Quote:
Originally Posted by anetawron
Poznałam tylko Zygzaka i bardzo mi się spodobał + ten charrrakterek 
|
No tak... Zygzak ma w charakterze takie coś, że nawet mnie poruszył, mimo iż wilczak (i wiadomo, że wyrośnie z niego owczarek ;o) Wtedy nie myślałam o niczym innym, niż obserwować go, obserwować i obserwować. Takie to było ciekawe, co on zaraz zrobi. Myślący pies. Jeszcze jednego takiego psa spotkałam w życiu - to charcia kundelka, Saba. Nieprawdopodobne, czego potrafiła dokonać mając niecały rok, a do czegoś dążąc. W Zygzaku widać było potencjał nieustannie ciekawych podejmowanych prób.
Szkoda, że nie udaje się ani mi ani adminom tej listy bardziej zachęcić właścicieli do dzielenia się swoimi obserwacjami, i poświęcania czasu na takie nużące bzdurki, jak opisywanie, co robi pies. Uwierzcie - ktoś to czyta! Nawet jak są to dwa krótkie zdania.
No bo zakochać się w psie można różnie. Weźmy psa, z którym kontakt byłby dokładnie musiał być w drugą stronę. Nie pies szukałby w człowieku czegoś dla siebie, chociaż by szukał, ale człowiek musiałby się dostosować, żeby pies go zrozumiał. Taki pies/układ to Botis. To pies którego mam ochotę miziać po pysku. On gdzieś w środku, pewnie tak jak każdy, ale u niego jakoś szczególnie to zobaczyłam, potrzebuje nieustannego zapewniania, że jest w porzo. On byłby, w moim wrażeniu, podobny do wymarzonego, gdy chodzi o porozumienie z psem na poziomie dostosowywania MOJEJ komunikacji do tego, co pies rozumie.
Rozumiecie co piszę?

maria i wufi