No wlasnie dlatego chce sie dowiedziec jak to wyglada w realiach, bo powiem szczerze sam pierwszy raz o tym slysze, i pomyslalem "kto wie, moze u wilczakow to tak wlasnie dziala", a z racji ze jest to okres wychowywania sie nawzajem (ja i wilczak) dobrze jest posluchac/poczytac wasze doswiadczenia, zeby nie popelnic bledow w wychowaniu, chociaz zapewne jakies sa nieuniknione.
To jak juz sie tak zapedzilem zadam jeszcze pytanko z cyklu "jak reagowac". Suczka od kilku dni ma taki napad radosci, ze wywala swoja miske z woda - powodz na pol kuchni rodzi w niej najwieksza frajde co objawia sie w postaci niekontrolowanych poslizgow wykonywanych z rozbiegu pokoj-kuchnia

Oczywiscie ukracam te ekscesy karceniem slownym, stanowczym NIE lub nie wolno, ale skutkuje to na chwile, do momentu kiedy miska znow nie ma wody, czyli 10 minut pozniej znowu powodz. Wiec jesli slowa to za malo, co wtedy?? klaps?? smyrniecie palcem po ogonie?? (na posokowca to dzialalo

)