My mamy najgorsze doświadczenia ze starszymi paniami z małymi pieskami, których sporo w naszej dzielnicy

Osoby te najczęściej nie mają pojęcia o psiej psychice, ich psy zawsze chodzą na lince, są wystraszone i maksymalnie znerwicowane! Na widok każdego większego psa, nawet przyjaznego szczeniaka, panie zaczynają krzyczeć, brać pieski na ręce, a biedne stworzenia ujadają i rzucają się z furią na psa, który nie rozumie co się dzieje i zaczyna wysyłać sygnały uspakajające - kładzie się i robi "foczkę" merdając przy tym przyjaźnie. To jeszcze bardziej rozjusza właścicielki, które krzyczą:
"O, widzi pani? przyczaja się, zaraz zaatakuje!"
Pańcie w niedzielę zabierają swoje pociechy na Błonia i dostają spazmów, kiedy do ich psa podbiegnie jakiś bez linki: "
Niech pani weźmie tego wilkołaka, nie ręczę za moją sukę, zaraz zagryzie tego potwora" albo "
Psa nie powinno się nigdy spuszczać ze smyczy, nie wie pani o tym? Nawet w gazetach o tym pisali, co za ludzie - kupują sobie wielkiego psa i nawet nie poczytają 
!"
Nauczyliśmy się wzruszać ramionami na kretyńskie uwagi, co jeszcze bardziej wkurza znerwicowane pańcie.
Ale zdarzają się właściciele, którzy mają do dużych psów większe zaufanie

: