ów dzierga z burym, ale w kategoriach obiektywnej weryfikacji....cienizna:) Dla mnie nie umniejsza to im nic a nic, po prostu kiepskie z nich "użytki" :)

Moja obserwacja odnośnie możliwych sukcesów w pracy z wilczakiem: 2 x tyle pracy = pół raza tyle efektu.
Pewnie mógłbym dumnie powiedzieć, że jest lepszy od niejednego goldena, czy nawet Onka, jakie się przewijają przez szkolenie, ale trudno mi nie zauważyć niekonsekwencji jaką wykazują ich właściciele lub całej masy błędów jakie popełniają.
Nie uważam tego za minus, bo "Lylek" i jego pobratymcy mają mnóstwo innych zalet, a i my wybraliśmy ten los z pełną świadomością, że nie będzie to łatwy kawałek chleba... ale krnąbrni i niezależni się chyba przyciągają :-)

avgrunn 27-02-2013 20:12

Jak powiedziec wszystko o co mi chodzi by nie zostac zle zrozumianym...moze tak:

Margo, znasz Ura, nie tylko jako mala kluche ale w miare regularnie go widujesz i wiesz jaki ma charakter. Wiesz tez, ze jestem do niego hiper krytyczna, marudna, wciaz mi cos nie pasi i wciaz na niego narzekam. Nie raz dostalam ochrzan ze on jest fajny a ja sobie wymyslam.
Ale obserwujac niektorych podejscie do ich wilczakow, czasem po prostu wydaje mi sie ze za malo osob jest krytycznych do swoich niunkow i cos przyjmuja jako norme wilczakowa lub nawet swietny charakter.
Dlatego lepiej by bylo gdyby zamiast tlumaczenia wilczakow reagowalo sie i naciskalo na socjalizacje. O to mi tylko chodzi.

Zeby nie bylo ze mam wilczaka i tak narzekam, ja bardzo lubie Ura charakter, mimo ze to nie owczarek ;). Uwielbiam to ze mimo braku warunkow np. w sytuacji wystaw na hali, gdzie goraco i smierdzaco, gdzie zawsze musimy czekac dlugo zanim nas ocenia to Uro potrafi byc soba, nawet gdy nie czuje sie komfortowo, bo najchetniej to by wyszedl na dwor (zreszta ja tez), to jednak pokazuje charakter, jest interaktywny, rejestruje to co sie dzieje dookola, interesuja go samce, interesuja go panny, interesuja go ludzie, jest wciaz moim kochanym popaprancem, a nie zamyka sie na swiat, moze czasem za bardzo reaguje ale wole to niz posagowego wilczaka. To wlasnie w nim kocham najbardziej.

Co do dogo, ja doceniam kazda prace z wilczakiem, czy cos z tego bedzie czy nie zawsze to zajecie z psem, my sobie czasem radosnie robimy skakanie przez przeszkody agility,nic z tego nie bedzie ale Uro to uwielbia.

avgrunn 27-02-2013 20:28

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450829)
O rzeczywistych predyspozycjach wilczaków do pracy na serio świadczy fakt, że w IPO mamy jedna Sexi (a jefta czasem puszcza parę, że to bywa orka na ugorze:)), że z dogoterapii mamy jedną Beti, że w wyższym OBI mamy jednego Amberka (który NB jest jedynym, znanym mi wilczakiem, który miał szanse stanąć na pudle w OBI3, szkoda, że zostało zaprzepaszczone...). Coś tam sobie ten i ów dzierga z burym, ale w kategoriach obiektywnej weryfikacji....cienizna:) Dla mnie nie umniejsza to im nic a nic, po prostu kiepskie z nich "użytki" :)

Powiem Ci szczerze ze mnie zatkalo, tym bardziej ze z tego co wiem coraz wiecej wilczakow zaczelo sie zabierac sie za tylki i cos robic.
Ale wychodzi na to ze nie jest wazne ze cos zrobisz bo i tak inni to oleja :twisted: uroczo

Gaga 27-02-2013 20:44

Nie bardzo rozumiem, ale chętnie wyjaśnię "co autor miał na myśli", doprecyzuj tylko proszę co Cię tak poruszyło.
Poczułaś się w jakiś sposób urażona?:shock:

avgrunn 27-02-2013 20:56

Dla mnie jest po prostu dziwne ze tak latwo oceniasz ze nikt nic nie robi ze swoim psem, bo tak z Twojego posta czytam.

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450829)
Coś tam sobie ten i ów dzierga z burym, ale w kategoriach obiektywnej weryfikacji....cienizna:)

Czyli co nie ma sensu nic robic z psem jesli nie startujesz od razu poziomem IPO? No bo z tego co widze jakakolwiek wartosc dla Ciebie ma tylko Sexi, tylko wiesz ze od razu nie zaczelo robic to co robi. Podkreslam tak to odczytuje

Gaga 27-02-2013 21:14

Ojej....
nie napisałam, że nic nie robi, wręcz przeciwnie. Parę burych chadza/chadzało na ćwiczak i fajnie i zawsze powtarzałam, że cokolwiek się robi, fajnie, że się robi. Tropy, posłuszeństwo, agility, frisbee..co tam komu do głowy przyjdzie. Ale to, że nasze wilczaki potrafią zaliczyć PT czy inne Obi, NIE CZYNI tej rasy użytkową. I nie gniewaj się, ale normalna, lajtowa praca z psem na ćwiczaku to naprawdę nie jest powód do stawiania pomników:) Dlaczego lajtowa? Chyba zapytaj jeftę, jak wygląda serio trening z psem, gdzie i trener i przewodnik mają wspólny cel i do niego dążą. Nie od parady czytamy u rzeczonej często o "pocie, krwi i łzach" (mimo, że z przymrużeniem oka). Tak, dziewczyny mi imponują, sama kochałam latać na ćwiczak 3 x w tygodniu przez kilka lat, z bardzo bliska oglądałam obronę (nie tylko pies na ręekawie, ale pozostałe elementy również), zapindalałam w śniegu i błocie na śladach (bladym świtem w weekend na nie wstawałam!)...miałam z tego ogromny fun, ale nigdy nie pomyślałam, że mam użytka:) Może dlatego, że widziałam różnicę między metodami, stylem pracy, stopniem zaangażowania...I ja należę do tych, co to 'coś tam sobie dziergają z burym' i całkiem mi z tym fajnie:)
A obiektywna weryfikacja, o której wspominałam to zawody, to egzaminy na obcym placu, na obcym pozorancie, u obcego sędziego spoza oddziału, który rekomenduje 'naszą szkółkę'. Tak wiem- każdy zdany egzamin czy zaliczone zawody to mega satysfakcja i słusznie. Ale oddzielmy te dwie rzeczy bo przepaść między psem pracującym, albo trenującym w tym wyższym sporcie, a całym tłumem psów na poziomie jako-takiego posłuszeństwa jest kosmiczna (co wcale nie oznacza, że te nasze 'zwykłe' są gorsze).
Nie musisz się ze mną zgadzać, ale wiedz też, że moje widzenie tego zjawiska nie oznacza krytyki kogokolwiek, kto 'sobie ćwiczy' z psem:)

avgrunn 27-02-2013 21:42

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450850)
I nie gniewaj się, ale normalna, lajtowa praca z psem na ćwiczaku to naprawdę nie jest powód do stawiania pomników:) Dlaczego lajtowa? Chyba zapytaj jeftę, jak wygląda serio trening z psem, gdzie i trener i przewodnik mają wspólny cel i do niego dążą.

