View Single Post
Old 24-11-2008, 21:00   #12
aneta1
Member
 
aneta1's Avatar
 
Join Date: Mar 2007
Location: Będzin
Posts: 708
Send a message via Skype™ to aneta1 Send Message via Gadu Gadu to aneta1
Default

To co teraz przeczytacie nie jest moim tekstem .Znalazłam to tutaj

http://ulubiency.wp.pl/kat,1010805,t...7064&_ticrsn=5
Tekst nie mówi o naszych kochanych Wilczakach I nie jest w ich stronę kierowany
głównie chodzi w nim o wytłumaczenie pojęcia agresji u psów
By pies nie był zagrożenie

Wszystkie szczeniaczki są miłe i słodkie. Kochają cały świat, więc łatwo się skusić na maleńkiego i tak przecież ślicznego rottweilera czy pit bull terriera. Potem jednak często okazuje się, że pies wymknął się spod kontroli, co może mieć finał tragiczny zarówno dla opiekuna, jak i dla każdego, kto nawet nieświadomie rozdrażni czworonoga.
Źle wychowany pekińczyk to kłopot, który kończy się, powiedzmy, przegryzieniem nogawki spodni. Źle wychowany pit bull to potencjalna tragedia, jak przekonali się rodzice siedmiomiesięcznej dziewczynki z Konina. Dlatego zanim weźmiemy pod swój dach psa tego typu, dowiedzmy się, czy potrafimy nad nim zapanować.

Praktyka pokazuje, że na psy bojowe decydujemy się najczęściej pod wpływem mody, chęci zaimponowania znajomym lub sprawienia sobie stróża-obrońcy. Wszystkie te podejścia są nawet nie tyle nieodpowiedzialne, co skrajnie ryzykowne. Zwierzę nie jest zabawką, którą można się gdzieś pochwalić, a jeśli chcemy poczuć się bezpiecznie, lepiej wybrać np. owczarka niemieckiego.

Wymagają konsekwencji

Powód jest prosty: psy z tzw. „ras uznawanych za agresywne” przy wszystkich swoich zaletach stanowią grupę pupili bardzo wymagających pod względem wychowania i szkolenia. Żaden szanujący się hodowca nie poleci tosa inu czy owczarka kaukaskiego osobie niedoświadczonej, a co dopiero takiej, która właśnie wybiera pierwszego psa. Psy ras stworzonych do walki z innymi psami (np. ca de bou) czy nawet z wilkami i niedźwiedziami (jak akbash dog) często bowiem przejawiają skłonność do dominacji, którą to tendencję trzeba koniecznie zwalczyć.

– Kluczem jest konsekwencja, opanowanie i oczywiście miłość do psa – tłumaczy Dagmara Sokolska, która ponad trzy lata temu zdecydowała się na american staffordshire terriera, czyli amstaffa. – Każde, bezwzględnie każde polecenie przewodnika musi być wykonane, i to natychmiast. Wpojone od szczeniaka posłuszeństwo trzeba trenować cały czas, by zwierzak pamiętał, że to nie on jest szefem. Poza tym karność jest najpewniejszym ratunkiem w razie niebezpieczeństwa. Dużego, silnego i świadomego swojej siły psa, który został sprowokowany lub z innego powodu uznał kogoś za zagrożenie, raczej nie powstrzyma nasz paniczny krzyk. Ale jeśli będzie przyzwyczajony do natychmiastowej reakcji na komendy, stanowcze, spokojne „Siad” powinno osadzić go na miejscu. Tylko takie postępowanie da nam pewność, że wszyscy są bezpieczni. Efekt? Diana śpi ze mną w łóżku, przychodzi na każde zawołanie, nie weźmie z krzesła nawet własnej zabawki, jeśli jej na to nie pozwolę, a obok kota przechodzi obojętnie. Jest najbardziej kochanym i cudownym psem, jakiego mogłabym sobie wymarzyć.
Aby osiągnąć takie rezultaty, potrzeba jednak dużo ciężkiej i odpowiedzialnej pracy. Trzy najgorsze, najstraszniejsze w skutkach błędy to bezstresowe wychowanie (bo kochanemu, ale kompletnie niezdyscyplinowanemu zwierzaczkowi wolno wszystko), pobudzanie agresji (przecież obrońca ma być groźny) oraz strach. W żadnym przypadku nie wolno się bać – tylko dzięki pewności siebie i zdecydowaniu można liczyć na posłuch. Przecież już dorastającego amstaffa czy pit bulla musimy obserwować właściwie bez przerwy, by móc błyskawicznie reagować na każdy niepokojący sygnał, choćby nam wydawał się zupełnie błahy.

Groźne zachowania

Konieczna jest rozległa wiedza w zakresie zachowania psów. Jeśli szczeniak mocuje się z innym – w porządku, to normalna zabawa, niezbędna dla właściwego rozwoju zwierzaka. Ale jeśli kładzie pysk lub łapę na karku towarzysza, a każda próba uwolnienia się powoduje odruch chwycenia za gardło innego młodzika, trzeba zareagować. Bezwzględnie za każdym razem, bo jeśli nie wykażemy konsekwencji, pies uzna, że człowiek sam nie wie, czego chce – i tak czy siak będzie robił swoje, czyli zdobywał jak najwyższą pozycję w psim stadzie.

Sprawą najwyższej wagi jest też dobór sposobów karcenia. Psa, a zwłaszcza psa „groźnego”, nigdy, przenigdy nie wolno bić. Stosowanie siły da wyłącznie odwrotny skutek, bo zwierzak może (i w jego pojmowaniu świata ma pełne prawo) zareagować agresją. Czasem „odgryza się” od razu, czasem wybucha dopiero po wielu latach, ale bicie jest z pewnością prostą drogą do dramatu.

