Dzisiaj zostalam pogryziona, obsliniona, oszczekana i ubranie mam w strzepach. OK, tzn mialabym, gdyby Gremliny mialy zeby. Jolly od nich wieje, Bolo zaczyna miec nocne koszmary. Nawet Juzio do nich nie wchodzi, bo z jednym by sobie poradzil, ale cala banda to juz jak piranie....

W pokoju polozylismy "dywan dla szczenikow", ktory oprocz tego, ze nadaje specyficzny zapach psiej nory

, to pozwala Maluchom maszerowac po calym pokoju - dzis obudzilam sie z trojka chrapiaca za moim lozkiem...
Ale mlode potrafia juz wiele wiecej:
- szarpac ofiare - dzieki temu szata Balroga robi sie z dnia na dzien coraz gorsza (o ile moze byc jeszcze gorsza)
- biegac - choc narazie tor ich ruchu powoduje, ze pierwszy lepszy policjant wyslalby je na izbe wytrzezwien
- skakac - tzn tak im sie wydaje, bo jeszcze nie nauczyly sie ladowac
- zabierac kosci (czyt dominacja) - choc nie bardzo im to wychodzi, bo w konfrontacji z Jolly jest 1:0 dla Jolki, a w konfrontacji z Belka jest 1:0 dla Belki....
- poradzic sobie w zyciu - probuja wycisnac mleko ze wszystkiego co ma cztery nogi i siersc. I zabierac jedzenie wszystkiemu co ma cztery nogi i siersc. Zdecydowanie maja to po cioci, ktora zostawia swoja miske, a wyjada innym - do siebie wraca dopiero, gdy u innych miski swieca pustka...