Rzecz nie w obchodzeniu przepisów tylko odpowiedzialnosci , wedrowalam ze swoja suka po Bieszczadach i tak gdzie byl nakza prowadzenia na smyczy - byla na lince. Ona co prawda i tak chodzi tuz przy nas ale przepis jest przepis.
Gdyby nie bylo zlych doswiadczen z nieodpowiedzialnymi wlascicielami psow w parkach narodowych ( zakaz jest ustawowy i nie dotyczy tylko TPN-u) to dzis moglibysmy z tymi psami wchodzic.
Wtopa jest w tym, ze w stosunku dopsow wydano zakaz i uwaza sie problem za rozwiazany a w stosunkudo ludzi nie moga sobie poradzic...a starca na ty7m lokalne spolecznosci bo psiarze , ktorzy coraz czesciej wakacjuja z psami - pojada gdzie indziej.
pozdrawiam
Gagal
|