Gaga, nie ukrywam, że rozważamy przeprowadzkę

ale troszkę dalej niż do Wawy

Do straży miejskiej nie dotarłam, ale mała była ze mną w knajpie na piwku, a potem na obiadku

wszędzie było super, w knajpie dostała miskę z wodą. Żyć nie umierać. Zapytałam panią z obsługi, czy w zimie można z psem wejść do środka (bo mowa oczywiście o ogródkach), dowiedziałam się, że jeśli pies grzeczny (to w ocenie właściciela) to nie ma problemu
Ale w tramwaju znowu mnie dobito... Moja sucz jeszcze nie jeździła autobusem, bo ja sama się boję i nimi nie jeżdżę... z powodu psa przekonałam się do tramwajów, więc czasem sobie jeździmy i suka super, zero stresu, siedzi sobie albo kładzie się na podłodze. Już nawet nie zaczepia ludzi, bo kiedyś z każdym musiała się pomiziać

No więc weszłyśmy do tramwaju, skasowałam te 4 bilety, a że nie było miejsca siedzącego choć luźno to ustawiłam się przy barierce. Bardzo 'niemiły' pan przegonił nas z krzykiem: 'Tam sobie idźcie!!, odsuń się pani z tym psem ode mnie bo mi spodnie ubrudzi/obślini' :/ Dodam, że mała nawet go nie dotknęła

Miała też kantarek, który robi u nas za kaganiec... za to podczas kupowania biletów w kiosku K-lee wskoczyła przednimi łapami za ladę, pan się bardzo ucieszył, wymiział, wygłaskał, skomplementował i prawie się rozpłakał, bo dopiero co odeszła mu suczka ON-ka...
Powinni Wrocław daleko na wschód przesunąć :/ A ja oszaleję w tym niesympatycznym mieście...