Hehe, spoko nie gniewam sie, w koncu sama napisalam ze u nas wszystko przebiega radosnie i bez stresu, a badziewne BH robilismy sobie przeciez tylko dla zabawy i czystej checi wpisania egzaminu do bazy :D

Gaga 27-02-2013 21:47

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 450851)
Hehe, spoko nie gniewam sie, w koncu sama napisalam ze u nas wszystko przebiega radosnie i bez stresu, a badziewne BH robilismy sobie przeciez tylko dla zabawy i czystej checi wpisania egzaminu do bazy :D

No i dla innych (patrząc kilka postów wyżej) aby nie olali:)
BTW-przy kulejącej bazie udało się wpisać?

avgrunn 27-02-2013 22:20

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450852)
No i dla innych (patrząc kilka postów wyżej) aby nie olali:)

Hmm chyba nie zabrzmialo wystarczajaco jak ironia, dlatego wole na zywo gadac :P . Ogolnie jesli ktos chce zrobic obrone to musi zrobic BH

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450852)
-przy kulejącej bazie udało się wpisać?

W bazie sa nasze wszystkie egzaminy :) w koncu juz troche minelo od ich zrobienia :)

Gaga 27-02-2013 22:25

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 450855)
Hmm chyba nie zabrzmialo wystarczajaco jak ironia, dlatego wole na zywo gadac :P .

Spoko, intencje są OK:)



Quote:

W bazie sa nasze wszystkie egzaminy :) w koncu juz troche minelo od ich zrobienia :)
Wot farciara:)

Predator 27-02-2013 22:55

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450829)
O rzeczywistych predyspozycjach wilczaków do pracy na serio świadczy fakt, że w IPO mamy jedna Sexi (a jefta czasem puszcza parę, że to bywa orka na ugorze:)), że z dogoterapii mamy jedną Beti, że w wyższym OBI mamy jednego Amberka (który NB jest jedynym, znanym mi wilczakiem, który miał szanse stanąć na pudle w OBI3, szkoda, że zostało zaprzepaszczone...)

Czy ja wiem - są ludzie bardziej ambitni i mniej... skąd wiesz ,że np z mojego grzbieta nic by nie było? tego nie wiemy ;) dowiedzielibyśmy się dopiero wtedy gdyby właściciel miał takie parcie(ambicje i umiejętności) jak Jefta... natomiast napiszę coś jeszcze odnośnie użytkowości i małej liczby przedstawicieli "naszej" rasy w służbach - uważam, że powód może być bardzo prosty - jeśli istnieją rasy szybciej "trenowalne"(takie roboty) i w dodatku z mniejszą potrzebą poświęcenia czasu na co dzień to jaki cel ma używanie trudniejszych w obyciu psów w służbie?(zakładając, że większość psów nie musi mieć węchu lepszego niż X do wykonywania danej pracy i być bardziej zwinnym niż Y itp) W świecie "nie psiarzy" wszystko jest rozpatrywane pod kątem celu... co nie oznacza zarazem, że CsV się nie nadają czy są słabe w tym co robią...

ps. Gaga pewnie chodzisz na wybiegi\spacery i widzisz jako ogół większość właścicieli... ich podejście do tresury\wychowania itp - po tym co ja widzę to za coś więcej niż siad czy do mnie wykonanych w ciągu najbliższych 5 min :lol: należy się jednak pomnik właścicielowi, że mu się w ogóle chciało trenować\socjalizować itp ;-) - naprawdę macie pewne zakrzywienie bo zapewne żyjecie wokoło psów a prawda jest taka, że normalni właściciele piesków(niezależnie od rasy) są na poziomie nauki chodzenia przy nodze i nie mogą sobie z tym poradzić przez kilka lat życia pieska :lol:

Pozdrawiam ;)

jefta 27-02-2013 22:55

Zainteresowanie szkoleniem jest! Zobacz chociaz sukces naszych weekendow! Po drobnych przetasowaniach jest nas znowu 6! To naprawde duzo biorac pod uwage ich forme, jakosc i cene.




Psow Vaclava nie znam, maliniaki to nie latwe psy, u kogos kto tyle lat pracowal z wilczakami przekrecony maliniak nie dziwi. Dziwi mnie tylko ze majac te super wilczaki na mistrzostwa szykuje akurat maline skoro tamte lepsze.

avgrunn 27-02-2013 23:02

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450859)
Zainteresowanie szkoleniem jest! Zobacz chociaz sukces naszych weekendow! Po drobnych przetasowaniach jest nas znowu 6! To naprawde duzo biorac pod uwage ich forme, jakosc i cene.

Czekalam az ktos od Was to napisze, ja jestem pelna podziwu ze taka fajna ekipe wciaz trzymacie :)

jefta 27-02-2013 23:07

Mnie to bardzo mocno, ale pozytywnie zaskoczyło!

