Quote:
Originally Posted by Rona
Własnie mamy za sobą, jak co roku, koszmarną noc sylwestrową.
|
Skad my to znamy....

Cale szczescie, ze nie od Burych, ale "dzieki" Dorze. Juz od trzech dni siedzi w pokojach na dole i wypuszczamy ja jedynie na kilkanascie minut. I tak bedzie do czasu, az odpala ostatnia rakiete....
A Bure?
Wczoraj obrazila sie na nas Belka. Poszlo i rakiety "gwizdowe". Tych nie lubi. Nawet jak je widzi w TV ... bez dzwieku....

Siedziala wiec w domu, w oknie. Wszystko odpalalismy wiec w towarzystwie Jolly, Juzia i Bola. Oczywiscie Jolka - ogromny amator zimnych ogni musial sie popisac probujac dorwac podpalowy lont....z calkiem sporym ladunkiem na drugim koncu. Oczywiscie Balrog dokladnie przygladal sie matce, aby moc ja w przszlosci nasladowac.

Trzeba wiec bylo suczysku pogonic kota, bo o weta o tej porze trudno. A Juzio - ten latal wpatrzony w swoje bostwo - w Bola.
Dla Bolka Sylwester to najpiekniejsza noc w roku. Czeka na nia 365 dni.

I juz od poludnia (gdy zaczynaja sie testy) nie chce wracac do domu. Wszystko mu sie podoba - probuje lapac rakiety, polknac fontanny. Super sa tez ognie rzymskie - bo duzo.

Oczywiscie najukochansze sa te, ktore po starcie zostawiaja po sobie oblok dymu, w ktorym mozna skakac i rozkoszowac sie zapachem.
Zreszta to nie dziwi, bo dziecinstwo spedzal na osiedlu wojskowym, gdzie w Sylwestra zamiast rakiet odpalano petardy szkoleniowe i nie raz polecialy szyby w oknach...

O pomylkach z gazem lzawiacym nawet nie wspomne.
Pozniej Sylwestra witalismy na 'rynku glownym' - to byla zabawa! Masa rakiet, masa dymu i nikt nie zwraca uwagi na psa...
Ech, najlepszym prezentem dla Bola na Gwiazdke bylby pewno Sylwester na Krupowkach lub w Warszawie. To bylby dla niego raj....