Rzeczywiscie przestalo byc zabawnie, zaczelam juz rozmawiac na temat kraty z
kilkoma zaprzyjaznionymi fachowcami, tak sie to chyba jednak skonczy. A co
do gwozdzi: zostaly wydrapane (wyrwane zebami - nie wiem). =A6lady na oknie
swiadcza jednoznacznie, ze pies rwal tylko w miejscach wbicia gwozdzi, tak
wiec nie zostaly one usuniete przypadkowo podczas drapania po oknach.
Zreszta patrzac na to co zrobila z klatka mysle, ze gwozdzie to pestka.
Powiem Ci, ze mnie tez nie nas szkoda, bo decyzja o posiadaniu psa byla
swiadoma i liczylismy sie z roznymi klopotami, choc nie ukrywam ,ze nie
takich sie spodziewalismy. Wiele juz psow bylo w naszym domu, ale takiego
egzemplarza jeszcze nie mialam (ani o takim nie slyszalam). Najbardziej
martwi mnie stan psa. Wczoraj malo sie nie poplakalam ( a generalnie malo co
mnie rozczula) kiedy ja zobaczylam z ta spuchnieta morda. W ogole po
wypuszczeniu z klatki zachowywala sie dziwnie, nie nawiazywala kontaktu,
poszla od razu na balkon, kiedy ja po chwili zawolalam, aby wyprowadzic na
spacer, pies przyszedl z duzym ociaganiem i bez entuzjazmu. Widac bylo, ze
pysk boli bo byla bardzo ostrozna przy poruszaniu glowa. Sadze, ze oprocz
obolalego pyska wyszedl kilkugodzinny stres. Poszlysmy oczywiscie od razu do
weta , dostala zastrzyk przeciwobrzekowy. potem na dlugi spacer. Dzis juz
bylo duzo lepiej, ale jeszcze nie do konca. Przeraza mnie, ze w koncu cos
naprawde sobie zrobi, a tego bym za nic nie chciala.
Pozdrawiam
Joanna

(