Co się tyczy mleczkaów-kiełaków, to ja z niecierpliwością (zresztą nie tylko ja

) czekałam, aż Vargowi zacznie się ten górny ruszać, żeby go sobię zachować na pamiątkę

i już był taki moment, że ten kieł tak już się ruszał, że prawie wisiał, ale jednak nie chciałam mu sama go "odebrać", żeby nie było bólu czy czegoś...

Sytuacja wyglądała następująco: Varg otworzył paszczę, ja zobaczyłam kieł, Varg zamknął i znów otworzył i kiełka już nie było

musiałam się zadowolić dolnym, który znalazłam jakiś czas później na ziemi