No ja mam chyba najlepszy chanel wilczakowy jaki można sobie zamarzyć.
W takim wykonaniu było to pierwszy raz i pewnie nie ostatni.
Wczoraj moja kochana bestyjka na godzine przed wystawą jak wracaliśmy ze spaceru postanowiła zrobić sie na pięknosć aby sie znakomicie zaprezentować przed węgierskim sędzią.
Wytarzał się w padlinie, która była w ognisku i na dodatek były tam inne odchody zwierzęce. Dosć, ze zmienił zapach na dosć intensywny i urozmaicony bo z przodu była super chanelowa wilcza padlina to cały tył miał usmarowany w kupce. Na dodatek aby było mało to zaczoł robić za śmierdzącego szarego wilka bo jak skończył to się jeszcze popiół sypał. To była zgroza. Odbyliśmy szybkie czyszczenie w resztakach śniegu i nawet malec sam już nam pomagał. Potem było wycieranie na mokro i szybkie suszenie. Na ring wpadliśmy w ostatniej chwili z resztkami chanela i na szczęście mieli troche poślizgu. Sędzia nic nie skomentował i nawet pogłaskał psa. ( Nie wiedział co zrobił ) Tylko jacyś polacy obok skomentowali " co tak tu śmierdzi " my udaliśmy głupa i szybko zmykaliśmy po ocenie.
Droga powrotna była ciekawa. Musieliśmy sie przyzwyczaić do najnowszego pachnidła na następne kilkaset kilometrów.
|