Jak więc karać? Przede wszystkim głosem. Pies, który czuje, że jest kochany, jest też wpatrzony w swojego opiekuna jak w obraz i wyczulony na każdą jego reakcję. Jeśli niepożądane zachowanie zawsze spotka się z niezadowoleniem, pupil zrozumie, co mu wolno, a na co nie może sobie pozwolić. Niektóre niepożądane, ale niegroźne zachowania (jak skakanie przy powitaniu) wystarczy po prostu ignorować, a przy większym „przewinieniu” słowne skarcenie można podkreślić lekko trzepiąc psa po grzbiecie gazetą. Nie używajmy do tego celu dłoni, bo aby zwierzak w pełni ufał człowiekowi, ręka powinna się kojarzyć tylko z rzeczami przyjemnymi: głaskaniem, drapaniem i dawaniem jedzenia.

Ustalić hierarchię

To ostatnie stwarza zresztą bogate możliwości szkolenia. Jeśli chcemy nauczyć posłuszeństwa, wykorzystajmy posiłki: pies powinien jeść po nas (to przewodnik stada zawsze je pierwszy), dobrze, by przed otrzymaniem miski wykonał jakąś komendę, a przy próbie zabrania sprzed nosa kolacji kategorycznie nie wolno mu warknąć.

Stanowczo reagujmy też na wszelkie zapędy do zabaw siłowych z ludźmi. Od szczeniaka pies musi być nauczony, że człowieka nie wolno gryźć, podgryzać ani nawet uszczypnąć. Do tego wszystkiego służą piłki, gryzaki i kości, których nie może zabraknąć.

Jako metodę przywołania do porządku rozbrykanego psiaka stosujmy komendy. To one jasno pokazują hierarchię i dają czworonogowi pewność, że wszystko jest w porządku – przecież przewodnik ma sytuację pod kontrolą. Zachowajmy więc spokój i wypowiadajmy polecenia stanowczym głosem, który wybije z każdej głowy myśl o nieposłuszeństwie. Chwalmy za to wszystko, co nam się podoba: a to jak ładnie i szybko pies przywarował, a to jak przyniósł patyk.
Co ważne, posłuszeństwo musi być okazywane wszystkim członkom rodziny. Psy bojowe z reguły wybierają sobie jednego przewodnika, ale koniecznie muszą wykonywać komendy wydawane przez żonę czy męża, a także (jeśli są) dzieci.

Nie jak labrador

Poważny błąd popełni ten, kto potraktuje potencjalnego wojownika jak labradora. Oczywiście, może nam się trafić nawet buldog amerykański, który bez protestu pozwoli dziecku ciągnąć za uszy i deptać po ogonie, ale bez właściwego szkolenia nigdy nie mamy pewności, jak zareaguje. Dlatego niezależnie od stosowanych na co dzień metod wychowawczych koniecznie zadbajmy o szkolenie w zakresie posłuszeństwa. Trudną do przecenienia zaletą zajęć ze znawcami psich zachowań jest to, że nauczymy się jeszcze więcej od naszego ulubieńca i poznamy techniki panowania nad zwierzakiem, by nie stwarzał zagrożenia.

Tylko i wyłącznie przy spełnieniu wszystkich tych warunków możemy mienić się odpowiedzialnymi opiekunami psa. Jeśli nie mamy ochoty wkładać w wychowanie pupila tyle pracy, wybierzmy raczej yorka - on z pewnością nikogo nie zagryzie. Na psy, w typie bojowe, decydujmy się tylko wtedy, gdy już je znamy i potrafimy sobie podporządkować, bo wyłącznie takie warunki zapewnią nam miłego towarzysza bezpiecznego dla rodziny i otoczenia.



Komentarz autora:

Żaden pies nie jest mordercą. Nie umniejszając tragedii wszystkich, którzy zostali pogryzieni przez psy, a także rodziców zaatakowanych dzieci, trzeba zdać sobie sprawę ze smutnej prawdy, że odpowiedzialność niemal zawsze leży po stronie człowieka. Czasem winę ponosi osoba, która poprzez świadome drażnienie (za co zresztą grozi kara grzywny) bądź nieświadome sprowokowanie psa doprowadziła go do ataku, częściej – opiekun, który nie zadbał o wychowanie. O czym najlepiej świadczy fakt, że większość takich „wypadków” zdarza się w kręgu rodziny.

Nagonka na „psich zabójców”, „krwiożercze potwory” i „czworonożne bestie” jest absurdalna. Niektórzy chcą wszystkie psy uwiązać na łańcuchu i do tego na wszelki wypadek w kagańcu, inni są za zakazem trzymania tych zwierzaków w mieszkaniach. A przecież nagłaśniane i często przerysowywane wypadki są niezwykle rzadkimi wyjątkami od reguły. Znakomita większość psów to niezależnie od okoliczności wierni, kochani i kochający towarzysze człowieka. Jeśli chcemy wszystkie psy z góry karać tylko za to, że mają zęby, warto przedtem zapoznać się ze statystykami.

W zeszłym roku policja odnotowała 103 przypadki przestępstw z udziałem psów (na ok. 7 mln zwierzaków żyjących w Polsce). Zagryzień było kilka. Tymczasem w okresie tych samych dwunastu miesięcy ludzie byli sprawcami ponad 150 tysięcy aktów przemocy wobec innych ludzi, w tym 848 zabójstw.

Wszystko to sprawia, że rozsądniej jest obawiać się agresji ze strony przechodnia na ulicy niż od idącego tuż obok bojowego psa.
__________________


aneta1 jest offline   Reply With Quote