Nie chcę się wcinać w tę polemikę, ale czułabym się źle, gdybym w tym temacie i w tych okolicznościach nie napisała jak bardzo jestem wdzięczna Margo i Przemkowi, (a także Gadze, Paoli i Mirce), że mogłam liczyć na ich pomoc, dobre rady, głos rozsądku, a przede wszystkim wsparcie duchowe kiedy chorowała i odchodziła Tinka, bynajmniej nie pies z Peronówki.