Redire-na wolfdogu są artykuły na ten temat, wiele jest tez watków na forum.
Faktycznie treningi nie powinny sie rozpoczynac za wczesnie, bo wilczak to jednak duzy pies i podlega wszystkim rygorom dotyczacym ochrony stawow, jak pozostale duze rasy. Budowa i wytrzymalosc predystynuja te psy do sportowych treningow i takie, jesli tylko przeprowadzane z glowa- to samo zdrowie dla psa. Masz wtedy psa bez grama tluszczu, za to z pieknie wyrzezbionymi miesniami, ktore, jak wiadomo, sa doskonalym wsparciem dla koscca.
Jazdy zaczyna sie od krokich dystansow, w wolnym tempie (ja pierwsze odcinki robilam z predkoscia 8-9 km/h). Wtedy uczysz sie razem z psem jak wspolnie pokonac dystans i sie wzajemnie nie pozabijac

Mijasz przeciez psy, do ktorych Twoj pies moze chciec nagle podbiec...i musisz nauczyc sie prowadzic psa tak, aby nie wyleciec przez kierownice i nie najechac na psa. Byla niedawno rozmowa na ten temat, bylo o komendach (szybciej, wolniej, blizej (gdy mamy mijanke z innym rowerzysta np), prawo, lewo....), bylo o prowdzeniu na smyczy i na springerze. Starly sie tam poglady wlasnie smycz vs springer. ja osobiscie wole smycz bo wtedy "czuje" psa. Po piewszych kilkuset metrach na ogol pies musi sie zalatwic (perystaltyka jelit), wtedy nie ma sily, zatrzymujesz sie

lub po dosjciu do wprawy- puszczasz smycz, jedziesz a pies Cie dogania i spokojnie z roweru podejmujesz smycz, nie przerywajac jazdy. To wszystko to normalny trening- jak w kazdej innej dyspylinie. Z czasem pozwalasz psu na galop, rozkladasz tempo na dystansie, zmieniasz predkosci. Dazysz finalnie do osiagniecia jak najszybszego tempa przy zachowaniu kroku klusa.
W tracie treningow poznajesz zachowania psa, urozmaicasz treningi tak, aby chcial biegac (moj biega luzem po lakach, raz po raz doganiajac mnie albo zawachujac sie w jakiej dziurze). Oczywiscie suplementujesz diete, przygotowujac psa do startu... a potem masz start, trudnosci bo male kolko (a zaczynajac nastepne napotykasz niechec psa), bo inny pies ( po dolaczeniu do niego nie bardzo da sie pobiec szybciej i zostawic kompana w tyle) itp itd...
Wytrzyalosciowo takie 40 km to nie jest wielkie aj-waj, dla dobrze przygotowanego psa. Ale jak w kazdy,m sporcie musi byc miejsce na wspolprace, empatie, wzajemny szacunek. Inaczej - mamay to, co zdarzylo sie w Samorinie
Pamietam, jak Chey zaczal dorastac, kipiec energia.. jak nie moglam sie doczekac, kiedy bede mogla mu "spuscic pare" wlasnie przy rowerze