jakoś mnie nie przekonuje część dotycząca piesków w lesie

Nie wiem w jaki sposób autorka wyobraża sobie ochronę dzikiej zwierzyny przed wypieszczonymi pimpusiami, które spacerują sobie "pod kontrolą właściciela" szczególnie w okolicy dużych miast? Ilu z nas psiarzy jest wstanie odwołać psa od sarny? Odwołać
zanim pogoni a nie po półgodzinnej gonitwie bardzo fajnej dla pieseczka (i jak można często przeczytać i usłyszeć również dla właścicieli

) a zabójczej dla zwierzyny...
Ten haszczak ba jednej z podanych stron to co niby robił? Nie kłusował sobie radośnie?
A z własnego doświadczenia: odkąd przemieszczam się po wspomnianych "terenach wiejskich" (okolice Warki) nie wiedziałam w lesie ani jednej zagryzionej ani padłej sarny a w okolicach Warszawy był to widok powszechny-szczególnie po weekendzie