A ja odbiegnę od politycznych barier i potwierdze, że nia ma nic lepszego niz podhalany pilnujące stad owiec. Na własnej skórze doświadczyliśmy możliwości takich strazników. W życiu swoim tak nie zwiewaliśmy.
W tym roku w Pieninach, zaatakowało nas stadko 4 podhalanów, po odparciu pierwszego ataku wzieliśmy nogi za pas (przy czynnym oporze Cheya, który postanowił jednak walczyć

). Udało sie jednak zwiać w krzaki i tam białe miski nam odpuściły..uf ale adrenalina!!
W życiu nie uwierze, że wilki wpadają w tak pilnowane stado - po prostu nie ma opcji!
Co ciekawe, od rzeczywistych znawców tematu dowiedziałam się, że ochrona stada owiec przeprowadzana jest wg pewnej strategii, do akcji rusza część stada podhalanów ale na miejscu pozostaje przynajmniej jeden wiec nawet jesli napastnik sie przedrze to i tak na koniec zamaist baranka polanego keczupem..czeka go niespodzianka

naprawde wielki szacunek dla tych psów, genialni stróże !!