Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Z życia wzięte.... (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=32)
-   -   Przygody Varga ):> (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=1663)

Agnieszka 15-01-2005 20:51

Przygody Varga ):>
 
Wczoraj poszłam z Vargusiem na spacer, a że miałam tylko 1,5 h wolne, to wybraliśmy krótką dróżkę spacerową wzdłuż rzeki. Kto był w Supraślu i widział, to wie, że Supraślanka jest strasznie pokręcona, poza tym rozchodzi się na dwa koryta. I droga spacerowa wiedzie między starym i nowym korytem rzeki, ale i tak całość jest tak bardzo zagmatfana, że czasem się nie wie, czy człowiek/zwierze po drugiej stronie rzeki gdzieś-tam jest po tej samej stronie co my, czy nie... I idąc wzdłuż starego koryta natrafia się w pewnym momencie na mostek, za którym są już tylko rozległe pola sięgające daleko pod las. Zazwyczaj tam chodzimy z Vargiem, ale tym razem postanowaiłam zbadać teren przed mostkiem, czyli też duże, podmokłe pola, trawy, gdzieniegdzie wysokie kępy krzaków. I jak już byliśmy daleko od głównej ścieżki spacerowej, którą tu można dojść, a nieco bliżej mostku, przed Vargiem wystartował bażant. A wilczek oczywiście wyrwał za nim, zaczął biec, daleko, coraz dalej 8) Nie wołałam go, bo i tak za moment by wrócił. I faktycznie, gdy już przebiegł z 50 m to zawrócił się, i rzucił w moją stronę. I, niewiedzieć czemu, przebiegł prze mostek na drugą stronę rzeki, podczas gdy ja wciąż byłam na tej "pierwszej"... I wołam go, wołam, dzieliło nas tylko pare metrów - koryto rzeczne, a on się przestaszył, nie wiedział jak do mnie wrócić. A ja wciąż, spokojnie, nawołuję go, gdy nagle patrzę - a Varg się rzucił do biegu w zupełnie przeciwnym kierunku, co most, no i zaczął się szybko ode mnie oddalać! Ja z kolei wystraszyłam się tym jego nagłym wypadem i zaczęłam biec ku mostokwi, żeby się znaleźć na tej samej stronie, co pies, ale trochę do niego miałam... W końcu, jak już byłam po stronie Varga i zaczęłam go szukać, to z przerażeniem stwierdziłam, że psa ani słuchy, ani widu :shock: Już miałam przed oczami najgorszy obraz, że Varguś gdzieś daleko się zagalopował i teraz nie wie, gdzie jest, gdzie ja jestem - że on się zgubił, a zaraz przylezie jakiś wędkarz (których tam jest sporo) i narobi harmideru i jeszcze przypadkiem coś psu zrobi, lub co gorsza - pies mu, ze strachu :P Ale nie... Patrzę - po przeciwnej stronie rzeki (dokładnie tam, gdzie byłam przed chwilą) stoi dumny Varg, uśmiecha się do mnie... W poszukiwaniu pańci przepłynął rzekę wpław :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: I później już wszystko dobrze się skończyło, bo ja zaczęłam biec ku mostkowi, pies też, i spotkaliśmy się mniej więcej w połowie ;)

z Peronówki 15-01-2005 22:31

Nasze tez tak kombinuja - to samo zachowanie widac nie tylko w przypadku rzeki, do ktorej w danym momencie nie chca wejsc, ale np jesli zdarzy sie im wejsc na jakies podworko to zapamietuja, gdzie bylo wyjscie i jak sie konczy plot to pedza do tylu, aby sie wydostac.

Mielismy tez zu tym problem na coursingu, gdy z Pavlem chcielismy zrobic pokazowy bieg przez wode (plytki stawik). Wszystkie wilczaki tak kombinowaly aby sie nie zamoczyc w pogoni za wabikiem, ze jedynie dzieki jednej parze psow udalo sie nam zrobic fotki CzW pedzacych przez mokradla... ;)

Agnieszka 15-01-2005 22:38

Quote:

Originally Posted by Margo
Nasze tez tak kombinuja - to samo zachowanie widac nie tylko w przypadku rzeki, do ktorej w danym momencie nie chca wejsc, ale np jesli zdarzy sie im wejsc na jakies podworko to zapamietuja, gdzie bylo wyjscie i jak sie konczy plot to pedza do tylu, aby sie wydostac.