Gia 27-02-2013 23:47

Jakie wciąż :) dopiero drugi raz będzie taka ekipa :)

Grin 28-02-2013 10:15

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450829)
Grin-ja nie ma pretensji do Zofii, ona jasno twierdzi, że wilczak to 'wynalazek' i nie kocha ich podobnie, jak bullowatych. Dla Zofii pies ma składać się z cech, które wymieniłaś, jej prawo (a i ogromne doświadczenie i praktyka). Widać, mimo kontaktów z Górnym, nie potrafi dostrzec głęboko ukrytego talentu do choćby szukania ludzi:) A Górny stawia na ślad użytkowy, nie sportowy, bo taka jego praca:)

Jak wiesz, panią Zofię BARDZO szanuję, (chyba) wszystkie jej dostępne książki, a także część wypowiedzi pozaksiążkowych przeczytałam jednym tchem i uważam za kopalnię wiedzy i mądrości. Bardzo mi się podoba jej podejście do relacji człowiek - pies. Oczywiście ma prawo mieć własne zdanie i się go trzymać, ale szczerze powiem, można to różnie oceniać. Mogę się tu zgodzić z Margo, że przy takim podejściu nigdy nie wyjdziemy poza pewien utarty standard i schemat, skoro psy z lepszym potencjałem są "uwalane" tylko za to, że to "wynalazki" i trzeba by dla nich nagiąć swoje przekonania, metody a może i poszerzyć swoją wiedzę. Nie wiem, jak wygląda statystyka akcji poszukiwawczych z psami zakończonych sukcesem, ale kto wie, czy wilczaki by jej nie miały szansy powiększyć, gdyby nie było takiego do nich nastawienia.

z Peronówki 28-02-2013 10:28

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450859)
Psow Vaclava nie znam, maliniaki to nie latwe psy, u kogos kto tyle lat pracowal z wilczakami przekrecony maliniak nie dziwi. Dziwi mnie tylko ze majac te super wilczaki na mistrzostwa szykuje akurat maline skoro tamte lepsze.

Dziwi? Wcale nie dziwi, ze idzie z malina. Jak bedzie chcial brac udzial w MISTRZOSTWACH zaprzegow to maliny sobie nie kupi, a kupi jakiegos pociagowca... Kupi to co nadaje sie do konkretnego SPORTU. Co przez lata bylo w tym celu selekcjonowane.

Maliny ma do mistrzostw Republiki, bo maliny byly HODOWANE w tym celu - pod takie show. To, ze wilczaki bija na glowe maliny na sladzie nie ma w tym sporcie ZADNEGO znaczenia, bo na sportowym sladzie nie liczy sie kompletnie wech, ale to jak wypracujesz szczegoly. Niewazne jest, ze wilczak pojdzie po trudnym sladzie. Wazne jest aby szybko klapal przy przedmiocie, a nozki mial w rownej odleglosci od przedmiotu. Wazne jest, zeby jak idiota szedl po swiezym sladzie z nosem przy ziemi. To nie jest TROPIENIE - to jest posluszentwo udajace tropienie. I dobrze tu sprawdzi sie malina, z ktora do smierci mozesz powtarzac szczegoly i dopracowywac je co do milimetra....


A maliny Vaclava nie sa przekrecone, ale NAKRECONE/ZMOTYWOWANE. On szkolil/posiadal nie tylko wilczaki, ale i uzytkowe ONy. Zajmowal sie tym przez wiele lat. Poza tym na obozach pojawilo sie wiecej maliniakow. Takze u ludzi, ktorzy wczesniej na obozy jezdzili z ONkami... Wiec na serio mozna sobie stworzyc wizerunek tej rasy "od kuchni"...


Wiec co powinno zaskoczyc u Vaclava? Organizujac tyle obozow szkoleniowych, szkolac psy, widzac rozne rasy nadal, po tylu latach z wilczakow i ich szkolenia nie zrezygnowal... ;) Bo to nadal NORMALNA rasa....


Duzo sie pisze o "przerasowieniu" psow. Ale ma to miejsce nie tylko w temacie wystaw, ale i sportu...

Oczywiscie mozna podziwiac rasy sportowe i zachwycac sie ich wynikami, ale ten zachwyt diabelnie topnieje, gdy poznasz to od podworka...

Zobacz rasy nastawione na nagrody, ktore latwo szkoli sie na jedzenie. To rasy, ktorym po prostu genetycznie wylaczono sygnal "jestem najedzony". Te psy beda jadly az pekna - za skreca sie im zaladki, albo osiagna takie rozmiary, ze nie beda w stanie normalnie sie poruszac... Stworzono chore psy - bulimiki, aby latwo sie je szkolilo.

Rasy zwariowane na pileczke? Pamietasz rozmowy borderowcow jak szkolic psy, aby im nie "odbilo". Ze sfiksowanie niektorych psow na jej punkcie trudno nazwac normalnym i robi sie z tego choroba psychiczna... Dlatego mowilam o dachu bloku - sa psy, ktore wiedza, ze sie zabija, ale i tak za ta pilka skocza, bo nic innego poza nia nie widza. To pilkowi "narkomani"... Toleruje sie takie osobniki i dodatkowo nazywa mega nakreconymi, bo pies-psychol na punkcie pileczki jest do sportu bardzo dobry...

Maliniaki. Piszesz o ciezkiej rasie - pytanie czy mowa o ciezkiej, czy czasem juz czesciowo "nienormalnej". Bo jak inaczej mowic o psach, u ktorych tak jak pisalam nawet doswiadczeni trenerzy nie widza innej drogi jak elektryka. Czy normalne sa psy, ktore musisz razic pradem, bo na nic innego nie reaguja? I prawda jest taka, ze jesli tego nie zrobisz i nie zaakceptujesz takich metod to w malinach bedziesz zamiatala konce stawki. O mistrzostwach, a przede wszystkim o miejscu pudle nie masz co marzyc!



Mowisz, ze wilczaki sa slabe do sportu. Zgadza sie, ale zobacz, ze wlasciciele nic innego by nie chcieli... Ile osob z forum namowisz, aby razili psa pradem, gdy podryza pozoranta, schodzi ze sladu, krzywo idzie kolo nogi, nie zerka na wlasciciela. Ile osob chce miec psa, ktorego celem zycia jest zarcie, albo pilka - i poza tym kompletnie nic sie dla nich nie liczy... Kazdego zachwyca lot na obronie, super posluszenstwo. Ale ile osob kupi malinie wiedzac, ze bez pradu czegos takiego w zyciu nie osiagnie...?



Co by bylo gdybys rozdala uzytkowe maliny ludziom z forum, ktorzy niektorych metod nie akceptuja, a niektorych zachowan nie lubia. Wiesz jaki bylby efekt? Nie, nie bylaby to grupa mistrzowskich malin, ale grupa nieopanowanych psow posiadanych przez sfrustrowanych wlascicieli... ;)

Nikt nie neguje, ze maliny sa super do sportu. Ale nie sa to idealne super-psy... Maja problemy z logicznym mysleniem (bo nakrecanie sie psa na cos "na wariata" zawsze spowodowane jest tym, ze u takich ras do minimum ogranicza sie samodzielne podejmowanie myslenia), ciezkie sa do opanowania (jak sie na cos nakreca). Pamietasz poczatki maliniakow w Polsce i to jak na nich polegli nasi rodzimi spece od szkolen uwazajacy, ze wystaczy kupic maline, a bedzie sie w czolowce wyszkolonych psow. DLUGO maliniaki stawaly na zawodach daleko za ONkami...
Zaczelo byc lepiej, gdy przestawili sie sami ludzie i uzyto innych metod.

