Dzisiejszy spacer po zimowym lesie dostarczył nam sporo wrażeń. Wstawiam fotki , świadoma protestów obrońców "dzikiej przyrody", ale zapewniam, że jedynym poszkodowanym był Eury

, który już na starcie "został w blokach", kawałek za sarenką pogonił, zapadając się w metrowych zaspach i ... zrezygnował. Wrócił zawiedziony, z wywieszonym ozorem

. Fotki kiepskie, bo zapadał już zmierzch, a mnie się ręce trzęsły z wrażenia, że natura sama pcha mi się w obiektyw.