Quote:
P.S. Jestem z forumowiczów bardzo dumna - WD wraca w dobrym stylu:tard |
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
Kiedys (zanim rozpoczeto badania i zanim okazalo sie, ze i CzW moga byc nosicielami) trafialo sie robic (nieswiadomie) takie skojarzenia... Ale teraz? W czasach, gdy psy sie bada i bez problemu mozna dobrac pare, gdzie (min) jeden rodzic jest czysty robic cos takiego.. Po co? :/ Mnie interesuje jeszcze cos innego. Calkiem niedawno rozmawialam z Agnieszka o badaniach DNA Gisotsu. Chodzilo o to, ze dzieci jego cierpia z powodu przekretow w hodowli Crying Wolf i braku pewnosci co do pochodzenia tych psow... Gisu jest jednym z niewielu Crying Wolfow u ktorych rodzicielstwo mozna jeszcze przebadac (bo jego ojciec to Slowak i chetnie udostepni psa do badan) i ostatecznie oddalic podejrzenia od jego potomkow. Obiecala, ze zaraz po szczeniakach wykona i opublikuje takie badania... Teraz zastanawiam sie, czy decyzja o skonczeniu z wilczakami ma zwiazek z wynikiem..... :roll: |
Ja mam pytanie - czy Wy wróciliście do Polski? Bo mam wrażenie, że tutaj łatwiej byłoby trafić w obeznane z wilczakami ręce. Byłoby Wam łatwiej (o ile jeszcze macie ochotę na kolejną próbę). Póki co - spróbujcie nieco zmienić sposób myslenia. To, że Wam sie wydaje, że pies jest szczęsliwy i ma 'wszystko', niekoniecznie pokrywa sie z jego zapotrzebowaniem na szczęście. Wilczaki potrzebują nieprawdopodobnej kontroli emocji ze strony człowieka, są jak najczulszy sejsmograf. I to praca nad samym sobą daje najlepsze rezultaty. Nie piszę tego aby kwestionować Wasze postępowanie, piszę o doświadczeniach i popełnianych błędach. Z moich obserwacji najlepsze efekty zaliczają ci, którzy są spokojni i konsekwentni (ale też nie musztrujący, tylko czuli-jesli można), nie rzucają się od sposobu do sposobu. Znajdują najbardziej wyczerpujące zajęcie dla psa, wchodzą w spokojne rytuały. Było o tym wyżej.
Ale jeśli podjęliście decyzję o oddanu psa do adopcji - szukajcie intensywnie, to jeszcze wiek, który daje psu szansę. I nie gniewajcie się, ale chciałabym aby każde wyguglowanie frazy 'czechosłowacki wilczak' dawało w pierwszych wynikach Wasz pierwszy post :( Bo serce sie kroi, w jak zastraszającym tempie pojawiają się takie przypadki, jak Wasz. Trzymam kciuki aby młody miękko wyladował. |
Quote:
... Mnie trochę zastanawia to nie dające się opanować jedzenie różnego "ścierwa", w tym własnych odchodów... Emka napisałaś, że Wasz wilczak je dobrze i różnorodnie. W tej sytuacji raczej bym odchodziła od myślenia, że czegoś mu w pokarmie brakuje. Raczej zaczęłabym się zastanawiać, czy to nie jakieś nerwowe "natręctwo". Psy zestresowane miewają takie akcje, choćby w postaci wygryzanie sobie sierści do żywego mięsa na łapach czy ogonie. Napisałaś, że pies cierpi z powodu stresu związanego z Waszą nieobecnością. Może u niego to jedna z form rozładowywania stresu?.... I bardzo, niestety, wątpię, że Wasz pies jest szczęśliwym psem. To co napisałaś, nie