No i wszystko sie wydało

psów nie widziałam ale wiem, że sa bo owa miła kelnerka nam powiedziała

Zresztą przed knajpę podjechala jakaś kobieta i bure zianteresowały się jej autem, wymieniliśmy jakieś uprzejmości na temat ew. zabrania naszych psów i tyle

Był jeszcze jeden (prezystojny) młody człowiek w pick-upie typu Nissan czy coś takiego. Tez tam ale wczesniej latał z profesjonalnym sprzętem fotograficznym po Sinych Wirach, focił nam wilczaki i później spotkaliśmy się ponownie własnie pod Biesiskiem

Starsznie mały ten świat
Ja za pierogami ruskimi specjalnie nie przepadam ale jedliśmy marynowane mięska z grilla... mmmm.. pychota była .