Ilu w Polsce masz szkoleniowcow od wilczakow? Osob, ktore ROZUMIEJA ta psychike...? Ile osob wyskolilo jednego psa (testowo) i wzielo POD SZKOLENIE nastepnego? Nabijasz sie z wilczakow, ale nie zauwazasz, ze zx jednej strony nie mamy za bardzo czego oceniac (bo trudno porownywac zrobione maliny) do niezrobionych wilczakow... Po drugiej nie ma czego porownywac, bo to tak jakby mowic, ze husky jest glupsze od malin, bo ciagna na smyczach... ;)

Ja moge powiedziec, ze wilczaki bija wiekszosc innych ras pod wzgledem wytrzymalosci, regeneracji sil, odpornosci na warunki atmosferycze i pod wzgledem sily wechu. To moge powiedziec, bo to zostalo w wojsku przetestowane. To jest cos co jest (bylo) na papierze. Wiecej powiedzic sie nie da, bo to wrozenie z fusow... Moza tylko samemy sprawdzac....

dorotka_z 28-02-2013 10:29

To ja odnośne akcji poszukiwawczych z wilaczakami. Nosy na pewno mają świetne i duży telent do tropienia, ale obawiam sie, ze nie zaufałabym wilczakowi w przypadku poszukiwań, bo za mało kochają ludzi. Nie byłabym pewna czy jeszcze szuka człowieka czy juz zaczyna tropić zwierzynę.

z Peronówki 28-02-2013 10:38

Quote:

Originally Posted by Gaga
Widać, mimo kontaktów z Górnym, nie potrafi dostrzec głęboko ukrytego talentu do choćby szukania ludzi A Górny stawia na ślad użytkowy, nie sportowy, bo taka jego praca

Doskonaly przyklad, bo o tym z nim rozmawialam... Bogdan uwaza, ze wilczaki sa na nic, bo mieszkajac w Ameryce pracowal z kilkowa WOLFDOGAMI (nie mylic w wilczakami, bo mowil o mieszankach ONka z husky i malamutami) i wie, ze do pracy sie nie nadaja. A poza tym mowil, ze o wolfdogach ma zle zdanie, bo jeden taki zagryzl mu na szkoleniu shelciaka.

I nie szlo wytlumaczyc, ze Czechoslowacki Wilczak to nie Amerykanski Wolfdog. A skoro w Polsce blisko wspolpracuje z Zofia to pewnie zanim bedzie mogl sie przekonac o roznicach to z takiego szkolenia zrejteruje... 8)


Ale skoro mowa o ludziach od tropienia to moze warto wspomniec o Marii Kuncewicz, ktora akurat o sile wilczakowego nosa wyrazala sie nawet bardzo dobrze.... (mimo, ze miala u siebie przeciez psy francuskie...)

z Peronówki 28-02-2013 10:43

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 450871)
To ja odnośne akcji poszukiwawczych z wilaczakami. Nosy na pewno mają świetne i duży telent do tropienia, ale obawiam sie, ze nie zaufałabym wilczakowi w przypadku poszukiwań, bo za mało kochają ludzi. Nie byłabym pewna czy jeszcze szuka człowieka czy juz zaczyna tropić zwierzynę.

Uwierz mi, ze na sladzie wilczak nie lata za zwierzyna i slady zwodnicze mu nie straszne. Poza tym uczysz psa, ze to czlowiek jest ta tropiona "ofiara"... ;)

Ale to juz sprawa szkolenia... Zobacz jakich psow uzywaja do tropienia ludzi Amerykanie - bloodhoudow. Psow mysliwskich - ktore maja naturalny instynkt tropienia zwierzat, wiec teoretycznie KOMPLETNIE do tropienia ludzi sie nie nadaja...
Ale to czy pies idzie sladem mordercy, czy krolika nie ma znaczenia.... to jest po prostu konkretny zapach...

z Peronówki 28-02-2013 10:59

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450829)
O rzeczywistych predyspozycjach wilczaków do pracy na serio świadczy fakt, że w IPO mamy jedna Sexi (a jefta czasem puszcza parę, że to bywa orka na ugorze:)), że z dogoterapii mamy jedną Beti, że w wyższym OBI mamy jednego Amberka (który NB jest jedynym, znanym mi wilczakiem, który miał szanse stanąć na pudle w OBI3, szkoda, że zostało zaprzepaszczone...). Coś tam sobie ten i ów dzierga z burym, ale w kategoriach obiektywnej weryfikacji....cienizna:) Dla mnie nie umniejsza to im nic a nic, po prostu kiepskie z nich "użytki" :)


Co ma IPO i BH z UZYTKOWOSCIA? To sport...
Sexi i IPO - zycze im jak najlepiej, ale oczywiste jest, ze dziewczyny polegna - bo to pewne... Nie maja tam szans z ONkami i maliniakami... Super, ze to robia, ale bedzie to orka na ugorze, bez happy endu i mejsc na pudle
...
OBI - mialo to byc posluszenstwo oceniane pod katem ras, ale tak nie jest... Ocenia sie je tak jak PT, czyli sportowo. I super wyszkolony newf przegra ze slabo wyszkolonym belgiem...

A dogoterapia - prawda jest taka, ze ludzie z Bydgoszczy wspominaja wlasnie Amberka, ktory na serio ladnie sie zapowiadal i moze nawet swietnie w tym sprawdzil gdyby nie postanowiono robic z nim obrony. A dogo i IPO wzajemnie sie wykluczaja... Ocenianie predyspozycji rasy do dogo tylko na podstawie Beti nie ma sensu.... Wiec sprawa akurat takiej PRACY z wilczakiem pozostaje otwarta...

szasztin 28-02-2013 11:17

Quote:

Originally Posted by z Peronówki (Bericht 450825)
Przyklad: Bolton. Chodzilismy na rozne szkolenia... NIKT kto go poznal jako doroslego psa nie nazwalby go psem strachliwym - kto go znal ten potwierdzi. Nie bylo w nim nawet cienia "strachliwosci". Teraz prawie nie widze wsrod wilczakow osobnikow o tak mocnej psychice (to byl ten "kaukaz" ;)... No moze Imbusowi jest blisko...

Jednak to ten wlasnie Bolton zrobil mi jazde w wieku 5 mies, gdy przyszlo mi jechac do rodziny pociagiem. Myslalam, ze do niego nie wsiadziemy... ;) To ten Bolo mial cofke na widok wozka elektrycznego, bo znal tylko samochody napedzane "normalnymi" silnikami.