wskazuje na to. Stres związany z Waszym zostawianiem go samego, jeśli natychmiast go nie rozwiążecie i nie zastopujecie będzie się rozwijał i może wejść nawet w niebezpieczne "rejony". Znane są przypadki, gdy wilczak potrafił stać się zagrożeniem także dla własnego Opiekuna. O nowym nawet nie wspominam. Z serca radzę szybko podejmować decyzję, co chcecie: pracę "na maxa", by pies został w Waszej rodzinie, czy oddanie go. Roczny wilczak z chęcią do przejęcia kontroli, to "nie przelewki". Możecie sobie narobić sporo kłopotów. I psu też. ... Ładny chłopiec ten Wasz Astro. ;-) ... P.S. W sumie, to się nie dziwię, że Wasza hodowczyni nie wspomniała Wam o Wolfdogu..... :twisted: |
Quote:
|
Quote:
Jestem w stanie zrozumiec - choc od zawsze uwazalam to za dranstwo jeszcze w czasach, gdy dotyczylo Czech i Slowacji - 100% podwyzke ceny zalezna od miejsca zamieszkania. Nie akceptuje tego, ale tak jak wyzej - mamy wolny rynek i za szczenie mozna nawet kazac placic sobie sztabkami zlota... To nabywcy decyduja, czy placa kosmiczne ceny, czy kupuja szczeniaka w normalnej cenie... Ale czego nie jestem w stanie zrozumiec to fakt, ze jesli juz nakazuje sie placic komus 2 razy wiecej za szczenie to nie raczy sie nawet pozalatwiac czegos takiego jak papiery w zwiazku i papiery potrzebne do wywiezienia szczeniaka za granice... |
Quote:
|
Quote:
"Liczman" się znalazł..... :lol::lol::lol: |
Kurcze mało przyjemna sprawa... Czytam ten wątek z 2 powodów:
1). Moja Aroon jest od Agnieszki (i jako hodowca - przynajmniej w moim przypadku kontakt był dobry- były szczepienia, książeczka zdrowia, wyprawka i dobre rady - zanim przywiozła mi moją buraskę były długie rozmowy i opowiadania o rasie / choć ja wcześniej już jakąś wiedzę zebrałam - choć z drugiej strony opowiadanie o życiu z wilczakiem to jak uczenie latania ptaka kiwi;) - i absolutnie nie jestem adwokatem Hodowczyni - nie wiem jak zachowywała się do innych 2). Jak wszyscy (większość) wie - jestem tym "bystrzakiem" co adoptował podrostka;P U nas się ułożyło (myślę, że po ponad roku życia razem mogę tak powiedzieć). Dużą pracę w adaptację miała Aroon - która bardzo szybko mu pokazała kto rządzi i jakie są zasady :lol: Atman jest bardzo zrównoważony - ma jednak swoje odpały, które wyniósł z domu poprzedniego - a mianowicie ucieczki - tak trzeba go pilnować - mimo biegania, męczenia i wysokiego płotu potrafi dalej dać nogę (nie, nie codziennie, ale raz na jakiś czas coś mu odwala i leci na "glinki" by zażyć rybnego zapaszku:rock_3) - ale nie o to chodzi w tym wątku.. Chodziło mi o to jak duże ma znaczenie pierwsze przyzwyczajenia z domu... Jeśli teraz pies ma aż tak duży problem ze zostaniem samemu w domu/bez swojego przewodnika - znaczy, że przywiązanie jest bardzo duże. Ja osobiście się zastanawiam w jaki sposób mógłby się odnaleźć w nowym domu - do nowej rodziny/przewodnika.. Ile czasu zajmie mu adaptacja - czy jest możliwa pełna asymilacja z nowym przewodnikiem? |
Aha i mam jeszcze jedno pytanie...
