Halla gazownik
Witam wszystkich,
chcialam opowiedziec co nam sie przytrafilo w ostatni piatek. Niestety w zwiazku z powrotem do codziennosci (praca, praca, etc.) musielismy zaczac pozostawiac nasza Halle kochana sama w domu. Pierwszego dnia, w czwartek, "tylko" przestawila lodowke, ktora zatarasowalismy wejscie do pokoju dzieciecego (oraz klatke transportowa, ktora miala uniemozliwic (ha, ha, ha) wejscie do naszej sypialni) stracila rosliny z parapetow, aby dostac sie do okien i sprawdzic czy nas gdzies nie widac, wyjela z szafki kuchennej olbrzymi kosz wiklinowy z "waznymi" kuchennymi sprawami - o kupce i siusiu oczywiscie nie wspominajac!
Ale to co zrobila dnia nastepnego przeroslo nasze najsmielsze oczekiwania. Poniewaz oprocz lodowki i klatki transportowej uzylismy dwuzylowego kabla do zwiazania klamek, zatem wejscie do pokoi sie nie udalo - nalezalo znalezc sobie inne, ciekawe zajecie. Po "zdjeciu"ocieplenia z drzwi wejsciowych (dobrze, ze przy remoncie przed dwoma miesiacami nie zdazylismy ich wymienic!) oraz zeskrobaniu czesci framugi (ta niestety byla wymieniana - ladna byla) Halla sforsowala czesc Lanosa (kratke z bagaznika), ktora zabezpieczylismy newralgiczna czesc kuchni i .............. odkrecila dwa kurki z gazem!! Dobrze, ze zanim wrocilismy z pracy w domu pojawila sie babcia z nasza corka, ktora zazegnala realna grozbe eksplozji - jak to okreslila "w mieszkaniu bylo gesto od gazu". Az nie chce myslec co by bylo gdyby ........
Tak wiec od dzis dla swojego dobra Halla siedzi w klatce co bardzo jej sie nie spodobalo, oj bardzo! Niestety nie jestesmy w stanie przewidziec co moze jeszcze wpasc jej do glowy pod nasza nieobecnosc- a bardzo ja polubilismy, mieszkanie nasze takze i nie chcielibysmy stracic ani jednego ani drugiego!
Czego to wilczaki nie wymysla.
Pozdrawiamy serdecznie
Joann, Adrian i Halla gazownik
P.S. Czy wszyscy to przechodziliscie?????????
|