Gdzies kiedys był fajny tekst o tym jak pies potrafi zrezygnowac z sygnałów ostrzegawczych, warczenia, marszczenia sie itp jeśli te sygnały skutecznie wytepimy. Wtedy jest niefajnie bo ostrzezenia brak. Ludzie na ogol lubia interpretowac spie sygnaly jako przejawy agresji - nawet jesli agresywne nie sa. Bo sa jedynie ostrzezeniami.
Nie wiem tez czy nazwalabym agresja proby mierzenia sie czy chocby zaznaczanie swojego okregu (w srodku np jest jedzenie). Jak do tej pory nikt nie skatagowal elementow psiego jezyka i czesto sie o ten brak potykamy.
To troche jak ze slawetna dominacja - najlatwiej wrzuic cos do jednego z dwoch worko : dominacja albo agresja. A to zdecydowanie za malo
Czesto wspominam niejakiego Darka z okolic Gliwic, uczestnika dawnej listy krakowskiej o psach (Margo pewnie pamieta). Facet uczyl nas postrzegania "dystansu" i operowania nim.. ilez zachowan "agresywnych" wtedy znika to szok

ALe to chyba juz OT :P