Uwielbiam takie spotkania, dorosłych samców z maluszkami. W tych pierwszych jest wtedy tyle nie widzianej na co dzień delikatności, że mnie osobiście to okrutnie rozczula. Max jak obcuje z takim maluszkiem jest taki fajnie niezdarny, bo tak się stara nie zrobić mu krzywdy a przy tym koniecznie chce się nim zaopiekować, więc w użyciu zostają takie gesty jak delikatne skubanie w dupkę i pilnowanie dosłownie jak kwoka każdego jego ruchu aby maluszek nie zrobił sobie krzywdy. Te spotkania są naprawdę wyjątkowe i nie wiem jak Wy ale ja mam pewność, że taki duży jeżeli tylko nie ma zaburzeń psychicznych to nie ma siły aby zrobił małemu krzywdę. Mało tego takiego małego to duży nawet nie próbuje ustawiać, niech bryka jeszcze z miesiąc dwa bez wychowania

. Chyba bardziej wówczas maluchy wychowywane są przez suki niż dorosłe samce. Samce są chyba wtedy właśnie od rozpuszczania. A co? niech małemu diabełkowi pobłyszczą troszkę oczka, że mu wszystko wolno. Ale słodziaki i duży i mały. Daj Gaga jeszcze trochę fotek.