Wizyta w ZOO i "nienormalne" sytuacje - zerknij na to video (jest\l zle opisane bo to nie bylo 2004, ale 2000 - Bolo mial wtedy 1.5 roku):
http://www.youtube.com/watch?feature...&v=fqrKGvh8-N8
Wiesz o co chodzi na koncu - Bolton dal noge na widok tego malego szympansa... ;)

Zobacz na jego zachowanie tutaj:
http://www.youtube.com/watch?feature...&v=IM20D9vllZ0

hahaha a pamietasz Margo Imbusa na 1 naszym obozie na Słowacji w Geravach - ??

Jak dał noge z cała ławka z pod sklepu spożywczego bo zobaczył .... Babuleńkę z laską ????

Teraz wiem co łączy Boltona I Imbusa . :lol::twisted:

Sorry za OFF Topa :)

avgrunn 28-02-2013 11:22

Quote:

Originally Posted by z Peronówki (Bericht 450875)
Co ma IPO i BH z UZYTKOWOSCIA?

IPO i co za tym idzie troche BH (jako ze zeby zdawac egzaminy IPO, trzeba miec BH) maja tyle z uzytkowoscia ze daja klase uzytkowa na wystawach :rock_3 to chyba tyle :)

Emi 28-02-2013 11:35

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 450850)
Ale to, że nasze wilczaki potrafią zaliczyć PT czy inne Obi, NIE CZYNI tej rasy użytkową

:shock:

ale czy oficjalnie to nie jest właśnie rasa użytkowa?

netah 28-02-2013 12:26

Quote:

Originally Posted by Emi (Bericht 450880)
:shock:
ale czy oficjalnie to nie jest właśnie rasa użytkowa?

To jest rasa użytkowa, która czasem ma w nosie, że jej każesz coś zrobić, a przymuszona potrafi się obrazić. Tu niestety trzeba "poprosić".

trunksia 28-02-2013 13:40

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 450788)
Czy ktoś próbował (oprócz Magdy od Astarte, która z tego co pamiętam przynajmniej do nich dzwoniła)

O jejku, ale ty masz pamięć ;)
Dzwoniłam dawno dawno temu :) Ale zrezygnowałam jeszcze przed jakimikolwiek testami, bo jednak odległość mnie przeraziła :(
Natomiast telfonicznie pamiętam, że pani z którą rozmawiałam nie negowała zdolności wilczaków, ale rzeczywiście podkreśliła, że 99/100 będzie za strachliwe... Może gdybym jednak nie uznała, że ta ilość km (plus benzyna) to za dużo, może byśmy dały radę przekonać, że wilczaki nie są strachliwe :P

Grin 28-02-2013 14:59

Quote:

Originally Posted by trunksia (Bericht 450890)
pamiętam, że pani z którą rozmawiałam nie negowała zdolności wilczaków, ale rzeczywiście podkreśliła, że 99/100 będzie za strachliwe... Może gdybym jednak nie uznała, że ta ilość km (plus benzyna) to za dużo, może byśmy dały radę przekonać, że wilczaki nie są strachliwe :P

No właśnie, to też dowód na to, jaką praktyczną wiedzę posiadają na temat wilczaków. Naprawdę jestem ciekawa ich reakcji, gdyby było im dane poobserwować bure w akcji...

z Peronówki 28-02-2013 15:20

No to bedzie anegdota, dlaczego pani Zofia nie lubi wilczakow...

Otoz sami ja w tym zdaniu utwierdzilismy z Boltonem..... :rock_3 Gdy Bolo mial 5.5 mies postanowilismy odwiedzic wystawe w Lodzi. Okazalo sie, ze w tym samym czasie w Pabianicach ma byc Zofia wiec postanowilam polaczyc oba wyjazdy...

Wstalismy rano w piatek, pakowanie, 3 km spaceru na dworzec PKS. Potem autobusem do Zielonej Gory, tam znow spacer i czekanie na pociag. W nocy podroz do centrum Polski - pociag zapchany, wiec jechalismy na korytarzu. Nad ranem bylismy w Lasku. 2 godz czekania i pociag do Lodzi. Marsz z Kaliskiej na stadion. Pol dnia bylismy na wystawie, potem przemarsz przez pol Lodzi pod Central. Tam zlapalismy tramwaj do Pabianic. Kolo SDH przesiadka do autobusu i na koniec przemarsz na Businke...
Ja i 5 miesieczny szczeniak wilczaka bylismy 30 godzin na nogach (i xx pokonanych km na liczniku) , ale dotarlismy... Boltonek uwalil sie na trawce... Zofia probowala go czyms zajac, ale wiadomo jaki byl efekt... Mowilam, ze pies ma dosyc, ale uslyszalam, ze to nomalny dla tej rasy brak checi do wspolpracy z czlowiekiem :twisted:, a jako przyklad dobrego uzytka pokazala nam swiezutkiego dobka... :lol:

jefta 28-02-2013 15:48

Materialow wybuchowych tez szukaja te glupie maliniaki a nie te super wilczaki. A tu pies musi byc mega ostrożny. W Lososinie byl taki 4-5 miesieczny maliniak szkolony wlasnie na materialy wybuchowe. Przez caly dzien przeszukiwal auta, po 8 godzinach pracy w tlumie ludzi i psow z niezachwiana pasja robil to o co go proszono.

Napewno IPO ma wiecej wspolnego z uzytkowoscia niz SVP. Linie uzytkowe sa te same do pracy w ratownictwie, sluzbach i w IPO. Rodzenstwo pracuje w roznych dziedzinach

To co opisujesz o Boltonie wspomianal Michal Szalc (przewodnik Iry Siad) jako najwiekszy problem z jakim sie spotykaja w selekcji psow i szkoleniu. Ciezka podroz, rzucanie klatkami, nerwy, tlum i psy traca zapal do pracy, wypompowuja sie.

z Peronówki 28-02-2013 16:29

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450897)
Materialow wybuchowych tez szukaja te glupie maliniaki a nie te super wilczaki. A tu pies musi byc mega ostrożny.

Jak nie wiesz o co chodzi to chodzi o kase... 8) Jest dokladnie tak jak pisal Predator:
"natomiast napiszę coś jeszcze odnośnie użytkowości i małej liczby przedstawicieli "naszej" rasy w służbach - uważam, że powód może być bardzo prosty - jeśli istnieją rasy szybciej "trenowalne"(takie roboty) i w dodatku z mniejszą potrzebą poświęcenia czasu na co dzień to jaki cel ma używanie trudniejszych w obyciu psów w służbie?"

