Wynikami w szkoleniu pewnie pochwali sie jeszcze Marzena, bo Ruda rzeczywiscie blyszczala na tropieniu i po kilku dniach potrafila juz nie tylko wypracowywac zakrety, ale i probowala swoich sil w prawdziwym tropieniu ratowniczym... Pewnie pozazdroscila Dewi jej wynikow z tamtego roku...
Co do nas to jedyne co moge zlego napisac o obozie to to, ze TRWAL TAK KROTKO!

Zakonczylismy z Burymi wiekszosc egzaminow - za rok stawiamy na tropienie i to na nie kladziemy teraz nacisk bo mamy chrapke na IPO-FH...

I kilka podobnych z tego dzialu....
Przemek zakonczyl oboz jako osoba, ktora zaliczyla go z najwieksza iloscia udanych egzaminow (ZZO, 2x ZPU1, FPR1) ... A konkurencja byla spora, bo wilczaki stanowily tylko jakas polowe ze startujacych psow i stawal w szranki np. z maliniakami, ONami i ...oczywiscie miniaturowym jamniczkiem...
Czego nam jeszcze brakowalo to osob, ktore byly z nami w poprzednich latach - za rok Wam nie odpuscimy... (nie musze chyba wymieniac kogo mam na mysli...

)
Oboz zakonczyla klubowa wystawa CzW. Sedziowanie mozna pominac milczeniem, bo sedzia zdecydowanie preferowal limfatyczne, owczarkowate psy i kazdy pies z prawidlowym katawaniem dostawal "zbyt malo wydajny ruch" o perelkach w stylu "zbyt krotki ogon" juz nawet nie wspomne...

Nic dziwnego, ze na wystawe nie zgloszono zadnego z bardziej znanych i uznanych psow tej rasy...
Ale klubowe wystawy maja inny plus - zwykle bywa na nich (jak i na kazdym co wazniejszym "wilczakowym" spotkaniu w Czechach) jako widz sam Karel Hartl, wiec mloda generacja miala szanse na jego poznanie... Najbardziej wpadl mu w oko Geryon (co nie dziwi), a my uslyszelismy wiele milych slow o naszych szczeniakach i pracy hodowlanej... Psy wpadly mu w oko, wiec nic dziwnego, ze przy zdjeciach tryskal dobrym humorem...
Niedlugo znow sie z nim spotkamy ponownie...

A z reszta uczestnikow obozu najpozniej za rok....