View Single Post
Old 04-12-2004, 21:34   #24
Ynk
"Tata" Demolki :-)
 
Ynk's Avatar
 
Join Date: Sep 2004
Location: Wejherowo
Posts: 335
Default

Quote:
Originally Posted by Narvana
Nie chodzilo mi o to Bedziesz tak ja nazywac tylko w domu czy w rodowodzie tez tak miec bedzie
Ma tak być tu i tu.
Mateusz oponuje zawzięcie, ale on zawsze oponuje, a potem odpuszcza, i na koniec bardzo mu się podoba.
Prawdę mówiąc dopuszczam mozliwość zmiany imienia jeszcze przed odebraniem psa od hodowcy, ale Mat musi zaproponować coś sensownego.
Pomijajac nazwy zwyczajne mych zwierzaków które juz odeszły, od pewnego momentu nazwy oddają cechy szczególne tych osobników.
Każdy z nich dostawał nazwe już po pojawieniu się w domu więc można było na bazie doświadczeń coś dopasować.
Miałem już:
a) Syfona - od Syf ON
- bo strasznie śmierdział jak go zatargałem z podwórka do domu
b) Kropkę
- bo gdy pojawiła sie w mym domu to miała cieczkę i zostawiła kropke na fotelu
c) Dezydera
- od "deratyzacji", bo był straszny killer gdy ktos próbował zająć jego miejsce
d) Tuptuś
- bo wieczorem jak latał po parkiecie to pazurki mu fajnie stukały o deski
--
Tak ponadto miałem jeszcze papużke imieniem MiMi bo w kółko przylatywała na ramię i do ucha piskała "mimi" a potem pikowała prosto w gorące spahetti bolognese tak że wystawał jej juz tylko ogon ponad makaron, wiec sie pewnego razu wqr.. i oddałem pewnemu młodemu człowiekowi który kocha ja do dziś bardzo mocno, i jest jeszcze aktualnie Szprot /morska świnia/ której imię zostało nadane takie właśnie bo jak go kupiliśmy w celu umilenia życia pewnej pannie imieniem Fisia /wspaniała kochana świnka morska z która kontakt miałem jak z psem, co w przypadku tych zwierzątek jest żadkością - niestety jest już w morświnowych zaświatach/ to drań tak znaczył teren że kuweta jego zalatywała jak kibel publiczny. No to sie doczekał właściwej nazwy. Co prawda dziś już nie ma z tym problemu, ale na ksywę sobie zasłużył :-)
A imię Fisia wybrał Mateusz, i choć na początku przyznam że mi nie pasowało, to po czasie wyszło na to że do niej pasuje, bo to była tak walnięta świnia że to do niej jednak pasowało. Ale była słodko walnieta więc było OK.
Kiedy kładło się ją na kanapę, to sama przychodziła do głowy i dawała buzi widzac że nam to sprawia przyjemność, a potem wtulała sie w szyję pod uchem i zasypiała..
Ech.. to była bardzo kochana świnia. Mam nadzieje że jej teraz jest dobrze.. zasłuzyła sobie na to z nawiązką.
Szprot to też przeżył, osowiał jakoś.. stracił temperament, choć czasem nocą jednak śpiewa pieśń godową mając chyba nadzieję że Fiśka go usłyszy...
...dziwny jest ten świat...
__________________
Lepsze o północy jest wycie niż kocyk
Ynk jest offline   Reply With Quote