Varg chyba nie nie chciał wejść, a nie widział innego wyboru już ;) Tzn. zgubił drogę :oops:

Quote:

Originally Posted by Margo
Mielismy tez zu tym problem na coursingu, gdy z Pavlem chcielismy zrobic pokazowy bieg przez wode (plytki stawik). Wszystkie wilczaki tak kombinowaly aby sie nie zamoczyc w pogoni za wabikiem, ze jedynie dzieki jednej parze psow udalo sie nam zrobic fotki CzW pedzacych przez mokradla... ;)

A to to znamy, znamy... Rzucamy psu patyk do stawiku, a on tylko kombinuje, jak tu wejść, by zostać jak najbardziej suchym :twisted: Krąży wokół wody, patrzy, porównuje i wybiera najodpowiedniejsze miejsce 8) Czyli tam, gdzie najblizej mu ;p

Narvana 15-01-2005 23:20

Quote:

Originally Posted by Agnieszka
A to to znamy, znamy... Rzucamy psu patyk do stawiku, a on tylko kombinuje, jak tu wejść, by zostać jak najbardziej suchym :twisted: Krąży wokół wody, patrzy, porównuje i wybiera najodpowiedniejsze miejsce 8) Czyli tam, gdzie najblizej mu ;p

Skad ja to znam 8)

Rona 16-01-2005 13:05

Re: Przygody Varga ):>
 
Quote:

Originally Posted by Agnieszka
Patrzę - po przeciwnej stronie rzeki (dokładnie tam, gdzie byłam przed chwilą) stoi dumny Varg, uśmiecha się do mnie... W poszukiwaniu pańci przepłynął rzekę wpław :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: I później już wszystko dobrze się skończyło, bo ja zaczęłam biec ku mostkowi, pies też, i spotkaliśmy się mniej więcej w połowie ;)

Serduszko dzielne, kochane, ten Twój Varg.... To się nazywa miłość! Historia jak z romantycznego filmu, zwłaszcza to spotkanie na końcu :D Dobrze przynajmniej, że rzeka nie była wezbrana i dobrze się skończyło....
Tina, jak zobaczyła kiedyś pana na górnej krawedzi kamieniołomu, to potrafiła pędem wbiegać po prawie pionowo usypanym rumowisku, raniąc łapy na ostrych skałach.... osuwała się, kamienie latały w powietrzu a ona jak ten czołg - byle bliżej pana....

Agnieszka 16-01-2005 13:57

Re: Przygody Varga ):>
 
Gaga, fotki super! Guga świetnie wygląda lecąc :)

Quote:

Originally Posted by Rona
Serduszko dzielne, kochane, ten Twój Varg.... To się nazywa miłość! Historia jak z romantycznego filmu, zwłaszcza to spotkanie na końcu :D Dobrze przynajmniej, że rzeka nie była wezbrana i dobrze się skończyło....

Nasza rzeka raczej nie bywa wezbrana, jest łagodna i jak już, to jedynie rozlewa się bardzo, bardzo po łąkach :) Ale tak, też wtedy pomyślałam, że gdyby ktoś obserwował to wszystko skądś, widział dokładnie położenie moje i psa, to mógłby zrobić z tego romantyczny film z happy endem :twisted:

Quote:

Originally Posted by Rona
Tina, jak zobaczyła kiedyś pana na górnej krawedzi kamieniołomu, to potrafiła pędem wbiegać po prawie pionowo usypanym rumowisku, raniąc łapy na ostrych skałach.... osuwała się, kamienie latały w powietrzu a ona jak ten czołg - byle bliżej pana....

:) Typowo wilczakowe - dla pana wszsytko :) I co z tego, że potem łapy beda boleć, skoro pańcio jest... :mrgreen:


All times are GMT +2. The time now is 18:41.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org