To jak z kurczakami-brojlerami... Najlepsze mieso maja te, ktorych nie mozesz hodowac na wielkich fermach (bo musza miec przestrzen). A dodatkowo trzeba je tuczyc kilka miesiecy. Ale mimo ich ogronych zalet na mieso ich sie nie hoduje - hoduje sie takie, ktorych miesa jest kiepskie, ale ktore mozna zawiezc do ubojni po 6 tygodniach. :rock_3

I tak jest z rasami uzytkowymi. Podczas wizyty w Grabstejnie (to czeska jednostka zajmujaca sie szkoleniem psow) wojskowi jasno mowili, ze trenuja TYLKO ONki. Bo sa TANIE. Szybko je wyszkolisz, latwo zdobedziesz material na szkolenie. Nawet maliniaki trenuja i skupuja wylacznie na specjalne zamowienia...

A wilczaki do szkolenia "fermowego" sie nie nadaja. Wojsko ONka czy maliniaka kupi, wyszkoli i sprzeda. Temu psu generalnie dosyc obojetne jest KTO z nim cwiczy - i to jest duza ZALETA tych ras. Z wilczakiem ci to nie przejdzie...

Wiec jesli chodzi o statystyki tropienia - jak mowil Hartl z grup przygotowywanych na prace na sladzie nadawalo sie 80% CzW, a zaledwie 30% ONkow. (-> Wilczaki w straży granicznej) To gigantyczna roznica. A mimo tego szkolenie ONkow bylo tansze... Bo sa tansze w obsludze - i to nie podlega dyskusji. To powoduje, ze CzW mimo nosa nigdy nie beda "masowka"...

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450897)
W Lososinie byl taki 4-5 miesieczny maliniak szkolony wlasnie na materialy wybuchowe. Przez caly dzien przeszukiwal auta, po 8 godzinach pracy w tlumie ludzi i psow z niezachwiana pasja robil to o co go proszono.

A skad wiesz ile podejrzanych przesylek nie wylapal? 8) Jaka byla jego skutecznosc w porownaniu do wilczaka? 8)
Niedawno w lubuskim byla sprawa narkotykow w szkole. Wiedziano kto je ma, ze dziewczyna jara jak parowoz. Zamowiono do przeszukania szkoly wyszkolonego w tym celu psa ze strazy granicznej. Nic nie znalazl. Ale pojawil sie tez policjant, ktory mial zrobic wyklad o narkotykach. Przyszedl z psem i ten akurat plecak dziewczyny wystawil....
Oba psy szkolone, po testach, i na dodatek "pracujace uzytki". Zapach musial byc mocny, ale tylko jeden pies sie sprawdzil. Drugi zawalil...
Nie inaczej jest z akcjami poszukiwawczymi... Nie kazda konczy sie sukcesem. Nie raz jest tak ze pies "gubi trop" w szczerym polu...
Skad wiesz jak wygladaja statystyki "zawalonych" przeszukan w przypadku szkolonych CzW? A moze ilosc znalezionych osob/przedmiotow bylaby wyzsza, gdyby zastosowano tez o wiele lepsze wilczaki?
Jaka by byla skutecznosc w przypadku odpowiednio przygotowanych wilczakow z o wiele mocniejszym nosem? :rock_3 Moze wilczak pokazalby nie tylko jej plecak, ale jeszcze kumpli z ktorymi trawe jarala... :rock_3

Grin 28-02-2013 16:39

Quote:

Originally Posted by z Peronówki (Bericht 450900)
Moze wilczak pokazalby nie tylko jej plecak, ale jeszcze kumpli z ktorymi trawe jarala... :rock_3

Ha, mogłoby tak być, tylko że znowu wyszłoby na to, że wilczak się nie nadaje, bo pokazuje gostków, których plecaki są czyste. ;)

z Peronówki 28-02-2013 16:42

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450897)
To co opisujesz o Boltonie wspomianal Michal Szalc (przewodnik Iry Siad) jako najwiekszy problem z jakim sie spotykaja w selekcji psow i szkoleniu. Ciezka podroz, rzucanie klatkami, nerwy, tlum i psy traca zapal do pracy, wypompowuja sie.

:lol: Odwracasz kota ogonem.... ;) To byl pierwszy taki wyjazd Boltona. Biorac po uwage czas bycia na wysokich obrotach i ilosc pokonanych km to w tej same sytuacji "uzytkowy ONek czy labek" (czyli psy ratownicze) padlby i przestal reagowac po 1/3 takiej trasy.... Na szkoleniu w sloncu niektore laby pokladaja sie po 15 minutach.... 8) A tego co zrobilismy wtedy z Bolem-szceniorem nie dalyby rady zrobic...
A Bolton nie nalezal do wilczakowych dlugodystansowcow. Wrecz przeciwnie - pod tym wzgledem zostawal mocno w tyle za "srednia" rasy.

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450897)
Ciezka podroz, rzucanie klatkami, nerwy, tlum i psy traca zapal do pracy, wypompowuja sie.

I tu masz kolejny plus tej rasy. Wilczaki BEZ POROWNANIA szybciej regeneruja swoje sily (to udowodnione). W tym tez nie mialy sobie rownych jesli chodzi o testy jakie robiono wojsku... CzW nauczony podrozowania zrobi ci odlot w momencie uruchomienia auta - wlasnie po to, aby zregenerowac sily tak szybko ja sie da... Wilczak wypompuje sie o wiele pozniej niz pies innej rasy uzytkowej...

z Peronówki 28-02-2013 16:57

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450897)
Materialow wybuchowych tez szukaja te glupie maliniaki a nie te super wilczaki.

Aha, jeszcze jedno. Nie mowie, ze maliniaki sa glupie. Zadna rasa taka nie jest. Ale kazda byla do czegos stworzona... I trudno jest je porownac...
Uzywam takiego slownictwa, aby pokazac, ze kazda rase mozesz zgnoic jesli tylko chcesz.... :rock_3 Bo kazda ma cos w czym jest kiepska... I ma cos co moze sie kompletnie innym nie podobac...


Bo porownywac wilczaka do maliniaka tak jakby mowic, ze kon pociagowy jest do niczego, bo nie jest tak szybki jak wyscigowy...

Maliniak byc zrobiony by sluchac pana i robic sliczne obrony... Pogubi sie, gdy za bardzo bedzie musial dzialac sam... Bedzie czekal na to co mu powie wlasciciel, bo kombinatorstwo nie lezy w jego naturze. Sam nic nie zrobi...