Czemu właściciele pieska w ŻADNYM swoim poście oficjalnie nie napisali co to za pies i z jakiej hodowli? Bo wiecie..z zasady jak się chce oddać w dobre ręce czy też sprzedać (nie ważne) to jest to jedna z pierwszych informacji, które się podaje (a parę osób prosiło o tą informację). Bo za tym idzie rodowód, badania etc... A tu tylko poszlaki - większość się domyśliła o kogo chodzi, ale jakby nie patrzeć - ta informacja powinna się pojawić... |
Quote:
Ja nie chcę się tu za bardzo mądrzyć, bo moje doświadczenie obejmuje tylko jednego - mojego Wilczaka, ale chciałam napisać co zaobserwowałam u swojej suki. Jak zostawała sama w domu, gdzie nic się nie działo, to wymyślała sobie sama rozrywki, co kończyło się oczywiście demolką. Problem się rozwiązał, gdy zaczęła zostawać w kojcu w ogrodzie gdzie widać jak przez cały czas wszystko obserwuje. Wilczak cały czas monitoruje otoczenie, to go pobudza, jeśli nic się nie dzieje Wilczak zaczyna się nudzić, a wiadomo, znudzony Wilczak to Wilczak sfrustrowany... Myślę, ze warto rozważyć zapewnienie jakiejś rozrywki psu, gdy jest sam w domu, nie wiem, chociażby widok przez okno, jeśli za nim jest coś co Wilczaka interesuje (np. inne zwierzęta), albo jak wcześniej pisałam, coś co może wciągnąć do klatki i rozszarpać jako namiastka polowania;-) I jeszcze wydaje mi się, ze nie trzeba straszyć obecnych właścicieli, jak jednak zdecydują się oddać psa, że robią mu taką straszną krzywdę, zdecydowana większość psów daje sobie z tym radę (czasem gorzej z właścicielem;-)) Natomiast ja nie bardzo sobie mogę wyobrazić Wilczaka, który jest szczęśliwy siedząc przez 8 godzin zamknięty w klatce, nawet jeśli poza tym jest wybiegany. Ktoś tu wcześniej pisał, że Wilczaki męczą się psychicznie a nie fizycznie i ja się z tym w zupełności zgadzam. Najgorszą rzeczą dla Wilczaka jest brak stymulacji i nuda. Oczywiście wiem, że to nie jest recepta na wszystkie problemy, ale myślę, że to też należy wziąć pod uwagę. |
Wilczak wilczakowi nie równy.
Są takie co w trakcie nieobecności przewodników przesypiają nie zamykane w mieszkaniu i są grzeczne (podobno;) Ja swoich nigdy nie zamykałam w kennelu/klatce w mieszkaniu. W trakcie mojej nieobecności biegają po dworze... (Atman czasem w kojcu - bo skubany idzie nasz szukać;) I wiem, że w swoim czasie (teraz szczęśliwie wyrosła już z tego Aroon) wyła.. Tyle ile mnie nie było wyła...3h, 5h ..8 h.... Bez przerwy. I tak..myślę, że to był lęk separacyjny. Miała zajęcia, 2 psa za płotem i kota..zabawki, przechodniów i teściów za płotem co co chwilę do niej wychodzili, żeby wiedziała, że nie jest zupełnie sama (czasy jej młodości ;) A i tak wyła.... Powiem więcej był moment, że tak silna była potrzeba jej bliskości ze mną, że np. jak chodziliśmy na spacery i wchodziłam do sklepu a przed nim zostawał z nią mój mąż to też wyrywała się i wyła... I szczerze to nie sądzę, że gdybym w tamtym okresie musiała komuś ją oddać to było by "dała sobie radę". |
Quote:
|
Quote:
Quote:
|
A może spróbujecie feromonów. Tu daje link http://www.zooexpress.pl/go/_info/?id=2414
Nie działają jak machniecie czarodziejskiej różdżki, ale może pomoga na tyle uspokoic psa żeby można było z nim popracowac nad zostawaniem w domu. |
Quote:
Swoją drogą ja swojego Wilczaka przez pierwsze pół roku oddawałam 5 razy dziennie;) a w pracy zaczęli podejrzewać, że mąż mnie bije, bo miałam tak posiniaczone ręce;) Ale przetrwałyśmy i teraz jest OK. |
Witam wszystkich, tutaj mąż emki, postanowiłem że ja cos napisze teraz z racji tego że przebywam sam na sam z psem:) Fajnie że tak sie temet rozwiną i dziękuje za zaangażowanie.
