Quote:
Originally Posted by Margo
...zapomnialam o swistakach...  I wszystko byloby OK, gdyby nie swistaki... To bylo dla Wiewiorki za duzo - po krotkim czasie miala juz dosyc ich gwizdow, a tu co stoisko sprzedawano caly komplet. Pluszowe swistaki male i duze, jasne i ciemne. I kazdy co chwila swistal....Juz mialam ochote jedenego jej kupic w prezentcie....
|
A zawijaĆy sreberka?
Quote:
Originally Posted by Margo
Niestety... To strasznie dziala na nerwy - i nie chodzi tylko o wyjscia w gory, ale o zwyczajne podejscie do psow. Na Slowacji bedac z psem moge wiele - nie ma problemu z wejsciem na zamki (czasem nawet i do muzeum wpuszcza), pochodze po gorach, pozwiedzam. A u nas: w gory - nie, do zamku - nie, do ogrodow - nie, w miescie jeszcze gorzej, bo sa perelki, ze trzeba nie tylko na smyczy, ale i w kagancu. I coraz to glupsze przepisy sie pojawiaja...
|
Jestem w stanie zrozumiec zakaz wejscia do muzemu, ale tereny otwarte?? Jak sie okazuje u nas najlatwiej jest wydac zakaz i cieszyc sie, ze problem rozwiazany

Calkiem jak z aborcja.....zakazalismy i udajemy ze problemu niet ....
Quote:
Originally Posted by Margo
Gadali, ze takie psy poluja na zwierzyne - to juz podchodzilo pod fobie maniakalno-przesladowcza, bo kolo schroniska na pastwisku paslo sie stado krow, a co ranek przez 'plac szkoleniowy' przeganiano nam owce, ale nie bylo nawet jednego drasnietego zwierzecia, nawet jednego wypadku pogryzienia krowy, czy owcy.
|
Alez ja ich rozumiem

Szczekajace tudziez wyjace stado psow skutecznie moglo trzymac zwierzyne nieco dalej niz mysliwi przyzwyczaili sie chodzic.....pisalam juz o ekstremalnych sytuacjach gdzie bieszczadzcy "mysliwi" wysypywali kukurydze przez okno lazienki i strezlali do jeleni, ktore nauczyly sie tam - pod to okno przychodzic
W koncy jak ktos ma obeicane trofeum mysliwskie i zaplacil to trzeba sie z umowy wywiazc, nie? A tu przyjezdzaja tacy z psami i niwecza caly deal....
Quote:
Originally Posted by Margo
Jesli chodzi o zdziczale psy, to z tego co wiem, to czytac nie potrafia i do parku i tak wejda. Ale jakos nie chce mi sie wierzyc, ze rodzinka, ktora wziela swojego Pimpusia na wczasy pozwala mu polowac na niedzwiedzie i sarny po tatrzanskich graniach. Taki psiak albo idzie na smyczy, albo jesli sie slucha maszeruje na wolno. Bralismy udzial w kilku takich spacerach po gorach wraz z banda kilkudziesieciu CzW (w Slowacji), ale nie uciekl ani jeden pies, ani jeden sie nie oddalil.
|
Dodajmy do tego psy lesniczych - te normalnie smigaja po lesie, podczas pracy takiego lesniczego - poza tym zwierzyna jednak trzyma sie na dystans od uczeszczanych szklakow turystycznych....a na niedzwiedzia domowy pies raczej nie zapoluje .....
Logiki w tym za grosz....
Quote:
Originally Posted by Margo
a na koncu zgubilismy jedynie Holendrow...
|
pozdrawiam
Gaga