Wilczak mial tropic, a to oznacza samodzielna prace, bo pan uzywajac swojego nosa mu nie podpowie, gdzie lezy slad... 8) Wiec z zasady nie liczy na to, ze ktos bedzie mu mowil jak to ma robic... :rock_3

A jesli chodzi o preferencji... ja tam wole Swieta Bozego Narodzenia... 8)

Rona 28-02-2013 17:13

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 450871)
To ja odnośne akcji poszukiwawczych z wilaczakami. Nosy na pewno mają świetne i duży telent do tropienia, ale obawiam sie, ze nie zaufałabym wilczakowi w przypadku poszukiwań, bo za mało kochają ludzi. Nie byłabym pewna czy jeszcze szuka człowieka czy juz zaczyna tropić zwierzynę.

Otóż myślisz się. Kiedy wilczak tropi i wejdzie w tryb pracy doskonale wie co i po co robi. Owszem zdarza się, że pociągnie kawałek po śladzie sarny czy zająca, ale po kilku-kilkunastu metrach sam się koryguje i wraca na główny, ludzki trop.

Tak, jak nie każdy bury nadaje się do obrony, na wystawy czy do agility, tak nie każdy musi lubić tropić ludzi, ale zbyt dużym uproszczenie jest stwierdzenie, że wilczaki "za mało kochają ludzi". W naszej grupie tropiącej Lorka ma opinię psa najbardziej żywiołowo cieszącego się ze znalezienia "ofiary". :rock_3

Grin 28-02-2013 18:34

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 450905)
Otóż myślisz się. Kiedy wilczak tropi i wejdzie w tryb pracy doskonale wie co i po co robi. Owszem zdarza się, że pociągnie kawałek po śladzie sarny czy zająca, ale po kilku-kilkunastu metrach sam się koryguje i wraca na główny, ludzki trop.

Tak, jak nie każdy bury nadaje się do obrony, na wystawy czy do agility, tak nie każdy musi lubić tropić ludzi, ale zbyt dużym uproszczenie jest stwierdzenie, że wilczaki "za mało kochają ludzi". W naszej grupie tropiącej Lorka ma opinię psa najbardziej żywiołowo cieszącego się ze znalezienia "ofiary". :rock_3

Potwierdzam. Nie mamy co prawda takiego doświadczenia jak Rona, ale to które mamy, pozwala na wysnucie podobnego wniosku. Poza tym skąd ta opinia, że wilczaki nie kochają ludzi? Wg mnie kochają bardziej niż inne rasy, tylko że okazują to w inny sposób; nie taki "wierno-poddańczy", jak inne psy. Łatwo to zaobserwować choćby w takich sytuacjach, gdy się spotyka znajomych z psami; Łowca zawsze NAJPIERW i bardziej entuzjastycznie witał właścicieli, niż jego psich kumpli. Tak naprawdę nie widziałam tego u żadnego innego psa (w sensie innego niż wilczak).

Rona 28-02-2013 18:45

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 450910)
choćby w takich sytuacjach, gdy się spotyka znajomych z psami; Łowca zawsze NAJPIERW i bardziej entuzjastycznie witał właścicieli, niż jego psich kumpli. Tak naprawdę nie widziałam tego u żadnego innego psa (w sensie innego niż wilczak).

Dokładnie! Nie dalej jak we wtorek suka wyszła ze mną ze sklepu obuwniczego i wyraźnie złapała trop. Widząc jej entuzjazm, z ciekawości pozwoliłam jej iść po śladzie. Doprowadziła mnie do sklepu zoologicznego, a kiedy weszłyśmy do środka poleciała jak szalona witać robiącą tam akurat zakupy panią Foxa. :)

dorotka_z 28-02-2013 18:52

ok, każdy z nas kocha swojego psa, uważa, że jego pies jest najmądrejszy, najpiękniejszy itd. To zrozumiałe. Kazdego z nas fascynują wilczaki. Są niesamowite, piękne i inteligentne.

Nie chodzi mi o to, że wilczak jest głupi i do niczego się nie nadaje. Tylko nie rozumiem, czemu tak zawzięcie bronicie twierdzenia, że wilczaki sa świetnymi psami użytkowymi? Moim zdaniem nie są. Nie chce tutaj deprecjonować niczyich osiągnięć. Każdy sukces cieszy i słusznie. Naprawdę szczerze podziwiam każdego, który z wilczakiem coś cwiczy. Podziwiam każdego, który psa szkoli, zdaje egzaminy. Naprawdę duży szacun. Ale bądźmy obiektywni.

Jakiś czas temu napisała do mnie dziewczyna, zebym powiedziała trochę o wilczakach, bo zastanawia się czy wybrać owczarka australijskiego czy wilczaka. Chciała mieć zdrowego, aktywnego psa, z którym mogłaby ćwczyć rekreacyjnie psie sporty. I jak jej napisałam szczerze jak wygląda współpraca z moim wilczakiem, zastanowiła się, podziekowała mi i napisała, że się na wilczaka nie zdecyduje. A dlaczego zastanawiała się nad tą rasą? Bo, poza tym, że są bezsprzecznie piękne, wydawało jej sie, że z powodzeniem można z wilczakiem cwiczyć i startować w zawodach, chociazby rekreacyjnie. Dlczego to piszę? Bo uważam, że to jest nie w porządku reklamowanie wilczaków jako psów użytkowych, bo potencjalny zaniteresowany tą rasą mógłby być w przyszości mocno rozczarowany. Bo nie takiego psa szukał.

Grin 28-02-2013 19:26

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 450913)
A dlaczego zastanawiała się nad tą rasą? Bo, poza tym, że są bezsprzecznie piękne, wydawało jej sie, że z powodzeniem można z wilczakiem cwiczyć i startować w zawodach, chociazby rekreacyjnie. Dlczego to piszę? Bo uważam, że to jest nie w porządku reklamowanie wilczaków jako psów użytkowych, bo potencjalny zaniteresowany tą rasą mógłby być w przyszości mocno rozczarowany. Bo nie takiego psa szukał.

Bo widzisz, najwyraźniej uszedł Twojej uwadze fakt, że osoby broniące użytkowości wilczaków, rozróżniają sport (do którego - jak twierdzą - wilczaki się niespecjanie nadają) od prawdziwej pracy, która ze sportem i zawodami nie ma nic wspólnego, a nawet stoi z nim w sprzeczności.

Rona 28-02-2013 19:26

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 450913)
ok, każdy z nas kocha swojego psa, uważa, że jego pies jest najmądrejszy, najpiękniejszy itd. To zrozumiałe. Kazdego z nas fascynują wilczaki. Są niesamowite, piękne i inteligentne.
.