Postaram sie odpowiedzieć na większość pytań i opisać obecne zmiany. 1. Szczeniaka kupiliśmy z hodowli w Sulejowie, my mieszkamy w Piotrkowie Trybunalskim. Swoja drogą fajnie jakby gdzieś w okolicy można było się spotkać z innymi posiadaczami Wilczaków. Do tej pory Astro nie miał szansy na spotkanie z takowym. 2. Co do leków separacyjnych i tych stress-niespodzianek postanowiłem podejść nieco inaczej do tematu (mam nadzieje że nie robię błędu ale zaczyna działać). Zrezygnowałem z klatki a z racji tego że mamy ładna pogodę balkon jest cały czas otwarty zaryzykowałem i zacząłem opuszczać na chwile mieszkanie widząc że pies jest pochłonięty obserwacja. Oczywiści gdy tylko usłyszał trzaśniecie drzwiami, zaraz leciał i drapał w drzwi ujadając. Odczekałem aż przestanie, czyli pobiegnie na balkon tam poszczekać, wtedy wchodziłem i jak gdyby nic nie zwracałem uwagi na psa. I tak znowu i znowu na coraz dłużej i muszę powiedzieć ze Astro został już sam parę razy i tylko dwa razy w tym tygodniu musiałem posprzątać. Raz gdy poraz pierwszy został na dłużej, do warzywnika po pomidory pobiegłem ;). Potem jeszcze byłem wyrzucić śmieci i nie trzeba było sprzątać Astro tylko szczekał i wył. No i teraz właśnie sprzątałem ale to przez pecha, bo wyskoczyłem na szybko do sklepu licząc na szybka akcje ale pani akurat uczyła się zakładać rolkę papieru do kasy, szło jej fatalnie a ja już w głowie obstawiałem jakie będą straty, na szczęście, jak wyszedłem (ze sklepu widać nasz balkon) Astro stał na balkonie i obserwował otoczenie jak mnie zobaczył ucieszył się i wbiegł do domu na klatce słyszałem że szczeka pod drzwiami. Nie było mnie dość długo jak dla Astra bo dobre 10min. Na balkonie znalazłem na wpół zjedzona / rozdeptaną kupę ale pies był już spokojny. Mimo tej kupy byłem z niego dumny :) 3. On cierpi na syndrom niespokojnej szczęki on po prostu musi coś kłapnąć. Jak kogoś chce zachęcić do zabawy to właśnie podszczypuje tak, najgorsze że ludzie sie go boja i ich ruchy i krzyki bardziej podkręcają go. Ja nie odskakuje tylko stanowczo i głośno mówię nie wolno, robi wtedy te słodka smutna minkę ale odpuszcza 4. Co do podjadania to chyba szczeniaki tak mają? Zbierają i chrupie co się da, wydaje mi się że wyrośnie z tego? Odnotowałem że jest coraz bardziej wybiórczy w tej konsumpcji. Ciesze się że ten temat się tak potoczył bo w głębi serca nie chcemy oddawać naszego Dzika. Przez te 10 miesięcy tyle przeszliśmy razem, Astro to już część naszego życia nie wyobrażam go sobie w grupie psów w jakimś schronisku. Jak byśmy musieli go oddać to tylko i wyłącznie indywidualnej osobie którą we trójkę dobrze poznamy. Puki co walczymy dalej. Popieram piszących tu doświadczonych przewodników, rada dla laików zanim weźmiecie psa zastanówcie się 2 razy zanim Wilczaka 10 razy. Są to cudowne stworzenia ale mega absorbujące. |
Quote:
można się kiedyś spotkać w pół drogi między Wawą a Piotrkowem T. Nie ma problemu - tylko ustalić trzeba z wyprzedzeniem. |
All times are GMT +2. The time now is 11:05. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org