1. tak, kocha
2. nie, nie uważa, że jest najmądrzejszy
3. nie, nie uważa, że jest najpiękniejszy
4. tak, fascynują

Doskonale znam ograniczenia zarówno masze jak i naszego psa. Pies przy swoim temperamencie nie nadawał się do dogoterapii, wyraźnie nie spodobało się jej agility, ani frisbee. Wystawy jej podeszły, ale nam ani trochę. Tłuc posłuszeństwa nie lubi żadne z nas. Na ratownika jestem za stara i mam zbyt absorbującą pracę, a pies sam przecież ratownikiem nie zostanie.:p
Dlatego robimy to, co zarówno jej i nam sprawia przyjemność i NB już kilka razy okazało się przydatne. Bynajmniej nie uważam mojej suki za użytka, czy wilczaka pracującego; nasz pies to nasze hobby, które ma sprawiać nam radość, a nie stresować czy frustrować. Natomiast nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że "wilczaki nie lubią ludzi", bo mam w domu dowód, że bywają takie, które ludzi lubią. I to nawet bardzo :lol:

dorotka_z 28-02-2013 20:02

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 450918)
Natomiast nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że "wilczaki nie lubią ludzi", bo mam w domu dowód, że bywają takie, które ludzi lubią. I to nawet bardzo :lol:


Gwoli sprostowania. Nie napisałam, że "wilczaki nie lubią ludzi". Napisałam, że wilczaki nie kochają ludzi wystarczająco. I nie mam tu na myśli rodziny czy znajomych tylko ludzi jako takich.
Zmierzam do tego, że zdecydowana większość psów używanych w ratownictwie kocha wszystkich ludzi np. retrivery czy nowofunlandy. Jest to cecha pożądana.


Natomiast cieszę sie, że mamy zgodność co to tego, że nie są rasą do sportu.

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 450917)
Bo widzisz, najwyraźniej uszedł Twojej uwadze fakt, że osoby broniące użytkowości wilczaków, rozróżniają sport (do którego - jak twierdzą - wilczaki się niespecjanie nadają) od prawdziwej pracy, która ze sportem i zawodami nie ma nic wspólnego, a nawet stoi z nim w sprzeczności.

Rozumiem, być może. Napiszcie, proszę, o wilczakach, które naprawdę pracują. Pytam serio, bez złośliwości.

Rona 28-02-2013 20:26

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 450922)
Rozumiem, być może. Napiszcie, proszę, o wilczakach, które naprawdę pracują. Pytam serio, bez złośliwości.

Zależy co masz na myśli mówiąc "naprawdę pracują".:?
To o czym wiem z pierwszej ręki - Ina w Niemczech stale współpracuje z policją - jej psy tropią "zawodowo" szukając zaginionych ludzi. Paula również od czasu do czasu pomaga Policji - Jezebeth brała udział w poszukiwaniach ciał ofiar mafii i była skuteczniejsza od psów policyjnych.

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 450920)
Gwoli sprostowania. Nie napisałam, że "wilczaki nie lubią ludzi". Napisałam, że wilczaki nie kochają ludzi wystarczająco. I nie mam tu na myśli rodziny czy znajomych tylko ludzi jako takich.
Zmierzam do tego, że zdecydowana większość psów używanych w ratownictwie kocha wszystkich ludzi np. retrivery czy nowofunlandy. Jest to cecha pożądana.

No więc jeszcze raz powtarzam, że bywają wilczaki, które są nastawione do ludzi jak goldeny czy nowofunlandy. Spotkałaś może Intifadę? Leci każdego, nawet obcego witać jakby był jej kumplem. Na bonitacji zabrakło dla niej kodu :) Tak samo jej córka Diablica. Kurt jest bardzo przyjazny i otwarty, podchodzi do obcych z uśmiechem na pysku. Widziałam też jak na ludzi reaguje Łowca! Własnie takie czw nadają się do ratownictwa, pod warunkiem, że właściciele sami są gotowi zostać ratownikami! Ilu znasz takich ludzi? ;)

avgrunn 28-02-2013 20:37

Dorota, nie wiem jak Ty z Baszti, ale ja naprawde czesto ze szkoleniem czy sportem spotkalam sie z kompletnym niezrozumieniem rasy. Wszyscy na poczatku sie ciesza ze maja wilczaka w szeregach, ale zapominaja ze zwykle metody treningowe trzeba do niego nagiac, tu moze byc problem numer jeden.
Problem numer dwa to przewodnik, wilczak powinien miec osobe, ktora musi miec pewne cechy charakteru, m.in. chec pracy z psem, cierpliwosc, luz , poczucie humoru ;) tyci ambicji bo co za duzo to niezdrowo ;) wlasnie to plus dobre zrozumienie sie z wilczakiem moze zaowocowac czyms fajnym.
Dorota, dobrze wiesz jak to u nas wyglada, bylismy razem w Lazne wiec znasz moja pierdolowatosc, mus tlumaczenia mi wiele razy no i zywkle brak konsekwencji :P, a jednak mimo to cos nam sie udaje zrobic, jakos powoli spelniamy swoje zalozenia. Ciekawe co by bylo gdyby Urcio mial ambitniejszeo przewodnika a nie takiego leniwca jak ja :lol:

jefta 28-02-2013 23:19

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 450917)
Bo widzisz, najwyraźniej uszedł Twojej uwadze fakt, że osoby broniące użytkowości wilczaków, rozróżniają sport (do którego - jak twierdzą - wilczaki się niespecjanie nadają) od prawdziwej pracy, która ze sportem i zawodami nie ma nic wspólnego, a nawet stoi z nim w sprzeczności.

Ja zwrocilam uwage na fakt ze te osoby czesto nie robia z wilczakami ani tego ani tamtego. I nie doszly w swojej pracy do muru o ktorym wspominaja Ci ktorzy ktorzy probowali.

Rona 01-03-2013 06:58

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 450938)
Ja zwrocilam uwage na fakt ze te osoby czesto nie robia z wilczakami ani tego ani tamtego. I nie doszly w swojej pracy do muru o ktorym wspominaja Ci ktorzy ktorzy probowali.

Naprawdę radzę Ci pogadać z Iną. Ona ten mur często przenika. Jej psy wyszukują ludzi po kilkunastodniowych wielokilometrowych miejskich tropach, pracują tam, gdzie "wysiadają" tradycyjne psy służbowe.

dorotka_z 01-03-2013 12:46

W kontekście dogoterapii, bardzo polecam artykuł Fundacji Pies i Staś na FB: https://www.facebook.com/notes/funda...01915559859579

anula 01-03-2013 18:43

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 450966)
W kontekście dogoterapii, bardzo polecam artykuł Fundacji Pies i Staś na FB: https://www.facebook.com/notes/funda...01915559859579

Bardzo, bardzo fajny artykuł. I tyle.

Joanna 19-06-2015 12:23

Polecam do poczytania: http://prosteszkoleniepsa.weebly.com...ojego-psa.html


All times are GMT +2. The time now is 21:56.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org